Rozdział 4

Z każdym dniem przyjaźń Carter i Nicky rozkwitała. Obie pracowały na poligonie. Johnson pomagała Starkowi, a Peggy przeprowadzała zajęcia dla rekrutów.
Wspierały się w ciężkie dni, gawędziły przy śniadaniu. Porozumiewawcze spojrzenia, posyłane, gdy się mijały, jakby znały się od lat, na wylot.



Od kilku dni Nicky dostrzegała wśród nowych blondyna, którego spotkała na wystawie.
Steve.
Tak, na pewno tak miał na imię. Dziewczyna mimo swojego sposobu bycia, miała doskonałą pamięć. A tak właśnie nawoływał jego przyjaciel. Gdy tylko go rozpoznała, zaczęła przyglądać się poczynania chłopca.
Bo jak można nazwać tak wątłego osobnika mężczyzną?



Kompletnie sobie nie radził. Zostawał w tyle za innymi żołnierzami, mocniej zbudowanymi i z lepszą kondycją. Mimo to nie poddawał się i dzielnie starał się nadrobić zaległości. Za to Nicky go podziwiała. Niezwykłe, iż tak drobny człowieczek posiada w sobie ogromnego ducha walki. Nie był ani arogancki, ani wredny. Dobrze wychowany, kulturalnie zwracał się do innych. Nikogo nie obrażał.



Dziewczyna naprawiała koło od wozu terenowego, akurat gdy Peggy prowadziła rozgrzewkę.
W grupie znajdował się znajomy blondyn. Żołnierze robili pompki, a Steve z trudem utrzymywał się nad ziemią. Krzywił się, reagując na ogromny, jak dla niego, wysiłek. 



Kątem oka zauważyła, jak pułkownik Philips rozmawia z Doktorem Erskine'm. Pierwszy z nich nie wyglądał na zadowolonego. Prawdopodobnie omawiali temat nowych rekrutów. Wśród nich mieli znaleźć odpowiednią osobę do dość ryzykownego eksperymentu.



Kiedyś spotkała się z doktorem, aby odebrać od niego recepturę na serum. Wspominał, iż marzy mu się kandydat, który nie będzie typowym, wyrośniętym żołnierzem, zabijającym bezmyślnie przeciwników. Stark twierdził, że będzie ciężko, aczkolwiek Nicky myślała trochę nad tym. Nie jest trudno trafić na dobrych ludzi, trzeba wiedzieć tylko, gdzie szukać.
-Granat! - mężczyzna w mundurze zrobił zamach, wyrzucając atrapę granatu.



Wszyscy rozpierzchli się na bok, padając na ziemię lub chowając za samochody. Aczkolwiek drobny blondyn szybko położył się na granacie. Nicky szybko wycofała się do Peggy.
Zaskoczone wpatrywały się w niego, gdy zdezorientowany rozejrzał się.



Doktor Erskine, mężczyzna w podeszłym wieku podszedł do Nicky.
-Mamy ochotnika - uśmiechnął się szeroko, spoglądając z dumą i ekscytacją na Steve'a.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top