45

» f a i t h

- Masz może tą część? Jest mi potrzebna, a nigdzie jej nie widzę. - westchnął Zayn, rozglądając się po blacie kuchennej wyspy.

Nasza dwójka była w domu zupełnie sama. April wzięła wolne, a inni pracownicy już pokończyli wszystkie swoje obowiązki i zawinęli się do swoich mieszkań.

I wiecie na co przeznaczyliśmy ten czas, który mieliśmy tylko dla siebie? Na układanie klocków lego. Tak, ja też nie wierzę w to co właśnie napisałam... Zamiast pójść razem na spacer, kolację lub cokolwiek innego w tym stylu, my woleliśmy siedzieć w ciszy i spokoju i sklejać do kupy figurki minionków, które Malik wyczaił pewnego razu w sklepie.

Byliśmy parą już od trzech tygodni i póki co - układało nam się świetnie. Wszyscy nasi bliscy byli bardzo zadowoleni z tego, że w końcu udało nam się zejść ze sobą oficjalnie i twierdzili, że byliśmy dla siebie wręcz stworzeni. Ja nie zapuszczałam się w aż tak głębokie stwierdzenia, cieszyłam się jednak, że nikt nie robił nam większych problemów. Nawet fani Zayna okazali dużo wsparcia, kiedy któregoś dnia Malik wstawił na swojego instagrama zdjęcie, na którym obowiązkowo mnie oznaczył i podpisał 'nareszcie jestem w domu'. Przedstawiało ono nasze nogi i lewą dłoń chłopaka, którą trzymał na moim udzie. Na swój sposób było to urocze...

- Tak, masz. - odparłam i podałam mu klocka, o którego właśnie pytał.

- Eh, kocham Minionki. Szkoda, że takich bajek nie było, kiedy ja byłem dzieckiem. - rzucił nagle Mulat, odrywając się na chwilę od układania.

- Przecież ty cały czas jesteś jak dziecko. - zaśmiałam się, nawet na niego nie spoglądając.

- Wcale, że nie! - pisnął oburzony.

- Powiedział Zayn, układając klocki lego. - prychnęłam i mimowolnie sama parsknęłam.

Szkoda, że nie mogliście zobaczyć wyrazu jego twarzy, bo był bezcenny. Była to kolejna z min, która nadawała się na oprawienie w złotą ramkę. Zawisłaby w moim salonie, zaraz obok tej, którą zrobił, gdy na początku naszej znajomości powiedziałam mu, że staram się dopasować tekstami poziomowi jego inteligencji. Albo coś w ten deseń, sama już dokładnie nie pamiętam.

- Odszczekaj to. - oznajmił, mrużąc przy tym oczy. Na bank chciał wyglądać groźnie, ale trochę mu nie wyszło. Nie wiem... To chyba przez to, że w jednej dłoni trzymał poskładaną figurkę jednego z bajkowych stworów.

- Nie ma nawet takiej opcji. - odparłam pewnie, patrząc prosto w jego brązowe oczy.

- No i zaraz tego pożałujesz. - zanucił Malik i wstał z krzesła, aby móc do mnie podejść. Ja natomiast twardo siedziałam w jednym miejscu, chcąc mu pokazać, że nie boję się jakiegokolwiek ruchu z jego strony.

- Tak? I co niby zrobisz? Zaczniesz mnie łask-... Zayn! Jesteś obrzydliwy! O Boże, odsuń się ode mnie! - pisnęłam i podskoczyłam, kiedy poczułam jak mokry palec Mulata ląduje w moim uchu. On oczywiście nic sobie nie zrobił z mojego nagłego wybuchu, tylko praktycznie położył się na podłodze i dyszał ze śmiechu jak zabijana świnia. Ugh, co za człowiek...

- Naprawdę Faith? Serio myślałaś, że zacznę Cię łaskotać? Nie występujemy w komedii romantycznej, lol. - wysapał, kiedy ja ciskałam w jego stronę coraz większe gromy.

