23

» f a i t h

*dwa tygodnie później*

- Jezu Chryste! Czemu ty nie śpisz o takiej godzinie?!

Mój przerażony i zaskoczony ton głosu rozniósł się po kuchni w domu Zayna. Dlaczego przerażony i zaskoczony? Bo zastałam chłopaka, kiedy jadł śniadanie... O godzinie 10 rano. Pewnie sobie teraz pomyślicie: Boże, co ona tak znowu przeżywa? Ale uświadomię Wam jedną rzecz: Zayn Malik był największym leniem stąpającym po tej planecie i choćby się waliło i paliło to on nigdy nie wstawał przed godziną 12. Serio mówię. Nie chcecie to nie wierzcie.

Mulat spojrzał na mnie zaspanym wzrokiem i wymamrotał coś pod nosem. No tak, wszystko nagle stało się jasne, Zayn.

- Co tam szepczesz pod nosem? - zapytałam, opierając się po przeciwnej stronie blatu przy którym siedział.

- Sesję dzisiaj mam. - odparł zrezygnowany, rozgniatając swoje gofry widelcem.

- Zdjęciową? - palnęłam, w ogóle nie zastanawiając się nad tym co mówię.

- Nie, na studiach. - rzucił sarkastycznie nawet na mnie nie spoglądając.

- Wstałeś dzisiaj lewą nogą, że od samego rana jesteś taki miły? - zagadnęłam, nalewając sobie wody do szklanki.

Przez te 2 miesiące, które tutaj przepracowałam zaczynałam czuć się tutaj prawie jak u siebie w domu. Pozwalałam sobie nawet na stwierdzenie, że było mi tutaj lepiej niż we własnym mieszkaniu. Dlaczego? Bo tutaj zawsze był ktoś do kogo można było się odezwać. Jak nie Zayn to April, a jak nie April to Zayn.

- Nie wiem, Faith. To jest po prostu moja pierwsza sesja odkąd odszedłem od chłopaków. Nigdy wcześniej nie robiłem takich rzeczy samodzielnie i trochę mnie to stresuje. - wyjaśnił, a ja od razu zaczaiłam skąd ten cały nerwowy nastrój.

Może Zayn był czasem wredny i chamski, ale oprócz tego... Był często bardzo nieśmiały. Trudno mi było powiedzieć skąd to się u niego brało. Z taką opinią jaką zajmował wśród wszystkich jego fanek powinien raczej mieć dużą pewność siebie. U niego było jednak odwrotnie.

- To tylko sesja, dasz sobie radę. Musisz tylko patrzeć w obiektyw i robić to co Ci powie fotograf. - rzuciłam, kładąc mu dłoń na ramieniu w pocieszającym geście.

- Ty nic nie rozumiesz, Carter. To nie jest takie proste jak się wydaje. - mruknął.

- Co? Znowu się boisz, że zawiedziesz innych? To tylko głupie zdjęcia, tutaj nic nie może pójść źle. Uwierz trochę w siebie, bo naprawdę jesteś osobą, która bije większość tych popularnych gwiazd na głowę. Jesteś przystojny, dziewczyny Cię kochają...

Można powiedzieć, że od pewnego czasu, a raczej od momentu, w którym podsłuchałam jak Zayn gra swój nowy kawałek kilka tygodni temu, stałam się jego motywatorem. Tak to chyba można nazwać. Wiecie o co chodzi... Za każdym razem, kiedy czekały go jakieś nowe wyzwania i widziałam, że nie czuje się on zbyt pewnie, to próbowałam przegadać mu trochę do rozumu i uświadomić, że tak naprawdę jest super artystą i nie ma się czym przejmować.

- Tak sądzisz? - zapytał niepewnie, podnosząc na mnie wzrok.

- Nie, twoja menadżerka mi płaci za dawanie takich zajebistych przemówień. - zironizowałam, ale widząc jego minę szybko dodałam:
- Żartowałam. Przecież nie gadałabym tych wszystkich rzeczy jakby były one wymyślone. Wszyscy dookoła dostrzegają twój talent, więc będę tak truła Ci dupę dopóki tym sam nie zobaczysz jaki jesteś wyjątkowy.

Zayn podniósł się z krzesła i stanął na wprost mnie, patrząc w moje brązowe oczy. Byliśmy tak blisko siebie, że wystarczyło tylko, abym lekko pochyliła się do przodu i już bym go całowała. Zamiast tego jednak, wolałam go przytulić, bo co jak co, ale chyba nic nie dawało więcej siły niż szczery uścisk.

