5: Skryty w sercu.
- Jakby coś się działo, to dawaj znać... - odparłam wyciągając tyłek z miękkiego siedzenia Jeepa.
- Czekaj...- spojrzał przed siebie, a potem skierował wzrok na mnie. - Dzięki.
- Nie ma za co... - uśmiechnęłam się i zatrzasnęłam drzwi, po czym odeszłam w asyście ochrony, która czekała pod budynkiem.
Myślałam, że Sodor wróci do domu, ale on siedział jeszcze chwilę pod bazą w aucie i oparł głowę o zagłówek. Zapewne intensywnie rozmyślał o naszej rozmowie w kuchni, którą zresztą sam przerwał. Może zastanawiał się nad tym co mi powiedział, a może nad ogółem tej sytuacji, ale pewne było to, że całe wydarzenie zmusiło go do myślenia. Oboje byliśmy pokrzywdzeni i oboje liczyliśmy na zrozumienie, ale miałam wrażenie, że on sam jeszcze nie rozumiał swojej sytuacji. Nie mógł odnaleźć się w roli ojca i szukał pomocy u kogoś, kto choć trochę się na tym zna. Nie chciał przyznać, że nie wie jak to będzie, jak to będzie wychowywać dziecko samemu i nie miał pojęcia czy da radę, czy nie zawiedzie siebie i syna. Chciał pokazać mi swoją pewność, siłę, ale ja zobaczyłam jego słabość i strach, który skrywał się gdzieś pod skorupą zimnego gangstera.
Rozebrałam się i położyłam na łóżku, zakrywając ciało kołdrą. Nie miałam ochoty wychodzić do ludzi na korytarz więc próbowałam jakoś zasnąć. Musiałam odpocząć od tego wszystkiego, co się wydarzyło. Sytuacja była bardzo trudna, a ja nie miałam siły przez to przechodzić więc postanowiłam poprosić Sodora żeby wypuścił mnie jak najszybciej.
Z samego rana wyszłam z pokoju, by sprawdzić czy już się zjawił. Pokonałam cały korytarz i razem z ochroniarzami wparowałam do jego pokoju uprzednio pukając.
Siedział tam na krześle przy biurku i coś podpisywał, ale nie to zwróciło moją uwagę. Na jego głowie nie ostał się ani jeden włos. Czuprynka, futerko, które miał na sobie, zniknęło. Na łysinie mieniło się światło, a po zaroście zostało tylko wspomnienie:
- Coś ty zrobił z włosami? - zapytałam stając jak wryta. Miałam przed oczyma żywego Vadima, który mimo tego, że nim nie był, wzbudził we mnie głębokie uczucia.
- Jakoś wygodniej mi bez nich. - oznajmił. - A ty w jakiej sprawie? - odłożył długopis bok i czekał aż zacznę z nim rozmawiać.
- Moglibyśmy pogadać w cztery oczy?
Sodor chwilę pomyślał, podumał, po czym wyprosił goryli, a sam kazał mi usiąść na krześle przy biurku, twarzą w twarz z nim.
- Mów do mnie.
- Chciałam zapytać... - zająkałam się. - Chciałam Cię prosić żebyś mnie wypuścił do domu, do rodziców... Wiesz, że jestem w ciąży i to miejsce mi nie sprzyja...
- Jaką mam pewność, że nie pójdziesz na policję? - zapytał.
- Musisz mi zaufać... Po za tym oboje jesteśmy w tej samej sytuacji, żadnemu z nas nie są potrzebne problemy.
- Nie mogę Cię... - nagle do pokoju, jak poparzony, wbiegł jeden z chłopaków.
- Vadim jest w Kijowie, przyjechał po nią z kasą... - oznajmił nagle, a my poderwaliśmy się z krzeseł.
