five

Podróż minęła mi spokojnie. Kilka przystanków dalej dosiadła się do mnie jakaś elegancko ubrana, czarnowłosa kobieta. Była zajęta czytaniem książki. Ja natomiast słuchałam muzyki przez słuchawki, podziwiając widoki. Gdy zgłodniałam zjadłam oby dwie kanapki. Po około czterech godzinach za oknem widziałam wysoką zabudowę. Domyśliłam się, że jesteśmy już blisko.

Chwilę później stałam już na peronie warszawskiego dworca. Na plecach miałam mój średniej wielkości, sportowy plecak, a w ręce trzymałam mój szary worek z napisem "New Hope Club". Rozejrzałam się wokół siebie. Było tutaj mnóstwo ludzi. Zerknęłam na wiszący wysoko zegar, który wskazywał godzinę jedenastą z haczkiem. Wyszłam na ulicę i wyciągnęłam telefon. Sprawdziłam, którędy dojść do pensjonatu, w którym miałam spędzić noc.

W końcu trafiłam do tego miejsca. Załatwiłam wszystkie ważne sprawy na recepcji. Następnie szybko rozpakowałam się w pokoju. Zgłodniałam, więc postanowiłam pójść gdzieś na obiad. Wzięłam ze sobą tylko mój worek, w którym miałam między innymi pieniądze, notes i oczywiście bilet na koncert, bo nie miałam zamiaru wracać do pensjonatu przed występem po ten kawałek papieru.

Nie znałam Warszawy zbyt dobrze, bo byłam tu tylko parę razy, więc postanowiłam, że zjem posiłek w centrum handlowym, bo łatwo je będzie znaleźć. Tak też zrobiłam.

Wybrałam pierwszego lepszego fast-fooda jako miejsce na zjedzenie mojego lunchu. Zamówiłam dużego burgera, frytki i nugetsy, ponieważ w brzuchu czułam wielką pustkę. Gdy dopiłam moją colę do końca, sprawdziłam godzinę na telefonie. Była już 14:26. Miałam jeszcze dużo czasu, żeby coś porobić. Poszłam do blisko znajdującego się parku. Pospacerowałam trochę, a później usiadłam na ławce i wyjęłam szkicownik oraz ołówek z worka. Rozejrzałam się wokół zastanawiając się, co narysować. Dostrzegłam gromadkę wesołych dzieci, bawiących się na placu zabaw, który znajdował się naprzeciwko mnie. Otworzyłam notes na pierwszej, pustej stronie i zaczęłam szkicować. Po około 20 minutach rysunek był gotowy. Nie był to realistyczny portret. Chłopcy i dziewczynki na kartce przypominali bardziej postacie z bajki niż prawdziwych ludzi. Taki jest mój styl rysowania. Nie jestem wielką artystką i nie mam zamiaru wiązać mojej przyszłości z tą dziedziną sztuki, ale to moje hobby i lubię to zajęcie.

Schowałam zeszyt z powrotem do worka. Posmarowałam moje usta pomadką i znowu sprawdziłam, która godzina. Miałam jeszcze cztery godziny do koncertu. Nie miałam pomysłu, co mogłabym porobić. Wstałam z ławki i poszłam w kierunku fontanny, znajdującej się parędziesiąt metrów ode mnie. Usiadłam na fontannowej płycie i spojrzałam w kierunku tłocznej ulicy, na którą miałam dobry widok. Po chwili zauważyłam autobus, na którego szybie był nadruk, przedstawiający bohaterów nowego filmu. Przypomniałam sobie, że w centrum handlowym, w którym byłam, było kino. Postanowiłam, że przed koncertem obejrzę film.

Pół godziny później siedziałam już na sali kinowej, oglądając reklamy. Wstrzymałam się od kupna popcornu, bo nie miałam na niego ochoty. Film trwał około dwie godziny. Była to naprawdę zabawna komedia romantyczna. Po seansie wyszłam w pogodnym nastroju z kina i poszłam na przystanek. Musiałam chwilkę poczekać na mój autobus. Gdy przyjechał wsiadłam do niego, kupiłam bilet u kierowcy i stanęłam przy oknie, bo nie było już żadnych miejsc siedzących.

Wysiadłam na odpowiednim przystanku. W internecie sprawdziłam jak dojść do Warszawskiego Centrum Muzyki. Po chwili stałam już przed wielkim budynkiem. Weszłam do środka przez oszklone drzwi.

- To będzie niezapomniany wieczór - szepnęłam do siebie podekscytowana.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top