Rozdział 3 - ,,Jak To Zaginął!?''


Słońce wstawało leniwie nad zrujnowaną Japonią.
Pochowani po ruinach ludzie budzili się, by przeżyć kolejny dzień, tocząc walkę o przetrwanie.
Inni wstawali i z rozkazami ruszali by  niszczyć i palić...
Nasi bohaterowie też się już przebudzili.
Leżąc na kocach, w lekko rozświetlonej lampami piwnicy...

                            ×××××××
Hiroto przeciągnął się, mrucząc coś cicho.
Nagle poczuł swędzenie, na nosie.
Odtrącił to i przewrócił się na drugi bok

-Ugh! - usłyszał

Po chwili ktoś szturchnął go w ramię

-Wstawaj keczup! - usłyszał głos Fudou - No weeeeź

Hiroto przeklął pod nosem i usiadł, przecierając oczy.
Przy znajdującym się obok stole siedział Sakuma, i Kidou z kubkami kawy, rozmawiając zapalczywie.
Wstał przeciągając się, i podszedł do nich

-Ohayo - uśmiechnął się - Gdzie chłopaki?

- Nie widziałem Suzuno od rana... - zamyślił się Kidou - A Teru....

W tym momencie do kuchni wparadował widocznie zadowolony z siebie blondyn.
Położył swój pistolet na stole, z uśmiechem siadając na krześle

-Ohayooo!

Pozostali popatrzyli raz na niego to na pistolet

-No co!? - oburzył się - Nudziło mi się!
Jeden miał czekoladę!

Hiroto tylko machnął na to ręką i zmienił temat

-Gdzie Suzu? - spytał bordowooki

-No właśnie nie wiemy... - mruknął zielonooki

Po chwili dobiegł ich krzyk srebrnowłosego

-Skąd to? - szybko wstał Hiroto

Sakuma zaniepokojony ruszył do drzwi

- Z naszego,, pokoju '' - mruknął niepewnie - Mamy tam cały sprzęt....

Nie zdążył dokończyć, bo cała reszta rzuciła się by znaleźć przyjaciela...

××××××××××××××××××××××××××××××
Kilka minut wcześniej...

-Hej Suzu! - usłyszał czyjś głos
Zerknął na siebie widząc zgliszcza domów, i ciała poległych żołnierzy
Nagle na nich pojawiła się czyjaś sylwetka
Suzuno krzyknął zdziwiony.
Nagumo stał patrząc na niego swoimi złotymi oczyma.
Fusuuke roześmiał się ze szczęścia próbując podbiec do niego
Nagle jednak, Haruya uśmiechnął się z wyrzutem

-To przez ciebie zginę...
A może już nie żyje?
Kochałeś mnie? - podszedł do niego i spojrzał w jego zaszklone oczy - To dlaczego dałeś mi odejść?

Srebrnowłosy szamotał się na łóżku, nim przebudził się głośno dysząc
Suzuno otworzył oczy, mrugając powoli. Ziewnął i usiadł na kocu, niechcący trącając ręką Afuro.

-Zostaw mojego pingwina, nie to mój pingwin... - wymamrotał blondyn przytulając się do śpiącego Kidou

-Rany...-wyszeptał Suzuno, śmiejąc się pod nosem

Wstał i przeciągnął się rozglądając po pokoju.
Wszyscy spali, jedynie on przebudził się męczony koszmarami
Oparł się czołem o chłodną ścianę oddychając z ulgą

-To tylko sen Fusuuke... - wyszeptał do siebie

Włożył rękę do kieszeni jeansów, wyjmując z nich kartę sim
Spojrzał na nią niepewnie, i podszedł do jednych z drzwi.
Otworzyły się z cichym skrzypnięciem, ukazując schody prowadzące  jeszcze niżej.
Wzruszył ramionami, i wziął ze sobą latarkę.
Zaczął schodzić w dół, już po kilku krokach ujrzał światełka migające z wielu urządzeń.
Podszedł do jednego z komputerów, przeniesionych tu pewnie przez chłopaków z  jakieś opuszczonego sklepu.
Włożył kartę do laptopa, próbując znaleźć potrzebne mu dane.
Ukradnięcie telefonu ich byłego szefa nie było trudne.
Wystarczyło odpowiednio kłamać.
Kilknął w jeden z plików znajdując kilka maili, i wiadomości.

