58
» z a y n
Od premiery mojej płyty minął miesiąc - ostatecznie wyszła ona 30 czerwca. Był to dla mnie szalony okres, bo zbiegło się to z końcem mojej rehabilitacji. Nie byłem jeszcze sprawny tak jak przed wypadkiem, jednak mogłem poruszać się już o własnych nogach, a nie z pomocą wózka.
Plan o moim powrocie do One Direction był póki co tajemnicą. Wiedziałem o nim tylko ja i Faith. Niedługo miało się to zmienić, bo chciałem poinformować o tym chłopaków. A raczej zapytać się czy przygarną mnie z powrotem.
Wiedziałem, że byli teraz zajęci swoimi solowymi projektami, które wypełniały im czas podczas przerwy, ale udało mi się ich wszystkich namówić abyśmy polecieli razem na tygodniowe wakacje na Malediwy. Sama organizacja nie trwała długo - wystarczyło, że rzuciłem temat swoim menadżerom, a oni w jeden dzień pozałatwiali wszystko co było trzeba.
Chłopaki mieli być w LA 1 sierpnia, a stamtąd lecieliśmy już razem do naszego głównego celu. Nie mogłem uwierzyć, że robiliśmy to tylko w piątkę. Żadnych dziewczyn, członków rodzin stylistów, makijażystów... Tylko my.
- Nawet nie wiecie jak bardzo potrzebuję teraz takiego odpoczynku. - oznajmił Niall, zajmując miejsce w samolocie, który został podstawiony specjalnie dla nas.
- Coś mi tutaj nie gra, Malik. - rzucił Louis, wystawiając w moją stronę swój palec wskazujący.
Spojrzałem na niego dziwnie i wzruszyłem ramionami, kompletnie nie wiedząc o co mu chodzi.
- Niedawno wydałeś płytę, a zamiast jeździć po świecie i ją promować, ty dzwonisz do nas i proponujesz tydzień na Malediwach, co okej, jestem jak najbardziej za, bo wygrzewać tyłek na słońcu i pić schłodzone piwo mógłbym do końca życia, ale... No nie wiem, trochę to dziwne. - wyjaśnił, żywo przy tym gestykulując.
- Nie doszukuj się w tym drugiego dna. - skłamałem. Nie chciałem mówić im o swoim planie w samolocie, który nawet nie poderwał się jeszcze od podłoża. - Odkąd tylko wybudziłem się ze śpiączki non stop byłem czymś zajęty. Codziennie miałem ćwiczenia z rehabilitantem, tygodniowe wizyty u lekarza, a potem wydałem „Pillowtalk", za jakiś czas płytę... I w ogóle nie miałem okazji odpocząć. Dlatego zaproponowałem ten wyjazd. Koniec historii. - dodałem, wymyślając na poczekaniu powód tej podróży, który był dosyć genialny, bo chłopaki to łyknęli i nie zadawali już żadnych pytań.
Podróż przeminęła bez większych komplikacji, bo kilka godzin później byliśmy już na miejscu.
Moi menadżerowie zadbali o to, abyśmy mieli jak największą prywatność. Żaden z nas nie chciał, aby prasa lub fani dowiedzieli się, że jesteśmy tutaj wszyscy. Dlatego też wynajęto nam ogromną villę z prywatnym dostępem do plaży. Dookoła nie było żadnego innego budynku, a jedyną inną osobą był nasz kierowca, który miał za zadanie tylko przetransportować nas z wodnego lotniska do domu.
- Czy tak wygląda raj? - rozmarzył się Niall, rzucając swój bagaż na środek przedpokoju i biegnąc do drzwi balkonowych, z których rozciągał się widok na biały piasek i turkusową wodę.
- Mógłbyś nie zostawiać swoich rzeczy gdzie popadnie? - burknął Liam, który potknął się o wcześniej wspominaną torbę.
- Niall? Wiesz, że możesz rozsunąć szybę i faktycznie wyjść na zewnątrz? - zapytał Louis, patrząc na Horana, który miał twarz wręcz przyklejoną do szkła. Mało brakowało, a zostawiłby tam ślinę.
- Przestańcie mnie stresować, jestem na wakacjach! - krzyknął, nawet się nie odwracając, pomachał tylko ręką, chcąc nam przekazać abyśmy się od niego odczepili.
- Mógłbym tu przyjechać za kilkanaście lat, jak będę już stary, stojący na grobem i mógłbym tu umrzeć. I mogliby mnie tu zostawić i nie miałbym z tym żadnego problemu. - rzucił Harry, dołączając do Blondyna.
