Tytuł: Morderstwo to nic trudnego

Opis wstępny (bez spojlerów, jedynie informacje jakie poznajemy na początku książki): Seria nieszczęśliwych wypadków czy zaplanowane morderstwa? Kto by pomyślał, że staruszka z pociągu ma rację, Luke Fitzwilliam nie może przestać myśleć o niej i rozmowie z nią. Wyrusza do na pozór bardzo spokojnego małego miasteczka, lecz nie wiem co skrywają jego mieszkańcy

Moja opinia o przebiegu akcji (SPOJLERY!): O matko. Jak po przeczytaniu "I nie było już nikogo" byłam zajarana na tą książkę to okazało się to być totalna klapa jak dla mnie. Akcji dla mnie ciągnęła się za wolno i jest za dużo/nie wykorzystanie wątku Elsworthy'ego

Rozwiązanie (SPOJLERY!): Panna Waynflete, przyznam, że tego się nie spodziewałam i przynajmniej to się udało

Czy polecam? (bez spojlerów): Jeśli nie szukacie nie wiadomo jak wybitnej książki jedynie takiej w miarę ok by ją przeczytać to tak, w innym przypadku nie zbyt

Ulubione postacie (bez spojlerów):

W tej książce nie mam

Czytaliście? Jak tak podzielcie się przemyśleniami!