Rozdział 18

Byłam gotowa na przyjście Nathaniela. Teraz już nie interesowało mnie, co pomyśli sobie o mnie wścibska sąsiadka z góry, która tylko odgaduje lubi. Było mi wszystko jedno, bo i tak wyprowadzam się. Nic nie ustalałam z matką, bo wiem, że będzie mnie namawiać, abym została, bo tutaj będzie mi się żyć lepiej. Postawię ją przed faktem dokonanym i będzie zmuszona zaakceptować moją decyzję. Nachyliłam się nad lustrem i ostatni raz przejechałam krwisto czerwoną pomadką po ustach. Odwróciłam się bokiem i poprawiłam czarną, przylegająca do ciała spódniczkę, która ledwo przykrywała mi tyłek. Wyglądałam jak dziwka i było mi z tym cholernie źle. Chciałam wyrzucić przez okno te szmaty i się rozpłakać, ale nie mogłam. Jeden wieczór wytrzymam z nim i później już go nie zobaczę, tak? Przełknęłam ślinę, patrząc na zegarek i uświadamiając sobie, że Nate przyjdzie za pół godziny. Ostatnie chwile z moją godnością, którą lada moment stracę. Po jakiego chuja ja się zgodziłam? Usiadłam przy stoliku i nerwowo stukałam palcami o blat. Denerwowałam się coraz bardziej, bo nie wiedziałam, jak to się skończy i jak potraktuje mnie blondyn. Wzięłam dwa głębokie wdechy, próbując jakoś się uspokoić. Nie podejrzewałam, że mój pierwszy raz będzie z przymusu i jeszcze z takim człowiekiem, jakim jest Nate.

Usłyszałam dzwonek do drzwi.
Zamarłam.

Zamknęłam na chwilę oczy i odchyliłam głowę, opierając się o ścianę. Niech ten koszmar się skończy. Wstałam z krzesła i wcale nie spieszyło mi się do drzwi. Spojrzałam na siebie w lustrze i ścisnęło mnie w żołądku. Gorzej niż Eva. Chwyciłam za klamkę i porzyciągnęłam do siebie. Zamrugałam kilka razy powiekami, widząc, kto właśnie stoi przede mną. Kurwa mać!

W sekundę zatrzasnęłam szybko drzwi. On nie może tutaj teraz być. Jeszcze widzi mnie w takim stanie. Boże, jeśli Nate tu przyjdzie i go zobaczy, pozabijają się. W mojej głowie pojawił się ogromny mętlik. Stałam oparta plecami o drewno i zastanawiałam się, jak go spławić.

Ponownie uchyliłam drzwi, zauważając, że chłopak stoi w tej samej pozycji, co wcześniej. Przyglądał się mi i na jego twarzy pojawił się niewielki grymas. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, a ten wzruszył ramionami.

- Nie mam czasu - odezwałam się pierwsza. - Idź sobie stąd - pomachałam przed nim ręką, pokazując, aby się cofnął.

- Chciałbym porozmawiać - odezwał się po chwili, chrząkając.

- Nie sądzę, abyśmy mieli o czym rozmawiać - spuściłam wzrok tak, żeby nie musieć patrzeć na jego twarz.

- Ja uważam, że jest o czym - podszedł bliżej i zaczął otwierać szerzej drzwi, ale nie pozwoliłam mu na to. - Rox - powiedział twardo.

- Nie widzisz, że jestem umówiona i nie mam zamiaru prowadzić z tobą dialogu?! - warknęłam, będąc zirytowana jego upartością.

- Widzę, wyglądasz, jak dziwka - spojrzał na moją spódnicę, a przez moje ciało przeszedł przeszywający ból. Kim on do cholery jest, żeby mi to mówić?!

- Wynoś się stąd! - krzyknęłam, znowu nie zważając na plotki, które jutro mogą się pojawić. - Nie masz prawa mówić mi, jak wyglądam!

- Rox - powiedział błagalnie, dotykając mojego policzka. - Przepraszam - widziałam, że żałuje słów, które wypowiedział, ale ja nie miałam zamiaru mu ustępować.

- W.Y.P.I.E.R.D.A.L.A.J. - powiedziałam dobitnie, strącając jego dłoń. Jego dotyk niósł ukojenie i zapominałam, że przed chwilą nazwał mnie dziwką, ale musiałam być twarda, bo inaczej źle się to skończy.

- Roxanne - moje imię brzmiało w jego ustach wyjątkowo. Zawsze mówił tak do mnie, gdy targały nim emocje.

- Nie, William - pokręciłam głową jasno, dając mu do zrozumienia, że nie chcę jego obecności. - Lepiej idź - powiedziałam ciszej, wręcz go prosząc.

- Zadzwonisz do mnie po randce? - jego wzrok spotkał się z moim i wiedziałam, że teraz będzie mi trudno coś powiedzieć.