- Nie mogłeś wymyślić czegoś innego? Lepiej bym zniosła jakbyś mi wylał szklankę wody na włosy. - mruknęłam, ciągle wycierając mokre pozostałości na mojej skórze.

- No dobra, przepraszam. Chodź tutaj. - polecił Zayn, rozkładając ramiona. Serio wahałam się nad tym czy skorzystać z tego przytulasa... Ale w końcu się poddałam. No bo kto by nie chciał takiego bliskiego kontaktu z tym chłopakiem? No właśnie!

- Następnym razem nie ujdzie Ci to takim płazem. Oczekuj wtedy na zemstę. - powiedziałam, siedząc mu na kolanach i wdychając jego cudowne perfumy.

- Uważaj, bo zaraz zacznę się bać. - zironizował, a ja spojrzałam na niego i z niewinnym uśmiechem oznajmiłam:

- Cóż mogę powiedzieć? Ciesz się włosami, póki jeszcze je masz.

- Włosami? W którym miejscu? - zapytał szybko, prawie zrzucając mnie przy tym na kuchenne płytki. Romantyczność pierwsza klasa. Panowie, uczcie się od niego!

- Jakbym Ci powiedziała to gdzie byłaby w tym zabawa?

- Jesteś straszna. - mruknął zawiedziony.

- Wiem. I powiem Ci więcej... Nawet wprawia mnie to w dumę. - oznajmiłam i złożyłam krótkiego całusa na jego wydętych w podkowę ustach.

~ * ~ * ~ * ~

- Teraz, kiedy jesteśmy razem to już nie musisz u mnie pracować. - powiedział Zayn, gdy któregoś dnia zastał mnie w korytarzu na pierwszym piętrze jego domu.

- I z czego bym się miała utrzymywać? - zapytałam, stając na wprost niego z rękoma założonymi na biodrach.

- Ja bym Ci dawał pieniądze, kiedy tylko byś ich potrzebowała. - poinformował jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. Mnie jednak prawie ścięło z nóg i poczułam się jakby ktoś sprzedał mi porządnego liścia w policzek. Zamierzałam jednak podejść do tego z jak największym spokojem. Nie potrzebowałam kolejnej kłótni z tym przygłupem.

- Zayn, przestań. Nie jesteśmy małżeństwem. Spotykamy się raptem miesiąc. Pozwól mi samej na siebie zarabiać, nie chcę brać od kogoś kasy, kiedy jestem w stanie na nią zapracowywać. - odpowiedziałam, wzdychając przy tym lekko.

- Pomyślałem, że po prostu zapytam. Myślałem, że jesteś już zmęczona tym ciągłym lataniem ze ścierką i odkurzaczem. Głupio się czuję, wiedzą, że moja dziewczyna sprząta mi cały dom. - odparł, wzruszając ramionami.

- Ale ja lubię to co robię. Gdyby nie ta praca to nigdy nie poznałabym Ciebie. - powiedziałam nieśmiało, czując jak na moje policzki wkrada się delikatny rumieniec.

- Okej, przekonałaś mnie. - zaśmiał się chłopak i podszedł do mnie bliżej. - A możesz zrobić sobie 10 minut przerwy i pójść gdzieś ze mną? - dodał, wystawiając w moim kierunku lewą dłoń.

- Pewnie. - odparłam szybko i chwytając jego rękę dałam się prowadzić.

Jak się po chwili okazało, Zayn postanowił zabrać mnie do piwnicy, a mówiąc dokładniej - do tego pokoju, gdzie stało pianino i inne sprzętu służące do tworzenia i nagrywania nowych piosenek.

- Usiądź. - polecił chłopak, a moje serce automatycznie przyspieszyło.

- O nie, tylko mi nie mów, że chcesz się oświadczać... - wydukałam, czując jak z twarzy odpływają mi kolory.

- Zwariowałaś? Chciałem tylko, żebyś tego posłuchała. - zaśmiał się i wcisnął w laptopie jeden guzik, który uruchomił nieznaną mi melodię.

