40

» f a i t h

- Co ty tutaj robisz? - zapytałam, czując jak moje serce zaczyna bić szybciej. Dlaczego? Bo po drugiej stronie stał Matt - dla tych co zapomnieli: mój były chłopak.

- Przyszedłem Cię zobaczyć. - oznajmił, wzruszając przy tym ramionami.

- Tak nagle? Po tym wszystkim co ostatnio zrobiłeś nagle zachciało Ci się składać mi wizyty? - prychnęłam, nie wierząc w to co słyszę.

- Chciałem zobaczyć co u Ciebie słychać i pokazać, że mimo wszystko cały czas o Tobie pamiętam. - wyjaśnił, spuszczając wzrok na czubki swoich adidasów.

- Jest świetnie, nie widać? - mruknęłam sarkastycznie i szerzej otworzyłam drzwi, aby Matt mógł wejść do środka.

- Nie chcę się narzucać i jak nie chcesz to nie musisz odpowiadać, ale... Co się stało? - zapytał, zostawiając na wieszaku skórzaną kurtkę.

- Zły dzień. Każdemu się może zdarzyć. - odparłam, nie mając ochoty rozwodzić się nad sytuacją, która miała miejsce kilka minut temu.

- Skoro tak wolisz. Ale wiedz, że jak będziesz chciała o tym porozmawiać to możesz na mnie liczyć. - rzucił chłopak, zajmując miejsce przy kuchennym blacie.

- Skończ z tym gównem, Matt. Przychodzisz tutaj cholera wie po co i z dupy oferujesz mi swoją pomoc. O chuj tutaj chodzi? - odwróciłam się do niego i założyłam ręce na biodrach.

- Faith...

- Tylko nie wciskaj mi żadnych kitów, bo uprzedzam, że dzisiaj nie mam nawet na to nerwów. - dodałam, siadając naprzeciwko niego z paczką chusteczek higienicznych w dłoni. Musiałam doprowadzić do porządnego stanu moją twarz, bo czułam się jak zebra po załamaniu nerwowym.

- Ostatnio dużo myślałem nad pewnymi sprawami. Po pierwsze: chciałem Cię jeszcze raz przeprosić za to, co powiedziałem o twoich rodzicach. Poniosło mnie wtedy, nie powinienem w ogóle poruszać tego tematu. Wiedziałem, że się zdenerwujesz i perfidnie to wykorzystałem. Gdybym tylko mógł cofnąć czas to w życiu bym nic takiego nie palnął.

- Wiem... - szepnęłam, nie patrząc mu nawet w oczy.

- Po drugie: chcę, żebyś wiedziała o tym, że jest mi strasznie wstyd za tą całą akcję, którą spowodowałem z Zaynem. Miałem w planach na spokojnie wtedy z Tobą pogadać, a nagle pojawił się on i zaczął mnie wypraszać. Skoczyło mi ciśnienie, bo nie dość, że zrobiłem się zazdrosny o to, że był w twoim mieszkaniu to jeszcze nie pozwalał mi się wytłumaczyć. Dlatego zanim zdążyłem pomyśleć, moja pieść była już przy jego nosie. Kiedy wyszedłem... Od razu ogarnęło mnie gigantyczne poczucie winy. Nie chciałem Cię znowu krzywdzić, ale jak widać coś mi nie poszło. Do dzisiaj pluję sobie w brodę, że w tak błahy sposób straciłem jedyną osobę, na której mi szczerze zależało. Wiem, że nasz związek nie ma najmniejszych szans na to, żeby w jakikolwiek sposób rozkwitnąć, bo teraz jesteś pewnie zainteresowana Malikiem, ale chciałem przyjść i przeprosić, żeby zrzucić z siebie ten ciężar, który nosiłem na plecach od czasu tamtych wydarzeń. Mam nadzieję, że nie skreśliłaś mnie całkowicie i postanowisz mi przebaczyć.

Matt wyrecytował te słowa tak płynnie i gładko, że zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy on przypadkiem nie uczył się tego z jakiejś kartki.

- Zapisałeś sobie gdzieś tą przemowę? - zaśmiałam się, a on spojrzał na mnie z lekkim przerażeniem.

- S-skąd wiedziałaś? - wydukał zaskoczony.

- Znam Cię już parę lat i wiem, że nie jesteś mistrzem takich gadek. - wyjaśniłam.

- Uh, zależało mi na tym, aby wszystko Ci powiedzieć, a nie chciałem się jąkać jak popieprzony, więc zanim przyszedłem to wszystko sobie napisałem. - oznajmił, drapiąc się nerwowo po karku. - Ale to nie jest najważniejsze... Teraz obchodzi mnie jedynie to czy mi wybaczasz. - dodał, wzdychając przy tym cicho.

