01
Mieliście kiedyś w życiu taki okres, gdzie wszystko co złe zwalało Wam się na głowę w tym samym czasie? Ciąg przeklętych wydarzeń spadał jak śnieżna lawina, a wy byliście w samym jej środku bez możliwości wydostania? Cóż, tak właśnie czułam się ja w tym momencie. Rzucił mnie chłopak, wywalili mnie z pracy, nie miałam za co opłacać czynszu za mieszkanie, a na studiach zaczynały się egzaminy do których nie mogłam nawet w spokoju się pouczyć, bo moją głowę przez cały czas zaśmiecały wyżej wymienione problemy.
Szansa na wygadanie się komukolwiek była wręcz zerowa. Mama i dziadkowie już dawno nie żyli, tata siedział w więzieniu, a znajomi z uczelni nie byli mi na tyle bliscy, abym miała zwierzać im się z moich kłopotów.
W momencie, kiedy dowiedziałam się o moim zwolnieniu z pracy poważnie zastanawiałam się nad rzuceniem nauki. Skoro nie dawałam sobie rady, aby jednocześnie chodzić na zajęcia i do pracy to musiałam wybrać jedno. Z ostateczną decyzją postanowiłam jednak chwilę poczekać i znaleźć takie źródło dochodów, które nie kolidowałoby z moimi wizytami na uniwersytecie.
Nie chcąc w najbliższym czasie zostać bez dachu nad głową jak najszybciej zabrałam się za poszukiwania odpowiedniej dla mnie roboty. Jak na moje szczęście w LA było mnóstwo ofert pracy, jednak wiele z nich było bardzo nieopłacalnych. Przy 12h harowania dziennie stawka za godzinę była dla mnie zbyt niska. Z upływem czasu traciłam wszelkie nadzieje na znalezienie czegoś satysfakcjonującego i kiedy miałam już załamać się jeszcze bardziej w końcu znalazłam coś konkretnego. Co? Sprzątanie domu. Zanim mnie wyśmiejecie, powiem Wam tylko, że żadna praca nie hańbi, a kiedy ktoś jest w ciężkiej sytuacji to nie patrzy na profesję tylko na zyski. Wracając do sprzątania... ktoś wstawił ogłoszenie o pilnym zapotrzebowaniu na osobą sprzątającą, która mogłaby wpadać 4 dni w tygodniu i ogarniać dom. Dom, który był dość spory, bo miał jakieś 300m kwadratowych powierzchni + ogród z basenem. Na stronie nie było żadnych zdjęć budynku tylko sam opis i numer telefonu do właścicielki. Wolałam nie czekać aż ktoś sprzątnie mi tą ofertę sprzed nosa, więc od razu wpisałam numer w komórkę i zadzwoniłam. Kobieta, która odebrała miała na imię Sarah i była bardzo miła. Powiedziała, żebym wpadła do niej jutro o godzinie 10:30. Dała mi wskazówki jak mogę trafić na miejsce i co mam ze sobą zabrać, a następnie zakończyła połączenie. Cóż... Myślałam, że pójdzie gorzej.
Zostawmy może już temat pracy i przejdźmy do mojej osoby. Zdążyłam Wam opowiedzieć prawie całą historię dotyczącą moich problemów z pieniędzmi, a nawet się nie przedstawiłam... Nazywam się Faith Carter, mam 21 lat, od urodzenia mieszkam w Los Angeles, gdzie teraz sama wynajmuję małe mieszkanie. Oprócz tego, od 3 lat studiuję dziennikarstwo na jednym z pobliskich uniwersytetów. Jeśli gadam już co ślina mi na język przyniesie to mogę Wam powiedzieć, że moja mama zmarła w wypadku samochodowym. Wracała z tatą od znajomych, który w pewnym momencie stracił panowanie nad samochodem. On przeżył, mama nie. Jak się okazało, tata zasłabł za kierownicą, ale nie z powodów zdrowotnych. W szpitalu wykryli u niego obecność heroiny, którą zażył kilka godzin przed wypadkiem. Powodem zasłabnięcia było przedawkowanie, które mogło się dla niego skończyć gorszymi objawami, jednak Bóg chciał, żeby dostał za to nauczkę. 10 lat temu wsadzili go za kratki. Nie tylko za spowodowanie wypadku i nielegalne zażycie heroiny, ale również za to, że w naszym domu znaleziono zapasy innych używek. Gdzie? Pod materacem ze strony ojca. Mało sprytne... Ostatecznie skazali go na 35 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata.
