Rozdział 21

Nie miałem pewności, czy Rox nie ucieknie rano. Ta dziewczyna jest nieprzewidywalna i nie idzie mi z nią tak łatwo. Lubi stawiać na swoim i jest cholernie zawzięta. Miałem nadzieję, że obudzę się obok niej i nie nawrzeszczy na mnie za to, że spałem z nią w jednym łóżku. Nie miałem zamiaru spędzić nocy na sofie, a jej też nie wykopię z materaca. Już raz przerabiałem taką noc i nigdy więcej na to się nie zgodzę, choćby tylko dlatego, że uwielbiam patrzeć na rozzłoszczoną Roxi. Otworzyłem powoli oczy, sprawdzając, czy brunetka leży obok. Leżała. Kamień spadł mi z serca, wiedząc, że nigdzie się nie włóczy. Wziąłem głęboki wdech, zdając sobie sprawę, że mój nos znajduje się w jej włosach. Uwielbiałem, kiedy miała świeżo umyte włosy, ponieważ tak bardzo ładnie pachniały. Odgarnąłem kosmyk, który spadł jej na twarz i przyjrzałem się jej. Była śliczna. Nigdy nie zwróciłem uwagi na jej bliznę obok oka. Może dlatego, że cały czas chodziła w rozpuszczonych włosach i dobrze ją maskowała. Przejechałem delikatnie palcem po zgłębiebiu i stwierdziłem, że jest to nie tak stara blizna. Spojrzałem na jej klatkę piersiową i zobaczyłem, że oddycha spokojnie, więc nadal śpi. Zawsze w mojej obecności spina się i oddycha nierównomiernie. Jestem cholernie ciekawy, dlaczego ona się w pewnien sposób mnie boi, czy też mojego dotyku. Roxi jest słaba, a próbuje to zamaskować przed wszystkimi i udaje, że jest mega szczęśliwą osobą. Nachyliłem się nad jej policzkiem i złożyłem krótki pocałunek. Nie kontrolowałem swoich ruchów i nie miałem pojęcia, czemu aż tak mnie do niej ciągnie. Właśnie przypomniałem sobie jej słowa z wczoraj. Dopiero teraz do mnie dotarło, że ona wyjeżdża i nasz kontakt urwie się. To niemożliwe, żeby nasza znajomość wytrwała. Przecież Roxi pójdzie na studia, pozna jakiegoś chłopaka i całkowicie o mnie zapomni. Wiem, że przekonywania, aby tutaj została i tak pójdą na marne, bo ona postawi na swoim. Chciałbym spędzić z nią te ostatnie dni i zabrać ją w jedno miejsce razem z Ivy. Te jej ostatnie dni w Ditroit chciałbym spędzić z nią. Pokręciłem kilka razy głową, odrzucając myśli na bok, kiedy dziewczyna zaczęła się wiercić. Z jej ust wydobył się cichy pomruk, ale oczy nadal miała zamknięte. Nawet nie zorientowałem się, kiedy przywaliła mi w twarz. Syknąłem i odruchowo złapałem się za policzek.

- O Boże! - brunetka podniosła się do pozycji siedzącej, gdy zdała sobie sprawę, z tego co robiła. - Przepraszam, zapomniałam, że nie jestem sama - powiedziała nerwowo, siadając naprzeciwko mnie i zaczęła oglądać mój policzek. - Nic ci nie jest, boli cię? - odwróciła moją głowę w bok i próbowała jakoś załagodzić sprawę, ale mnie nie bolało. Nie mówiłem jej tego, bo nie dopuściła mnie do głosu przez swoją panikę.

- Rox - odwróciłem się tak, żeby nawiązać z nią kontakt wzrokowy. Dziewczyna mruknęła pod nosem. - Mnie nie boli, okey? - mówiłem powoli, a ta słuchała mnie, jakbym mówił coś bardzo ekscytującego.

- Oh - warknęła, uderzając mnie poduszka. - Nie mogłeś powiedzieć wcześniej? - oburzyła się, próbując wydostać się spod pościeli.

- Ale nie dopuściłaś mnie do głosu - wyrzuciłem ręce do góry w geście bezradności. Roxi zmrużyła oczy i zaczęła iść w kierunku łazienki.

Zobaczyłem, że Roxi podwinęła się moja koszulka i widać jej tyłek. Chcąc, czy nie chcąc, musiałem skorzystać z takiej okazji i bezczelnie wgapiałem się w jej pupę.

- A Will - przypomniała sobie coś i odwróciła się do mnie przodem. - William! - ściągnęła szybko koszulkę w dół. - Ty się patrzysz na moją dupę! - zgromiła mnie wzrokiem, a ja tylko wzruszyłem ramionami. - Jesteś takim idiotą! - wywróciła oczami, krecac przy tym głową.

- Kim? - uniosłem brwi do góry.

- Mam wymieniać?

- Tak.

- Więc - zaczęła. - Jesteś idiotą, dupkiem, egoistą, NPT, zboczeńcem, porywaczem, ciotą, debilem - wymieniała zdenerwowana, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Coś jeszcze? - podszedłem do niej.

- Tak - założyła za siebie ręce. - Jesteś nachalny.

- Ja? - wskazałem na siebie, będąc zdziwiony, w jaki sposób ona mnie postrzega. Może powinienem się wycofać.

- Tak, ty - dźgnęła mnie palcem w nagą klatkę piersiową.

- Dobrze, w takim razie przestanę być nachalny - podkreśliłem ostatnie słowo.