- O Stary, to jest plan...
- Dobra, weźmy ich tam po prostu zostawmy i pozajmujmy pokoje. Potem będą narzekać, że to Louis ma najwygodniejsze łóżko, a oni się muszą gnieść na jakimś twardym materacu. - oznajmił Tommo, a ja z Liamem spojrzeliśmy na niego oburzeni.
- A niby z jakiej okazji to właśnie Ty masz mieć najwygodniejsze łóżko? - prychnąłem, prawie opluwając wszystkich dookoła.
- Bo jestem najstarszy? To chyba logiczne? - odparł jakby to była najbardziej oczywista sprawa na świecie.
- No chyba kurwa nie bardzo. - skwitował krótko Liam, zakładając ręce na biodra.
- Wszyscy dobrze wiemy, że to ja wpadłem na pomysł tego wyjazdu i to mi należy się najwygodniejsze łóżko. - powiedziałem pewnie i zacząłem iść w stronę pokoi, których było dokładnie pięć. Każdy z nas miał mieć osobny z prywatnymi łazienkami. Wspólna była tylko kuchnia, salon i patio na tarasie.
- Nie tak szybko, Zayn. - mruknął Liam i przytrzymał mnie w miejscu, łapiąc za biały t-shirt.
- Ty akurat nie masz żadnego argumentu na to, żeby mieć najwygodniejsze łóżko! - zaperzył się Tommo.
Z boku cała ta sytuacja i rozmowa musiały wyglądać komicznie. Ale my po prostu tacy byliśmy - potrafiliśmy wkurzać się o najmniejsze pierdoły.
- A właśnie, że mam! Jest sierpień, co oznacza, że moje urodziny są najbliżej z Was wszystkich. - powiedział dumny z siebie Liam, a ja z Lou wybuchnęliśmy tylko gromkim śmiechem.
- Idioci, wiecie, że wszystkie łóżka są dosłownie identyczne? - rzucił nagle Harry, wchodząc do pierwszego pokoju po lewej.
I okej, Styles faktycznie miał rację. Po dokładnym sprawdzeniu okazało się, że i wszystkie materace były z tej samej firmy.
Później tego dnia, o wspólnych siłach przygotowaliśmy coś do jedzenia - zarówno lodówka jak i mini barek były w pełni wyposażone - i zasiedliśmy na tarasie.
- W ciągu niecałych dwóch dni zaliczyłem 3 różne strefy czasowe i nie jestem nawet w stanie powiedzieć czy chce mi się spać. - powiedział nagle Niall, nakładając sobie na talerz trochę kurczaka, którego przygotował Louis.
- Umawialiśmy się, że nie ma żadnego spania. Jeśli chcemy normalnie funkcjonować przez resztę wyjazdu to możemy iść spać dopiero jak nastanie tu wieczór. - oznajmił Liam, który chyba nagle przypomniał sobie o pełnionej przez niego funkcji "Daddy Direction".
- Dobrze, ojcze. - odparł Tommo ze śmiertelnie poważną miną, zupełnie jakby czytając mi w myślach. I chyba nie tylko mi, bo spowodował tym tekstem wybuch śmiechu dosłownie u wszystkich.
- Wiecie, że chyba nigdy nie byliśmy nigdzie sami? I to tak sami jak teraz. Zero rodziny, zero innych przyjaciół, dziewczyn, ochroniarzy... - zauważył Harry.
- Byliśmy przecież kiedyś w Szwecji na kempingu w lesie. - odparł Lou, przypominając nam o tym jak jakieś 3 lata temu siedzieliśmy razem dookoła ogniska, poubierani w ciepłe kurtki i dresy, bo było nam tak zimno.
- To nie to samo. Wtedy tam byliśmy, bo chcieli z nami nagrać sceny do This is Us. Teraz jesteśmy tu, bo sami tego chcieliśmy. - wtrącił Liam, a my zgodnie mu przytaknęliśmy.
Potem zapadła cisza, każdy z nas był zajęty jedzeniem i podziwianiem widoku, który się przed nami rozciągał... Bo Niall miał rację - było tu jak w raju.
@niallhoran: hejterzy powiedzą, że to fotoszop... 🖕
- Jakie mamy plany na jutro? - zapytał Liam, rozkładając nogi na długim leżaku, który stał dosłownie nad samym basenem. Była tutaj dopiero godzina 18, więc na spokojnie mogliśmy się jeszcze wykąpać.
