36
» f a i t h
- Czyli to jest ten słynny dom, który kupiłeś rodzicom w This is Us? - zapytałam z lekkim uśmiechem, patrząc na budynek znajdujący się przed nami.
- Um, tak. Oglądałaś? - zapytał zmieszany, a ja cicho się zaśmiałam.
Boże, zawsze zawstydzony Zayn był tysiąc razy bardziej uroczy niż jego normalna wersja.
- No pewnie. - odparłam.
Nie chciałam jednak przyznać na głos, że odkąd go poznałam, to widziałam ten film już jakieś 5 razy. Także ciii, nie każdy musiał wiedzieć...
- Zasłużyli na to. Po tym wszystkim co dzięki nim otrzymałem... Kupienie im domu było chyba najlepszą nagrodą za te wszystkie lata, kiedy musieli się ze mną użerać jak byłem jeszcze nieznośnym gnojkiem. - wyjaśnił Mulat, a ja stanęłam obok niego i chwyciłam za prawy łokieć.
- Idziemy do środka? - zapytałam.
Przyjechaliśmy tutaj już jakieś 10 minut temu, ale cały ten czas przeznaczyliśmy na oglądanie budynku od zewnątrz.
- Jasne. - odparł krótko chłopak i łapiąc mnie za rękę, przeprowadził na drugą stronę.
Moje serce biło jak oszalałe, a w głowie kłębiły się setki pytań. Stresowałam się tak jakbym za chwilę miała poznać swoich przyszłych teściów. Jakiś absurd!
Zayn zapukał kilka razy, a chwilę potem usłyszeliśmy odgłos przekręcanych zamków. Kiedy drzwi w końcu się otworzyły przed sobą zobaczyłam prześliczną dziewczynę. Na oko mogło się wydawać, że była w moim wieku, jednak znacząca ilość makijażu na jej śniadej twarzy zbijała trochę z tropu.
- Oh, Zayn! A już myślałam, że zginąłeś w drodze do nas! - wykrzyknęła, jednak po chwili szeroko się uśmiechnęła i przyciągnęła Malika do siebie, zamykając go w szczelnym uścisku.
- Też się cieszę, że Cię widzę, Donyia. - wymamrotał Zayn, odsuwając się od siostry.
Skąd wiedziałam, że od siostry? Halo? Nie żyliśmy w jakimś ciemnogrodzie, miałam dostęp do czegoś takiego jak internet.
- A ty pewnie jesteś Faith. - powiedziała brunetka, nagle cały swój wzrok skupiając na mojej skromnej osobie.
- T-tak. Miło Cię poznać. - wydukałam, wystawiając w jej kierunku rękę. Ona tylko spojrzała na mnie pobłażliwie i kilka sekund potem już trzymała w swoich ramionach.
Okej, to było niespodziewane. Nawet bardzo...
- Jakbyś jeszcze nie wiedziała, to właśnie poznałaś Donyię. Moją najstarszą siostrę. - oznajmił Zayn, kiedy tylko zostałam uwolniona z jej objęć.
Niedługo potem dookoła Nas zebrała się reszta rodziny. Wszyscy najpierw mocno ściskali Malika, a potem przerzucali się na mnie. Moje przywitanie nie było jednak tak intensywne jak Mulata.
- Tak się cieszę, że udało Wam się przyjechać! Nie macie pojęcia jak bardzo czekałam, aby Was zobaczyć! - wykrzyknęła ze wzruszeniem Trisha - mama, pani domu, kobieta pracująca najciężej z całej piątki, która była w ich domu.
- Trish, już się uspokój. Straszysz tylko biedną Faith. - zauważył Yaser - tata, głowa rodziny, jedyny osobnik płci męskiej wśród żony i trzech córek.
- Nie, nie. Wszystko jest w porządku. - zaprzeczyłam szybko.
Nie bałam się Trishy. Bałam się jedynie ilości osób, których liczba była odrobinę za duża jak na te kilka metrów kwadratowych w przedpokoju.
