[ level bonusowy ]

─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───

odblokowałeś level bonusowy!

─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───

– Nie dam rady. Nie mogę tego zrobić. Luke, przestań na moment robić to pieprzone origami i popatrz na mnie. Papierowe kaczki nigdzie ci nie uciekną!

– To są łabędzie, ignorancie. To po pierwsze. A po drugie: wolę udawać, że cię nie słyszę – odpowiedział blondyn i podniósł wzrok znad stosu serwetek, patrząc na bruneta, który nerwowo poprawiał garnitur.

– Łabędzie... Chyba z Czarnobyla – odciął się Calum. Luke otworzył usta z oburzenia i rzucił do niego pustym plastikowym kubkiem.

– Co to znaczy "nie dam rady"? – spytał Michael, właśnie wychodząc z łazienki. – Popieprzyło cię, Hood? Wow, Luke, miałeś zrobić łabędzie. Kiedy Stella prosiła cię o zmutowane gołębie?

Luke wziął głęboki oddech i opanował chęć wsadzenia głowy swojego narzeczonego do toalety. To mogłoby źle wpłynąć na ich relacje.

Calum z rezygnacją spojrzał na przyjaciela i usiadł na kanapie obok Luke'a, biorąc jedną serwetkę do ręki i robiąc z niej faktycznego łabędzia. 

– To za duży stres.

Na twarzy Luke'a odmalowało się niedowierzanie. 

– Czekaj. Byłeś w stanie adoptować ośmioletniego chłopca, ale boisz się stanąć na ołtarzu?

– To trudne, okej?! Bo co jeśli popełniamy błąd? Co jeśli Tommy'emu nie będzie z nami dobrze? Co jeśli Stella zechce uciec z tym meksykańskim dostawcą pizzy?

– Ta, wydaje mi się, że ostatnio słyszałem jak ustalała z Tommym plan ucieczki, idioto – mruknął Michael, patrząc w lustrze na swoje liliowe włosy. – Słuchaj, to normalne, że się denerwujesz, ale wiesz, że tak naprawdę chcesz tam iść i wziąć z nią ślub. Bo jeśli nie, to będziemy mieć poważny problem z firmą kateringową.

– Michael, nie sądzę, że to mu pomaga – zauważył Luke, kiedy Calum urwał głowę papierowego zwierzątka.

– A czy ja kurwa wyglądam jak poradnia psychologiczna? Gdzie jest Ashton?

– Może uciekł z meksykańskim dostawcą pizzy – mruknął Calum.

– Ludzie, mamy problem – rzucił Ash, który właśnie pojawił się w pokoju. Przeszedł prosto do okna i odsłonił zasłony, ukazując przyjaciołom zamieć śnieżną, widoczną po drugiej stronie. – Dzwonił ksiądz. Nie uda im się tutaj dotrzeć w takich warunkach.

Michael momentalnie spojrzał na Caluma, który wydawał się nie bardzo wiedzieć o co chodzi. Przed chwilą martwił się, czy chce poślubić Stellę. Teraz musiał martwić się, czy może poślubić Stellę. Mike wiedział, że to trudne i Calum miał wszelkie prawo, by się stresować, bo pod koniec dnia wszyscy wiedzieli, że nie zostawiłby Stelli samej na ołtarzu.

– Mówiłeś Stelli? – spytał Luke, podchodząc do Ashtona i patrząc na śnieg za oknem. Gdyby Cal i Stella zdecydowali się na ślub w San Francisco, to na pewno nie mieliby problemu, ale Stelli bardzo spodobała się ceremonia Jack'a i Celeste, więc chciała wziąć ślub w Nowym Jorku. Cóż, może nie byłoby to takie złe, ale Calum nie chciał ślubu w kościele, dlatego poszli na kompromis i wynajęli śliczną salę w NY. Teraz wyglądało na to, że ślub jest niemożliwy.

