21

Gdybym podczas pisania nie słuchała nowej piosenki Nialla to nie wiem kiedy pojawiłby się ten rozdział... 😅

Zapraszam!

••••••••••••••••

» f a i t h

- Powiesz mi w końcu gdzie jedziemy? - zapytałam, przytulając głowę do samochodowej szyby.

- Zaraz będziemy na miejscu. - odparł krótko Zayn i podkręcił radio - znów wrzucił do odtwarzacza płytę Kodaline.

- Powtarzasz to samo już od 20 minut. - westchnęłam zrezygnowana, wystukując na udzie rytm piosenki.

- Jesteśmy na pewno bliżej niż dalej.

Kurwa, nowy Szerlok! Szykujcie dla niego rolę!

- Nudzi mi się. - oznajmiłam, otwierając schowek, który teoretycznie powinien służyć za przechowalnię na płyty. Powiedzmy, że u Zayna też tak było, mimo że w sumie leżały tam tylko dwa pudełka - jedno po płycie, którą właśnie słuchaliśmy, a drugie - po pierwszej płycie One Direction. Ała, moje biedne serduszko...

- Co robisz? - zapytał Mulat, ukradkowo spoglądając na to co trzymałam w dłoniach.

- Może zabrzmię głupio, ale... Czemu to tutaj trzymasz? - zagadnęłam, patrząc uważnie na jego profil.

Bez obrazy, ale nie wydawało mi się, żeby Zayn w ogóle słuchał tego kiedykolwiek podczas jazdy.

- Bo lubię swoją zwrotkę w What Makes You Beautiful, Carter. - prychnął sarkastycznie chłopak. - To, że odszedłem z zespołu nie sprawiło, że nagle go znienawidziłem. Jakby nie patrzeć... To moja pierwsza płyta, nie ważne co by się działo, zawsze będę miał do niej sentyment. Gdybyśmy z chłopakami jej nie nagrali to prawdopodobnie żaden z nas nic by w tej chwili nie miał. Wiem, że nie pokazuję tego na co dzień, ale naprawdę jestem wdzięczny za wszystkie szanse i możliwości jakie otrzymywałem przez 5 lat. Równie dobrze mógłbym teraz siedzieć w Bradford, zapierdalając na zmywaku, żeby zarobić na studia, ale jednak... los chciał, żebym przyjechał tutaj i dalej walczył o dalszy rozwój swojej pasji.

Przysięgam, że mnie zatkało. Nie tylko ze względu na to co powiedział Zayn, ale też dlatego, że chłopak po raz pierwszy podzielił się ze mną swoimi prywatnymi przemyśleniami. A pewna jestem, że nie przyszło mu to z największą łatwością...

Nim jednak zdążyłam mu cokolwiek odpowiedzieć Malik zatrzymał samochód na parkingu.

- Jesteśmy na miejscu. - oznajmił, wyłączając silnik.

Na zewnątrz było już ciemno, ale żyłam w tym mieście tak długo, że potrafiłam poznać każdy jego kąt wręcz z zamkniętymi oczami.

- Plaża? - zapytałam, wychodząc z auta.

Nawet nie wiecie jakie cudowne uczucie mnie ogarnęło, kiedy do moich uszu dotarły odgłosy fal obijających się o brzeg.

- Co? Coś nie tak? - zapytał Zayn, którego twarz zaczynała przybierać dość przerażony wyraz.

- Oszalałeś? To jedna z moich ulubionych części LA. - zaśmiałam się, uderzając go lekko w bark.

- Serio? To dobrze, bo trochę się bałem, że zaraz zaczniesz wybrzydzać. - Zayn odetchnął z ulgą i zaczął zmierzać w kierunku piasku.

- Wybrzydzać? - zdziwiłam się, od razu podążając za nim.

- No wiesz... Że piasek za zimny, że ludzi za dużo, że za ciemno, że morze zbyt głośne. Różnie bywa, ile ludzi tyle przypadków. - wytłumaczył, delikatnie wzruszając ramionami.