- Nie - odpowiedziałam szeptem, nie będąc pewna, czy brunet mnie usłyszał. - Nate nie będzie zadowolony, że utrzymuję z tobą kontakt - dopiero, gdy powiedziałam całe zdanie, zrozumiałam, że źle się stało.

- Więc jesteś umówiona z tym chujem?

- Nathanielem, on ma imię - upomniałam, chociaż sama najchętniej powyzywałabym go.

Musiałam udawać, żeby Will się w końcu odczepił. Było mi to na rękę, ponieważ widziałam, że brunet stracił resztki nadziei. Przytuliłabym go i powiedziała, że zależy mi na nim, ale wtedy wszystko skomplikowałoby się. Dla mnie i Williama nie ma przyszłości. Ja wyjeżdżam, a on nie potrzebuje osoby z problemami, jaką jestem ja. Jestem głupia i beznadziejna.

- Miłego wieczoru - powiedział z kpiną w głosie, odwracając się na pięcie. Patrzyłam, jak odchodzi i nic nie mogłam z tym zrobić.

Oparłam głowę o drzwi i przywaliłam w nie z całej siły. Ręką zaczęła mnie mrowić, ale nie zwracałam na to uwagi. Chciałam po prostu odreagować. Usiadłam przed drzwiami i skuliłam nogi. Schowałam głowę w kolanach i czułam, jak pojedyncza łza spływa mi po policzku.

Nawet nie wiem ile tak siedziałam. Z transu wybudził mnie dźwięk przechodzącej wiadomości. Poderwałam się na nogi, myśląc, że Will chce jeszcze dołożyć dwa gorsze, co miał w zwyczaju. Zdziwiłam się, kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam, że to Nate. Szybko odblokowałam urządzenie i otworzyłam wiadomość.

Od Nate
Musimy przełożyć nasz wieczór na jutro :( Will chce ze mną powalczyć dzisiaj, a takiej okazji nie przepuszczę :D

Do Nate
Już jestem gotowa, nie możesz mi tego zrobić :'( Nate, proszę cię!

Od Nate
Przykro mi kochanie. Jutro będziemy mieć całą noc dla siebie i będzie ci naprawdę dobrze. Wynagrodzę ci to! :*

Do Nate
Gdzie to ma się odbyć?

Od Nate
Tam gdzie zawsze.
Przyjdź, zobaczysz, jak zwycięża król <3

Cholera. Zabije Williama. Czy on zawsze musi komplikować. Co za idiota! Miałam ochotę nakopać mu w jaja. Dlaczego on to kurwa zrobił? Nie chciał dopuścić do naszej "randki"? Czy to możliwe, że Williamowi zależy na mnie tak, że jest w stanie poświęcić dla mnie tak wiele? Znowu znajdę się w tym miejscu i będę ich obserwować, tak jak kiedyś. Tym razem Will nie będzie mi obojętny.

Zabrałam klucze od samochodu i szybko ruszyłam na zewnątrz, aby jak najszybciej znaleźć się na miejscu. Może uda się mi ich powstrzymać.





Will POV:

Chciałem z nią porozmawiać, o tym co usłyszałem w firmie, gdy rozmawiała ze swoim ojcem. Ona jest taka uparta i nie da, abym zbliżył się do niej. Nie widziałem ją prawie tydzień od tego incydentu, bo chciałem, aby ochłonęła. Widocznie ochłonęła, ale za bardzo. Kiedy zobaczyłem ją w drzwiach w tej spódnicy i czerwonych ustach, myślałem, że mnie szlag trafi. Nie chciałem ją nazwać dziwką, ale emocje wzięły górę. Wkurwiłem się, wyobrażając sobie ją, idącą przez miasto. Przecież wszyscy nie spuszczali by z niej wzroku, a wieczorem kręci się tyle zboczeńców. Moja Rox nie będzie świecić tyłkiem przed facetami, do cholery! Zdenerwowała mnie dzisiaj do granic, kiedy mówiła, że idzie na randkę z tym pieprzonym frajerem. Wszystko zaczęło mi się układać w głowie. Słyszałem jej rozmowę i właśnie teraz ogarnąłem, o co w niej chodziło. Dotarły do mnie słowa Roxi "Zrobię do z nim". Ona zrobi to z Nate. Ja pierdole! Nie mogę dopuścić do ich spotkania.

Szybko wyciągnąłem telefon i poprosiłem Eda, żeby wysłał mi numer Nathaniela. Wystukałem cyferki i napisałem SMS-a.

Do chuja
Za godzinę, tam gdzie zawsze.
                                      William

Od chuja
Szykuj gacie!






________
W końcu udało mi się coś napisać!
Jak wam się podoba? Koniecznie piszcie

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top