Remember Me
Więc zacznijmy od tego jak powstał ten one shot
Zaczęło się od tego, że napisałam do DazaiNozeeSam że mam dla niej wyzwanie, które polega na tym że ma napisać one Shota z HxH mimo iż tego nie oglądała i napisałam jej że ma się wzorować tylko na kilku amv z HxH które jej wyślę i ona odpisała mi że przyjmie wyzwanie jeśli ja też zrobię coś takiego i się umówiłyśmy
I wybrałam że akcja będzie się działa w szkole czyli szkolne Au
Oto są informacje które dostałam :
5 amv z shipu sengen których mi się nie chce wstawiać i to :
I na podstawie tych informacji miałam napisać tego one Shota
Więc bez zbędnego przedłużania przechodzimy do tego one Shota ( ps nigdy nie oglądałam dr. Stone)
Ps x 2 już obejrzałam i to jest zajebiste a ship SenGen to cudo
11 listopad
Posłałem ostatnie utęsknione spojrzenie autobusowi, który właśnie odjechał zostawiając mnie na pastwę losu.
Spóźniłem się tylko o minute, tylko jedną cholerną minute, biegłem w deszczu aby na niego zdążyć, jednak mimo wszystko po prostu sobie pojechał .
Deszcz lał się jak z cebra a ja im dłużej patrzyłem na znikający w oddali pojazd tym bardziej byłem mokry.
Zacisnąłem dłoń w pięść po czym głośno westchnąłem zirytowany całą tą sytuacją
Ruszyłem z przystanku i niemal ze stoickim spokojem zacząłem iść w stronę szkoły.
Po jakimś czasie przestał mi przeszkadzać deszcz, jednak niewątpliwie będą przeszkadzały innym moje mokre ubrania gdy już wejdę do szkoły.
Zostało mi jeszcze 10 minut drogi a ja już jestem spóźniony na lekcje. W dodatku pierwszą lekcją była chemia, jeden z tych przedmiotów na które nie chciałbym się spóźnić.
-Co ty tu robisz? - zapytał ktoś stojący za mną.
Odwróciłem się a za sobą zobaczyłem bladozielone włosy wyższego ode mnie chłopaka.
-Spóźniłem się na autobus - odpowiedziałem niechętnie.
Spojrzałem na białowłosego a ten jedynie ciężko westchnął po czym skierował parasolkę w moją stronę.
Oboje szliśmy w ciszy nie wypowiadając do siebie żadnego słowa.
-Jesteś dzisiaj jakiś milczący - stwierdził chłopak po raz pierwszy patrząc mi w oczy.
-Trochę źle się czuję - wyznałem łapiąc się Senku, bo czułem że zaraz upadnę.
-Nie dziwię się, trzeba mieć naprawdę niski iloraz inteligencji aby pójść w deszczu do szkoły bez parasolki - prychnął karcąc mnie wzrokiem.
-Nie wiedziałem, że będzie padać - oznajmiłem, próbując się bronić.
- Trzeba było się domyśleć - stwierdził przykładając rękę do mojego czoła - Masz gorączkę - powiedział niezadowolony - Za chwilę będziemy w szkole to zabiorę cię do pielęgniarki - dodał podając mi rękę.
To była dla mnie bardzo krępująca sytuacja nie wiedziałem jak się zachować, w pewien sposób to było nawet upokarzające, czułem się zdominowany przez Senku.
Nie lubiłem się tak czuć, bo wtedy mogłem dać mu satysfakcje z tego, że jestem od niego zależny.
5 minut później
Senku stanął przed gabinetem pielęgniarki i delikatnie zapukał do drzwi jednak nikt nie otworzył, powtórzył te czynności, ale w dalszym ciągu nic się nie stało.
-Usiądź sobie tu i poczekaj aż nie przyjdę - powiedział wskazując na krzesło obok pokoju pielęgniarki.
Pokiwałem głową i posłusznie skierowałem się w strone siedzenia, zazwyczaj nie byłem taki potulny, ale dzisiaj po prostu nie miałem siły się wykłócać.
Tak naprawdę to nie zachorowałem przez ten deszcz, już tydzień temu miałem gorączkę i źle się czułem, tak naprawdę tylko przez tą ulewę dolałem oliwy do ognia.
Senku też na pewno już wcześniej sie zorientował, w końcu mimo że trudno mi to przyznać to jest naprawdę mądry.
-Wstawaj - powiedział białowłosy otwierając drzwi do gabinetu pielęgniarki.
Podszedłem do chłopaka i czekałem aż przekręci klucz abym mógł wejść.
-Dyrektor pozwolił nam wejść, ponieważ pielęgniarka ma zwolnienie i nie będzie jej do końca tygodnia - powiedział przepuszczając mnie
Podszedłem do półki z lekami i wyciągnąłem jakiś lek przeciwgorączkowy.
Senku stał w drzwiach i patrzył się na mnie pytającym wzrokiem.
-No co ?- warknąłem z wyrzutami, wyszło to trochę bardziej agresywnie niż to zaplanowałem.
