19
Elaine
Jechałam z Loganem do najbliższego parku w Ellsworth. Mężczyzna prowadził samochód w ciszy. Zaciskał dłonie mocno na kierownicy. Randka, która miała być dla nas obojga chwilą wytchnienia, przez Laurenta rozpoczęła się fatalnie.
- Logan, przysięgam. Nie mówiłam Laurentowi o tym, że idę dziś z tobą do parku. Podejrzewam, że któryś ze strażników oszukuje i jest w konspiracji z Laurentem. Być może wczoraj, gdy byliśmy w barze, ktoś nas podsłuchał i przekazał informacje Laurentowi.
Logan przeczesał palcami lewej ręki włosy. Po pracy przebrał się w czarną koszulkę i sprane dżinsy z przetarciami na kolanach. Do tego założył wysokie buty motocyklowe. Prezentował się naprawdę dobrze, a ja żałowałam, że zamiast cieszyć się randką, musiałam mieć oczy dookoła głowy. Ktoś, komu ufałam, mógł być w spisku z Laurentem. Nie wiedziałam, komu jak wiele mogę powiedzieć, ale teraz, gdy byłam z Loganem sam na sam, nie powinnam tak się denerwować. Dopóki miałam na niego oko, byłam pewna, że Laurent go nie skrzywdzi.
- Jestem wkurwiony, Elaine.
Westchnęłam ciężko, patrząc na mężczyznę przepraszająco.
- Możesz odwieźć mnie do domu, jeśli nie masz ochoty na spotkanie. Zrozumiem to.
- Nie ma mowy - warknął, zjeżdżając do parku. - Nie pozwolę Laurentowi zniszczyć tego, co się między nami tworzy.
Nie przypuszczałam, że Logan uważał, iż coś się między nami tworzyło. Rozumiałam, że było mu przykro po tym, jak zastał swoją ukochaną żonę w swoim łóżku ze swoim przyjacielem. Nie chciałam być jednak jego nagrodą pocieszenia.
Logan zaparkował na wolnym miejscu w parku. Spodziewałam się, że wyjdziemy z samochodu i ruszymy poszukać jakiegoś ustronnego miejsca na piknik, ale zanim wyszłam z pojazdu, Logan położył dłoń na moim udzie. Spojrzał mi w oczy, zaciskając wargi.
- Przepraszam, Elaine. Wiem, że jestem od ciebie kilka lat starszy i pewnie nie masz zamiaru wiązać się ze mną tak szybko, ale naprawdę cię lubię. Jestem wkurzony po zdradzie żony. Zostałem sam i będę musiał walczyć o prawo do opieki nad dziećmi. Nie wiem, jak uda mi się poradzić sobie z tym samotnie. Nie chcę obarczać cię swoimi problemami, bo masz wystarczająco dużo na głowie w związku z Laurentem. Nie rozumiem jednak, co się dzieje. Najpierw Cassius zniknął w tajemniczych okolicznościach, a teraz Laurent dowiedział się, że idę dziś z tobą na randkę. Nie wiem, czy mamy w więzieniu kreta, ale wszystko na to wskazuje.
- Nie musimy dziś o tym rozmawiać - odparłam, kładąc dłoń na ręce Logana, która wciąż znajdowała się na moim udzie. - Oboje potrzebujemy chwili wytchnienia. Cieszmy się dzisiejszym dniem i nie pozwólmy Laurentowi go zepsuć, zgoda?
Logan uśmiechnął się. Nachylił się, po czym pocałował mnie w policzek. Zrobiło mi się ciepło na sercu, lecz nie poczułam dreszczu pożądania.
Mój kolega z pracy był przystojnym mężczyzną i randka z nim była naprawdę dobrym pomysłem, ale wciąż miałam w głowie Cassiusa, z którym kilka dni temu wybrałam się do restauracji, a później stracił życie.
Nie mogłam pozwolić, aby Logana spotkało coś podobnego. Chciałam go chronić. Skoro zabójca Cassiusa nie liczył się z tym, że Cassius ma przy sobie chorą matkę, którą musi się opiekować, to czy ten ktoś liczyłby się z faktem, że Logan miał dwójkę dzieci?
Chwyciłam kosz piknikowy, który Logan miał przygotowany w bagażniku. Mężczyzna wziął pod pachę koc w kratę i wyciągnął do mnie rękę. Chwyciłam ją, uśmiechając się do niego.
Poszliśmy pod wysokie drzewo, w pobliżu którego biegały psy. Logan rozłożył koc, a ja usiadłam na nim i rozprostowałam ręce, wyciągając je nad głowę. Pogoda była idealna na spotkanie w parku.
