38
» f a i t h
Pobyt w Wielkiej Brytanii zleciał mi szybciej niż się tego spodziewałam. Nim się obejrzałam byliśmy z Zaynem na lotnisku Heathrow - gotowi na powrót do domu. A raczej do mojego domu, bo Malik swój dom miał tutaj. No nie ważne... Wiecie o co chodzi.
Po przejściu przez odprawę i nadaniu bagażu byliśmy gotowi, aby wyjść na płytę lotniska i wsiąść do samolotu. Nie było to jednak tak proste jak się wydawało, bo z jednym ochroniarzem przy boku, ciężko było odpędzić się od stadka nastoletnich dziewczyn, które postanowiły nas 'zaatakować'. Ani ja ani Malik się tego nie spodziewaliśmy. Byliśmy pewni, że wszystko przebiegnie tak samo spokojnie, jak wtedy, kiedy przylecieliśmy do Londynu.
- Daj mi rękę. - polecił chłopak, a chwilę później zamknął moją dłoń w szczelnym uścisku.
- Zayn, kocham Cię!
- Zayn! Zrobisz sobie ze mną zdjęcie!?
- Zayn! Podpiszesz dasz mi autograf!?
- Zayn! Co to za dziewczyna!?
To były tylko jedne z niewielu tekstów, które leciały w naszym kierunku. Jedne były miłe, drugie trochę mniej.
Nie wiem nawet kiedy, dookoła naszej dwójki zebrała się ochrona lotniska, która skutecznie zaczęła odpychać te opętane nastolatki. Nim jednak udało nam się w spokoju dotrzeć do tylnego wyjścia, minęło trochę czasu.
- Wszystko w porządku? - zapytał Zayn, kiedy byliśmy już na świeżym powietrzu i mogliśmy głęboko odetchnąć.
- Chyba tak. - odparłam, uparcie wpatrując się w betonowe podłoże.
Nasz prywatny samolot stał już na płycie i czekał tylko aż do niego wsiądziemy.
- Przepraszam Cię za tą akcję. Nie spodziewałem się... No wiesz... Takiego czegoś. - powiedział zakłopotany Mulat, a ja tylko mocniej ścisnęłam jego dłoń, która cały czas kurczowo trzymała moją.
- Nic się nie stało. Przecież nie ma w tym ani grama twojej winy. - zapewniłam go, chcąc, aby przestał się obwiniać. - Nie mogłeś przecież przewidzieć tego, że banda dziewczyn będzie tutaj na Ciebie czekała. - dodałam.
- Jak ty to robisz, Faith? - zapytał nagle Zayn, kompletnie zbijając mnie z tropu tym pytaniem.
- Ale co? - odparłam zdezorientowana.
- Zawsze, gdy myślę, że nawaliłem albo coś po prostu idzie mi źle, ty mówisz kilka prostych rzeczy, które od razu pokazują wszystko w innym świetle. Jesteś pierwszą osobą, którą znam, która potrafi tak zrobić. Kiedy byłem z Perrie - nie obraź się za odwołanie do mojej byłej narzeczonej - ona nigdy nie starała się mnie podbudowywać tak często jak robisz to ty. Po pewnym czasie mówiła już tylko: "Boże, znowu narzekasz? Weź się w końcu w garść, Malik." - wyjaśnił chłopak, a ja tylko uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem.
- Nie wiem... Po prostu mówię to co czuję. A czuję, że jesteś o wiele lepszy niż Tobie samemu się to wydaje. - wyjaśniłam, wzruszając przy tym ramionami.
- Przysięgam, że nie wiem co ja bym teraz ze sobą zrobił, gdybym nie miał Ciebie przy swoim boku. Chyba już dawno bym się załamał. - przyznał Mulat, a ja poczułam jak moje serce rozrywa radość.
- Nie myśl sobie, że to działa tylko w jedną stronę. - odparłam nieśmiało.
Mówienie o uczuciach nie przychodziło mi z taką łatwością jak Zaynowi. Ja potrzebowałam trochę czasu, aby otworzyć się na kogoś tak bardzo, aby opowiadać mu o swoich głębokich przemyśleniach.
- Co masz na myśli? - zapytał niepewnie, przepuszczając mnie w wejściu do środka gigantycznej maszyny.
- Nic takiego... Chodzi tylko o to, że ty ostatnio cały czas powtarzasz, że jestem dla Ciebie ważna i cieszysz się, że mnie poznałeś... A ja czuję dokładnie to samo. Wiem, że poznaliśmy się zaledwie 3 miesiące temu, ale przez tak krótki okres czasu potrafiłeś sprawić, że poczułam się tak jak jeszcze nigdy. Traktujesz mnie inaczej... Lepiej. Nie potrafię tego opisać, ale nikt wcześniej nie pokazywał mi, że można na mnie polegać i, że jestem po prostu chciana. - przyznałam, wyrzucając praktycznie wszystko co leżało mi na sercu. Może i samolot nie był do tego zbyt odpowiednim miejscem, ale w tym wypadku nie miało to dla mnie większego znaczenia. Chciałam tylko, aby Zayn wiedział to co siedziało mi w duszy.
- Naprawdę? - zapytał, zajmując miejsce na skórzanym fotelu, który znajdował się na wprost mojego.