- Mi nie potrzeba wiele, ja mogę do końca wyjazdu robić to co teraz. - przyznał Niall, klepiąc się po wypiętym brzuchu. Typowo.
Chłopaki zaczęli rozmawiać o tym, co moglibyśmy robić przez najbliższe dni, a ja jako jedyny siedziałem cicho, zastanawiając się, kiedy nadejdzie właściwy moment na to, aby im powiedzieć dlaczego tak naprawdę tutaj byliśmy.
- Zayn? Co z tobą? - zapytał nagle Harry, machając mi ręką przed twarzą.
- Zamyśliłem się. - odparłem krótko, poprawiając okulary przeciwsłoneczne na nosie.
- Pewnie tęskni za Faith. - skwitował Tommo, a ja spojrzałem na niego z politowaniem.
- Proszę Cię, my nie jesteśmy parą, która zaczyna za sobą tęsknić po niecałym dniu niewidzenia się.
- No to w czym jest problem? Bo ewidentnie coś Cię gryzie, a jak nie są to problemy z dziewczyną to ja nie wiem co innego. - rzucił Lou, a ja tylko głęboko westchnąłem i przyznałem:
- Trochę skłamałem co do prawdziwego powodu tych wakacji...
- No kurwa wiedziałem, że to jest jakaś grubsza sprawa! - wykrzyknął triumfalnie Tommo prawie podskakując na swoim miejscu. - Co to? Faith jest w ciąży? Zaręczyliście się! O! Albo lepiej! Kupiłeś tu gdzieś działkę i będziesz budował dom?
Louis zaczął zasypywać mnie mnóstwem pytań, z których większa część była po prostu dziwnym wytworem jego chorej wyobraźni.
- Nie, nie i nie. I się zamknij, bo nigdy nie będziesz wiedział o co chodzi. - nakazałem, a on momentalnie przestał mówić.
- Dobra, zaczyna robić się poważnie... Ja chyba sprawdzę czy mnie nie ma w łazience. - rzucił Niall i zaczął wstawać, ale Liam powstrzymał go jednym spojrzeniem.
- Nie przedłużaj tylko powiedz, bo nie wytrzymam za chwilę. - dodał Harry, zaczynając kolebać się w przód i w tył.
Z mooch ust jednak nie mogły wyjść jakiekolwiek dźwięki. Serce zaczęło bić mi szybciej i poczułem jak zaczyna mi się robić gorąco.
- Pomóc Ci? Mogę zacząć odliczać od 3 w dół? - zaproponował Horan, a ja spojrzałem na niego jak na głupka.
- Ja jebie, do rana tu będziemy siedzieć. - mruknął Louis, za co Liam zdzielił go w kark tak, że aż echo poszło.
- Chcę wrócić do zespołu.
Te cztery słowa sprawiły, że Styles zakrztusił się wodą, Louisowi prawie oczy wypadły, a Niall prawie wleciał się do basenu. Jedynie Liam siedział opanowany z lekkim uśmieszkiem na ustach.
- Że co?! - pisnął Harry, kaszląc przy tym nieprzerwanie.
- Możesz powtórzyć? - wyszeptał Tommo, który zachowywał się teraz zupełnie inaczej niż jeszcze przed minutą.
- Chcę wrócić do zespołu.
- Kurwa, nie wierzę... - dodał Niall, patrząc na mnie z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy. Zresztą - cała trójka tak na mnie patrzyła, tylko nie Liam!
- A ty co się głupio cieszysz? - zapytałem, bo zaczynała zżerać mnie coraz większa ciekawość.
- Nic, po prostu... Wiedziałem, że prędzej czy później ta chwila nadejdzie. - odparł Payne, nonszalancko wzruszając przy tym ramionami.
- Mam tyle pytań, że aż mnie rozbolała głowa. - przyznał Louis, rozmasowując sobie skronie.
- Heh, szkoda, że w szkole ich tyle nie miałeś. Ba dum tss. - rzucił Harry, ale nie spotkało się to z żadną reakcją z naszej strony. - Okej, chyba trochę za wcześnie...
- Co? Jak? Czemu? Z jakiej okazji? - zaczął Niall, jednak uciszyłem go jednym ruchem ręki.
- To proste... Dotarło do mnie, że nie czerpię z muzyki takiej przyjemności, kiedy dookoła siebie nie mam czwórki swoich najlepszych przyjaciół. - wyjaśniłem, patrząc przelotnie na ich wszystkich.