Byłam tak zaskoczona, że nie potrafiłam złapać tchu. Nie wierzyłam, że Vad wrócił po mnie dopiero po takim czasie. Minął tydzień odkąd mieszkałam w bunkrze, a on wyskoczył jak dziecko z szafy i postanowił zabrać mnie do domu. Sodor był zaskoczony tak samo jak ja, wybiegając z pokoju wykrzyknął tylko, że w ogóle się tego nie spodziewał.
Nie wiedziałam dlaczego, ale w momencie kiedy wrócił Vadim, poczułam do niego niechęć. Wydawało mi się, że przez ten czas, gdy nie byliśmy razem, stał się mi zupełnie obcy. W mojej głowie jednak, cały czas siedział Sodor. Sama się zdziwiłam, że o nim myślałam, bo w zasadzie nie łączyło nas nic oprócz beznadziejnej sytuacji życiowej.
Wybiegłam za porywaczem, który zniknął za drzwiami sali z dużym stołem i próbowałam jakoś mu powiedzieć, że nie chcę wracać z Vadimem. Szłam za nim, szturchałam go, zaczepiałam, aż w końcu odwrócił się i zapytał czego chcę:
- Ja nie chcę do niego wracać...
Sodor zmarszczył brwi:
- O czym ty mówisz?
- Nie chcę do niego wracać, nie chcę go widzieć. Chcę tylko wiedzieć co u rodziców, chcę im tylko powiedzieć żeby się nie martwili. - wydukałam. - Ja wiem, że masz wziąć za mnie okup, ale...
- Oszalałaś chyba... - odezwał się brunet, kolega Sodora, który od początku za mną nie przepadał.
- Musisz wracać do domu z nim... Co zrobisz dalej, to już twoja sprawa, ale nie możesz tutaj zostać i nikt inny oprócz nas i Vadima, nie może się dowiedzieć, że tu byłaś. - odparł poważnie.
Zawiodłam się, ale rozumiałam, że to jedyna szansa na mój powrót. Musiałam skorzystać z okazji i powstrzymać złość do Vada, by w spokoju wrócić do rodziców.
Chłopcy szykowali się do drogi, a ja ogarnęłam swoją celę, z którą strasznie się zżyłam i usiadłam na łóżku, gapiąc się w ścianę. Wszystko mi się pomieszało, Sodor był w mojej głowie, a Prypeć stała się ważniejsza i piękniejsza niż Poprad. To wszystko nie tak miało być.
- Cieszysz się, że wracasz do domu? - zapytała rosyjska Jennifer Aniston, siadając obok mnie. - Znów masz minę jak na początku, sądziłam, że w końcu zobaczę Cię szczęśliwą.
- Może to chore, ale ja nie chcę wracać, nie chcę wracać z Vadem do Popradu. Chcę tylko zadzwonić do rodziców i zostać z... - niedokończyłam.
- Sodorem? - zaśmiała się. - Nie patrz na niego, nie wkręcaj się w to. On nigdy Cię nie pokocha, jak zresztą innych. Wiele kobiet próbowało, wiele kobiet się starało, a i tak pozostał zimny na ich zaloty.
- Mówisz poważnie? - podniosłam głowę i spojrzałam na nią.
- Oczywiście, sama się w nim podkochiwałam. Dopiero po dwóch latach zrozumiałam, że nie mam na to szans, bo on był z Tatianą i okazało się, że będą mieli dziecko. - złapała mnie za dłoń. - Nigdy żadna nie była dla niego wyjątkową, wszystkie byłyśmy takie same.
- Może i masz rację, nie powinnam zaprzątać sobie nim głowy. Zacznę od początku, bez żadnych facetów...
_____________________________
Była mała przerwa, nie ma przerwy 😗 Kolejna część wjeżdża do was z dużym wykrzyknikiem! Jak wrażenia? Pisać, gwiazdkować i się nie krępować!
Ps:
Jeśli chcecie być na bierząco to wpadajcie na instagram: iam_belial .
Tam (na instastory) regularnie publikuję nowości i informacje na temat rozdziałów. (Kiedy będziecie mogli liczyć na rozdział, kiedy będą opóźniania etc. )
Zapraszam. 💗👌
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top