Kiedy zabrakło mi mamy i taty zostałam oddana pod opiekę dziadków. Miałam wtedy 11 lat i dużo rozumiałam jak na swój wiek. Szybko stałam się samodzielna, nie chcąc obciążać rodziny swoimi rozterkami. Dni mijały, a ja coraz mniej myślałam o tragedii jaka spotkała moją rodzinę. Nie chciałam pozwolić na to, aby te wszystkie wydarzenia na stałe wbiły się w moją psychikę, bo inaczej bym oszalała i przestała normalnie funkcjonować, a tego potrzebowałam najmniej.
Jak widzicie wyrosłam na porządną dziewczynę. Obecnie moim największym marzeniem jest pracować jako dziennikarka, mieć kochającego męża i dziecko. Mam nadzieję, że za kilka lat wszystkie te marzenia zostaną spełnione, a ja w końcu będę szczęśliwa w pełni. Póki co muszę jednak odsunąć to wszystko w dalszy kąt mojej głowy i skupić się na teraźniejszości, bo to ona jest w tej chwili najważniejsza i to od niej zależy cała reszta.
» z a y n
Wiecie co irytuje mnie najbardziej na świecie? Egoizm. Nic mnie bardziej nie denerwuje niż ludzie, którzy myślą tylko o sobie. Na pierwszym miejscu stawiają swoje szczęście, swoją wygodę i swoje potrzeby.
Teraz pewnie zastanawiacie się po co o tym mówię... Odpowiedź jest prosta: chcę tutaj nawiązać do mojego odejścia z zespołu.
Kiedy podjąłem jedną z ważniejszych decyzji swojego życia, niektórzy z Was zachowali się właśnie jak prawdziwi egoiści. Nikogo nie obchodziło, że zrobiłem to dla własnego dobra, zdrowia i dla bycia szczęśliwszym.
W moim przypadku nie nazywa się to jednak egoizmem. Przez tyle lat robiłem coś dla kogoś, żeby było mu lepiej i weselej, że w końcu postanowiłem zrobić to co było korzystniejsze i najlepsze dla mnie. Oczywiście myślałem wtedy o Was, o moich fanach, ale miałem nadzieję, że niektórzy będą bardziej dojrzali, aby przyjąć taką wiadomość. Jak się okazało, wiele osób miało z tym wielki problem i skończyło się na tym, że to ja wyszedłem na tego gorszego. Cóż, uroki życia w show biznesie...
Przez kilka tygodni po moim odejściu dostawałem dużo pozytywnych jak i negatywnych komentarzy. Starałem się jednak nie patrzeć ani na jedne ani na drugie. Kiedy zostawiłem chłopców na trasie pojechałem do Bradford. Wiecie, niby to moje rodzinne miasto, ale mało komu wpadło do głowy, że akurat tam mogę być. Spędziłem w Bradford kilka dni tylko wśród moich najbliższych, którzy bardzo mnie wtedy wspierali. Byłem odcięty od internetu, starałem się żyć bez myśli, że na chwilę obecną jestem osobą, o której w telewizji, radiu i w sieci mówi się najwięcej. Chciałem skupić się na tym co powinienem robić dalej.
Kiedy wróciłem do Londynu i pracowałem w studiu z Naughty Boyem wyciekła moja solowa piosenka, którą nagrałem jeszcze dużo przed opuszczeniem 1D. Byłem wkurzony, że coś takiego miało miejsce, bo to oznaczało jeszcze więcej hejtu w moją stronę, ale gdy zobaczyłem, że ludziom podoba się to co stworzyłem już wiedziałem co zrobię dalej. Pójdę w karierę solową.
Muzyka była moim życiem, nie wyobrażałem sobie, abym mógł robić cokolwiek innego, szczególnie, że miałem do tego odpowiednie warunki.
Postanowiłem jednak, że potrzebuję świeżego startu... W Londynie nie zatrzymywało mnie już nic. Ani zespół, ani narzeczona, ani znajomi. Nic. A gdzie indziej zacząć jak nie w innym kraju? W kraju, gdzie co druga rzecz nie będzie przypominała mi o mojej przeszłości... Dlaczego nie zacząć w Ameryce? Dlaczego nie w LA?
••••••••••
Pierwszy rozdział taki opisowy, a od drugiego akcja się rozkręci. ;)
Kto czyta = komentarz! ^^
PS MAM DZISIAJ DEPRESJĘ PO WCZORAJSZYM KONCERCIE 5SOS W BERLINIE... 😭😭😭
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top