➸ 12

- Wracaj do chłopaków - Mruknęła widząc blondyna, który siedział na podłodze, oparty o kanapę z butelką najtańszego wina owocowego w dłoni - Dam sobie z nim radę, sama - dodała patrząc się na Michaela.

- Na pewno, Red? - Uniósł brew podchodząc do niej. Kochał i martwił się o nią. Wiedział, że Hemmings po alkoholu stawał się nieobliczalny i nawet nie chciał myśleć, co mogłoby się stać, gdyby wyszedł.

- Tak - Uśmiechnęła się do niego i strzeliła sobie z palców - Nie zapominaj, że zdałam kurs samoobrony - dodała 

- Powodzenia - Musnął jej usta na pożegnanie, choć wcale nie chciał iść. 

- Cześć - Zamknęła za nim drzwi i odwróciła się na pięcie do Hemmingsa. Skrzyżowała dłonie na klatce piersiowej, patrząc na niego z góry. Był brudny, zarośnięty i nieźle spity. - Luke? - zaczęła w miarę spokojnie. Odpowiedziała jej cisza. Wzięła głębszy wdech, aby opanować narastającą wściekłość i zaczęła tupać stopą o podłogę. Rozglądając się dookoła, zmarszczyła nos. Wszystko było zakurzone oraz w nie najlepszym stanie. Westchnęła ciężko i chwyciła blondyna za fraki. Zatoczył się kilkakrotnie wstając z brudnych paneli, a potem złapał równowagę opierając się o ramię Red. 

- Skoro nie chcesz załatwić tego w normalny sposób, to zrobimy to inaczej - Mruknęła z pod jego ciężaru. Objęła jego ramieniem swoją szyję i przeszła drogę, jaka dzieliła ją od łazienki, cały czas go popychając. Mruczał niezrozumiałe słowa - Lepiej się ciesz, że nie jesteś trzeźwy, bo to wszystko skończyłoby się znacznie inaczej - dodała, zdradzając tym samym swoje pierwotne plany. Tak, od samego początku chciała spuścić mu niezły łomot, za to jak potraktował jej przyjaciółkę. 

Red nie należała do dziewczyn, które boją się krwi, czy pająków, albo innego robactwa. Mając ojczyma, który był wojskowym oraz surową matkę, nauczyła się twardo stąpać po ziemi i walczyć o swoje. Ojczym nauczył ją posługiwać się bronią, za równo krótką i długą, walki wręcz oraz przetrwania w trudnych warunkach. Jeszcze w czasach nastoletnich dziewczyna zwiedziła z nim trochę świata, poznała różne sztuki walki i nauczyła się władać biegle kilkoma językami. 

Pakując głowę blondyna pod zimny strumień wody, odczekała kilka sekund, wzmocniła strumień i znowu, ciągnąc go za włosy nakierowała pod przeźroczystą ciecz. 

- Przestań! - Jęknął nieznacznie, próbując się jej wyrwać. Procenty wciąż krążyły w jego krwiobiegu. 

- Jak miło, że przypomniałeś sobie, że masz język w gębie - Warknęła szarpiąc nim na wszystkie strony - Posłuchaj mnie uważnie - przycisnęła blondyna do ściany na swojej wysokości oczu - Idziesz spać, a jak to wszystko, czymkolwiek to było, co wlałeś w siebie się z ciebie ulotni, to pogadamy - dodała. Nie była nastroju na żarty, a Calum miał rację, że powinna pracować w wojsku. 

***

Paląc papierosa za papierosem, patrzyła się jak minuty umykają na wiekowym zegarze, wiszącym na ścianie. W TV leciały same bzdury i znudziły ja po pierwszych reklamach, więc siedziała na parapecie wyglądając za okno. Blondyn zasnął kamiennym snem, od razu gdy tylko rzuciła go na łóżko w starej sypialni. Powtarzała sobie w myślach, to co chce mu przekazać, a przy okazji przemówić do zdrowego rozsądku. 

Blake i Luke zbyt dużo już przeszli, aby tak po prostu się rozstać. 

- Co chciałaś mi powiedzieć? 

~*~

Powiem tyle; Nie chciałabym wkurzyć Red XDXD + czy ktoś chce dedykacje? x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top