- Cóż, w takim razie naprawdę masz szczęście, że nie jestem żadnym z tych... Jak to nazwałeś? Przypadków? - zaśmiałam się, zdejmując trampki.

- Chcesz się przejść czy wolisz tutaj posiedzieć? - zapytał chłopak, zmieniając temat.

- Najpierw możemy się trochę przespacerować, a potem posiedzieć. - odparłam obojętnie, nie chcąc za bardzo narzucać mu swojego zdania. Może i czułam się przy Zaynie bardziej komfortowo niż wcześniej, ale wciąż odrobinę bałam się stawiania na swoim w jego towarzystwie.

- W takim razie... Zapraszam. - Mulat uśmiechnął się i wystawił w moim kierunku swoją lewą dłoń, którą chwyciłam po krótkiej chwili zastanowienia.

I szliśmy tak w ciszy, trzymając się za ręce i podziwiając ciemne niebo zalane gwiazdami. Brzmiało jak scena z kiczowatego romansidła, ale uwierzcie mi, że kiedy człowiek przeżywa takie sceny na własnej skórze to czuje się jak w siódmym niebie.

- Carter? - zagadnął cicho Zayn, jakby bał się, że jakiekolwiek słowa mogłyby zepsuć tą wyjątkową atmosferę.

- Co? - odparłam krótko, skupiając się głownie na tym jak chłodna woda oblewała moje bose stopy.

- Możemy zapomnieć o naszej wcześniejszej rozmowie? Trochę mnie poniosło, nie powinienem Ci się tak wylewnie zwierzać. - westchnął, przeczesując włosy swoją wolną ręką.

- Dlaczego? Każdy człowiek ma prawo do mówienia o swoich uczuciach. To nie świadczy o czyjejś słabości, Zayn. Wręcz przeciwnie... - wyjaśniłam szczerze.

- Wiem, Carter... Ale ja nie jestem z tych ludzi, którzy gadają o swoich wewnętrznych przemyśleniach. Naprawdę, zostawmy ten temat, bo nie należy on według mnie do najprzyjemniejszych. Przywiozłem Cię tutaj, aby poprawić twój humor, więc przy okazji nie psujmy mojego. - odparł, a ja tylko przytaknęłam.

- Okej. W takim razie zostawmy te smutne pogawędki tylko trochę się pośmiejmy. - zaproponowałam wesoło, a Zayn spojrzał na mnie jak na kosmitkę.

- Z czego? - zapytał zdezorientowany.

- Z nas. - ucięłam krótko, zatrzymując się przed nim.

- Nie wiem co masz na myśli. - odparł, unosząc do góry jedną brew.

- Opowiedz mi o najbardziej kompromitujących sytuacjach jakie Cię do tej pory spotkały w życiu. - wyszczerzyłam się jak głupia, a w tamtym momencie Zayn strzelił mi po oczach lampą błyskową swojego iPhone'a. - Lepiej żebyś przypadkowo włączył latarkę niż zrobił mi zdjęcie, bo nogi z dupy wyrwę. - ostrzegłam, ale zamiast jakiejkolwiek powagi dostałam w odpowiedzi tylko gromki śmiech Mulata. I wiecie co Wam powiem? Że ładny miał ten śmiech. Jeden z ładniejszych jakie w życiu słyszałam. I bardzo podobało mi się, że to akurat ja byłam jego sprawczynią.

- Spokojnie, nic złego nie zrobiłem. - odparł, uśmiechając się niewinnie. A ja już wiedziałam, że coś odwalił, ale narazie wolałam jeszcze nie wiedzieć co dokładnie to było.

- Skoro tak twierdzisz. - rzuciłam, nie spuszczając z niego swojego podejrzliwego spojrzenia.

- To o czym tam mówiłaś wcześniej? Moje największe wpadki? - zapytał, siadając na lekko wilgotnym piasku.

- Ehe, najpierw ty, potem ja. - odparłam, zajmując miejsce obok niego.

