fourteen

Pov. Reece

- Nie ma mowy ! - zawołałem.

- No weź stary, nudzimy się - nalegał Blake.

- Zwariowałeś ? - spytałem. - Chcę spędzić ten czas z Laurą, tylko ona i ja. Ty i George będziecie mi przeszkadzać. To nie będzie randka, tylko zwykły spacer. Byłem dla niej niemiły, więc chcę jej to jakoś wynagrodzić. Wy w tym czasie możecie...

Nagle drzwi do naszego pokoju powoli się otworzyły. Stanęła w nich Laura, nieśmiało patrząc na nas.

- Czy wszystko w porządku ? - spytała.

- Tak, a co ? - zapytał George.

- Słyszałam twój krzyk, Reece. Pomyślałam, że coś się stało.

- Wszystko w porządku - uśmiechnąłem się.

- A w ogóle idziemy z Wami na miasto ! - dodał Blake.

- Wcale n...

- To super ! - ucieszyła się Laura. - Pójdę tylko po plecak i możemy iść.

- Okej ! - zawołali wesoło brunet i blondyn do wybiegającej z pomieszczenia brązowowłosej. Gdy była już na korytarzu, zwróciłem się wkurzony do chłopaków.

- Kurde, zabiję was za to ! - rzekłem zdenerwowany. Moi przyjaciele zaczęli się śmiać. Nie mogłem się powstrzymać i dołączyłem do nich. Nie potrafiłem się na nich długo gniewać. Gdy trochę się uspokoiliśmy wzięliśmy nasze plecaki i wyszliśmy z pokoju. Laura akurat zamykała drzwi. Na plecach miała średniej wielkości plecak, a obok niej na ziemi leżał worek. Podeszłem do niej, ona akurat podnosiła z ziemi swój bagaż.

- A może poniosę twój plecak ? - zaproponowałem. - Trochę masz tego bagażu.

Niebieskooka spojrzała na mnie i po chwili zastanowienia rzekła :

- Dzięki, będę bardzo wdzięczna.

Dziewczyna uśmiechnęła się, a Blake i George dołączyli już do nas.

Chwilę później byliśmy już na zewnątrz i szedliśmy chodnikiem. Postanowiliśmy przejść się kawałek pieszo. Po drodze zastanawialiśmy się, dokąd moglibyśmy pójść.

- Znasz tu jakieś fajne miejsce ? - zapytał Laurę George.

- Niestety nie znam zbyt dobrze Warszawy - powiedziała po chwili zastanowienia.

- Szkoda - mruknął w odpowiedzi.

- Jesteście głodni ? - spytałem. - Jeśli tak, moglibyśmy pójść gdzieś coś zjeść.

- Nie, przed chwilą jedliśmy śniadanie Reece - rzekł Blake. - A myślałem, że to George jest największym żarłokiem.

Zaczęliśmy się głośno śmiać. Nagle poczułem krople na moim policzku. Rozejrzałem się i zauważyłem, że kropi.

- Ej, zaczyna padać - powiedziałem do grupki.

Uspokoili się i również rozejrzeli. Kropli wody było coraz więcej. Po chwili zaczęło porządnie lać.

- O nie ! - krzyknął George ze śmiechem. - Musimy się gdzieś schować !

- Chodźmy na tamten przystanek ! - zawołała Laura wskazując zadaszone miejsce parędziesiąt metrów od nas.

Szybko dobiegliśmy do celu. Ciężko oddychając, usiedliśmy na ławce. Na szczęście nie zmoknęliśmy mocno.

- Hej, co wy to, żebyśmy poszli do kina ? - zaproponował Blake, wskazując plakat wiszący obok rozkładu jazdy autobusów.

- To bardzo fajny film - powiedziała Laura. - Widziałam go już, ale jest świetny, więc chętnie obejrzę go jeszcze raz !

- Jestem za ! - rzekłem.

- Ja też - dodał George.

- W takim razie jedziemy do kina ! - ucieszył się Blake. - Sprawdzę, gdzie jest kino w pobliżu.

Czarnowłosy wyciągnął telefon i wyszukał na mapie nasz cel.

- Jest kilka kilometrów stąd, ale całe szczęście możemy tam pojechać autobusem. Konkretnie linią numer 54.

George podszedł do rozkładu jazdy i odczytał informacje.

- Pięćdziesiątka czwórka będzie tu za trzy minuty. Chyba mamy szczęście !