– Nie, ona jest taka podekscytowana. Nie byłem w stanie jej powiedzieć, że nie weźmie dzisiaj ślubu – odparł Irwin i westchnął.

Michael zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Mama Luke'a zajmowała się bliźniakami, żeby Luke i Mike mogli być na ślubie przyjaciół. Oboje byli świadkami, więc byłoby głupio, gdyby się nie pojawili. Wszystko było zaplanowane idealnie, jednak nikt nie przewidział śnieżycy, bo w prognozie zapowiadali jedynie przelotne opady śniegu. Michael wiedział, jak ważny ten dzień jest dla Stelli i chociaż oczywiście mogli poczekać do jutra to...

– Musimy coś zrobić – oświadczył Clifford. – Chodzi o Stellę. Naprawdę chcecie jej powiedzieć, że ślubu nie będzie? Wszyscy goście tu są. Od dwóch miesięcy Stell nie mówiła o niczym innym. Nie po to włóczyłem się po sklepach z sukniami ślubnymi.

– Mike, chyba nic nie możemy na to poradzić – zauważył Ashton.

– To nie do końca prawda – wtrącił Luke, zaś Michael popatrzył na niego z nadzieją.

– Pokaż mi, że dobrze robię, chcąc za ciebie wyjść – rzucił, podchodząc do niego i łapiąc go za dłoń. Luke uniósł brwi ku górze i prychnął.

– Pamiętasz ślub Moniki i Chandlera, albo Phoebe z Przyjaciół?

Calum opadł na oparcie kanapy i zamknął oczy. Jasne, miał wątpliwości, ale który pan młody ich nie ma? To nie znaczyło, że nie kochał Stelli wystarczająco, by chcieć dzielić z nią resztę życia. Wręcz przeciwnie, kochał ją bardziej i właśnie kiedy sobie to uświadomił, okazało się, że przez cholerną zamieć nie wróci do domu z kobietą, którą mógłby nazywać swoją żoną.

– Luke...

– Nie, słuchaj. Scenarzysta nie wymyślił tego ot tak sobie. Joey faktycznie mógł udzielić im ślubów, bo miał licencję – tłumaczył Luke, nagle zapalając się do tego pomysłu. Michael obserwował, jak jego twarz się rozjaśnia i nie chciał mu przerywać, bo ten widok bardzo mu się podobał. – Mógłbym dostać ją przez internet i udzielić dzisiaj ślubu.

– Nie zrozum mnie źle, naprawdę doceniam to, że chcesz pomóc, ale chciałbym wziąć prawdziwy ślub... – zaczął Calum niepewnie, patrząc na wysokiego blondyna.

– Ale to będzie prawdziwy ślub! Po prostu mi zaufaj, dobrze? Ashton zastąpi mnie jako świadek. Mamy jeszcze kilka godzin, na pewno zdążę dostać licencję. Tylko nie mówcie Stelli, a ja się wszystkim zajmę – rzucił szybko Luke, cmoknął Michaela w czoło i wyszedł z pokoju, zostawiając w nim trójkę przyjaciół.

– Myślę, że to może się udać – przyznał Ashton z lekkim uśmiechem.

– Okej, więc ja pójdę zobaczyć, co ze Stellą, bo jeśli ktoś tu ma powody, by uciekać sprzed ołtarza, to ona. Ashton, porozmawiaj z Calumem o tym, dlaczego on nie może tego zrobić.

Po tych słowach Michael również wyszedł, mając nadzieję, że jego narzeczony wie, co robi.

─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───

Stella była bardziej niż podekscytowana. Nie była w stanie usiedzieć w miejscu i nie mogła się doczekać, kiedy ceremonia się zacznie. Jasne, pogoda nie była zachwycająca, ale wcale nie musiała taka być, bo Stella była zbyt szczęśliwa, żeby się przejmować.