- Uh, nie wiem od której zacząć. Było ich tyle, że ciężko mi spamiętać wszystkie. - rzucił Zayn, patrząc w morze. Dookoła nas nie było żywej duszy, większość ludzi siedziała w knajpkach po przeciwnej stronie plaży. - Nie wiem czy kiedyś już o tym czytałaś, ale jak byłem młodszy to byłem niższy od większości dziewczyn w moim wieku, więc raz, kiedy spodobała mi się koleżanka z klasy... Musiałem stanąć na cegle, żeby ją pocałować. - powiedział Mulat, a ja w tamtej chwili zrobiłam się aż purpurowa ze śmiechu. No bo weźcie... Na cegle?! Boże, to musiało wyglądać cudownie!

- Wiesz... W sumie to na swój sposób romantyczne było. Uroczy pomysł. - rzuciłam, kiedy po jakimś czasie trochę się ogarnęłam.

- Romantyczne to by mogło być jakby laska była niższa ode mnie. Tak to to było conajmniej zabawne. - wyjaśnił, delikatnie się uśmiechając. - No nic... Twoja kolej. - dodał, odwracając głowę w moją stronę.

Chwilę się zastanowiłam, a kiedy już wiedziałam czym chcę się ośmieszyć nabrałam w płuca powietrza. Dużo powietrza, bo to była dość długa historia...

- Jak byłam w przedszkolu to bardzo podobał mi się jeden chłopak. Nie pamiętam jak miał na imię... Eric? Simon? Mniejsza z tym. W każdym razie on nigdy nie zwracał na mnie uwagi tylko zawsze bawił się z resztą chłopaków albo z dziewczynami, których nie cierpiałam. Raz zdarzyło się tak, że akurat w tym samym momencie bawiliśmy się klockami i on się zapytał czy podam mu jednego, którego nie używałam... No i mądra Faith stwierdziła, że nie chce jej się podnosić z miejsca, więc postanowiła tym klockiem rzucić... Skończyło się tym, że lekko rozcięłam mu łuk brwiowy, a on nie zamienił ze mną słowa już do końca przedszkola. Pamiętam, że opiekunka wtedy na mnie nawrzeszczała, a ja rozryczałam się bardziej niż ten koleś.

Zayn mało co się nie zesikał na tym piasku. Jego śmiech był tak głośny, że wręcz rozchodził się wzdłuż całego brzegu.

- Nie chichraj się tak. Z tego teraz mogła być wielka miłość, ale musiałam wszystko zepsuć. - zażartowałam, a Malik odrobinę spoważniał.

Chłopak zarzucił mi rękę na ramię i powiedział:

- Spójrz na to z innej strony... Gdybyś teraz miała big love z kolegą z przedszkola to nie siedzielibyśmy tutaj.

Zmarszczyłam brwi, kompletnie nie widząc sensu w tych słowach.

- Co? Dlaczego? - zapytałam, patrząc na niego podejrzliwie.

- Bo nie interesują mnie zajęte dziewczyny. - odparł, a ja poczułam jak moje serce spada mi do żołądka. Wolałam zbytnio nie wyolbrzymiać tego prostego zdania, ale z drugiej strony cieszyłam się jak głupia, że Zayn po części przyznał, że był mną w jakiś sposób zainteresowany.

- Uh, tak... To na czym skończyliśmy? Teraz chyba twoja kolej. - zaśmiałam się nerwowo, chcąc jak najszybciej pozbyć się gęstej atmosfery.

- Może zostawmy już te nędzne historie. Jeszcze kiedyś mi coś wypomnisz albo ośmieszysz publicznie i nie będzie zbyt przyjemnie. - rzucił Zayn, wzruszając przy tym lekko ramionami.

- To co robimy? Wracamy? - zapytałam lekko zawiedziona. Nie spieszyło mi się do domu, wolałam spędzić jeszcze trochę czasu z Mulatem. To było o wiele bardziej ciekawsze niż siedzenie w pustym mieszkaniu.