Przygotowaliśmy pieniądze na bilet i poczekaliśmy na środek transportu. Gdy przyjechał zapłaciliśmy i poszliśmy poszukać miejsca do siedzenia. Niestety były najwyżej dwa wolne obok siebie.

- A... Może zrobimy tak, że... - zaczął Blake. - ...ja siądę tu - powiedział zajmując jedno z wolnych miejsc. - Reece siądzie tam, Laura siądzie na kolanach Reece'a, a George... George sobie postoi.

- Ej ! Czemu ja mam stać ?! - sprzeciwił się blondyn.

- Ktoś musi się poświęcić - wzruszył ramionami brunet. - No, siadaj panie Bibby, a panna Laura na kolanka !

Usiadłem na miejscu u popatrzyłem na Laurę. Wyglądała niepewnie. Uśmiechnąłem się do niej zachęcająco.

- Okej... - powiedziała, po czym zbliżyła się do mnie i powoli usiadła mi na nogach. Nie zobaczyła moich lekko zarumienionych policzków.

Objąłem ją rękami i oparłem podbródek na jej ramieniu, patrząc na nią. Spojrzała na mnie swoimi pięknymi oczami i zaśmiała się cicho. Nie była wyluzowana, nawet trochę sztywna, lecz mimo tego, wyglądała naprawdę uroczo. Nie mogłem oderwać od niej wzroku, ale wiedziałem, że muszę. Nie chciałem okazywać jej bardzo moich emocji, aby później nie była zawiedziona.

Po kilkunastu minutach wysiedliśmy z autobusu i pobiegliśmy w kierunku centra handlowego, w którym znajdowało się kino, ponieważ nadal padał deszcz.

Po chwili byliśmy już w kasie i kupowaliśmy cztery bilety na komedię romantyczną. Miałem nadzieję, a właściwie plan, aby usiąść obok Laury. Kupiliśmy popcorn i po sprawdzeniu nam biletów, weszliśmy na odpowiednią salę kinową. Gdy szliśmy po schodkach do naszego rzędu, złapałem brązowowłosą za rękę i wyprzedziłem z nią Blake'a i George'a.

- Co się stało ? - spytała trochę rozbawiona.

- Chcę, żebyśmy dotarli pierwsi - odpowiedziałem uśmiechając się tajemniczo, a przynajmniej tak miało to wyglądać.

Brunet i blondyn zaczęli nas gonić, ale i tak zwyciężyliśmy, ponieważ mieliśmy kilka sekund przewagi. Usiadłem na tym miejscu z zakupionych przez nas, które było najbardziej po lewej. Obok mnie mnie miejsce zajęła dziewczyna, a po jej prawej Blake. Georgowi zostało ostatnie.

Reklamy już leciały i trwały dobre pół godziny. W końcu rozpoczął się seans. Fabuła była naprawdę ciekawa. Laura trzymała popcorn, który wszyscy jedliśmy. Włożyłem rękę do pudełka, aby wziąść sobie trochę przekąski. Nagle poczułem czyjąś dłoń. Zerknąłem na brązowowłosą, która również na mnie popatrzyła. To jej ręki dotykałem. Odsunęliśmy dłonie od siebie i prędko odwróciliśmy wzrok.

Po około godzinie na ekranie pojawiła się romantyczna scena, w której mężczyzna miał pocałować główną bohaterkę. Spojrzałem nieśmiało na Laurę. Przyglądała się im z rozmarzeniem. Nagle ktoś objął ją ramieniem. Był to Blake, który to samo zrobił Georgowi. Spojrzał na dziewczynę z zalotnym uśmieszkiem na twarzy i poruszał brwiami, na co ona zareagowała cichym śmiechem. Później odwrócił się do George'a i udawał, że chce go pocałować. Pochylił się nad nim, a blondyn ułożył usta w dzióbek. Gdy ich twarze dzieliło już naprawdę niewiele zaczęli się śmiać, odsuwając się od siebie. Jakieś panie za nami uciszyły chłopaków. Ja za to nadal wpatrywałem się w Laurę. Pomyślałem, że czasem chciałbym być taki jak Blake. On był prawie zawsze wyluzowany i wyglądał, jakby się niczym nie przejmował. Ja może dla niektórych też sprawiam takie wrażenie, ale tak nie jest.

Chciałbym przytulić się do niej, jednak nie dla wygłupów, jak Blake, lecz na poważnie. Niestety nie potrafię. Nie chcę jej skrzywdzić, nie chcę, aby później cierpiała przeze mnie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top