08

» z a y n

Po kolejnej konfrontacji z Faith poprosiłem mojego kierowcę, żeby zabrał mnie do klubu. Chciałem odreagować i trochę się zabawić, a co najważniejsze: zapomnieć o istnieniu Carter. Przez cały wieczór wlewałem w siebie tyle alkoholu, że wychodzić musiałem przez zaplecze baru, bo jakby paparazzi zgromadzeni pod wejściem zobaczyli mnie pijanego to nie przestawaliby pisać o tym przez kolejne dni. Wierzcie mi - niepotrzebne mi to było. Miałem dość problemów, dlatego wolałem unikać kolejnych.

Po powrocie do domu, którego myślałem, że nie wytrzymam bez zwrócenia zawartości mojego żołądka, mój kierowca zmuszony był do odstawienia mnie pod same drzwi mojej sypialni. To chyba samo za siebie mówi w jakim znajdowałem się wtedy stanie. Ale cóż - potrzebowałem tego. Ostatnio żyłem pod dużą presją i wypicie pozwoliło mi w końcu trochę się wyluzować.

Zanim zamknąłem się w swoim pokoju zobaczyłem jeszcze tylko ostre spojrzenie April, której oczywiście nie spodobało się to, co zrobiłem tego wieczoru. Czasem, ta kobieta zachowywała się jak moja matka. Pilnowała, żebym późno nie wracał, żebym dobrze jadł i ogólnie o siebie dbał. Okej, rozumiem, że nie miałem tutaj swoich rodziców, ale byłem prawie 23-letnim facetem, który nie potrzebował aż takiego nadzoru.

Następnego dnia obudziło mnie głośne walenie do drzwi mojej sypialni.

- Zayn! Wstawaj natychmiast! Zaraz będzie 15, musisz się w końcu ruszyć!

April. Jak uroczo...

Uwierzcie mi, że nie ma nic lepszego na świecie niż zostanie brutalnie obudzonym po powrocie z imprezy, po której jesteś tak skacowany, że nie potrafisz rozróżnić swojej prawej dłoni od lewej. Czujecie sarkazm?

Ledwo uniosłem głowę z poduszki, ale czując nadciągający ból, szybko położyłem ją z powrotem. Czułem się jakby w mojej głowie właśnie doszło do rozmnożenia stada słoni, a moje gardło było tak suche jak po spędzeniu tygodnia na pustyni. Tak jak fajnie było się nawalić dzień wcześniej, tak beznadziejnie było to potem odchorowywać przez kolejne godziny.

Gdyby nie pilna potrzeba skorzystania z toalety, pewnie leżałbym w łóżku jeszcze dłużej, a gdyby nie co chwilowa kontrola April to spędziłbym w nim cały dzień. To było moje jedyne marzenie na dzisiaj.

Zanim w pełni się ogarnąłem, zegar wybił godzinę 16:30. Schodząc z góry od razu udałem się do kuchni, aby zaspokoić pragnienie i zażyć garść środków na ból głowy.

- Nie tłucz się po szafkach tylko siadaj. Zaraz wszystko Ci przygotuję. - westchnęła April, widząc jak niezdarnie otwieram wszystkie kuchenne meble. Zgodnie z jej poleceniem usiadłem przy stole i schowałem twarz w dłonie. Boże, nie pamiętam kiedy miałem ostatnio takiego kaca...

- Połknij i popij. - powiedziała, stawiając przede mną mój dzisiejszy ratunek. Mało brakowało, abym zaczął ją za to całować po rękach.

- Dzięki. - mruknąłem i w tępie żółwia sięgnąłem po tabletki. Przysięgam, że nie spiję się tak przez najbliższe tygodnie.

- Chcesz coś zjeść? - zapytała, siadając obok mnie.

- Raczej nie. Na samą myśl o jedzeniu mam ochotę odwiedzić toaletę. - odparłem, podpierając głowę na łokciu.

Na chwilę zapanowała kompletna cisza, która została przerwana przez April.

- Po co to zrobiłeś? - zagadnęła, patrząc na mnie intensywnie.

- Co? - zapytałem zdezorientowany. Ehe, w takim stanie zawsze wszystko chwytałem wolniej.

- Znowu poszedłeś na imprezę i wróciłeś kompletnie nie do życia. - wyjaśniła, a ja nerwowo przygryzłem wargę.

- Potrzebowałem tego. - uciąłem krótko, rozmasowując skronie.

- Nie bądź śmieszny, Zayn! - podniosła głos, a ja myślałem, że za chwilę padnę na podłogę i nie wstanę.

- Gdybyś mogła trochę zniżyć ton swojego głosu to byłbym wdzięczny. - wyszeptałem, patrząc w jej kierunku spod przymrużonych oczu.

- Nie sądzisz, że ostatnio trochę za dużo czasu spędzasz na imprezach? - zapytała, wstając z krzesła.

- Za dużo? Byłem raptem na dwóch w przeciągu ostatniego miesiąca. - prychnąłem, czując powili narastającą złość. Kim ona kurwa była, żeby w tej chwili sadzić mi takie gadki? Jej zadaniem było tutaj tylko ogarniać dom, a nie zabawiać się w opiekunkę.

- Dobrze, ty wiesz lepiej.

No pierdolnę zaraz.

- Jeśli masz zamiar mnie pouczać to równie dobrze możesz stąd wyjść. - rzuciłem.

- I po co ta agresja? Nic nie załatwisz takim zachowaniem, tylko narobisz sobie więcej kłopotów. - rzuciła, zaczynając przecierać kuchenne blaty.

- Kiedy przestaniesz zachowywać się jak moja matka? Będę się zachowywał jak będę chciał, a Tobie kurwa nic do tego. - burknąłem, przestając się kontrolować.

- Wiesz Zayn... Mnie twoje teksty nie ruszają. Mam prawie 60 lat i bardziej uważam je za żałosne, a nie obraźliwe, więc możesz przeklinać i denerwować się ile chcesz, ale niczego u mnie nie wskórasz. - oznajmiła April, patrząc na mnie surowo. Wystarczyło, żebym powiedział tylko jedno zdanie, abym nie musiał jej już tutaj dłużej widzieć, jedno! Jednak nie mogłem się przemóc, aby je wypowiedzieć. Więc postanowiłem tylko siedzieć i słuchać dalszej pogawędki. - Co innego jest w przypadku Faith, która bierze sobie do serca każdą złośliwość, którą kierujesz w jej stronę. Co ona Ci takiego zrobiła, Zayn? Pracuje tutaj zaledwie drugi tydzień, a ty za każdym jej przyjściem starasz się ją obrazić. Naprawdę nie wiem co to ma na celu, ale mam nadzieję, że ogarniesz się zanim będzie za późno. - dodała, a ja tylko zwinąłem dłonie w pięści.

Nikt tutaj nie wiedział jaki byłem naprawdę, a każdy wygłaszał pieprzone opinie na mój temat. Na szczęście spływały one po mnie jak po kaczce, bo nie miałem najmniejszego zamiaru burzyć murów, które zbudowałem od momentu przeprowadzki do LA.

••••••••••••••••
Ten rozdział wyjątkowo krótki, ale za to następny powinien pojawić się niedługo. 😜

Pokażcie mi proszę, że to czytacie i jest sens to pisać, bo 5 komentarzy pod poprzednim rozdziałem to taki słaby dowód... :(

Pozdrawiam i do następnego! ^^ Jak myślicie? Co wydarzy się dalej?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top