[1]
Minął tydzień od wybrania partnera. Znajdowałam się wtedy niedaleko Lumiose City i szukałam trenerów, z którymi chciałam powalczyć, aby zdobyć trochę pieniędzy. Nie, że ich nie miałam. Chciałam zarobić nieco, aby mieć pewność, że mogę się poruszać między miastami bez problemów. W planach miałam zdobycie odznaki w Lumiose City, gdzie krążyłam jak gówno w przeręblu. Ale najważniejsze, to dobre pokemony. Froakie wydawał się być bardzo interesujący, ale nie śpieszno mu do słuchania się mnie. No cóż, wybrałam takiego Pokemona, więc zanosiło się na dużo pracy z nim.
— Froakie, zacznijmy więc trening — oznajmiłam mojemu partnerowi, gdy szłam blisko łąki nieopodal miasta. Ten niezbyt się przejął, ale zainteresowała go duża rzeka.
Spojrzał na mnie pytająco, a ja dodałam, że to tu będziemy trenować. Skierowaliśmy się tam zatem, gdzie mieliśmy przez następne parę chwil sprawdzić umiejętności Froakiego. Chciałam go przygotować jak najlepiej.
~*~
Po kilku godzinach treningu nie miałam już siły, on zresztą również. Postanowiłam, że wrócimy do Lumiose City. Droga trwała z niespełna pół godziny spacerkiem, dlatego po paru głębszych wdechach, schowałam go do jego miejscówki i po założeniu rąk na rączkach od plecaka, ruszyłam dalszą w drogę.
~*~
Po dotarciu do rodzinnego miasta, zobaczyłam, że jest coś nie tak na sali. Dosłownie, coś dostrzegłam na samej górze. W dodatku ludzie, którzy się zbiegli nie sprawili, że chciałam sobie odpuścić. Podbiegłam tam, starając się wypatrzyć, co tam u góry się znajduje. Jakiś trener próbował rozmawiać z Pokemonem?!
— Co mu odbiło? — zapytałam samą siebie, próbując się przepchnąć przez tłum licznych osób, które wcale nie były cicho. W końcu stanęłam praktycznie w idealnym miejscu, dostrzegając posturę jakiegoś chłopca. Być może tamten Garchomp był jego partnerem, ale czułam, że kojarzyłam go już skądś. Choć, w tamtym momencie nie mogłam sobie przypomnieć, skąd.
I w tamtym momencie zamarzłam, widząc potworną rzecz, która przyspieszyła wielu osobom serce. Jakiś Pikachu spadł z wieży, a ciemnowłosy tuż za nim.
Sama krzyknęłam przerażona, ale został uratowany przez... Blazikena?
Wylądował niedaleko mnie, więc mogłam się przyjrzeć i Pokemonowi i chłopakowi. Ten również nie dowierzał, co właściwie się wydarzyło. I to, jakim cudem tak naprawdę przeżył. Pomoc Blazikena była naprawdę przerażająca, tak samo, jak całe wydarzenie.
— Dziękuję Ci — wydusił z siebie ten chłopak.
Blaziken kiwnął głową i skoczył. Przez ułamek sekundy czułam, że przeszył mnie wzrokiem. Zdziwiona spojrzałam na miejsce, gdzie jeszcze moment temu się znajdował. Może mi się po prostu wydawało?
Do trenera podbiegł Sycamore. Ja oddaliłam się, by znaleźć Centrum Pokemon, aby tam przenocować. Po rozejściu się tych wszystkich osób, mogłam wreszcie odetchnąć. To zdecydowanie za dużo wrażeń jak na jeden dzień.
~*~
Od tamtego momentu minął jakiś czas. Moja reputacja i szacunek u trenerów dość szybko wzrósł, dzięki pomaganiu ludziom w domach i nawet przygarnęłam Fletchinga od pewnego trenera, który nie pógł nim się dłużej zajmować. Przez moje miękkie serce zgodziłam się, wiedząc, że jak nie przygarnę go, to może trafić do złych ludzi. A mały pokemon wydawał się być posłuszny. Niestety, Froakie wciąż był zbyt obojętny wobec mnie, a treningi robił od niechcenia. Czułam się przybita, że sobie z nim nie radzę. Przynajmniej wciąż nie uciekł ode mnie.
Nawet dowiedziałam się, że następnego dnia miał się odbyć wyścig Rhyhornów. Postanowiłam, że odpuszczę sobie narazie treningi i umilę sobie czas, siedząc na trybunach i oglądając pędzące się Pokemony. Czyż to nie przyjemne?
Szłam sobie zwyczajną drogą, aż prawie wpadłam na trenera, którego tu przed chwilą nie było! Odsunęłam się od niego na stosowną odległość, nie chcąc burzyć swojej strefy komfortu. Chociaż to on bardziej mnie popchnął.
— Jesteś trenerem? — to było całkiem dosadne pytanie.
— Owszem — odparłam krótko, bez większego przywiązania do rozmowy. Chociaż, jeżeli z nim odpłatnie wygram, zyskam na tym.
— Więc walcz ze mną! — trener wypuścił Fennekina. Zapewne ledwo, co go dostał. Nie było to dziwne, też chciał przecież zarobić.
— Ok, Froakie, nie zawiedź mnie! — Froakie już był gotowy do ataku. — Twój ruch!
— Lisi ogień! — Froakie uniknął ataku. I tak nie byłby zbyt efektowny. Jednak Froakie stracił równowagę i nie mógł użyć drugiego ruchu, co wykorzystał trener.
— Machanie ogonem! — Obrona Froakiego spadła. Ten momentalnie wyszedł z chwilowego oszołomienia.
— Bąbelki! — Ruch był efektywniejszy, gdyż Fennekin jest podatny na wodę. Uśmiechnęłam się. Dobrze rozkminione, wiedziałam, że pójdzie mi znacznie lepiej.
— Drapanie! — Froakie nie uniknął ataku. Na moją korzyść i tak miałam większą przewagę.
— Frąbelki! — Mojemu Poksowi udało się unieruchomić partnera przeciwnika. Idzie mi lepiej niż dobrze!
— Unik! — nie miało efektu, gdyż Fennekin był unieruchomiony. Co za szczęście! Od razu postanowiłam to zakończyć.
— Zakończ to wodną kulą! — Fene padł i w ten sposób wygrałam. — Wygrałam!
— Muszę więcej trenować! Jesteś w tym dobra! Kiedyś Cię pokonam! — blondyn uśmiechnął się i przywrócił Pokemona. — Byłeś dzielny, zaraz zabiorę Cię do Centrum Pokemon.
Wręczył mi nieco jenów i odszedł. Ja postanowiłam iść dalej do Lumiose City. Nawet widziałam już na horyzoncie charakterystyczną wieżę!
_____________________
Ok, to narazie na tyle.
No to do nexta!
EDIT: Zaktualizowane v2
Remont dokonany.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top