Climb on board
We'll go slow and high tempo
Light and dark
Hold me hard and mellow

I'm seeing the pain, seeing the pleasure
Nobody but you, 'body but me, 'body but us
Bodies together
I'd love to hold you close, tonight and always
I'd love to wake up next to you
I'd love to hold you close, tonight and always
I'd love to wake up next to you

So we'll piss off the neighbours
In the place that feels the tears
The place to lose your fears
Yeah, reckless behaviour
A place that is so pure, so dirty and raw
Be in the bed all day, bed all day, bed all day
Fucking in, fighting on
It's our paradise and it's our war zone
It's our paradise and it's our war zone

Zanim zdołałam usłyszeć więcej, Zayn wyłączył muzykę i sklapnął swój jabłuszkowy sprzęt.

- Okeeeej, jestem teraz bardziej niż zdezorientowana. - skomentowałam, patrząc spod uniesionych brwi na Mulata.

- Muszę wiedzieć czy Ci się to podobało. - powiedział, przybierając nagle śmiertelnie poważny wyraz twarzy.

- Było super, jak dla mnie to piosenka na miarę kolejnego hitu radiowego. - przyznałam szczerze, a wtedy chłopak głęboko odetchnął z ulgą. - A co to właściwie było? - zapytałam.

- Mój pierwszy singiel. - oznajmił z takim uśmiechem jakby właśnie mówił o swoim nowonarodzonym dziecku.

- O ty! Czemu nie powiedziałeś mi wcześniej? - zdziwiłam się.

- Bo podjąłem tą decyzję dopiero teraz... Kiedy upewniłem się, że ten kawałek Ci się podoba. - przyznał nieśmiało, a moje serce autentycznie się roztopiło. - I w związku z tym, mam do Ciebie bardzo ważne pytanie. - dodał, znów wracając do swojej poważnej strony.

- Uh? Jasne? - odparłam niepewnie, nie mając pojęcia co się znowu wytworzyło w głowie tego świra.

- Nagrasz ze mną do tego teledysk?

Serce! Bij dalej, wytrzymaj jeszcze trochę!

- S-serio? - wydukałam, czując nagłe przytłoczenie tym krótkim zapytaniem.

- Bardziej niż serio. Z kim mam to zrobić jak nie z Tobą? Moje pierwsze wideo jako solowego artysty, nasza dwójka... Nie widzę lepszego scenariusza. - wyjaśnił, chwytając mnie za dłonie.

- Zayn... To jest bardzo poważna sprawa. Takie rzeczy jak nowe teledyski gwiazd nie znikają w sieci... A co jak się rozstaniemy? Bo nie możemy zakładać teraz, że będziemy ze sobą do końca życia. Zawsze może pójść coś nie tak, nigdy nie wiadomo co się wydarzy w przyszłości... I za każdym razem, kiedy będziesz oglądał to wideo będę w nim ja... Rozumiesz co mam na myśli? To jest coś jak twój tatuaż wzorowany na byłej narzeczonej. - wyjaśniłam, patrząc też na inne strony tego wszystkiego. Nie można było zawsze skupiać się tylko na pozytywnym scenariuszu, trzeba czasem pomyśleć realistycznie.

- Owszem, zgadzam się z tym wszystkim. I wiesz co Ci powiem? Że nawet jak nam nie wyjdzie... To ten jeden teledysk będzie przypominał mi o tym jak zajebiście spędzaliśmy czas będąc razem. Niektórym może się to wydawać prawdziwą głupotą, ale dla mnie? Dla mnie to są wspomnienia i wspaniała pamiątka na resztę życia... Nie ważne czy spędzonego przy twoim boku czy nie.

••••••••••••••••••••••••••••••
Kto z Was jest takim szczęściarzem i ma teraz ferie? Ja niestety muszę sobie na nie poczekać aż do 13 lutego. 😩

Nie planowałam nic tutaj dzisiaj wstawiać, ale tak jakoś wyszło, że udało mi się co nieco napisać. 😅

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał. 😏

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top