Lawina
Gdy patrzę w odbicie swoje lustrzane
Zastanawiam się czemu to nie jest mi dane
Tak bardzo się staram by być szczęśliwa
A życie mi to uniemożliwia
Wybiera sobie najgorsze momenty
By zrzucić mnie w czeluści czarnej odmęty
Wyciska łzy gorzkie ze mnie
Moimi rękami zabierając to co potrzebne
Jednego dnia żyje w szczerej błogości
Drugiego okazuje się to tylko bańką nieświadomości
Zawala się wszystko, nie wiem dlaczego
A ja po prostu, chcę szczęścia tego
Jednak dostaje jedynie lawiny
Złości, smutku, poczucia winy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top