-Dlaczego przyszedłeś do szkoły, mimo tego że jakoś od tygodnia jesteś chory? - zapytał patrząc na mnie jakbym był niewyobrażalnie głupi.
-Kometa...-powiedziałem bardzo cicho z powodu bólu gardła - Kometa Halleya, dzisiaj przelatuje, przelatuje tylko raz na 76 lat, nie chciałem oglądać jej sam- wyznałem w międzyczasie robiąc przerwy aby złapać oddech.
-Głupi - powiedział podchodząc do mnie i kładąc mi rękę na włosach - Mogłeś mi powiedzieć to bym przyszedł i razem byśmy ją zobaczyli - stwierdził patrząc mi w oczy.
-Nawet gdybym miał kogoś o to poprosić to nie byłbyś to ty - wyznałem całkiem szczerze.
-Czyli mam rozumieć, że nie chcesz dzisiaj zobaczyć ze mną tej komety tak? - zapytał a na mojej twarzy pojawił się uśmiech
-Nie nie nie - powiedziałem szybko - proszę obejrzyj ją ze mną - poprosiłem odwracając wzrok, ponieważ na mojej twarzy zagościł rumieniec.
-Zrobię to ale pod jednym warunkiem - powiedział z chytrym uśmiechem - Masz tu leżeć i nic nie robic do końca lekcji jeśli złamiesz tą zasadę, to będziesz oglądał tą kometę sam - stwierdził wskazując na mnie.
-Dobrze - odpowiedziałem z niemal niezauważalnym uśmiechem.
-Lekcje kończę o 17, o tej porze roku już jest ciemno, więc będziemy mieli idealny widok, czekaj na mnie - oznajmił po czym wyszedł z sali.
Zostałem sam w pokoju pielęgniarki otaczały mnie leki a wszędzie śmierdziało takim lekarskim zapachem.
-Dziwnie się czuję - powiedziałem wyciągając rękę przed siebie - W dodatku policzki mi tak dziwnie pulsują i czuję jakby były całe gorące - stwierdziłem wygodnie rozkładając się na łóżku - To pewnie przez to że jestem chory - oznajmiłem obojętnie jednak w głębi serca wiedziałem, że tylko szukam sobie wymówek.
Nie chciałem o tym myśleć, bo wiedziałem, że im dłużej będę zawracać sobie tym głowę to dojdę do wniosków, do których wolałbym nie dojść
Wstałem z łóżka i zacząłem ściągać z siebie mokre rzeczy, nie miałem żadnych na zmianę, ale to i tak lepsze niż zostanie w tym co mam aktualnie na sobie.
Gdy miałem już ściągać spodnie zauważyłem, że na stole leżą jakieś ciuchy.
Podszedłem do nich i się uśmiechnąłem, w głębi duszy byłem mu wdzięczy za tą całą opiekę.
Ubrałem je na siebie i położyłem się ponownie na łóżku.
-Ładny zapach - powiedziałem wtulając się w ciuchy chłopaka.
Kilka godzin póniej
-To jak? Idziemy? - zapytał zielonowłosy wchodząc do pokoju.
-Tak - odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.
Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się na dach szkoły.
Gdy już byliśmy na miejscu spojrzałem w niebo.
Było przepiękne, nie było żadnych chmur a gwiazdy świeciły wyjątkowo jasno.
Spojrzałem na chłopaka stojącego obok mnie, oboje wpatrywaliśmy się w przepiękną mozaikę z zapartym tchem.
-Chodźmy- oznajmił po czym pociągnął mnie za rękę w stronę teleskopu.
-Wow- powiedziałem patrząc przez teleskop na moją upragnioną kometę.
-Zapiera dech w piersiach co nie? - zapytał a ja tylko przytaknąłem.
Odsunąłem się od urządzenia i spojrzałem na chłopaka.
-Cieszę się, że nie muszę oglądać jej sam- oznajmiłem posyłając Senku uśmiech.
Zielonowłosy odwzajemnił go i razem wpatrywaliśmy się w kometę, której możemy już nigdy w życiu więcej nie zobaczyć.
Jednak dzisiaj mam przy sobie coś dużo bardziej wartościowego od komety
Przysunąłem się do chłopaka i delikatnie wsunąłem swoją rękę w jego dłoń.
Popatrzył się na mnie zdezorientowany ale nie zabrał dłoni , oboje wróciliśmy do wpatrywania się w gwiazdy, trzymając się za ręce.
Tak....tego wieczoru zyskałem coś więcej niż tylko piękny widok.
Było to coś dużo cenniejszego.
The end...
Mam nadzieję że w chociaż małym procencie ten one shot ma sens, bo się tak w cholere starałam
A i ten oczywiście nie zmuszam ani nic, ale chciałbym aby zrobiła coś takiego też Niniaturka więc jak jesteś chętna to wiesz gdzie mnie szukać (っ◔◡◔)っ♡
Gdyby ktoś z czytelników chciał zrobić coś takiego jak ja z DazaiNozeeSam to proszę pisać ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top