Kiedy dorastała, nie miała normalnej rodziny, dobre rzeczy rzadko jej się przytrafiały. Odkąd poznała Caluma, wszystko zmieniło się na lepsze. Był trudnym chłopakiem i czasami wątpiła, że wytrzyma z nim choćby minutę dłużej, ale mimo wszystkich kłótni, zawsze do siebie wracali i Stella zrozumiała, że nie chce bez niego żyć. Nawet jeśli oznaczało to ciągłe walczenie o to uczucie. Było warto i kiedy patrzyła na uśmiechniętą twarz Tommy'ego wiedziała, że ma rację.

– Czy teraz będę miał na nazwisko Hood? – spytał prawie dziesięciolatek.

– Mhm. Thomas Hood. Wiesz, Calum ma tak na drugie imię. Brzmi bardzo ładnie – odpowiedziała Stella, zaś wtedy do pokoju wszedł Michael. – O, dobrze, że jesteś. Chciałam cię o coś prosić.

Mike poczochrał włosy Tommy'ego i przytulił Stellę, następnie patrząc na białą suknię powieszoną na drzwiach. 

– O co chodzi?

Blondynka usiadła obok małego chłopca i chwyciła go za rączkę, jakby się denerwowała. 

– Poprowadzisz mnie do ślubu? – spytała w końcu. Widząc zdziwienie na twarzy przyjaciela, uśmiechnęła się lekko. – Wiem, że to dziwne, a ty jesteś świadkiem Caluma, ale... Mój ojciec... On...

– Z przyjemnością to zrobię, Stell – odparł Michael, myśląc sobie, że ślub Stelli będzie bardziej podobny do ślubu Phoebe niż Luke sobie wyobraża. Nie mógł jej odmówić. Nie było nikogo, kto mógłby odprowadzić Stellę, a fakt, że pomyślała o nim był dla niego wyróżnieniem.

Jedyne, co się w tym wszystkim liczyło to to, żeby dwójka najważniejszych dla niego osób mogła mieć najszczęśliwszy dzień swojego życia.

─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───

– W porządku, zapłaciłem dwadzieścia pięć dolców, wypełniłem głupi test i teraz jestem wyświęconym kapłanem. Podziękujmy American Fellowship Church za natychmiastowe przysyłanie karty identyfikacyjnej i licencji – powiedział Luke z dumnym uśmiechem na ustach.

– Jaja sobie robisz? – spytał Jack, opierając się o framugę z ramionami skrzyżowanymi na klatce piersiowej. – O mój Boże, nie żartujesz.

– Nie wzywaj imienia Pana Boga twego nadaremno – odpowiedział Luke i uderzył brata licencją w głowę.

– Calum, poważnie chcesz pozwolić temu genetycznemu niewypałowi na udzielenie ci ślubu?

–Jack, nie mam wyjścia. Naprawdę chcę się dzisiaj ożenić.

– Ciekawe, czy Michael zgodzi się, żebym udzielił nam ślubu.

Michael spojrzał na Luke'a ze zmarszczonym czołem.

– Nawet o tym nie myśl. Jack, zastąpisz mnie jako świadek?

Calum popatrzył na niego z wyrzutem, wsuwając dłonie do kieszeni spodni. 

– Niby dlaczego? Nawet ty nie chcesz być moim świadkiem, dupku?

– Prowadzę Stellę do ołtarza – wyjaśnił zielonooki i wzruszył ramionami, widząc zaskoczone spojrzenia reszty mężczyzn.

– Więc chwilowo jesteś moim teściem? – kontynuował Calum z aroganckim uśmiechem.

– Mhm, mamy do pogadania. Jakie masz zamiary wobec mojej córeczki?