- I nie mogło to do Ciebie dotrzeć zanim zdecydowałeś się odejść? Zanim złamaliśmy serca wszystkim fankom? Zanim ogłosiliśmy swoją przerwę? - zapytał Tommo, a ja w sumie nie wiedziałem co powinienem mu na to odpowiedzieć.
- Po fakcie to każdy jest taki mądry. Nie żałuję tego, że rok temu Was zostawiłem, nie żałuję tego, że zerwałem z Perrie i nie żałuję tego, że nagrałem i wydałem swoją solową płytę. Bo właśnie dzięki temu wszystkiemu zrozumiałem, że moje właściwe miejsce już zawsze będzie razem z Wami.
- Ale... Dlaczego? - dopytywał Harry.
- Myślałem, że dzięki tylko mojej muzyce będę spełniony. Że wreszcie poczuję się w pełni szczęśliwy, ale kiedy stałem na scenie i śpiewałem sam zrozumiałem jak bardzo jest to chujowe i jak bardzo brakuje mi Was obok mnie. Wiem, że brzmię teraz żałośnie i tymi moimi ckliwymi tekstami można się zrzygać, ale... Mówię teraz samą prawdę.
- I jak ty sobie to wszystko wyobrażasz? My teraz jesteśmy na przerwie, Zayn. Na przerwie, podczas której też mieliśmy spróbować swoich sił jako soliści. - odparł Lou.
- Źle mnie zrozumieliście... Nie chodzi mi o to, żebyście nagle rzucili wszystkie swoje plany i wrócili do One Direction, bo ja powiedziałem, że chcę wrócić. Tu bardziej chodzi o to, że macie robić to co chcieliście, a jak poczujecie, że nadszedł czas na powrót na stare śmieci, ja będę się na to pisał jako jeden z pierwszych. - wytłumaczyłem spokojnie i po tych słowach zapadła cisza.
Każdy z chłopaków toczył ze sobą wewnętrzną walkę, przetwarzając wszystko co im powiedziałem przez ostatnie 15 minut.
- Ja będę chciał wrócić na pewno, ale pod innymi warunkami niż panowały przez poprzednie kilka lat. - odezwał się nagle Liam, a ja zwróciłem się gwałtownie w jego stronę. - Po pierwsze: zmienimy wytwórnię, po drugie: będziemy mieli większą swobodę w pisaniu nowych tekstów, a po trzecie: więcej wolnego, nie ważne czy pomiędzy koncertami czy czymś innym. Po prostu chciałbym dostawać więcej wolnego.
- Proszę Was, nie składajmy sobie tylko obietnic w stylu: wrócimy w 2017 roku. Nie chcę mieć takiego ograniczenia czasowego. Miejmy w swoich głowach perspektywę tego powrotu, ale zróbmy go tylko wtedy, kiedy naprawdę poczujemy, że wszyscy tego chcemy. - zakomunikował Tommo, a my od razu się z nim zgodziliśmy.
- To jak w końcu? Znajdzie się tam gdzieś dla mnie moje stare miejsce? - zapytałem po pewnym czasie.
- Stary, co za głupie pytanie. Ono cały czas na Ciebie czekało.
•••••••••••••••••••••••••••••••••
Tak oto dobrnęliśmy do ostatniego rozdziału tej opowieści. Za chwilę wstawię jeszcze epilog i pożegnamy się z Zaynem, Faith i resztą chłopaków.
Przyznam, że pisząc o powrocie Malika do zespołu chciało mi się ryczeć, bo zdaję sobie sprawę z tego, że raczej nigdy do tego nie dojdzie. Dlatego też chciałam to przedstawić tutaj - żeby wyobrazić sobie jak mogłoby to wyglądać gdyby jakimś cudem piątka tych głąbów zechciała kiedyś znowu stanąć razem na scenie.
Mam nadzieję, że podobało Wam się to opowiadanie (mimo moich długich nieobecności) i kiedyś spotkamy się jeszcze przy moich innych pracach ( jedna startuje zaraz po nowym roku! 🎉)
Dziękuję z całego serca WSZYSTKIM którzy tutaj zaglądali i czytali, lepszych czytelników nie mogłam sobie wymarzyć - jesteście najlepsi i uwielbiam każdego z Was z osobna tak samo mocno! ❤️
PS DZIĘKUJĘ JESZCZE RAZ I ŻYCZĘ WAM WESOŁYCH ŚWIĄT I SAMYCH UDANYCH DNI W 2019! ✌️🎊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top