47

*miesiąc później - styczeń 2016*

» one direction

- Okej... Podstawowe pytanie: czy któryś ze wszystkich głąbów tutaj obecnych poinformował Faith o naszym przylocie? - zapytał donośnie Louis, kiedy cała czwórka siedziała w ich prywatnym samolocie.

- Zdajesz sobie sprawę, że używając słowa 'głąb' obrażasz również siebie? - zapytał Niall, patrząc z irytacją na Tomlinsona.

- Zdajesz sobie sprawę, że właśnie użyłeś dwóch słów podobnych do siebie w tym samym zdaniu? - odpyskował Lou, o mały włos nie wystawiając w stronę Blondyna języka.

- Zdajesz sobie sprawę, że... - zaczął ponownie Horan, ale w środek tych durnych przepychanek nagle wciął się Liam.

- Wracając do tematu Faith... Ktoś do niej dzwonił? - zapytał.

- Jak mieliśmy do niej zadzwonić? Widziałem ją raz w życiu i to przez jakieś 5 minut. No popatrz, że akurat nie zdążyłem zapytać o numer komórki. - burknął sarkastycznie Styles.

- Okej, czyli nikt nie ma z nią jakiegokolwiek kontaktu. Równie dobrze już możemy wysiąść z tego samolotu i odpuścić sobie to całe przyjęcie niespodziankę dla Zayna. - mruknął Tommo.

- Amatorzy. - parsknął Horan, a wszyscy automatycznie odwrócili się w jego stronę. - No nie mówcie mi, że tylko ja w tym zespole logicznie myślę... - dodał, unosząc brwi do góry. - Kiedy Zayn pojechał z nami do hotelu zabrałem mu telefon i wpisałem do swojego numer Faith. - wyjaśnił w końcu.

- Po jaką cholerę był Ci wtedy jej numer? - zdziwił się Payne.

- Po to, żeby głupi miał teraz zagadkę. - rzucił Blondyn, a Liamowi aż na szyi wyskoczyła żyła. Mało brakowało, żeby zaczęła jeszcze wyraźnie pulsować. - Pomyślałem na przyszłość, że skoro kręci się dookoła Malika to nie raz będzie Nam do czegoś potrzebna. Tak jak teraz na przykład. - odparł.

- Okej, nie zdarza mi się to zbyt często, ale... Jak na Ciebie było to całkiem mądre i rozsądne. - zauważył Harry.

- Nie żebym się czepiał, ale słowo 'mądre' i rozsądne' to w zasadzie synonimy. -wciął Tommo, a Styles rzucił mu spojrzenie w stylu "Lepiej teraz zamilcz, chłopcze."

- Co wy się ostatnio tacy poprawi zrobiliście? - mruknął Liam, rozmasowując skronie.

- Oh, no wiesz... Próbuję badać nowe ścieżki dotyczące mojej solowej kariery. - oznajmił Horan, dmuchając sobie teatralnie na paznokcie.

- Um, tak, super. Skończmy już te durne gadki, lepiej zacznijmy działać. - powiedział Liam, stając na środku. - Niall, zadzwoń do Faith i o wszystkim dokładnie ją poinformuj. Ja zajmę się zorganizowaniem tortu i jedzenia, Louis załatwi alkohol, a Harry spróbuje wymyślić zajebisty prezent, który będzie możliwy do kupienia bądź zrobienia w okresie 2 dni. - dodał Payne, rozdzielając wszystkim po kolei zadania.

Bez zbędnych narzekań i słów sprzeciwu chłopaki zabrali się do pracy. Borykali się z zamiarem zrobienia tej niespodzianki dla Zayna już conajmniej od miesiąca. Jednak do ostatnich chwil nie byli pewni czy ich plan będzie miał szansę na dojście do skutku. Między innymi dlatego dopiero teraz, na 48h przed urodzinami Malika, organizowali wszystko od podstaw.

Od kiedy wszyscy spotkali się ponownie na ostatnim koncercie chłopaków, nie było więcej okazji, aby zobaczyć się jeszcze raz. Więc teraz, kiedy czwórka One Direction nie była już zajęta trasą, wywiadami ani promocją najnowszej płyty, postanowili w końcu wziąć sprawy w swoje ręce.

