13

» f a i t h

Czy może być coś gorszego niż Zayn Malik w twoim mieszkaniu i były chłopak, który stoi w progu? Odpowiem Wam: nie może!

- Wpuścisz mnie do środka? Musimy pogadać. - oznajmił Matt i zrobił krok w moją stronę. Byłam jednak szybsza i skutecznie powstrzymałam go przed postawieniem jego brudnych buciorów na moich panelach. Wiem, że miałam chlew, ale po co to pogarszać?

- My nic nie musimy. Wczoraj powiedziałeś już wystarczająco. - mruknęłam, nie mając najmniejszej ochoty na jakiekolwiek wyjaśnienia z jego strony.

- Faith, palnąłem to pod wpływem złości. Naprawdę nie miałem tego na myśli.

No trzymajcie mnie, bo zaraz się przewrócę ze śmiechu!

- Nie miałeś tego na myśli? No czy ty się słyszysz?! - pisnęłam.  - Rozmowa skończona, nie chcę mieć z Tobą już nic wspólnego. W dupę sobie wsadź tą drugą szansę! - wrzasnęłam. I gdzieś miałam sąsiadów, którzy pewnie siedzieli w swoich mieszkaniach i nasłuchiwali naszej kłótni. Może im po popcorn skoczyć?

- Przestań na mnie wrzeszczeć! - podniósł głos, a jego oczach malowała się czysta furia.

- To mnie do tego nie prowokuj. - fuknęłam, strzepując ze swojej bluzy niewidzialny kurz.

- Lepiej skończmy to przedstawienie i wpuść mnie do środka, żebyśmy mogli pogadać jak normalni ludzie. - odparł, a ja rozszerzyłam oczy, słysząc jego słowa.

- Po moim trupie! Jeśli jeszcze nie zrozumiałeś, że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać to masz kolego spory problem. - oznajmiłam i chwyciłam za klamkę, aby móc w końcu zamknąć drzwi. A może przy okazji złamać mu nimi nos.

- Ja jeszcze nie skończyłem. - powiedział i wsadził swojego buta w szparę, której nie zdołałam domknąć.

Upierdliwa gnida.

Nagle na swoim ramieniu poczułam dłoń Zayna. Chłopak delikatnie odsunął mnie za siebie i stanął na wprost Matta.

- Co ty robisz? - zapytałam automatycznie. - Chcesz zginąć? Matt chodził na karate jak był małym dzieciakiem. Rozwali Cię na drobne kawałeczki, a ja co potem zrobię? Wsadzę te twoje zwłoki w reklamówkę i samolotem wyślę twoim rodzicom? Jeszcze kartkę dołączę: "Pani Malik to wszystko co zostało po Pani synu. Gdzieś tam powinna być jego ręka i kawałek nogi. Życzę miłego dnia." Daj mi to załatwić samej. - oznajmiłam, wyrzucając z siebie coraz większą ilość słów, nad którymi właściwie nie mogłam zapanować.

- Kto powiedział, że będę się z nim bił? Uspokój się, weź kilka głębokich wdechów i niczym się nie przejmuj. - polecił chłopak, a ja spojrzałam na niego jakby mi właśnie oznajmił, że wszystkie tatuaże Harrego Stylesa są zrobione z henny, którą chłopak co jakiś czas poprawia. No absurd!

Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Zayn otworzył szerzej drzwi, ukazując rozwścieczonego Matta.

- O kurwa. - wyszeptał mój były, którego oczy prawie wyszły ze swojego stałego miejsca.

- Słuchaj, nie wiem kim jesteś dla Carter, ale skoro mówi Ci raz, że masz stąd spieprzać to po prostu to zrób. I albo teraz wykonasz to polecenie bardzo grzecznie i zapomnimy o sprawie albo dzwonię na policję i oskarżam Cię o nachodzenie. To jak będzie? Dogadamy się? - rzucił Zayn, a Matt przez cały czas wpatrywał się w Mulata jak zaczarowany. Wow, koleś miał reakcje jak większość nastoletnich fanek One Direction.

Kiedy już myślałam, że chłopak odpuści i faktycznie wyjdzie... Matt przestał wpatrywać się w Zayna jak w miesięczny zapas snickersów i powrócił do swojej wcześniejszej postawy. Miodzio.

- Od kiedy sprawy moje i mojej dziewczyny dotyczą też Ciebie? Zejdź mi z drogi, bo nie przyszedłem tutaj gadać z jakimś pieprzonym śpiewakiem. - rzucił, a ja z boku widziałam jak na szyi Malika zaczyna uwidaczniać się pojedyncza żyła.