- Oszalałaś? Nie po to jechałem tutaj przez pół miasta, żeby wracać po niecałej godzinie. Noc jest młoda, jeszcze tyle atrakcji przed nami, Carter. - oznajmił Zayn, podnosząc się z pozycji siedzącej. Spojrzał na mnie z delikatnym uśmiechem, a ja już wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie.

- Czemu się tak na mnie patrzysz? - spytałam niepewnie, rozglądając się dookoła.

- Jak? Uśmiecham się tylko. - odparł niewinnie chłopak i wyciągnął do mnie ręce, aby pomóc mi wstać.

Cóż... Takim oto sposobem znaleźliśmy się blisko siebie. Nawet bardzo blisko. I nie wiedziałam czy powinnam się cieszyć czy bać...

- Umiesz pływać? - zapytał cwaniacko, zaczynając ściągać koszulkę.

Jebło go. Jak Boga kocham, jebło go.

- O nie, nie, nie.

Automatycznie zaczęłam się wycofywać, ale Zayn Malik i jego koordynacja ruchowa tym razem ze mną wygrały.

- Nie wejdę tam sam. - rzucił, wskazując na połyskującą taflę wody.

- Przecież nikt nie każe Ci tam włazić. - prychnęłam, naciągając na dłonie rękawy swojego swetra.

Zayn zupełnie zignorował moją odpowiedź, bo zamiast jakiejkolwiek wypowiedzi w stylu: wiem, ale chcę, on podszedł do mnie jeszcze bliżej, położył mi dłonie na biodrach i zapytał:

- Rozbierzesz się sama czy mam Ci pomóc?

Moja szczęka zjechała w tamtym momencie tak nisko, że prawie zaczęłam jeść piasek. Bez żartów!

Faith! Weź się w garść do cholery! Zayn Malik proponuje Ci nocne pływanie, taka okazja nie trafia się codziennie!

Moja podświadomość wyraźnie zachęcała mnie do zrzucenia z siebie ubrań... i chyba po raz pierwszy w życiu postanowiłam się jej posłuchać...

- Jak się przeziębię to będziesz mnie leczył, gnido. - wycedziłam przez zęby i przeciągnęłam przez głowę górną część garderoby.

- Z przyjemnością. - rzucił Zayn, cały czas intensywnie się na mnie patrząc. Chłopak stał przede mną tylko w swoich czarnych bokserkach i czekał aż w końcu będę gotowa na wejście do wody.

Żebyście sobie za dużo nie pomyśleli to powiem Wam od razu, że zostaliśmy w bieliźnie - w grę nie wchodził jakikolwiek inny scenariusz

- Już? - zapytał Mulat, kiedy wydostałam drugą stopę z zaplątanej nogawki od spodni.

- Już. - przytaknęłam i odetchnęłam głęboko.

Podeszłam bliżej wody, aby stopniowo przyzwyczaić swoje ciało do drobnej zmiany temperatury. Ale życie nie mogło być dla mnie przecież dobre i łaskawe... Życie musiało pokarać mnie Zaynem Malikiem przy boku. Oczywiście, że mając za swoimi plecami debila jakich na tej planecie mało nic nie mogło skończyć się pozytywnie. Dlaczego? Bo zanim zdążyłam zamoczyć chociażby mały palec u stopy to na swoim brzuchu poczułam dotyk dwóch ciepłych dłoni, które szybko podniosły mnie w górę, wniosły dalej do wody i wyrzuciły na pastwę losu. No kurwa fantastycznie.

- Zabiję Cię. - wysyczałam, patrząc z lekką złością na uradowanego Malika, kiedy wynurzyłam się na powierzchnię.

Na prawdę nie potrafiłam się na niego gniewać. Kiedy widziałam ile frajdy sprawiał mu dzisiejszy wieczór w moim towarzystwie to zupełnie zapominałam o jakichkolwiek negatywnych emocjach. Byłam pewna, że chłopak od jakiegoś czasu potrzebował takiej rozrywki i odskoczni od normalnego życia, więc również postanowiłam oddać się zabawie. Bez względu na to jakie mogła ona za sobą nieść konsekwencje.

