22

» f a i t h

- Zayn! Wyłaź mi tutaj w tej chwili!

Ehe, to były moje pierwsze słowa, kiedy tylko przekroczyłam próg jego domu. Stawiłam się w nim zaraz następnego dnia, kiedy tylko odespałam nasz wczorajszy wypad. Nie wiem w ogóle jakim cudem udało mi się przymknąć oko na chociażby 2 godziny, bo w mojej głowie cały czas buzowała wściekłość.

Na moim instagramie przybyło kilkanaście tysięcy obserwatorów, polubień, komentarzy i oznaczeń na zdjęciach. Okej, marzyłam kiedyś o większym zainteresowaniu moim profilem, ale nie do końca o taki sposób mi chodziło.

Jak najszybciej potrafiłam zablokowałam strony, na których tylko miałam konto. Fanki Zayna były lepsze niż policja i wszystkie biura detektywistyczne razem wzięte. Zaraz  w internecie pojawiłoby się jeszcze więcej informacji na mój temat, a w tej chwili to było mi potrzebne tak bardzo, że aż wcale.

Jednak jakby jeszcze tego było mało to o mnie i o tym bezmózgim idiocie rozpisywała się każda gazeta plotkarska na świecie. Zarówno w wersjach papierowych jak i elektronicznych widniały moje zdjęcia, które nie wiem jakim cudem udało się tym wszystkim dziennikarzom zdobyć.

No, więc krótko podsumowując: na tę chwilę mogłam się pożegnać z jakąkolwiek prywatnością. Dzięki Zayn, ty to wiesz jak człowiekowi życie poprzestawiać.

Na pewno sobie teraz myślicie: Boże, z czym ta laska ma taki problem? To tylko głupie zdjęcie! Zdaję sobie sprawę, że wiele z Was chciałoby znaleźć się na moim miejscu, ale jak możecie zauważyć - to wcale nie jest takie super jak się wszystkim wydaje.

- Faith? Coś się stało?

Zamiast Mulata ujrzałam April, która wyszła z kuchni, aby przywitać mnie w przedpokoju.

- Przyszłam do Zayna. - wyjaśniłam krótko i wcisnęłam jej w ręce jeden z egzemplarzy gazet, która dzisiaj o mnie pisała. Nie miałam jeszcze okazji dokładnie przeczytać tego, co napisali, ale nie spodziewałam się pozytywów.

- Jest w ogrodzie. - oznajmiła April, ciągle patrząc się na mnie ze zdezorientowaną miną.

W ogrodzie? Lepiej, żeby nie siedział w basenie, bo nie wykluczam drobnego podtopienia...

Wręcz wypadałam na zewnątrz przez tarasowe drzwi i rozglądnęłam się dookoła. Spostrzegłam go na drugim końcu, kiedy majstrował coś przy marmurowym ogrodzeniu swojej posiadłości.

Podbiegłam kawałek i już po kilku sekundach stałam obok niego.

- Fa-... Carter? Co tutaj robisz? Przecież nie pracujesz dzisiaj. - zauważył sprytnie chłopak, odrywając się tym samym od sprejowania po murze.

- Co ja tu robię?! Ty się mnie jeszcze pytasz co ja tutaj robię?! - podniosłam głos, nie wierząc w tak duży brak jego umiejętności kojarzenia faktów.

- Stało się coś? - zapytał, a ja prawie wybuchnęłam tam śmiechem.

On był taki głupi czy w tej chwili kłamał? Szczerze to wolałabym drugą opcję, bo inaczej przyszłaby pora na martwienie się jego zdrowiem.

- Nie kurwa nic się nie stało, wczoraj dla zabawy zabrałam Ci telefon, zrobiłam sobie zdjęcie i wstawiłam na twojego instagrama, gdzie obserwuje Cię jakieś 5 milionów ludzi z całego świata. Teraz każda nastolatka mnie przez to nienawidzi, ale nie... Wszystko w jak najlepszym porządku. - oznajmiłam szybko, aby Zayn przestał bawić się ze mną w jakieś chore i wymijające gierki.

- A, o to chodzi. - Malik zmrużył oczy, spojrzał na mnie niepewnie i podrapał się po włosach, z których zaczynał schodzić mu kolor. Thank God!

- A zrobiłeś jeszcze coś co może mnie wkurwić? - zapytałam, zakładając ręce na klatce piersiowej.

- Słuchaj, nie wiedziałam, że Cię to zdenerwuje. Przysięgam. - Malik wstał z klęczek i stanął na wprost mnie. - Ja po prostu... Kilka miesięcy temu uwolniłem się spod ciągłej kontroli i jakby nie patrzeć... Zacząłem nowe życie. Wyprowadziłem się z kraju, w którym się urodziłem. Zostawiłem rodziców, siostry, stare mieszkanie - dosłownie wszystko. Kupiłem tutaj dom, podpisałem kontrakt z nową wytwórnią, która wreszcie nie włazi mi z buciorami w życie. Nie mówi mi co, kiedy i gdzie mam publikować. Naprawdę czuję się teraz wolnym człowiekiem...

