Zabójczyni
Autor: Sarah. J Maas
Wydawnictwo: Uroboros.
Fabuła:
Poznaj piękną i bezwzględną zabójczynie. I zobacz jak rodzi się legenda.
Cealena Sardothien to najgroźniejsza zabójczyni Aderlanu. Jako członkini Gildii Zabójców przysięgała wierność swemu panu, Arobynnowi Hamelowi, ale Celaena nie słucha nikogo i ufa jedynie swojemu przyjacielowi i także płatnemu zabójcy Samowi.
W tych trzymających w napięciu opowieściach będących wstępem do bestsellerowej serii "Szklany tron". Celaena wyrusza na pięć niebezpiecznych misji, na odległych wyspach i wrogich pustyniach. Działa jednak wbrew rozkazom Arobynna i może ponieść niewyobrażalną kare za taką zdradę.
Uczucia po przeczytaniu:
Zabójczyni, jest to prequel "Szklanego tronu". Jeżeli macie już za sobą lekturę przynajmniej pierwszej części z tego cyklu, w waszej głowie jest wiele pytań.
"Jak to możliwe, że tak młoda dziewczyna trafiła do kopalni soli?"
"Dlaczego, przed kopalnią wiodła takie życie jakie wiodła?"
oraz i przede wszystkim najważniejsze:
"Co się stało tamtego dnia, w którym zginął jej ukochany Sam?"
Ja sama sięgnęłam po lekturę tej książki dopiero po "Imperium burz" czyli piątej już książki z tego cyklu. Z tego co wiem, opowiadania te zostały napisane właśnie przed imperium burz i to nie bez powodu o czym sama się przekonałam. Ale czy czytanie tych pięciu tomów w czymś mi przeszkadzało, mimo iż nie znałam pełnych szczegółów z życia głównej bohaterki, a gdzieś w mojej głowie pojawiały się niewyjaśnione pytania, płynęłam przez te pięć tomów, względnie bez problemu.
Problem poczułam dopiero właśnie w trakcie czytania "Królowej cieni", gdy w życiu naszej głównej bohaterki zaczęły się pojawiać postacie z przeszłości takie jak kurtyzana Lysandra czy Arobynn, a szczególnie ten drugi, który jak nic dawał nam odczuć, że wie więcej na temat głównej bohaterki niż my, równocześnie jak dobre było to w stosunku do jego postaci - dodawało mu to tajemniczości - to tak samo mnie po prostu wkurzało ;D Ale nie, ja uparta musiałam czytać dalej i tak przebrnęłam przez "Imperium burz", którego zakończenie dosłownie mnie rozbroiło, zarówno przez to co tam się wydarzyło jak i przez wielką ilość postaci, które się tam nagle pojawiły i tu należy przystanąć.
Jeśli tak jak ja, aż do "Imperium burz" nie czytaliście "Zabójczyni", to jest już chyba ostatni moment, bo potem po prostu się zaginie w tych wszystkich nowych postaciach. Nie będziecie wiedzieć skąd się wzięli i dlaczego chcą pomuc naszej głównej bohaterce. Więc tak, kiedy sięgnąć po "Zabójczynie"?
Myślę, że po "Szklanym tronie", a później już tylko przed "Królową cieni", a ostatni dzwonek to "Imperium burz" czego ja żałowałam.
Ale jednak uważam, że przed "Królową cieni" to jest najbardziej odpowiedni czas kiedy, należy sięgnąć po tę książkę :D
No właśnie, ale o czym ona w ogóle opowiada? Jeżeli jesteście gdzieś tam już po lekturze chociaż pierwszego tomu, przez myśl na pewno wam przeszło; Co działo się z Celaeną przed Endovier? Jakie wiodła życie jako zabójczyni? Tutaj macie odpowiedź.
Każde opowiadanie, jakie tu przeczytacie, będzie miało swoje odzwierciedlenie, w całej serii "Szklanego tronu" większe lub mniejsze, a wszystko zdecydowanie skumuluje się w "Imperium burz".
Klimaty "Zabójczyni" oraz Gildii Zabójców, bardzo, ale to bardzo przypominały mi klimat serii gier o Assassinach, którą swoją drogą uwielbiam, a wręcz kocham.
Ich stroje, zabójstwa na zlecenie i tak dalej, bardzo przypominały mi tamten świat przez co łatwiej mi było wkroczyć do świata zarówno Szklanego Tronu jak i tych opowiadań.
Opowiadania zawarte tutaj to barwne i bardzo ciekawe opowieści, na bazie których spokojnie można by budować nowe historie, nowe światy. Każda z nich jest oryginalna i wciągająca na swój sposób, osobiście moją ulubioną pod względem oryginalności i ciekawego świata, była chyba jednak "Zabójczyni i czerwona pustynia", jednak opowiadanie jakie czytałam z dosłownie zapartym tchem to "Zabójczyni i imperium Adarlanu", w którym śledziliśmy oczami Celaeny pamiętną akcje, która doprowadziła do tego, że dziewczyna spędziła pamiętny rok w kopalni.