- Chciałabym... Jednak nie wiem czy to będzie właściwa decyzja. Ostatnio też postanowiłam dać Ci kolejną szansę, a ty ją zmarnowałeś... I to po całości. Jaką mam mieć gwarancję, że teraz będzie inaczej? - zapytałam, wylewając przed nim swoje wewnętrzne przemyślenia.

- Wtedy oczekiwałem od Ciebie czegoś więcej, teraz zależy mi tylko na tym, żebyśmy byli przyjaciółmi. - wyjaśnił.

- Przyjaźń często potrafi ranić o wiele gorzej niż miłość. - mruknęłam, spuszczając głowę.

- Okej, zróbmy inaczej... Daj mi trochę czasu, ja udowodnię, że jestem wart zaufania, a potem podejmiesz decyzję czy chcesz się dalej ze mną zadawać. - zaproponował Matt, patrząc na mnie wyczekująco.

- Dlaczego tak bardzo Ci na tym zależy? Dzisiaj rano w ogóle o Tobie nie myślałam, a nagle znowu się pojawiasz, przepraszasz i chcesz odnowić kontakt...

- Bo za Tobą tęsknię. - oznajmił, a ja chciałam się zaśmiać i rozpłakać równocześnie.

- Możesz już iść? Chcę trochę pomyśleć, a do tego potrzebuję samotności. - poprosiłam, tracąc jakiekolwiek siły na spędzanie większej ilości czasu w towarzystwie chłopaka.

- Um, jasne. - odparł zmieszany i wstał z krzesła, stając w wyjściu z kuchni. - Faith... Obiecasz mi jedno? - zapytał nagle, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.

- Co?

- Że się ze mną skontaktujesz. - oznajmił, narzucając kurtkę na ramiona.

- Obiecuję. - westchnęłam cicho i posłałam w jego kierunku blady uśmiech.

Potem usłyszałam już tylko odgłos zamykanych drzwi i znów zostałam sama...

» z a y n

- Wychodzę dzisiaj wieczorem, więc nie czekaj na mnie ani nic. - oznajmiłem April, kiedy kobieta postawiła przede mną talerz z obiadem.

- Gdzie wychodzisz? - zapytała, jak zwykle zaciekawiona moimi planami.

- Na imprezę. - rzuciłem i mógłbym przysiąc, że jej radosne oczy aż przygasły, kiedy usłyszała moje słowa.

- Zayn. - powiedziała stanowczo, a ja spojrzałem na nią z policzkami wypchanymi ziemniakami.

- Cho? - odparłem, plując jedzeniem naokoło.

- Znowu do tego wracasz? Było już tak dobrze, myślałam, że z tym skończyłeś. - odparła, a w jej głosie wyraźnie wyczuwalna była dezaprobata.

Szczerze mówiąc... Chuj mnie obchodziło, że April się to nie podobało. W tej chwili potrzebowałem tej imprezy bardziej niż czegokolwiek innego. Potrzebowałem fajek, alkoholu, znajomych i dobrej zabawy. Musiałem zapomnieć o tym jak wielkiego głupka zrobiłem z siebie przed Faith. Marzyłem o tym, żeby spędzić trochę czasu bez myślenia o niej. Ostatnio wszystko robiliśmy we dwójkę i dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo potrzebowałem od tego odpoczynku.

- O co Ci chodzi? Jestem dorosły, będę robił co będę chciał, a Tobie nic do tego. - mruknąłem znudzony, opierając głowę na dłoni.

- Odkąd wczoraj wróciłeś do domu zachowujesz się jak nieznośny małolat. Zupełnie jak kilka miesięcy temu. Coś się stało między Tobą i Faith? Wiesz, że mi zawsze możesz o tym powiedzieć. - oznajmiła April, kładąc dłoń na moim ramieniu.

- Wiem, że mogę... Ale nie chcę. Nie będę teraz o tym gadał. - odparłem stanowczo.

- Mhm, czyli zamiast tego wolisz iść na imprezę. - stwierdziła kobieta, odsuwając się ode mnie.

- Dokładnie. - uciąłem krótko.

- Okej, ale pamiętaj jedno... Jak zrobisz coś głupiego, to nie przychodź do mnie potem z płaczem.

••••••••••••••••••••••••••
Przyznać się... Kto zapomniał o istnieniu Matt'a? 😂

Jak myślicie, Zayn faktycznie coś odwali na tej imprezie? 😏

Dajcie znać co sądzicie o rozdziale, to dużo dla mnie znaczy. 💞

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top