- Przejdźmy może do salonu, tam nam będzie o wiele wygodniej. - zauważyła Patricia i skierowała dłoń wgłąb holu.
Zayn lekko pociągnął mnie za nadgarstek i zaprowadził w odpowiednim kierunku.
- Jak się czujesz? - zapytał chłopak, kiedy siedzieliśmy obok siebie na białej kanapie w gościnnym pokoju.
- Dobrze? - odparłam, patrząc na niego dziwnie.
- Miałem na myśli to czy jeszcze się denerwujesz. - wyjaśnił, a ja od razu pokiwałam przecząco głową.
Byłam w tym domu raptem 15 minut, ale już mogłam stwierdzić, że rodzina Zayna nie była wcale taka zła jak mi się z początku wydawała. Zarówno jego siostry jak i tata z mamą chodzili ciągle uśmiechnięci przez co to miejsce sprawiało wrażenie bardzo przytulnego i bezpiecznego. Co chwilę można było usłyszeć czyjś głośny śmiech, a jak nie śmiech to po prostu zwykłą rozmowę.
Zawsze brakowało mi takiej atmosfery we własnej rodzinie i otoczeniu. Moi rodzice rzadko kiedy ze sobą żartowali. Większość ich konwersacji zawsze nawiązywała do pieniędzy, a jak nawiązywała do pieniędzy, to zaraz wychodziła z niej porządna kłótnia, tak, że zamiast jakichkolwiek śmiechów były tylko krzyki.
- Faith, Kochanie... Napijesz się czegoś?
Na ziemię sprowadził mnie głos Trishy, która patrzyła na mnie z czystą troską w oczach. Aż mnie serce ścisnęło, kiedy przypomniałam sobie, gdy moja rodzicielka często obdarzała mnie takim samym spojrzeniem.
- Herbaty. O ile to nie kłopot. - odparłam grzecznie, splatając ze sobą moje palce u rąk.
- Oczywiście, że nie. Za chwilę przyniosę. A ty, Zayn? Też coś chcesz? - zapytała kobieta, przenosząc wzrok na swojego syna.
- To samo co Faith. - rzucił krótko i oparł plecy o tył kanapy.
Trisha wyszła z salonu, a my wtedy zostaliśmy zbombardowani serią pytań.
- Na jak długo zostajecie?
- Gdzie się poznaliście?
- Jak było na wczorajszym koncercie?
- Jesteście parą?
- A może po kolei? I trochę wolniej? - zaproponował Zayn, patrząc na swoich bliskich proszącym spojrzeniem.
- Do kiedy zostajecie? - to było pytanie od Yasera, który siedział centralnie na wprost mnie na dużym fotelu. Zupełnie jakby chciał przez to pokazać, kto jest guru całego tego miejsca.
- Jutro wieczorem jedziemy na lotnisko. - odparł Malik.
- Czemu tak szybko? - zmartwiła się Trisha, wnosząc do pomieszczenia talerzyki z ciastem. Jakbym powiedziała, że mi ślina wtedy nie skapnęła to bym skłamała.
- Wiesz jak to jest, mamo. Mam napięty grafik. Niedługo muszę zacząć nagrywać pierwszy teledysk, a poza tym to cały czas kończę płytę. - wyjaśnił chłopak, na co Trisha tylko skinęła głową i ponownie wyszła.
- Gdzie się poznaliście? - zapytała Waliyha, która zajmowała miejsce po mojej lewej stronie.
Spojrzeliśmy na siebie z Zaynem, intensywnie zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Faith znała Sarę, moją menadżerkę i samo jakoś tak wyszło, że się zaprzyjaźniliśmy. - odpowiedział Mulat, uciekając od prawdziwej wersji zdarzeń jak najbardziej się dało.
- Kilka miesięcy temu zostałam zatrudniona u Zayna jako sprzątaczka. Tylko i wyłącznie dlatego się poznaliśmy. - oznajmiłam, nie chcąc, aby Malik okłamywał swoją rodzinę. Komu jak komu, ale im akurat należało powiedzieć jak było.
