I.


Pierwszy raz od dłuższego czasu mogłam spokojnie odetchnąć. Pierwszy raz od dłuższego czasu mogłam poczuć się wolna. Pierwszy raz od dłuższego czasu przestałam się bać.

 Nigdy nie chciałam się do tego przyznawać, ale cholernie się bałam. Tak, ja Sakura Haruno bałam się. Jednak, teraz z tym koniec. Koniec smutku, koniec łez.

  Siedziałam w samochodzie, który pędził przez autostradę. Siedziałam na miejscu pasażera, a obok mnie siedziała moja ukochana i chyba jedyna ciocia, jaka mi została. Tsunade była wspaniałą kobietą, mimo swojego surowego charakteru zawsze potrafiła udzielić pomocy bez jakiejkolwiek oznaki strachu, szła w zapartę mimo iż świat był przeciwko niej. Chcę być taka jak ona, będę taka. Chcę stać się silniejsza. I mam zamiar tego dokonać. Wyglądałam właśnie za szybę, mijałyśmy większe pagórki i byłyśmy coraz bliżej celu. Z radia leciała spokojna piosenka, która w żaden sposób mi nie przeszkadzała, przeciwnie pozwoliła mi w spokoju myśleć o tym co będzie jak już dojedziemy do Konohy. W wieku 7 lat wyprowadziłam się stamtąd razem z rodzicami. Jednak nigdy nie zapomniałam o mojej wiernej przyjaciółce Hinacie, pyskatej Ino czy wiecznie uśmiechniętym Naruto. Cholernie mi ich wszystkich brakowało. Tsunade zauważyła moje zamyślenie zmieszane ze smutkiem :

- Wszyscy za tobą tęsknili. Mimo tylu lat oni wciąż o tobie pamiętają. Nie uważasz że dla takich przyjaciół warto się uśmiechać ? - spojrzała na mnie wyczekującą, lecz jednocześnie obserwując drogę.Uśmiechnęłam się delikatnie, opierając podbródek na dłoni.

- Masz rację, zresztą jak zawsze. Też za nimi tęskniłam. Powiedz mi,jak bardzo się zmienili ?

- Cóż..Naruto nadal jest tym samym wesołym, uśmiechniętym i denerwującym chłopakiem, który nie potrafi odróżnić sufitu od podłogi -żyłka na jej czole zaczęła niebezpiecznie pulsować - Hinata nadal jest w nim zakochana po uszy, czerwieni się o wiele bardziej niż kiedyś, a ten dureń nadal tego nie widzi. Czy ta dziewczyna nie mogła wybrać kogoś lepszego ? Albo alkoholu ? - westchnęła , a ja dość głośno się zaśmiałam - Ino strasznie wypiękniała, nadal jej marzeniem jest zostać modelką i zaczynam wierzyć że jej się to uda.

- A jak zareagowali kiedy dowiedzieli się że przyjeżdżam ?

- Wszyscy się ucieszyli , chociaż jest chyba jedna osoba która jeszcze nie wie o twoim powrocie..- blondynka ciężko westchnęła patrząc na Sakurę kątem oka. Różowowłosa prychnęła, a jej twarz znów przybrała maskę obojętności.

- Masz na myśli Uchihę ? - na wspomnienie o nim zdenerwowała się nie na żarty, zaciskając dłonie w pięści. Nie chciała go oglądać, naprawdę wolałaby, aby on zniknął. Nie jest mu w stanie wybaczyć lata upokorzeń. Na początku wszystko było dobrze, razem się przyjaźnili , a potem ? Sasuke zaczął ją traktować niczym najgorszego wroga , reagował na nią jak kot na ogórka. Może brzmi zabawnie, ale dokładnie tak było. Co najgorsze, nazywał ją wkurzającą, irytującą, wypominał jej każdy błąd. Pewnie pomyślicie sobie że jak siedmioletnie dziecko tak mogło ? To trwało dość długo. Jeszcze do 14 roku życia Sakura spędzała wakacje u cioci, ale potem miarka się przebrała. Nie wróciła tam, a teraz Konoha jest jej jedynym schronieniem.Ucieczką, przed tym cholernym złem, przed cieniami, które już dawno zostawiła za sobą w Tokio.