- Oboje wiemy, że nigdy byś tego nie zrobiła, Carter. - odparł pewnie, podchodząc do mnie.

Jezusie Przenajświętszy... Dlaczego ja wcześniej nie zauważyłam tego jakie ten chłopak miał ciało? Oj chyba zajęcia na siłowni zaliczył ostatnio dosyć solidnie...

- Pewny jesteś? - rzuciłam, zanurzając się w wodzie po samą szyję. Woda tak naprawdę sięgała mi w tamtym miejscu do połowy brzucha, ale kiedy stałam na wyprostowanych nogach to było mi zimno. Lodowato wręcz.

- Kto by Cię wtedy zabierał na takie super wycieczki? - zapytał, zabierając mi już resztki przestrzeni osobistej.

Wyglądało to mniej więcej tak, że moje nogi oplatały jego pas, a jego dłonie zajmowały miejsce na dolnej części moich pleców.

- Jestem pewna, że znalazłoby się paru ochotników. - odparłam, udając, że intensywnie się nad tym zastanawiam.

I po tych słowach zapanowała cisza, która została przerwana dopiero słowami Zayna:

- Kto by pomyślał, że jakieś dwa miesiące temu kompletnie się nie znosiliśmy, a teraz? Popatrz tylko na nas...

- Nie znosiliśmy? A kto zaczął? - zaśmiałam się, nie chcąc aby ta rozmowa pod jakimkolwiek pozorem przyjęła poważny ton.

- Ja? - zapytał głupio Zayn, a ja w odpowiedzi chlapnęłam mu tylko wodą w twarz. - Zasłużyłem. - dodał i szybko przetarł oczy, aby za chwilę znów położyć dłoń na moich plecach.

- Zasłużyłeś na wiele więcej, ale postanowiłam być dla Ciebie łaskawa. - wyjaśniłam.

- Dziękuję. I przepraszam. Teraz jak przypominam sobie moje zachowanie to na prawdę jest mi głupio. Dziwię się w sumie, że ani razu nie przyłożyłaś mi w twarz, bo to z pewnością też mi się należało. - oznajmił, a ja nie wiedząc co mam powiedzieć postanowiłam go przytulić.

I staliśmy w tej wodzie jak dwa kołki i marźliśmy jak cholera, jednak byliśmy zbyt uparci, aby wrócić na brzeg.

Dopiero, kiedy moje zęby zaczęły szczękać jak oszalałe zaczęliśmy zbierać się do wyjścia z wody.

Do końca naszej podróży towarzyszyły nam dobre humory. W samochodzie nuciliśmy wspólnie radiowe hity i wymienialiśmy się drobnymi uwagami na temat niektórych wykonawców. Pod moją kamienicę Zayn przywiózł mnie o godzinie 1:00.

Zanim jednak położyłam się spać to wcześniej wzięłam prysznic i nie wiem co mnie podkusiło, ale leżąc już w łóżku stwierdziłam, że przejrzę instagrama. Nagle z dupy pojawiły mi się setki tysięcy powiadomień i dopiero po chwili zrozumiałam, że to wszystko było sprawką Zayna, na którego profilu widniało moje zdjęcie z dzisiejszego wypadu na plażę.

Możecie mu przekazać, że jak go zobaczę to uduszę i zakopię. Przysięgam!

••••••••••••••

Pierwszy raz od bardzo dawna chyba podoba mi się rozdział, który napisałam. 😂

No nic, to wy przecież oceniacie czy dało się to przeczytać czy jednak dałam ciała. XD

Trochę się napracowałam nad napisaniem tego, więc pokażcie mi proszę, że jesteście! :)

Weekend będę miała trochę zajęty i nie wiem czy uda mi się coś napisać... :/

Na dzisiaj tyle. Pozdrawiam gorąco i życzę udanej końcówki tygodnia! 😊

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top