- O matko, to takie urocze. - zapiszczała najmłodsza - Safaa. A Yaser spojrzał w jej kierunku z politowaniem.
- Dziecko, ogarnij system. - mruknął Zayn, a ja lekko uszczypnęłam go w udo.
- Przestań tak do niej mówić. - zganiłam go, a on uniósł dłonie w obronnym geście.
- Safaa ma rację. To na swój sposób wyjątkowe, że tak zaczęła się wasza znajomość. - przyznała Trisha, która w końcu do nas dołączyła.
- A zostawiając już te wasze romantyczne klimaty, to jak było wczoraj? Cały internet, prasa i telewizja huczą od tego jak nagle wlazłeś na scenę i jak gdyby nigdy nic zacząłeś piać swoje solo w What Makes You Beautiful. - rzuciła Donyia, sięgając ze stolika swój talerzyk z ciastem.
- Szczerze? Było zajebiście. - przyznał Mulat, a Trisha aż zbladła.
- Zayn! - wykrzyknęła, przybierając ten typowo rodzicielski ton głosu. - Nie używaj takich słów przy młodszych siostrach! - dodała, prawie gotując się ze złości.
- Mamo... Ty naprawdę myślisz, że ja nie znam takich słów jak "zajebiście" albo "kurwa" albo "spierdalaj" albo...
- Wystarczy! - wrzasnęła Patricia, przerywając tym samym bardzo interesującą wypowiedź Safy.
- Żyjemy w takich czasach, że nawet jakbyś wsadziła mi w uszy zatyczki i zamknęła w pokoju, ja nadal miałabym pojęcie o istnieniu takich wyrazów. - odparła najmłodsza z Malików, lekko wzruszając przy tym ramionami.
- Mam tylko nadzieję, że ich nie używasz. - ostrzegła kobieta, patrząc spod przymrużonych oczu na jedną ze swoją córek.
- Oczywi... - biedna Safaa, znowu przerwano jej w pół słowa. Ale za to jak przerwano...
- Kurwa mać! - cały salon wypełnił donośny krzyk Yasera.
Wszyscy spojrzeli w jego kierunku, aby zobaczyć jak chwyta się za mały palec u stopy. Chyba nie musiałam wyjaśniać co się stało?
- Yaser! - wykrzyknęła Trisha, zupełnie tracąc ostatnie pokłady swojej cierpliwości.
- No co? Czasem się nie da wyrazić czegoś bez przekleństwa. - odparł, a ja normalnie miałam ochotę mu przyklasnąć. W porę jednak zorientowałam się, gdzie w tej chwili byłam.
- Co zrobiłeś? - zapytał Zayn, opanowując swój histeryczny śmiech.
- Przypierdoliłem małym palcem o ten jebany stolik, jaki chuj go tutaj postawił to ja nie wiem. - wysyczał. Grymas bólu jaki był widoczny na jego twarzy sprawiał, że sama miałam ochotę złapać się za swój palec.
Minuta ciszy dla wszystkich tych, którzy kiedykolwiek pierdyknęli w małego palucha...
- Tato? - zapytała niepewnie Waliyha, nachylając się lekko w kierunku swojego ojca.
- Co? - odparł mężczyzna, cały czas namiętnie rozmasowując obolałe miejsce.
- Ty postawiłeś tutaj ten stolik.
- Nie pierdol.
- Yaser!
Przysięgam, że od dawnych czasów nie uśmiałam się tak bardzo jak przez kilka ostatnich minut. Ta rodzina była cudowna i niezmiernie cieszyłam się z tego, że miałam okazję, a raczej zaszczyt, poznać kilka najważniejszych osób z życia Zayna.
•••••••••••••••••••••••
Podobało się? 😂
Jestem chora, do końca tygodnia siedzę w domu - kiedy następny rozdział? 😏
Pozdrawiam! 💞
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top