Jack stwierdził, że spędzanie z nimi takiej ilości czasu rujnuje mu psychikę i razem z Ashtonem poszedł upewnić się, że wszystko jest gotowe, gdyż do ślubu zostało piętnaście minut. Bryana zapewne pomagała Stelli z sukienką, a goście zajmowali swoje miejsca w sali. Najciężej było ściągnąć rodziców i siostrę Caluma z Australii, ale Mali stwierdziła, że nie może się doczekać aż zamiast "biorę ciebie, Stella," Calum powie "biorę ciebie, Ashton." Według niej Cashton był niezatapialnym shipem.

Według mamy Caluma również.

– Mam zamiar... Wziąć z nią ślub?

– Wahasz się? Hm? Może to ty chcesz uciec z meksykańskim dostawcą pizzy? – pytał Mike, popychając Caluma swoją klatką piersiową.

Kiedy Cal zaczął go odpychać, Luke wszedł między nich. 

– Hej, kochanie? Chyba się zapędzasz.

– Nie wtrącaj się, kapłanie z Bożej łaski – odparł Michael, a Calum wybuchnął śmiechem.

– No to już przynajmniej wiemy, kto kupił sobie bilet do piekła – prychnął Luke.

Zza drzwi pokazała się głowa Bryany. 

– Wszyscy macie zejść na dół. Musimy zaczynać, ale księdza wciąż nie ma.

– Och, no tak. Jestem tutaj – rzucił Luke i wyminął Michaela.

– Że co?

– Wyjaśnię ci po drodze.

─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───

– Michael, co Luke tam robi? Gdzie jest ksiądz? – spytała Stella, patrząc na blondyna szeroko otwartymi oczami. Michael prowadził ją powoli, uśmiechając się do gości.

– Ksiądz nie mógł dojechać przez pogodę, więc to Luke udzieli wam ślubu – wyjaśnił spokojnie Mike. Stella chciała się zatrzymać, ale Michael pociągnął ją za sobą, uważając, by nie potknęła się na sukni.

– Żartujesz sobie ze mnie, prawda? Powiedz, że żartujesz.

– Spokojnie, Luke ma licencję. Wszystko jest legalne – zapewnił ją chłopak, mając nadzieję, że mówi prawdę. Nigdy nie słyszał o American Fellowship Church, ale Luke nie był idiotą i nie brałby się za to, gdyby nie był pewien, że ślub będzie autentyczny. – Stella, wszystko będzie dobrze, obiecuję.

– Lepiej, żeby było, bo jeśli nie, to skopię wam wszystkim dupy.

Stella uśmiechnęła się do rodziców Caluma i kiedy Michael puścił jej rękę, chwyciła wyciągniętą dłoń Caluma i stanęła naprzeciwko niego, kątem oka patrząc na Luke'a, który chyba jeszcze nigdy nie był tak zadowolony z siebie.

O dziwo – Luke radził sobie zadziwiająco dobrze. Dwa razy zapomniał słów i Stella była pewna, że improwizował przez osiemdziesiąt procent czasu. Kiedy doszedł do przysięgi, ona i Calum mieli najpierw powiedzieć kilka słów od siebie, więc Luke oddał im głos.

– Nigdy nie sądziłam, że moje życie ułoży się w ten sposób – zaczęła Stella, mocno ściskając dłonie Caluma, który nie odrywał od niej swoich czekoladowych oczu. – Nie wszystko jest takie, jak sobie wyobrażałam, ale kiedy patrzę wstecz, to wiem, że niczego bym nie zmieniła, bo patrząc w przyszłość widzę wszystko, czego mogłabym żądać. I chociaż żałuję, że przez ciebie nie mogłam dzisiaj ubrać welonu, bo "welon jest dla dziewic," to cieszę się, że jednak nie uciekłam z meksykańskim dostawcą pizzy – dodała sugestywnie, zaś Calum posłał Michaelowi mordercze spojrzenie, na które ten odpowiedział uroczym uśmiechem.

Cal wziął głęboki wdech. 