- Dziękuję. - Zayn szepnął mi do ucha, kiedy staliśmy tak ze sobą już dłuższą chwilę.

I wszystko byłoby pięknie i ładnie, gdyby nagle w kuchni nie pojawiła się April.

- Zayn? Nie wiesz może czy-... Oh! Matko, przepraszam! Nie wiedziałam, że wy...

Kobieta zaczęła nadmiernie gestykulować dłońmi, a my odskoczyliśmy od siebie niczym oparzeni.

- Spokojnie, April. Nic się takiego nie działo, nie musisz się martwić. - oznajmiłam wesoło, nie chcąc, aby czuła się ona zakłopotana.

- No czy ja wiem... - Zayn mruknął pod nosem, uporczywie wpatrując się w podłogę. Nadepnęłam mu lekko na stopę, aby zwrócić mu uwagę na jego słowa. - Nie ważne, i tak muszę się już zbierać. - dodał chłopak i dopijając resztkę kawy ze swojego kubka, wyszedł z kuchni, zostawiając mnie sam na sam z April, która patrzyła się na mnie podejrzliwie.

- No co? - zapytałam, kiedy nagle na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

- Nic. Po prostu bardzo się cieszę, że nareszcie zaczęliście się dogadywać. Nawet bardziej niż bardzo. - wyjaśniła, a ja poczułam jak na moje policzki wstępują delikatne rumieńce.

- Ja też się cieszę. - szepnęłam pod nosem, a przypominając sobie obrazy sprzed zaledwie kilku minut prawie zaczęłam się szczerzyć jak szczerbaty do sucharów.

- Ale koniec z pogawędkami, praca czeka! - April klasnęła dwa razy w dłonie i wręcz wypchnęła mnie z kuchni.

» z a y n

- Zayn, im szybciej skończymy tym szybciej będziesz wolny. - usłyszałem głos fotografa, który miał już chyba tak samo dość tej sesji jak ja.

- Nie wiem czy Pan sobie zdaje z tego sprawę, ale to nie ja wybieram coraz to inną stylizację. - odparłem, wskazując mu delikatnie głową na dziewczynę odpowiedzialną za przygotowywanie ubrań.

Wiecie co? Może nie narzekałbym tak bardzo, gdyby ta sesja była w jednym z budynków w centrum LA. Niestety, moja menadżerka - Sarah, zarządziła, że wszystko odbędzie się na obrzeżach miasta. Później jeszcze raczyła mi powiedzieć, że oprócz zdjęć gazeta, dla której robione było to wszystko - Fader Magazine, chciała nakręcić jeszcze krótki filmik, w którym zawarte miały być fragmenty moich odpowiedzi na pytania dziennikarki. Nawet sobie nie wyobrażacie jaki ja byłem wkurwiony, kiedy się o tym wszystkim dowiedziałem.

Jedynym plusem tego wszystkiego było  to, że w tym filmiku mogłem robić to co chciałem. Jeździć na skuterze, palić fajki, przeskakiwać przez ogrodzenia - dali mi co do tego pełną swobodę, więc nie czułem w zasadzie żadnego przymusu do robienia tego.

Co innego było ze zdjęciami, bo nawet jeśli dostawałem do ubrania, w miarę przyzwoite ciuchy, to tyle razy trzaskano mi fleszem po oczach, że momentami traciłem już ostrość w widzeniu. Przysięgam, że brakowało mi dosłownie niewiele, aby rzucić to wszystko i wrócić do domu. Za każdym razem jednak, kiedy byłem już na granicy wytrzymałości z tabunem tych wkurwiających ludzi, przypominałem sobie słowa Faith i samo to, że dziewczyna nie byłaby ze mnie dumna, kiedy powiedziałbym jej, że zrezygnowałem.

Teoretycznie znałem ją tylko dwa miesiące, ale praktycznie... czułem się jakby była w moim życiu o wiele dłużej. Może zabrzmię głupio, ale ona naprawdę bardzo pomogła odnaleźć mi się w nowej sytuacji, bo czasem, gdyby nie ona... to wolę nie wiedzieć ile razy podjąłbym już jakąś idiotyczną decyzję.

••••••••••••••••
Na razie tyle. 😁 Jak będzie wena na kolejny rozdział, to może go napiszę jeszcze dzisiaj, a jak weny nie będzie to tradycyjnie widzimy się w przyszły weekend. 🙋

Piszcie jak Wam się podobało (lub nie). Widzę wszystkie Wasze komentarze i zawsze miło jest mi czytać to co piszecie. 😃

Pozdrawiam! ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top