19

» f a i t h

- No, teraz możesz mi powiedzieć co się dzieje. - oznajmił Zayn, który od jakiś 10 minut siedział już w moim salonie.

W sumie... Trochę obawiałam się jego wizyty tutaj. Czemu? Za każdym razem jak przychodził działo się coś złego. Co z tego, że chłopak był tutaj dopiero trzeci raz? Za pierwszym mnie obraził, za drugim dostał w nos... Naprawdę wolałam nie myśleć jakie niespodzianki były jeszcze w zanadrzu.

- Chyba niedługo będę musiała wybierać między studiami, a pracą u Ciebie. - westchnęłam, zaplatając palce na kubku z ciepłą herbatą.

Mina Malika zrzedła automatycznie, gdy usłyszał moje słowa. Po delikatnym uśmiechu, który gościł na jego ustach jeszcze sekundę temu nie było już śladu.

- Nie rozumiem... - odparł niepewnie, drapiąc się po swoich pofarbowanych włosach.

Swoją drogą to nie orientujecie się może po jakim czasie kolor zaczyna schodzić? Chłopak może nie wyglądał najgorzej, no ale pls... Litości.

Opowiedziałam Zaynowi całe dzisiejsze zajście między mną, a profesorem Brownem dodając do tego, że jestem kompletnie zagubiona i nie mam zielonego pojęcia co powinnam zrobić.

Nie spodziewałam się po nim Bóg wie jak rewelacyjnych porad,  ale nie byłam też przygotowana na to:

- Nie możesz poprosić o pomoc rodziców?

Hm, no cóż. Wbił mnie tym w ziemię. Nie tylko dlatego, że mi o wszystkim przypomniał, ale dlatego, że zupełnie zapomniałam o tym, iż Malik nic nie wiedział o moich rodzinnych sprawach.

Z jednej strony głupio było mi go okłamać, ale z drugiej... Nie byłam też przekonana w 100% na powiedzenie prawdy. Moje zaufanie do tego człowieka nie było powalające, ale skoro przyjechał specjalnie po to, aby porozmawiać ze mną w cztery oczy, czułam, że nie miałam innego wyjścia.

- Gdyby to było takie proste, Zayn. - odparłam, wzdychając przy tym ciężko.

- Nie masz z nimi kontaktu czy coś? - zapytał takim tonem jakby wiedział, że stąpa w tej chwili po kruchym lodzie.

- Wszystko Ci wytłumaczę, ale musisz wiedzieć, że nie będzie to dla mnie łatwe. To co zaraz usłyszysz wie tak naprawdę tylko Matt, który ostatnio perfidnie to wykorzystał przeciwko mnie. Nie będę ukrywać, że się boję... Ba! Ja jestem przerażona, że ty postąpisz podobnie, szczególnie dlatego, że na początku naszej znajomości zafundowałeś mi niezły syf.

- Carter... Zdaję sobie z tego sprawę, ale chyba sama zauważyłaś, że nasza relacja ostatnio uległa zmianie. Ja naprawdę chcę Ci jakoś pomóc, nie siedzę tutaj po to, aby Cię wyśmiać. Zrozum to. - zapewnił Mulat, kładąc mi dłoń na ramieniu w pocieszającym geście. Lekko je ścisnął i posłał w moim kierunku jeden z uśmiechów, które zawsze sprawiały, że moja temperatura wzrastała.

Nic już mu na to nie odpowiedziałam tylko przystąpiłam do opowiadania tej jednej historii, która prześladowała mnie chyba na każdym kroku mojego życia.

- Wszystko miało miejsce, kiedy skończyłam 11 lat...

Podczas swojego długiego monologu oczywiście musiałam się rozkleić. Nie istotne było dla mnie, że od tamtych wydarzeń minęło przeszło 11 lat. Wspomnienia cały czas były żywe i po prostu nie potrafiłam zachować się jak twardzielka.

Zayn przez cały czas siedział blisko mnie i chłonął każde wypowiedziane słowo. Byłam mu cholernie wdzięczna, że potrafił powstrzymać się od niepotrzebnych komentarzy i zamiast tego tylko słuchać.

- Wow, Carter... Kurwa... Naprawdę nie wiem co mam teraz powiedzieć. Nigdy nie miałem bliskiej osoby, która przechodziłaby przez coś podobnego. - oznajmił Zayn, patrząc na mnie ze współczuciem.

