29

» f a i t h

- Musimy porozmawiać. - oznajmił nagle Zayn, a ja zaczęłam dławić się czekoladą, którą właśnie piłam.

Boże, czy on nie wiedział, że człowiekowi nie mówi się takich rzeczy, kiedy ma cokolwiek w ustach?

- O czym? - wydukałam, kiedy z drobną pomocą Mulata doszłam do siebie po moim ataku.

- Uh... To nie jest dla mnie łatwe. I pewnie za chwilę się na mnie wkurzysz, ale mam nadzieję, że zrozumiesz. - zaczął niepewnie Malik, a moje serce zaczęło bić jakieś pięć razy szybciej. - Nie patrz na mnie jakbym Cię okradł, to nawet nie jest straszne. - dodał chłopak, widząc moją przerażoną minę.

No przepraszam, ale kiedy ktoś wyjeżdża mi z takimi tekstami jak on to nie potrafię nic poradzić na fakt, że po głowie chodzą mi wtedy same czarne scenariusze.

- Zayn, do brzegu. - poprosiłam, chcąc mieć już za sobą cokolwiek to było.

- Nie, najpierw musisz mi obiecać, że nie będziesz krzyczała. - powiedział, patrząc na mnie uważnie. Uniosłam w zdziwieniu jedną brew i spojrzałam na niego jakby był stworzeniem nie z tej planety.

- Nie możesz tego ode mnie wymagać. - wyjaśniłam, odsuwając na bok pustą szklankę po swoim ciepłym napoju. - Przestań bawić się ze mną w kotka i myszkę i wykrztuś wreszcie to co w Tobie siedzi. - dodałam.

- Ugh, niech Ci będzie. - mruknął chłopak i zaplótł przed sobą dłonie.

Zamiast jednak faktycznie się odezwać, ten czubek siedział cicho. Prawie jakby zakleili mu usta.

- Zayn. - jęknęłam, po woli tracąc cierpliwość do tych jego podchodów.

- Zanim przyszedłem Cię dzisiaj obudzić... To rozmawiałem z mamą.

Oho, zaczyna się ciekawie...

- Aw, to urocze. - zadrwiłam, a on posłał w moim kierunku mordercze spojrzenie. - Okej, sorry. Kontynuuj. - dodałam szybko, unosząc ręce w obronnym geście.

- Nie wiem czy wiesz, ale w internecie krążą nasze zdjęcia z lotniska. Zarówno tego w LA i tego w Londynie. I tak jakoś wyszło, że moja kochana mama, najdroższy tata i trochę mniej droższe siostry... Widziały te zdjęcia.

Ja jebie, oby on zaraz nie powiedział tego co ja myślę, że on zaraz powie...

- Więc oczywiście dostałem lekki ochrzan, za to, że nie powiedziałem im o moim, a raczej o naszym przyjeździe do Anglii.

To nadchodzi, czuję to w kościach...

- I moja mama, która jest bardzo trudną osobą i nie łatwo daje za wygraną... Nie przyjęła do wiadomości, że prawdopodobnie nie będę miał szansy na odwiedzenie ich w Bradford... Więc stwierdziła, że w takim razie... Wszyscy przyjadą do nas.

Wow, co za niespodzianka...

- Po pierwsze: dlaczego do nich nie pojedziesz? A po drugie: nie wciągniesz mnie w poznanie twoich rodziców, nie ma szans. - odparłam, od razu chwytając co Zayn miał na myśli, mówiąc: wszyscy przyjadą do nas.

Wyraz twarzy Malika od razu spochmurniał. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz patrzył na mnie oczami pełnymi irytacji i nutki agresji.

- Bo nie mamy czasu, żeby urządzać sobie wycieczki po całym kraju. Jedziemy do Newcastle i to wystarczy. Jutro planowałem trochę z Tobą pozwiedzać, a pojutrze już jest koncert. Dzień po koncercie wsiadamy w samolot i lecimy do LA. - wyjaśnił mulat, zaciskając dłonie w pięści.

Jezu, chill bro.

- Coś by się stało jakbyśmy wrócili jeszcze później? - zapytałam, patrząc na niego uważnie.

- Tak, Faith. Ja wiem, że moja praca może się wydawać luźna, ale ja muszę być w studiu, nagrywać płytę, po prostu... - Mulat wzruszył ramionami, a w tamtej chwili zadzwonił jego telefon.

Chłopak cicho westchnął pod nosem, ale ewentualnie zdecydował się odebrać.

- Co? - rzucił chamsko do słuchawki, zabijając wzrokiem kubek ze swoim napojem.

Nie skupiałam się nad tym co mówił Zayn, bo szczerze mówiąc to mało mnie to interesowało. Zaczęłam rozglądać się dookoła lokalu, który powoli zaczynał pustoszeć. Była w nim już tylko nasza dwójka i dwie inne pary. Nic dziwnego, na zegarze dochodziła godzina 19, a to miejsce było czynne zaledwie do 20. Przypuszczałam, że ja i Malik też zaraz będziemy się zwijać.

- Kurwa. - buchnął nagle Zayn, wybijając mnie z moich wewnętrznych rozmyślań.

- Coś się stało? - zapytałam niepewnie, czując się jakbym stąpała teraz po kruchym lodzie. Jeden zły ruch i idę pod wodę.

- Wychodzimy. - mruknął chłopak i rzucił na stolik £20, po czym wyszedł na zewnątrz nawet na mnie nie czekając.