– Wiem, że nie jestem wymarzonym mężem. Za często mówię do ciebie "stary," przeze mnie ciągle musisz kupować nowe bluzki i wyrzucać te rozerwane, przeze mnie Tommy trzy razy skręcił kostkę... tę samą i prawdopodobnie jeszcze nieraz będziesz musiała przyjeżdżać w środku nocy po mnie i Michaela, kiedy obudzimy się na jakimś zadupiu... Dzięki, Ashton – wtrącił brunet, odwracając się do Irwina, stojącego obok Jack'a na miejscu dla świadków. – Ale kiedy mówię, że będę cię kochał już zawsze, naprawdę mam to na myśli. I ja też się cieszę, że nie uciekłaś z meksykańskim dostawcą pizzy.

Calum usłyszał kogoś wydającego z siebie odgłos podobny do zawodzenia zdychającej foki i był prawie pewien, że to Michael, ale był zbyt zajęty patrzeniem w zielone oczy swojej przyszłej żony, by pokazać mu środkowy palec.

Luke kontynuował ceremonię, przechodząc do przysięgi. Poza Mali, która szepnęła Ashton, kiedy Calum mówił Stella, wszystko przebiegło bez problemów. Poważnie? Luke nie miał pojęcia, co robi, ale chyba nie wychodziło mu najgorzej.

Stella z kolei była zachwycona. Ten ślub nie należał do normalnych, ale mimo tego był wprost idealny. Jasne, goście będą szeptali i określali ceremonię jako dziwną. W końcu do ślubu nie poprowadził jej ojciec, a najlepszy przyjaciel, zaś ślubu nie udzielił im ksiądz, tylko narzeczony jej chwilowego "taty." To zdecydowanie było trochę popieprzone. Ale uczestniczyły w tym wszystkie najważniejsze dla niej osoby i tylko to się liczyło.

To i fakt, że od dzisiaj była panią Hood.

Co się tyczy Luke'a i jego kapłańskiej kariery – naprawdę się wciągnął. Udzielił ślubu jeszcze Ashtonowi i Bryanie, którzy zdecydowali się na to niecałe trzy lata po Calumie i Stelli. Musiał przedłużyć licencję, ale cieszył się jak dziecko, a Ash i Bry nie mieli nic przeciwko.

Niestety Michael nie zgodził się, by Luke udzielił ślubu im samym ("Jestem prawie stuprocentowo pewien, że to nie jest zgodne z prawem, Luke." "Chcesz wziąć ze mną ślub, czy nie?" "Nie wezmę z tobą ślubu, kiedy będziesz ubrany jak pieprzony ministrant, Hemmings!" "Ale chciałeś, żebym miał sukienkę!" "Zrywam zaręczyny"). Luke zemścił się, nie obciągając Michaelowi przez tydzień. Złamał się dopiero wtedy, gdy Mike zagroził, że skorzysta z usług Caluma, który, cytując "nie ma nic przeciwko, bo małe obciąganie z nikogo nie robi geja."

Mały Tommy był bardzo skonsternowany, słysząc tę rozmowę i kilka dni później Calum pożałuje, że nie uważał bardziej przy dziecku, kiedy przyjdzie mu spać na kanapie.

Z kolei Luke zakończył rolę kapłana, biorąc z Michaelem ślub cywilny, ponieważ Michael nie był osobą wierzącą. Oczywiście Luke nie omieszkał przy każdej możliwej okazji wpuszczać do domu Świadków Jehowy.

Tak było, dopóki Michael nie kupił im psa obronnego.

I wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

Z wyjątkiem Świadków Jehowy. Oni może i żyli długo, ale niekoniecznie szczęśliwie.

─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───

LEVEL COMPLETE

SAVE THE GAME

cześć dzieciaczki.

odpowiadając na pytania/wątpliwości - tak, luke mógł udzielić ślubu, american fellowship church istnieje i naprawdę daje takie licencje, śluby stelli i caluma, oraz ashtona i bryany są ważne, nie zmyślałam.

na razie :-)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top