- Nie oczekuję od Ciebie żadnych pocieszających słów, Zayn. To było dawno, więc jakiekolwiek "będzie dobrze" mało co zmieni. - odparłam, opierając brodę o podkulone kolana. Otarłam kciukiem pozostałości po moich wcześniejszych łzach i nim się zorientowałam, Zayn mocno przytulał mnie do siebie. Miłe to było bardzo, nie powiem, że nie.

- Wiem, że to dla Ciebie trudny temat, ale... Nigdy nie próbowałaś skontaktować się z ojcem? - zapytał, czym znów bardzo mnie zaskoczył. Nikt wcześniej nigdy się tak nie zainteresował.

- Nie sądzę, że byłabym w stanie spojrzeć temu człowiekowi w oczy po tym wszystkim co zrobił. - westchnęłam, mocniej przytulając się do boku Malika.

- Nie myśl sobie, że chcę go bronić, ale zastanawia mnie to czy w ogóle kiedykolwiek słyszałaś jego wersję wydarzeń czy zostałaś przy tym co wcisnęła Ci policja?

Kurwa, co to ma być za maraton trudnych pytań? Ugh.

- Skoro powiedziałam Ci, że nie rozmawiałam z nim od jakiś 11 lat to kiedy miałam się niby o cokolwiek pytać. hm? Poza tym... Kiedy to się stało ja byłam tylko dzieckiem, Zayn. Szczytem moich marzeń nie było wtedy zgłębianie motywów działania mojego taty. Chciałam tylko w spokoju nauczyć się żyć na nowo, tak jak każda dziewczynka w moim wieku powinna. - wyjaśniłam, na co chłopak tylko skinął głową.

- Rozumiem, ale moim zdaniem nie powinnaś gniewać się na niego przez całe życie. Więzienie podobno bardzo zmienia ludzi, tak przynajmniej słyszałem. A skoro straciłaś już mamę to po co tracić również ojca? Kiedy go zabraknie będziesz pluła sobie w brodę, że nie nawiązałaś z nim żadnego kontaktu. On na pewno żałuje. - odparł Zayn, a ja z każdym jego słowem przekonywałam się, że chłopak może mieć rację. I to całkiem dużo racji.

Nie powinnam Wam tego mówić, ale z dnia na dzień Zayn dawał mi coraz więcej powodów do tego, żeby go polubić. Udowodnił, że nie jest tylko zimnym chamem, którym był na początku. Pokazał, że naprawdę można myśleć o nim jak o dobrym przyjacielu. I byłam bardzo szczęśliwa, że to akurat ja mogłam użyć takiego określenia.

- Przemyślę to. - ucięłam krótko, woląc nie wypowiadać słów, których mogłabym potem żałować.

- Jeśli założymy, że będziesz chciała kontynuować studia... To z czego będziesz się utrzymywała? - zapytał Mulat, powracając do najważniejszego na chwilę obecną problemu.

- Na to odpowiedzi jeszcze nie mam, bardziej poważnie myślałam nad tym, żeby zrezygnować z nauki. Niby ciężko pracowałam, żeby być na tym uniwersytecie, ale przecież zawsze będę mogła kontynuować kierunek jak już wystarczająco zarobię na życie. Zabrzmi źle, ale pieniądze są dla mnie ważniejsze. - oznajmiłam, dzieląc się z nim moimi ostatnimi przemyśleniami.

- Czyli... Zostajesz u mnie? - zapytał z tak szerokim uśmiechem jak dziecko w świąteczny poranek, kiedy rodzice pozwolą mu otworzyć prezenty.

- Na to wychodzi. - wzruszyłam ramionami, a Zayn pocałował mnie soczyście w czubek głowy.

Kurwa, no lubiłam gościa. I powoli zaczynało mnie przerażać to jak silne znaczenie miało dla mnie słowo 'lubię' połączone z Zaynem Malikiem...

•••••••••••••••
1. Dziękuję Wam za wszystkie życzenia urodzinowe, mam nadzieję, że spełnią się co do jednego! ❤️

2. Chyba jeszcze nigdy tak długo nie męczyłam się z napisaniem rozdziału, co za masakra. 😩

3. Mam nadzieję, że Wam się podoba i zostawicie po sobie gwiazdki i komentarze. 😁

Dziękuję za wszystko i pozdrawiam!😎

PS W następnym rozdziale planuję kolejną wyjątkową akcję między Faith i Zenkiem. 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top