Okej, teraz już mi się przestało podobać cokolwiek on odwalał.

- Możesz mi powiedzieć o co chodzi zamiast zachowywać się jak kobieta przed okresem? - burknęłam, kiedy w końcu udało mi się go dogonić.

Zayn stanął w miejscu i biorąc kilka głębokich wdechów i wydechów, popatrzył na mnie i powiedział:

- Dzwoniła Sarah. I powiedziała, że 1 listopada załatwiła mi wywiad.

- Serio? Ja myślałam, że ktoś umarł, nie wiem, stało się coś złego, a ty mi wyjeżdżasz z czymś takim! - podniosłam głos, jednak szybko się opanowałam zanim ktokolwiek zwróciłby na nas uwagę.

- Ty nic nie wiesz. - syknął chłopak, a to jeszcze bardziej mną zagotowało.

- No to mi łaskawie powiedz, bo twoje zachowanie doprowadza mnie do szału, Zayn. - odparłam, opierając ręce na biodrach.

- Ten wywiad jest w Bradford.

Ha! Karma wraca, chłoptasiu! Nie chciałeś jechać dobrowolnie to teraz masz za swoje! - nawet nie wiecie jak bardzo musiałam się powstrzymać, aby nie wykrzyczeć mu tego prosto w twarz. Zachowałam jednak zimną krew.

- No to super, przy okazji odwiedzisz rodziców. - skwitowałam.

- Nie myśl sobie, że ty nie pojedziesz ze mną. - oznajmił Zayn, a moje serce zaczęło bić trzy razy szybciej.

- Z jakiej okazji? - prychnęłam, uważając ten pomysł za totalną abstrakcję.

- A gdzie ty w tym czasie zostaniesz? - zapytał Malik, a ja poczułam się jakbym rozmawiała z ojcem, który mnie poucza.

- Nie mogę tutaj? - odparłam, wskazując palcem na budynek, w którym znajdował się nasz apartament.

- Nie bardzo. Zarezerwowałem tutaj pobyt tylko do jutrzejszego wieczoru. Myślałem, że od razu po koncercie pojedziemy na lotnisko, a ten wywiad wyskoczył niczym Filip z konopii i wszystkie plany poszły się jebać. - wytłumaczył, a ja prawie jęknęłam, nie mogąc uwierzyć jak bardzo życie sobie teraz ze mnie żartuje. Czego bym nie zrobiła, wszystkie decyzje zaprowadziłyby mnie to ewentualnego poznania rodziny Zayna.

- Dobra, Jezu. Pojedziemy razem, zadowolony? - mruknęłam, nie siląc się nawet na nutkę entuzjazmu w swoim głosie.

- Usatysfakcjonowany. - odparł z głupim uśmiechem na ustach i otworzył przede mną drzwi, które prowadziły do lobby, skąd musieliśmy odebrać kartę do wejścia do naszego pokoju.

- Tylko nie wiem jako kto ja tam pojadę. Nie jestem twoją dziewczyną, dopiero niedawno trochę bardziej się zakolegowaliśmy... - rzuciłam, wkładając ręce do kieszeni swojej kurtki. - Tak naprawdę to jestem nikim szczególnym. - dodałam, czekając z chłopakiem aż drzwi do windy się otworzą.

- Hej, zabraniam Ci tak mówić, okej? Dla mnie nie jesteś nikim, Faith. - odpowiedział szybko chłopak i złożył na moim czole krótkiego buziaka.

- A co powiesz rodzicom? Że jestem dziewczyną, która dwa razy w tygodniu sprząta twój dom? - zadrwiłam, rozmasowując dłonią swoje skronie.

- Nie wiem czy zauważyłaś, ale już od dłuższego czasu jesteś dla mnie kimś więcej niż osobą, która wyciera kurz z moich telewizorów. - oznajmił Zayn, a mi aż ślina ugrzęzła w gardle, kiedy poczułam jak palce Malika łączą się z moimi. Nie raz trzymaliśmy się już za ręce, jednak tym razem dla mnie jak i dla niego było to zupełnie inne uczucie. - Na chwilę obecną, poza moją rodziną, jesteś dla mnie najważniejszą osobą na całym świecie i nie obchodzi mnie sposób w jaki się poznaliśmy. Liczy się tylko to, że mimo wszystkich przeszkód postanowiliśmy dać naszej relacji szansę, nie ważne jak bardzo pokręcona ona była na samym początku. - dodał Zayn i delikatnie mnie do siebie przytulił. Nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć, więc tylko zarzuciłam ramiona za jego szyję i przyciągnęłam go bliżej, wdychając tym samym jego zapach, który doprowadzał mnie do czystego szaleństwa.

Kiedy tak staliśmy miałam wielką ochotę odsunąć się lekko, aby móc spojrzeć prosto w brązowe tęczówki Zayna i bez dłuższego zastanowienia go pocałować. Zrezygnowałam jednak z tego pomysłu tak szybko jak pojawił się on w mojej głowie. Dlaczego? Bo bałam się, że jakikolwiek ruch z mojej strony zepsuje to co wytworzyło się między nami do tej pory. A tego bardzo nie chciałam.

••••••••••••••••

Ugh, Faith... Głupia z Ciebie dziewczyna. 🙄

Oficjalnie stwierdzam, że ship name Zayna i Faith to ZAITH! 💞

Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał. 😁

PS Nie gniewajcie się, że jeszcze nie było buzi - mam to przygotowane na jakiś specjalny moment. 😏

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top