Mam jeszcze jedno pytanie. Czy ktoś może mi przywrócić Sama Cortlanda do życia? Błagam!
Biorąc się za te opowiadania, niestety dobrze wiedziałam jaki koniec będzie miała historia Celaeny oraz Sama, jednak w życiu nie spodziewałabym się takiego początku jaki zgotowała nam autorka.
Zaczynając te historię liczyłam też, że poznam wreszcie historie Sama i Celaeny, o której szczegółach nie usłyszeliśmy za dużo. Czytające te wszystkie tomy zastanawiałam się co doprowadziło do zamknięcia Celaeny w kopalni i do tego co stało się z Samem. Uczucie i troska z jaką Celaena zawsze o nim opowiadała i wspominała, dawało mi obraz dwóch młodych zabójców, którym życie odebrało praktycznie wszystko i których połączyło uczucie.
Jakież było moje zdziwienie, gdy w pierwszym z opowiadań dosłownie, ale to dosłownie skakali sobie do gardeł? Miałam wrażenie, że może czytam nie tę książkę, ale nie, Sarah, wrzuciła mnie w sam początek ich związku, a jak wiadomo, Sarah. J Maas wyznaje powiedzenie 'Kto się czubi ten się lubi", które sprawdza się dosłownie w każdej jej książce i tu też tak było. Od samego początku śledzimy ich relacje od nienawiści, aż do uczucia jakie ich połączyło na tle wszystkich wydarzeń zawartych w tych opowiadaniach.
Niech ktoś mi odda tego Sama, proszę! Boże, gdy przez wszystkie te tomy, które czytałam Celaena, mówiła coś w stylu; " Nazywam się Celaena Sardothien i nie będę się bać", myślałam sobie, no dobra, motywacja to podstawa.
Ale, gdy przeczytałam te opowiadania i dowiedziałam się skąd się to wzięło, dosłownie miałam łzy w oczach, które aż do końca tego opowiadania nie opuszczały moich oczu. Wiedziałam, jak to się skończy, bo wiemy to już po lekturze Szklanego Tronu, ale po prostu czytałam to i w myślach błagałam Sarah, żeby to jednak potoczyło się inaczej, aby się okazało, że główna bohaterka, po prostu przez ten cały czas była w błędzie, a on gdzieś tam jest...
Jest to chyba jedyna śmierć, w przeciągu wszystkich tych pięciu tomów, którą bym chciała cofnąć, naprawdę.
Dobra, dość już tego, bo znowu mi się przykro robi jak o tym myślę ;D
Postacie w wszystkich opowiadaniach są bardzo oryginalne i różnorodnie scharakteryzowane, każdy wyróżnia się innymi cechami i innymi motywacjami, niestety nie zawsze tymi dobrymi.
Na pierwszy plan wysuwa się przede wszystkim Lysandra, którą pierwszy raz poznałam w "Królowej cieni" i od razu zostało nam powiedziane, że między nimi doszło do czegoś niemiłego w przeszłości, no i tutaj właśnie mamy tą przeszłość. Poznajemy relacje jakie im towarzyszyły, a była to głównie obustronna nienawiść. Zmiana jaka zachodzi w tej postaci na przeciągu tych wszystkich tomów jest niesamowita, a historia jaka wywołała tą zmianę jest warta zapoznania, ponieważ rozbudowuje to ją w naszych oczach. I nie tylko tą postać, ale też wiele innych, które tu poznamy, a pojawią się prędzej czy później w kolejnych tomach.
Co do zachowania głównej bohaterki, niejednokrotnie mnie denerwowała, jak nie wiadomo co! Ale miałam za sobą już wiele jej humorków z innych tomów więc jakoś to zniosłam ;D Na jej usprawiedliwienie jednak przemawiał też jej młody wiek, co od razu wzięłam pod uwagę. Bohaterka ma tu tylko szesnaście lat! I popełnia wiele głupich błędów, gada głupoty, ale wydaje mi się, że przynajmniej w tych opowiadaniach jakieś prawo do tego ma ;D Poznajemy tu Celaene, z przed kopalni soli i cierpień jakich tam doświadczyła i mimo iż jest to ta sama bezwzględna zabójczyni idzie wyczuć te zmianę, tu jest o wiele łagodniejsza i spokojniejsza niż w Szklanym Tronie, przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie. Co nie zmienia faktu, że często miałam ochotę ją złapać i trzepnąć za głupoty które gada, no ale cóż, urok książek na to nie pozwala 😅
Ocena:
Podsumowując uważam, że jest to bardzo dobry dodatek dla każdego, kto zamierza sięgnąć po Szklany Tron, jest w trakcie jego czytania, lub już go skończył, ale nie zapoznał się z "Zabójczynią", naprawdę warto, nie zawiedziecie się ;D
Uwaga! Recenzja całego cyklu szklanego tronu znajdzie się tu, zaraz po recenzji "Wieży świtu".
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top