- Nie chcę przerywać, ale co to ma wspólnego z tym wczorajszym zdjęciem? - zapytałam. Okej, nazwijcie mnie teraz głupią, ale w tym przypadku to ja jakoś nie połączyłam faktów.

- To, że wreszcie mogłem podzielić się z całym światem tym, czym bardzo pragnąłem. - wyjaśnił nieśmiało, a ja poczułam jak moje serce dosłownie zaczyna się topić.

Na chwilę zapanowała niezręczna cisza, którą po upływie kilkunastu sekund postanowiłam przerwać:

- Wow, to w takim razie ja powinnam przeprosić, że tak szybko na Ciebie naskoczyłam. - odparłam zmieszana, wpatrując się w czubki swoich butów.

- Nie, to moja wina. Powinienem Cię wcześniej uprzedzić, zapytać o zdanie, cokolwiek... Zupełnie zapomniałem o reakcji fanów i innych konsekwencjach, ale wczoraj po prostu...

Zayn urwał w pół zdania i spojrzał na mnie z niepewnością, jakby nie wiedział czy może dokończyć.

- Po prostu co? - zapytałam łagodnie, spoglądając na niego z wyrozumieniem.

- Po prostu sprawiłaś, że miałem kompletnie gdzieś wszystko i wszystkich, bo liczyło się dla mnie to, że byłaś ze mną w tamtej chwili i chciałem się wszystkim pochwalić jak i z kim spędzam czas. Dotarło do mnie, że powinienem mieć daleko w dupie to, co ludzie sobie pomyślą, bo wreszcie jestem szczęśliwy i chcę, żeby każdy o tym wiedział. Po kilku latach ciągłego siedzenia w skorupie nareszcie dostałem szansę na pokazanie prawdziwego siebie i swojego wymarzonego życia.

Nie wiem nawet kiedy, ale do moich oczu napłynęły łzy. Wspominałam Wam wcześniej, że Zayn nie należał do osób, które opowiadały o swoich uczuciach. Ale wiecie co? Kiedy już faktycznie potrafił się zebrać do tego, żeby ubrać w słowa to co chodziło mu po głowie... To było jedno i wielkie WOW.

- Jeśli mam być szczera... To kiedy tutaj przyszłam byłam na Ciebie wściekła. Jakby nie było... Mam teraz na pieńku z połową nastolatek stąpających po tej kuli ziemskiej, a to wszystko przez jedno głupie zdjęcie. Ale skoro takie małe rzeczy jak publikowanie fotek na instagramie, co wypowiadane na głos brzmi dość głupio, w jakiś sposób sprawia, że jesteś szczęśliwy i wolny... To nie zamierzam tego psuć. Nie wiem przez co dokładnie przechodziłeś w One Direction, więc nigdy w pełni nie zrozumiem jak się czułeś i czujesz obecnie, ale obiecuję, że postaram się nie stwarzać Ci problemów, bo z tego co mówisz... To, hm... Miałeś ich chyba dosyć sporo.

Okeeej, ja też się nie spodziewałam, że pierdyknę taki monolog. Towarzystwo Zayna sprawiało, że zaczynałam nawijać jak amerykańscy raperzy. Moim słowom mogło nie być końca, a co zadziwiające... Kiedy połączyłam je razem to dawały one nawet w miarę logiczny obraz.

Zayn patrzył na mnie jak zaczarowany. Dosłownie jakby ktoś mu powiedział, że dostanie wszystkie egzemplarze komiksów Marvela.

- Naprawdę pluję sobie w brodę, że na początku naszej znajomości zachowywałem się jak totalny dupek. Może to za wcześnie na takie słowa, ale jesteś osobą, której potrzebowałem w swoim życiu od dłuższego czasu. Która nie będzie oceniać, nie będzie wygłaszać własnych opinii i tworzyć własnych teorii, tylko która postara się zrozumieć i bez zbędnych komentarzy po prostu... być. Jestem naprawdę wdzięczny, że kilka tygodni temu to akurat ty się tutaj pojawiłaś i bez zważania na moje uwagi i wredne docinki postanowiłaś zostać... Faith.

•••••••••••••••
No jak tam sobota mija?! :D

1. Ten rozdział był dość poważny, więc kolejny napiszę bardziej humorystycznie. Przyda się tutaj wprowadzić trochę śmiechu. 😎

2. Widzę się z kimś w czerwcu w Warszawie na koncercie Coldplay'a? 🤗

3. Dajcie znać jak się podobało. Postaram się napisać kolejny rozdział jak najszybciej. 😏

Pozdrawiam! ^^

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top