W tej chwili choć na moment pragnęłam zapomnieć o Laurencie. Chciałam nie wierzyć w jego istnienie i w to, jak podły i przebiegły był.
Logan nalał nam do kieliszków czerwonego wina. Jedliśmy przyrządzone przez niego kanapki i rozmawialiśmy o jego rodzinie i pracy. Dowiedziałam się, jak Logan poznał swoją żonę i wyznał, co najbardziej kochał w swoich dzieciach. Drżałam na samą myśl, że w najbliższym czasie miałabym zostać matką. Moje koleżanki ze studiów miały już mężów i dzieci lub były w ciąży, a ja nigdy nawet nie uprawiałam seksu.
- Nie wiem, jak będę widywać się z żoną, kiedy będziemy po rozwodzie. Nie chcę, aby Brian i Grace dorastali w rozbitym domu, ale nie ma możliwości, abym wrócił do żony. Kocham dzieci i chcę je chronić całym sercem, ale nie mogę zapomnieć o sobie.
- Daj sobie czas. Wszystko się ułoży, jak podejdziesz do tego na spokojnie.
Logan położył się na plecach. Skrzyżował długie nogi w kostkach, a ręce założył za głowę. Czarna koszulka podsunęła się wyżej i pokazała mi odrobinę jego wyrzeźbionego brzucha. Logan był pięknym mężczyzną. Gdyby miał wygląd Laurenta i swój charakter, zakochałabym się w nim na zabój. Wiedziałam, że takie fantazje były niepoprawne, ale nic nie mogłam na to poradzić. Laurent zawrócił mi w głowie swoim spojrzeniem i dominacją, ale Logan był właściwym wyborem. Był kochany, rodzinny i czuły. Nie znosił zdrady i zachowywał się jak dżentelmen.
- Myślisz, że Cassius jest teraz w lepszym miejscu?
Położyłam się obok Logana. Nasze ramiona się stykały, ale poza tym, nie doszło do innego rodzaju kontaktu fizycznego.
- Na pewno jest mu dobrze, Elaine. Jest mi przykro, że straciliśmy tak dobrego kolegę. Cassius nie zasłużył na tak brutalne morderstwo. Ktokolwiek go zabił, powinien ponieść za to surowe konsekwencje.
- Tak mi przykro, że go nie ma. Myślisz, że to moja wina?
Logan odwrócił się do mnie. Oparł się na łokciu i zawisnął nade mną. Wyciągnął dłoń w moim kierunku, po czym knykciami pogładził mój policzek.
- Nie powinnaś tak przywiązywać się do tego, co mówi Laurent. To więzień. Morderca. Dokonał w życiu karygodnych czynów.
- Ciężko jest mi nie zastanawiać się nad tym, co mówi, kiedy spotykam się z nim codziennie. Loganie, tak mi wstyd, ale...
- Wiem, że przed nim klęczałaś, Elaine.
- Co takiego?
O mało nie poderwałam się z ziemi. Logan w porę położył dłoń w dole mojego brzucha, jakby się obawiał, że w przypływie emocji wstanę i uderzę go czołem w głowę.
- Widziałem to z boku. Nie przejmuj się. Mówiłem ci, że Laurent nawet mnie potrafi zniewolić wzrokiem. Zawsze nad tobą czuwam, Elaine. Chciałem się upewnić, że Laurent w zupełności nie zrobi ci prania mózgu. Rozumiem, że omamił cię czułymi słówkami, ale musisz pamiętać, że to urodzony manipulator. Śmierć Cassiusa mogła być przypadkiem. Być może złożyło się to w czasie i ktoś go zabił, akurat gdy kamery monitoringu były wyłączone. Nikt nie powiedział, że tym kimś musiał być Laurent. Rozumiesz, co chcę przez to powiedzieć?
Kiwnęłam głową, choć nie potrafiłam skupić się na słowach mężczyzny po tym, jak wyznał, że widział mnie klęczącą przed Laurentem.
- Elaine, nie smuć się - poprosił błagalnie, zniżając się, aż musnął ustami moje wargi. Zrobił to delikatnie, ale nawet tak niewinny pocałunek wywołał we mnie dużo emocji. - Wybacz, mieliśmy już nie rozmawiać o Laurencie. Po prostu nie mogę na ciebie patrzeć i widzieć, jak się marnujesz. Przyszłaś do pracy pełna energii i zadowolona, a po kilku dniach wyglądasz jak cień samej siebie. Musisz odpocząć. Możesz poprosić Vlada o kilka dni wolnego. Jestem pewien, że bez problemu pozwoli ci się zregenerować, w szczególności po tym, co zdarzyło się ostatnio.