   Po kilkugodzinnej jeździe nareszcie dotarły na miejsce. Obie kobiety były naprawdę zmęczone. Tsunade wyszła z samochodu i od razu skierowała się do swojego dość pokaźnego domu, który od zewnątrz reprezentował się naprawdę pięknie. W tym czasie Sakura zabrała z bagażnika wszystkie swoje rzeczy i od razu weszła do domu. W jej oczy rzucił się delikatny beż, Tsunade nigdy nie lubiła rażących kolorów. Lubiła wystrój łagodny i klasyczny, ale elegancki. Taki gust to chyba właśnie odziedziczyła pod ciotce. Jej pokój w Tokio strasznie raził ją swoją zielenią, nie lubiła go. Rodzice Sakury pozostali w Tokio, od razu zgodzili się na wyjazd swojej córki przez wzgląd na jej dobro i bezpieczeństwo. Kłóciła się z nimi by wszyscy razem wrócili do Konohy, lecz jej tata nie mógł zostawić swojej firmy, mama również została ze względu na pracę. Na brak pieniędzy nie narzekali, to trzeba było im przyznać. Swoje kroki od razu skierowała do swojego pokoju. Miała go zaklepany i spała w nim kiedy tylko tu była. W tle słyszała jeszcze głos cioci , która prosiła ją potem o zejście na obiad, a w sumie to śniadanie. Było jakoś grubo po 9. Wyjechały w nocy by nikt ich nie mógł powstrzymywać oraz by nie wydarzyły się żadne niedogodności. Wchodząc do pokoju przywitała ją delikatna szarość ścian. Uwielbiała ten kolor. Takie barwy były jej ulubionymi. Rzuciła się od razu na łóżko. Gdy tylko jej ciało zetknęło się z miękką, satynową pościelą jedyne czego zapragnęła to oddać się w objęcia Morfeusza, jednak wiedziała że z Tsunade nie można rywalizować, sam Morfeusz mógłby bić jej pokłony. Przeniosła wszystkie swoje rzeczy do pokoju, w którym miała "tymczasowo" urzędować. Zeszła na dół, gdzie czekał na nią kubek z herbatą oraz tosty z dżemem truskawkowym. Ciotka Tsunade zawsze wiedziała jak poprawić jej humor , choćby najmniejszym gestem. Obok talerza znalazła również karteczkę, gdzie blondynka oznajmiła, iż jedzie do pracy i na miasto załatwić jej wszystko co jest związane z moja przeprowadzką. Usiadła przy stole i zaczęła zajadać się śniadaniem. Ten smak przypominał jej każdy letni wieczór, który z nią spędzała. Siadały razem w salonie i Tsunade opowiadała jej swoje różne historie z życia, jedząc tosty z dżemem truskawkowym. Uwielbiała jej słuchać. Zastanawiało ją to, jak ona może być tak silna po tym wszystkim co przeszła ? A było tego dość sporo.

- To chyba jest dziedziczne.- uśmiechnęła się do siebie. Po skończonym śniadaniu postanowiła rozpakować wszystkie swoje rzeczy. Nie była śpiąca, wręcz przeciwnie. Z wieży , która stała w jej pokoju puściła muzykę tak głośno jak mogła i zabrała się za układanie rzeczy. Po skończonych porządkach zabrała kilka ciuchów i szybko poszła pod prysznic. Już ubrana i delikatnie pomalowana położyła się na łóżku. Złapała za telefon i zobaczyła że ma nieodebrane połączenia od Ino i Hinaty oraz kilka wiadomości od Naruto , Shikamaru , kilkoro innych przyjaciół i nawet jej kuzyna Sasoriego. Oddzwoniła od razu do granatowowłosej, po kilku sygnałach usłyszała jej głos w słuchawce:

- Halo ?

- Hinata ? Jesteś w domu ?

- Sakura ?! Tak, a ty jesteś już w Konoha?

- Tak, niedawno przyjechałam. Weź Ino i wpadajcie do mnie szybko. Kto wie..może i Naruto się pojawi ? - uśmiechnęła się, choć Hinata nie mogła tego zobaczyć. Wiedziała że Hyuga właśnie pali buraka , ale cierpliwie czekała na jej reakcję:

- Naruto.. ? J-ja..znaczy...b-bo on...-westchnęła- nie ma go aktualnie w mieście, wyjechał na kilka dni z rodzicami. Chcą jakoś spędzić ostatnie 2 tygodnie wakacji. Ale wraca dziś wieczorem.