- To super! - uśmiechnięła się sztucznie. - Mógłbyś się ubrać, bo mnie dekoncentrujesz? - zapytała już spokojnej i odwróciła ode mnie wzrokiem, ale palcem pokazała na moje ciało.

- Mógłbym to zrobić, ale moja koszulka znajduje się na tobie - odnalazłem jej wzrok i uśmiechnąłem się do niej, ale ta tylko spoważniała.

- Chcesz koszulkę? To proszę - chwyciła za końce i pociągnęła je w górę, ukazując swoje ciało, które okrywała tylko bielizna. Przeleciałem wzrokiem od głowy do stóp i zagryzłem policzek od środka, przełykając głośno ślinę. - Widzisz, jesteś egoistą i zboczeńcem, który jak tylko zobaczy cycki, to ślini się.

- Rox - wymamrotałem, gdy ta przycisnęła mi materiał do klatki piersiowej.

Dziewczyna odwróciła się na pięcie i szybko ruszyła w kierunku łazienki. Stałem tam chwilę w osłupieniu i przyswajałem jej słowa. Kiedy obudziłem się z dziwnego transu, podbiegłem do niej, w ostatnim momencie łapiąc ją za dłoń.

- Rox?

- Co?

- Zatrzymaj ją - pokazałem na koszulkę, którą trzymałem w dłoni. - Załóż ją, żebym nie gapił się na twoje cycki - podwinąłem materiał i przełożyłem jej przez głowę. - Nie jestem już egoistą ani zboczeńcem? - zapytałem, mając nadzieję, że jej zły humor był tylko chwilowy.

- Nie, przepraszam za wszystko - oparła swoją głowę o mój tors, a ja delikatnie położyłem dłonie na jej tali. - Jestem głupia - stwierdziła.

- Nie mów tak - przeniosłem dłonie na jej twarz i odchwyliłem ją, abym mógł spojrzeć jej w oczy.

- To prawda. Krzyczę od rana na ciebie, chociaż nie mam powodu - wzięła głęboki wdech, aby trochę się uspokoić. Czułem, że jest jej głupio za takie zachowanie i nie może sobie z tym poradzić. - Nie potrafię być spokojna.

- Nauczę cię - posłałem jej szeroki uśmiech.

- Nie dasz rady - prychnęła w śmiechu.

- Zakład? - uniosłem brwi, będąc pewien swojego zwycięstwa.

- Okey - wyciągnęła rękę w moim kierunku. - O nagrodach pomyślimy później.

- Dobrze - zgodziłem się.

- Idę się przebrać, okey? - zapytała, a ja skinąłem głową.

- Rox? - zatrzymałem ją jeszcze przed wejściem do łazienki. Dziewczyna odwróciła się do mnie i oczekiwała na pytanie. - Co to NPT? - brunetka zaczęła się śmiać, a ja nie wiedziałem o co chodzi.

- Nałogowe podglądanie tyłka - zaczęła się śmiać i zniknęła za drzwiami.







Odwiozłem Roxi do domu i podstępem zaprosiłem ją na kawę. Cieszyłem się, że dziewczyna chce się zmienić i to jeszcze z moją pomocą. Chociaż nie dawała mi spokoju rozmowa z tamtego wieczora, ale starałem myśleć o tych bardziej pozytywnych rzeczach. Za kilka dni zabieram Ivy na małe wakacje i spędzę je z dwoma fajnymi dziewczynami. Zależało mi, aby była tam Roxi, bo przecież ona w jakiś sposób należy do mojego życia i nie chcę tego zmieniać. Narazie nie przejmuję się tym, że po tym wyjeździe dziewczyna zamierza przeprowadzić się do innego miasta. Będę starał się temu zapobiec.
Spojrzałem na brunetkę obok, która odczytywała SMS-a i zmarszczyła przy tym brwi. Na jej twarz wdarło się przerażenie i niepokój. Cholera, kto do niej pisze?

- Kto to? - zapytałem, mając nadzieję, że nie nakrzyczy na mnie. Dziewczyna oderwała wzrok od ekranu i zablokowała telefon.

- Um mama - powiedziała szybko, a ja wiedziałem, że kłamie. Kiedy Roxi kłamie, zawsze przygryza wargę i bawi się swoimi palcami.

- To dlaczego jesteś taka przerażona? - chciałem, jakoś ją podejść, aby powiedziała prawdę.

- Mamy kot zdechł, a ona była bardzo do niego przywiązana - wytłumaczyła się, ale oczywiście nie uwierzyłem w to.

- Twoja mama ma na imię Nate? - spróbowałem od tej strony.

- Nie, to nie był Nate - odwróciła się, patrząc w szybę. - Dziękuję za uratowanie tyłka, pa - pożegnała się szybko, kiedy zaparkowałem przed jej mieszkaniem.

- Rox - powiedziałem twardo, a brunetka zatrzymała się w połowie otwierania drzwi. - Nie musisz mnie okłamywać.

- Nie robię tego, pa - wysiadła błyskawicznie z samochodu i ruszyła w kierunku wejścia.

Westchnąłem, opierając się o kierownicę. Czy ona musi być taka uparta?






___________
Dawno mnie nie było, ale już wracam do was. Czas Świąteczny miał być czasem, w którym będzie mnóstwo rozdziałów, a chociaż miałam sporo wolnego czasu, to wena gdzieś uleciała. Dzisiaj zebrałam się i napisałam rozdział, nawet nie wiem, jak on wyszedł. Trzymajcie kciuki, żeby fala pomysłów przypłynęła do mnie.


Do zobaczenia 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top