Uśmiechnęłam się nieznacznie do Logana. Położyłam dłoń na jego karku i przyciągnęłam go do siebie, aby móc go ponownie pocałować.
- Wiesz, jak się bałam, gdy Rocco mnie schwytał? - spytałam, czując przyjemne mrowienie w dolnych częściach ciała.
- Wierzę ci, Elaine. To musiało być dla ciebie traumatyczne przeżycie.
- Tak rzeczywiście było - przyznałam, przeczesując palcami jego jedwabiste włosy.
- Nie bój się już. Obiecuję, że jeśli pozwolisz mi zbliżyć się do siebie, zaopiekuję się tobą. Wiem, że obecnie oboje jesteśmy na rozstaju dróg. Potrzebujemy czasu, aby ustabilizować swoje emocje, ale wiedz proszę, że będę na ciebie czekał.
Nie byłam pewna, czego chciałam. Nie sądziłam, że w więzieniu poznam kogoś, z kim mogłabym się związać w przyszłości. Logan był czarującym mężczyzną, ale obecnie nie myślał trzeźwo. Przedwczoraj zdradziła go żona, jego dzieci obecnie były u jego matki, a on sam musiał gdzieś się wyprowadzić. Był takim dżentelmenem, że pozwolił żonie zachować dom, choć tak naprawdę to Logan je kupił, spłacając na kredyt.
Byłam zła i nie rozumiałam jego żony. Jak kobieta, która miała dwójkę dzieci z tak cudownym mężczyzną, mogła go zdradzić? Co prawda nie wiedziałam, jaki Logan był w łóżku, ale nie sądziłam, że był aż tak słaby, że jego żona musiała znaleźć sobie kochanka. Dojrzała kobieta nie powinna zdradzać. Do diabła, żadna kobieta nie powinna zdradzić!
Było mi żal Logana i choć chciałam go pocieszyć, nie miałam do tego prawa. Ja sama potrzebowałam jego bliskości i nie wątpiłam, że byłoby miło pozwolić mu zostać u mnie na noc, ale Logan musiał jechać do swoich dzieci. Miałam nadzieję, że krążące nad nami fatum w końcu się z nami pożegna. W ostatnich dniach spotkało nas wiele krzywd i potrzebowaliśmy chwili spokoju, aby zupełnie nie zwariować.
Nie znaczyło to jednak, że nie martwiłam się o Logana. Bałam się, że ktokolwiek stał za śmiercią Cassiusa, zrobi krzywdę również jemu. Miałam nadzieję, że nie popełniłam błędu i to, że dziś pocałowałam Logana, nie przesądziło o jego losie.
- Dziękuję, Loganie - wyszeptałam w końcu, kładąc dłoń na jego karku i ciesząc się jego bliskością.
Laurent
Leżałem w swoim łóżku, uśmiechając się. W jednej dłoni trzymałem penisa, a drugą szarpałem się za włosy. Lubiłem ostry seks, ale od kiedy siedziałem za kratami, nie miałem możliwości spotkania się z jakąkolwiek dziwką, aby mi ulżyła.
Waliłem sobie konia, jęcząc głośno. W celi obok mnie nie było już Rocco, więc mogłem pozwolić sobie na więcej luzu niż zazwyczaj. Moja cela znajdowała się na końcu korytarza, dlatego nie miałem dużej widowni.
Wyobrażałem sobie leżącą obok mnie Elaine. W mojej wyobraźni miała na sobie jaskraworóżową bieliznę z koronki. Masturbowała się w rytm moich ruchów. Chciałem, abyśmy oboje doszli w tym samym momencie.
Skarciłem się za myśli o dziwkach. Nawet, gdyby Jackson lub inny popierdolony strażnik przyszedł do mnie z suką przewiązaną czerwoną kokardą w cyckach, nie przyjąłbym jej. Wolałbym codziennie walić sobie konia niż dotknąć innej kobiety niż Elaine. Moja mała dziewczynka uklękła przecież przede mną i złożyła mi przysięgę, że będzie mi wierna i lojalna, a ja, jako jej pan, musiałem być uczciwy wobec niej.
Kochałem Elaine. Może ona nie przyjmowała tego do wiadomości, ale nie było mi to potrzebne. Wierzyłem, że po kolejnym kroku, jakiego się podejmę, moja ukochana uległa zrozumie, że jest jej pisane być tylko ze mną, z nikim innym.
To ja byłem jej władcą. To ja byłem jej panem. To ja byłem jej mistrzem.
Ja byłem jej królem. Ja byłem jej treserem. Ja byłem jej jedyną nadzieją.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top