New Life

~Pięć lat później~

BakerSt. NY. Godzina 23:09

Cichy nocny wiatr powiewa moją czarną pelerynę, a ja spoglądam na miasto nocą, stojąc na dachu budynku,rozgłos o masowym wymordowaniu gangów i mafii w nowym jorku sięgnął do wszystkich stanów w amerycę. Ale nie ja dokonałem tego wielkiego czynu.
To ci co się nazywają "Młodzi Tytani".
Ja tylko szukam zabawy a oni mi nie pomagają, dręczenie gangów było dosyć ciekawym zajęciem, pomimo pozorów.

Wtedy coś przeleciało z wielką prędkością pomiędzy blokami.
"Hmm coś się dzieje." Szybko pojawił się uśmiech na mojej twarzy chodź nie było tego widać pod maską. Wtedy na ulicy coś wybuchło u stóp szklanego budynku.
Jakiś robot walczy z tymi "Tytanami" i widocznie przegrywają.

Po chwili wszyscy leżeli na ziemi a robot chwycił niejaką "Gwiazdkę" i chciał ją zgasić na zawsze. Wtedy grad shurikenów w kształcie "X" spadł na jego rękę którą odciąłem ostrzem zeskakując na ziemię.
Pochyliłem się nad Gwiazdką i pstrykając ją w noc powiedziałem.

-Nic ci nie jest ślicznotko?
-Nie nic mi nie... zgasła kiedy na mnie spojrzała swoimi zielonymi oczami.

Wtedy robot strzelił w moją stronę, ale trzeba czegoś więcej żeby mnie dopaść. Cisnąłem w jego stronę mini bombą która przyczepiła się do czujnika cieplnego którym kierował się robot. Robot padł na ziemię i wybuchł.

-Kim jesteś!? Zawołał zza moich pleców męski głos.
-Zależy, kto pyta? Odpowiedziałem dalej nie odwracając się w jego stronę.
-Robin. Odpowiedział bardziej wysoki głos.
Odwróciłem się wreszcie i spojrzałem na "Tytanów" Stał tam dzieciak z maską w kolorowym stroju, zielony chłopak, pół mężczyzna pół maszyna, i dwie dziewczyny, jedna miała na sobie ciemno niebieską szatę i kaptur a druga to była Gwiazdka, zielono oka z ciemno czerwonymi włosami ubrana na różowo.
Wtedy odezwał się zielony chłopak.

-Znam tego kolesia! To on jest poszukiwany za kradzież jakiegoś ważnego sprzętu z NASA! Powiedział pokazując na mnie palcem.
Wtedy wszyscy byli przygotowani do starcia oprócz mnie.
-Nie dzisiaj dzieciaki! Krzyknąłem i rzuciłem pod nogi bombę dymną po czym postanowiłem włączyć tryb maskowania. I zwinąć się z tamtąd.

----------------------
Kryjówka Red X'a. Gdzieś w lesie. Godzina 02:35

Siadłem w czarnym, skórzanym, i oczywiście kradzionym fotelu przed wielkim kradzionym telewizorem i zacząłem myśleć czy czas już tego nie skończyć.
~☆☆☆~

No to skończyłem nr trzy :P
Sorki ale nie miałem pojęcia jak on na zdobyć ten kostium '-'

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top