- No jasne. - uśmiechnęłam się i przyłożyłam dłoń do jego policzka, który był lekko pokryty przez zarost.
Przez kilka sekund żadne z nas się nie odzywało. Siedzieliśmy tylko i głęboko patrzyliśmy sobie w oczy. Może i brzmi kiczowato, ale ja czułam się jak w siódmym niebie.
Z minuty na minutę, z dnia na dzień, utwierdzałam się w przekonaniu, że Zayn to idealny chłopak dla mnie. Szkoda, że nie mogłam tych marzeń i przemyśleń sprowadzić do prawdziwego życia.
- O czym myślisz? - z chwilowego transu wyrwał mnie głęboki głos Mulata. Odkaszlnęłam lekko i pospiesznie zabrałam rękę z jego twarzy, czerwieniąc się przy tym jak pomidor.
- O niczym. - wzruszyłam ramionami, nie chcąc zdradzać chłopakowi aż takich tajemnic.
- Powiedz mi, obiecuję, że nikomu nie powiem. - oznajmił, kładąc swoją prawą dłoń na sercu.
- J-ja... T-to... Chodzi o twoich fanów. No wiesz, oni p-po prostu ograniczają moją swobodę. Boję się cokolwiek zrobić, żeby zaraz nie dostać za to hejtu. - wymyśliłam na poczekaniu, kłamiąc go przy tym niemiłosiernie.
- Huh? To nonsens. - przyznał Mulat. - Powinnaś mieć daleko w tyle to co sądzą o Tobie obcy ludzie. Liczy się opinia tylko tych, którzy wiedzą jaka jesteś. A ja wiem jaka jesteś. I wiesz co Ci powiem? Że jesteś cudowną osobą. Najcudowniejszą jaką kiedykolwiek miałem szansę poznać. Nie dawaj się zastraszać grupie małolatów, jesteś silniejsza niż oni wszyscy razem wzięci. Wróć na wszystkie swoje portale społecznościowe i nie bój się pokazywać prawdziwej siebie. Kiedy wszyscy zobaczą, że nie działają na Ciebie żadne obelgi, dojdą do tego, że nie będzie sensu więcej Cię obrażać. Wiem, co mówię. Sam kiedyś przechodziłem przez coś podobnego, Faith. - oznajmił Zayn, a mi aż łzy napłynęły do oczu.
Nie mogąc wytrzymać ani chwili dłużej, wstałam z fotela i podeszłam do niego. Przysiadłam na jego kolanie, założyłam ramiona za jego szyję i kilka sekund później złączyłam nasze wargi razem.
Z początku, Zayn był tym odważnym ruchem zaskoczony, ale za chwilę zaczął oddawać wszystkie pocałunki. Jego ciepłe dłonie powędrowały pod moją koszulkę i zaczęły kreślić na mojej delikatnej skórze nieokreślone wzorki. Ja natomiast wplotłam swoje ręce w jego włosy, robiąc przy tym pewnie niemały bałagan.
Malik przygryzł moją dolną wargę, a ja dosłownie jęknęłam, czując ogarniające mnie podniecenie. Nim się obejrzałam, nasze języki były już razem i współgrały ze sobą jakby zostały stworzone tylko dla siebie.
Kiedy zaczęło brakować nam powietrza, Zayn przeniósł swoje pocałunki na moją szyję. Odchyliłam głowę do tyłu, ułatwiając mu dostęp. Kiedy poczułam jak Mulat przygryza kawałek skóry na moim obojczyku, pociągnęłam go za włosy, sprawiając, że tym razem to z jego ust wydobył się przeciągły jęk.
Myślałam, że oszaleję na tym fotelu. A napięcie rosnące w bokserkach Malika jak najbardziej nie pomagało mi w otrzeźwieniu umysłu.
Była to chyba jedna z najbardziej intymnych chwil jakie do tej pory miałam z Zaynem i może posunęlibyśmy się jeszcze dalej, gdyby do świata żywych nie przywróciłby nas głos zakłopotanej stewardesy:
- Prosiłabym Państwa o zajęcie własnych miejsc i zapięcie pasów. Za chwilę startujemy.
Mulat i ja zrobiliśmy się jeszcze bardziej czerwoni niż byliśmy wcześniej. Spojrzałam zażenowana na chłopaka, a on tylko posłał mi rozbawiony wzrok.
Wstałam z jego kolan i wróciłam na swój wcześniejszy fotel. Zapięłam pasy i wyjrzałam przez okno, starając się nie patrzeć w stronę kobiety, która cały czas stała w przejściu.
- Dziękuje bardzo. - oznajmiła i dopiero wtedy wyszła, zostawiając mnie i Zayna w towarzystwie niezręcznej ciszy...
•••••••••••••••••••••
Wesołych Świąt, Kochani! ❤️
Życzę Wam dużo szczęścia, uśmiechu, spełnienia najskrytszych marzeń, spotkania idoli, koncertów, pieniędzy na nowe płyty i powrotu One Direction! 😅
Wiem, że jestem trochę spóźniona, ale przyznam się, że nie mogłam zebrać się do napisania porządnego rozdziału. :/
Teraz na szczęście wena mi wróciła i powracam z nowymi pomysłami! :)
Dajcie znać jak Wam się podobało (albo nie)! 🙈
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top