Tytuł: Rosemary znaczy pamięć

Opis wstępny (bez spojlerów, jedynie informacje jakie poznajemy na początku książki): Urodziny Rosemary zakańczają się w tragiczny sposób dla wszystkich, zwłaszcza dla niej - jej śmierć. Nikt nie ma wątpliwości, że targnęła się na własne życie, lecz po pół roku mąż zmarłej otrzymuje podejrzane anonimy. Ciasny krąg podejrzanych i powtórka wieczoru urodzinowego zmarłej. Co się jeszcze wydarzy?

Moja opinia o przebiegu akcji (SPOJLERY!): Wow, tak powiem: na początku mnie nie wciągnęła, ale im dalej tym bardziej się wciągałam! Ciągle zmieniałam swoje podejrzenia i do końca wierzyłam, że to Alexandra jest winna

Rozwiązanie (SPOJLERY!): Victor? No serio? + jeszcze Ruth, ale serio Victor? Ja wiem, że każda postać się pojawia "po coś", ale moim zdaniem, gdyby winna była jedna osoba z tego "kręgu podejrzanych" to było by lepiej

Czy polecam? (bez spojlerów): Tak, klimat książki jest taki... klimatyczny, nie umiem tego określić. Czujesz się nie pewnie, jest tak ponuro

Ulubione postacie (bez spojlerów):

Ruth Lessling - lubię ten typ postaci

Czytaliście? Jak tak podzielcie się przemyśleniami!