Każdy z nich przyrzekł sobie, że już nigdy nie dopuści do tego, aby utracić z kimkolwiek ze składu kontakt. Dopiero po niespodziance jaką sprawił im Zayn zrozumieli, że potrzebują siebie bardziej niż mogłoby im się wydawać. Mimo że nie koniecznie widać było to na codzień, wszyscy tworzyli zwartą grupę. Każdy dokładał jakąś małą cegiełkę do ich niesamowitej przyjaźni, a kiedy jednego z nich brakowało, to mur, który wspólnie budowali zaczynał lekko się walić.

- Cześć, tutaj Niall. Pamiętasz mnie może? Ja jestem z One Direction. Ten Blondyn. Tak, dokładnie, to ja. Ten najprzystojniejszy jakbyś miała jeszcze jakieś wątpliwości. - nagle wszystkie oczy i uszy załogi samolotu skierowały się w stronę Horana, który siedział na fotelu z telefonem przy uchu i gawędził sobie w najlepsze. Sadził za to tak tandetne teksty, że zarówno ze strony Tommo, Liama jak i Harrego, poleciały soczyste facepalmy. - No bo słuchaj Faith. Jest taka malutka, taka tyci-tyci sprawka do Ciebie. No jak to od kogo? No ode mnie. I od reszty chłopaków. Czekaj, dążę do tego. Nie tak szybko, dziewczyno. Zaczynając od początku, to nie wiem czy wiesz, ale największe love twojego życia ma 12 stycznia urodziny. A według kalendarza jaki panuje zarówno w Wielkiej Brytanii jak i w USA, to ten 12 stycznia wypada za 2 dni. 48 godzin, jeśli wolisz. Mam Ci przeliczyć na minuty czy poradzisz sobie sama? No jak to po co dzwonię?! Bo my, w sensie ja i pozostała trójka, jak nie pamiętasz ich imion to wpisz w wikipedię, bo mi teraz darmowych minut za granicę szkoda, żebym miał Ci ich jeszcze raz przedstawiać. W każdym razie, dopływając z moim monologiem do brzegu... Chcieliśmy zorganizować Malikowi przyjęcie niespodziankę. Gdzie? No w LA, jesteśmy właśnie w samolocie, dopiero wystartowaliśmy. A dokładniej gdzie? No u niego w domu byśmy chcieli to zrobić. Tylko wiesz... To jest niespodzianka, więc Zayn nie może o niczym wiedzieć. Jak mamy to zrobić? Oh, skarbie, Ty nie wiesz z kim ty rozmawiasz, moje sanszajn najdroższe! Właśnie tutaj zaczyna się twoja rola. Będziesz musiała najpierw dać nam klucze do tej jego willi czy do czegokolwiek w czym on tam sobie żyje, podać nam adres, a potem zadbać o to, żeby Mulacik nie postawił nogi na całej posesji dopóki Ci nie napiszemy, że może. Rozumiesz wszystko? No to świetnie! Tylko kurczę... Jak Ty nam dasz jego klucze? Chłopaki problem jest! Czekaj, co? Fałszywy alarm, dziubaski, jednak nie ma problemu! No to wszystko mamy dograne. Jakby coś to będę jeszcze dzwonił. Albo pisał. Albo będę i pisał i dzwonił. Heh. Tylko mój numer to sobie zapisz pod jakimś innym imieniem i nazwiskiem. Co by Zaynowi nie przyszło do głowy, żeby cokolwiek w tej twojej komóreczce sprawdzać. Tak, tak. Miło się gadało, bajo!

Niall odłożył telefon po kilku dłuższych minutach, a następnie z szerokim uśmiechem na twarzy, odwrócił się w stronę swoich przyjaciół i zadowolonym głosem oznajmił:

- Wszystko załatwione. Jak Nialler gdzieś dzwoni to nie ma chuja we wsi. - przyklasnął.

Chłopcy jednak, zamiast w jakikolwiek sposób podzielać jego entuzjazm, patrzyli na Blondyna z szeroko uniesionymi brwiami. Byli w szoku.

- Ja wiedziałem, że z Tobą jest coś kurwa nie halo, ale żeby aż tak!?

••••••••••••••••••••••••••••••
Wszelkie problemy życia prywatnego rozwiązane, ocenki popoprawiane, dobry humor jest, czyli... Wracam do pisania! 😅 Tak jak obiecałam.
Mam nadzieję, że tęskniliście za mną tak samo mocno jak ja za Wami!

Teraz będziemy się tu spotykać już regularnie (o ile jeszcze ktoś tutaj został). ✌️

PS Za wszystkie błędy przepraszam!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top