-Po koreańsku... - mruknął - Chwała za to FFI

Zaczął czytać, powoli tłumacząc sobie zdania. Jego oczy coraz bardziej się rozszerzały.
Upuścił latarkę tworząc hałas

-Haruya....-wyszeptał

×××××××××××××××××××××××××××××××

-Jezu jak tu ciemno! - krzyknął Hiroto zbiegając po schodach

-Zainwestujcie w jakieś lampki czy coś! - przytaknął mu Affo

Cała trójka wbiegła do pokoju, potykając się
Zobaczyli Suzuno patrzącego się na nich ze zdziwieniem przebijającym, zza smutnych oczu

-Suzu? - zapytał niepewnie Affo, kładąc mu rękę na ramieniu

-Co jest? - zapytał Kidou

-Sami przeczytajcie - wyszeptał przekręcając ekran w ich stronę

-Ja nie znam Koreańskiego - wymruczeli Kidou i Hiroto jednocześnie, załamując ręce

-Geez chłopaki - przeklął Aphrodi

-Czytaj, a nie narzekasz - fuknął Fudou, wraz z Sakuką wchodząc do pomieszczenia

-Szanowny Panie Fyuko... Ej to do szefa?

-Czytaj dalej... - mruknął Suzuno

-Chcę zameldować zlikwidowanie 5 japońskich jednostek, wywiadu śledczego... - wyszeptał - Wszystko idzie zgodnie z planem. Brakuje ciał kilku osób to jednak kwestia czasu. Za zaginiych uważamy
Shirotaya Kiko
Nagumo Haruya
I Yato Shesi
Z szacunkiem dowódca 6 obozu - skończył czytać

Zapadła cisza, wszyscy przetrawiali nową wiadomość, po chwili patrząc na Suzuno ze współczuciem

-Fusuu... On może żyć... - wyszeptał Affo

-Właśnie! Nie da się tak łatwo! - przytaknął mu Hiroto

-Może i tak - mruknął Suzuno - Ale co jeśli...

-Nie ma jeśli! - zaprotestował Hiroto. Złapał go za ramiona patrząc mu w oczy - Wszystko będzie dobrze Suzuno... Zobaczysz!

Niebieskooki uniósł kącik ust.
Nagle Afuro wyciągnął z kieszeni telefon.
Wibrował cicho, powodując zdziwienie wśród przyjaciół

-Kto mógłby dzwonić w takiej sytuacji? - mruknął Sakuma

Aphrodi odebrał telefon z nikłym uśmiechem

-Kto mówi?

-A kto mógłby? - usłyszał głos

-Mogłeś zgubić komórkę! Jezu, dobrze, że żyjesz! Fubuki jest z tobą?

-Jest - mruknął Goeunji - Yuuka też. Możemy dołączyć do was?

-Eeeeeeee

Blondyn włączył wyciszenie i zerknął pytająco na Suzuno

-Mogą - kiwnął głową - Kanały, tuż pod tym wymarłym Hotelem

-Jasne!

Afuro kontynuował tłumaczenie, gdzie mają się spotkać.
Kidou zerknął na swoich przyjaciół

-Idziecie z nami?

Ci popatrzyli po sobie, kręcąc głową

-Nie Kidou... Będziemy kontynuować to co robimy... Dajemy ludziom nadzieję... Nigdzie nie widać zostawianych przez nas gazet... Nie możemy się poddać...

Kidou popatrzył na nich wzdychając

-Wiecie, że może widzimy się ostatni raz?

Ci popatrzyli na niego, i uśmiechnęli się

-Nie daj się zabić Yuuto-wyszeptał Sakuma

Popatrzył na Aphrodiegi, patrzącego na niego z uśmiechem

-Musimy iść - wyszeptał

-Więc w drogę...

Wyszli z piwnicy, zostawiając to co się stało za sobą.
Szli w stronę bezpiecznego schronienia, jednocześnie wypatrując niebezpieczeństwa, jak i przyjaciół
Wielu z nich mogło już nie żyć, jednak wierzyli, że jeszcze ich kiedyś spotkają... Bo przecież nadzieja umiera ostatnia...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top