- Rozumiem. Zatem do zobaczenia !

- Papa !

     Rozmowa zakończyła się a różowowłosej pozostało tylko czekać na przyjaciółki. Po niedługim czasie usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko zbiegła na dół po schodach w kolorze ciemnego drewna. Ledwo otworzyła drzwi a już została przygnieciona na ziemi przez dwie bardzo bliskie jej osóbki.

-Sakura ! - równocześnie pisnęły.

- Też się cieszę, że was widzę. Tęskniłam. - z kącika jej oka poleciała łezka, lecz była ona wywołana szczęściem, nie smutkiem. Coś nowego .

- Ile to minęło od kiedy się ostatnio widziałyśmy co ? Z jakieś 4 lata ! - Yamanaka skierowała swój wzrok na jej klatkę piersiową -Nawet cycki ci urosły ! I jakie są kształtne !

Wszystkie , z uśmiechem na ustach wstałyśmy z ziemi i skierowałyśmy się do salonu. Zielonooka wróciła jeszcze do kuchni po mrożoną herbatę i szklanki. Było naprawdę gorąco, a wypita wcześniej ciepła herbata dawała o sobie znać. Tym razem odezwała się Hinata:

- Opowiadaj co u ciebie, jak było w Tokio ? Czemu się przenosisz no i najważniejsze, gdzie będziesz chodzić do szkoły? - mówiła swoim dobrze znanym różowowłosej cichym głosem.

- Hinata spokojnie - obie dziewczyny spojrzały na Sakurę wyczekując odpowiedzi - U mnie nawet dobrze, nie narzekam. Nie jestem zmęczona, przenoszę się z przyczyn osobistych , których aktualnie zdradzić nie mogę. I tak będziemy razem chodzić do szkoły.

- Sakura..jeśli jest coś co chciałabyś powiedzieć to..

- Nie, nie chcę narazie o tym rozmawiać. - uśmiechnęły się do mnie po czym Yamanaka zabrała głos:

- No powiem ci wielkoczoła, że naprawdę się zmieniłaś.

- Wszystkie się zmieniłyśmy Inoświnio.

- Masz rację, ale chyba nasza przyjaźń pozostała niezmienna prawda ? - blondynka wystawiła w moją i Hyugi stronę swoje dłonie. Złapałyśmy się razem za ręce.

- Na zawsze ?

- Na zawsze . - odparłyśmy radośnie , a ja dziś kolejny raz poczułam ogromną ulgę i szczęście, że znowu tu jestem.

Nareszcie wróciłam do DOMU.

Do południa siedziałyśmy i rozmawiałyśmy o szkole, o naszych przyjaciołach. Ino i Sakura namawiały Hinatę na wyznanie miłosne, lecz kończyło się tak jak za każdym razem. Zbywaniem tematu, bądź omdleniem ale to w najgorszym przypadku. Umówiłyśmy się na jutrzejsze zakupy, stwierdziły że lepiej jak odpocznę po podróży, bo jutro zabiorą mnie na wiele długich, zakupowych godzin. Gdy wyszły, ponownie udałam się do swojego pokoju. Postanowiłam wreszcie odpisać na sms'y. Wpierw odpisałam Naruto , powiedział że przyjdzie do mnie gdy tylko wróci. Sasori też miał wpaść wieczorem , ale na pewno wcześniej niż Uzumaki. W końcu mój kochany kuzynek musiał pracować w swoim warsztacie samochodowym. Kiedyś spędzaliśmy tam razem dużo czasu, dzięki niemu nauczyłam się sama naprawiać samochody czy motory, choć nie tak profesjonalnie jak on, ale jednak. Uśmiechnęła się .Od kiedy tu przyjechała ani razu nie myślała o wszystkich rzeczach, które spotkały ją w Tokio , tego potrzebowała. Konoha okazała się być dla niej niczym odwyk.

Nim się zorientowała, oddała się w objęcia Morfeusza, który dziś jednak wygrał. I nawet jeśli bardzo by chciała, nie mogłaby mu się oprzeć, niczym zakazanemu owocowi.

                                                                               END



________________________________________________________________________________
Pierwszy rozdział za nami ! Dość krótki, ale akcja dopiero zaczyna się rozkręcać, bądźcie cierpliwi . Miłego czytania ! <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top