- Byłej dziewczyny. - dodałam cicho, poprawiając dość istotny szczegół w jego wcześniejszej wypowiedzi.

- Nie jestem śpiewakiem tylko piosenkarzem. Śpiewaków to znajdziesz w operze.

Swoje trzy grosze dorzucił też Malik. Naprawdę zaczęłam się modlić o to, abyśmy wszyscy wyszli z tego spotkania cali i bez żadnych uszczerbków na zdrowiu.

- Jedno kurwa i to samo. Faith, porozmawiasz ze mną normalnie czy będziesz tutaj stała za tym pajacem? - spytał Matt, całą swoją uwagę przekierowując na mnie.

- Nie żartowałem z telefonem na policję. - oznajmił Zayn.

Nim się obejrzałam, obok mojego lewego ucha poczułam lekki powiew wiatru, a potem widziałam tylko Malika leżącego jak kłoda w moim przedpokoju.

- Ja pierdole, złamał mi nos. - wysyczał Mulat, który wręcz zwijał się z bólu.

Okej, nie będę kłamać. Ogarnęła mnie panika. I to jak cholera!

Posłałam ostre spojrzenie w stronę Matta, który stał w progu i trzymał prawą dłoń zaciśniętą w pięść.

- No i co narobiłeś?! - pisnęłam, od razu kucając nad poszkodowanym.

- Należało mu się! Cały czas miał jakiś problem! - krzyknął brunet.

- Jeśli w przeciągu pięciu sekund nie znikniesz mi z oczu to przysięgam Ci, że jedyną osobą, która będzie miała tutaj problem będziesz ty. I nie obiecuję, że nie będzie to dotyczyło przyszłego posiadania dzieci. - wysyczałam przez zęby, starając się by każde słowo dokładnie dotarło do jego pustego łba.

- To jeszcze nie koniec, Faith. - rzucił szybko i zbiegł po schodach. Fajnie, że raczył zamknąć drzwi... Wyczujcie sarkazm...

Kiedy wybiłam się z chwilowego transu, swoją uwagę przekierowałam na Zayna, który swoją krwią zdążył wybrudzić mi moje jasne panele. Cóż, zawsze to solidny powód do tego, aby w końcu tutaj trochę posprzątać.

- Chodź. Pomogę Ci wstać. - zaproponowałam i wystawiłam w jego kierunku dłoń, którą on po pewnym czasie chwycił.

Zamknęłam drzwi i zaprowadziłam Mulata do kuchni, aby móc się nim odpowiednio zająć. Jakby nie patrzeć... Było mi strasznie wstyd za zachowanie Matta.

- Twój chłopak to świr. - skwitował Zayn, cały czas przytrzymując ręce przy swoim nosie.

- Powiedz mi coś czego nie wiem. - westchnęłam i podałam mu ręcznik, który wcześniej zamoczyłam w zimnej wodzie.

- Dzięki. - rzucił Malik, przykładając kawałek materiału do twarzy.

Witaj niezręczna ciszo, nawet nie wiesz jak za Tobą tęskniłam!

- Mówiłam, że niepotrzebnie stajesz w mojej obronie. - westchnęłam, przypatrując mu się z boku.

- Miałem siedzieć w salonie i słuchać Waszych krzyków? Może jestem sławny, często bywam niezłym dupkiem, ale jestem przed wszystkim normalnym człowiekiem, którego rodzice nauczyli, że powinien pomagać innym, nie ważne jak miałaby się ta pomoc zakończyć. - wyjaśnił, a ja poczułam się jakby na moje serce ktoś właśnie wylał słoik miodu.

Wow, kto by pomyślał? Zayn i głębokie pogawędki?

- Wszystko fajnie i pięknie, ale teraz będę miała na sumieniu twój nos. - westchnęłam, opierając się o kamienny blat.

Chłopak spojrzał na mnie uważnie i powiedział:

- Jeśli tylko w taki sposób udało mi się Ciebie obronić... To bez wahania dałbym sobie złamać jeszcze nogę, rękę i dwa żebra.

•••••••••••••••••••••
Chyba każdy wiedział, że z tego spotkania nic dobrego wyjść nie mogło. 😂

Biedny Zayn i jego nos, Faith się nim zajmie... Tak mi się przynajmniej wydaje. 😜

Podobała Wam się postawa Malika? Czy chciał zagrać trochę odważniejszego niż był? 🤔

Czekam na Wasze opinie! 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top