Prolog


- Zamknij się! - Krzyczę trzaskając drzwiami od damskiej szatni. - Nie chcę z Tobą rozmawiać! - Mówię dalej, ciskając swoją przemoczoną koszulką treningową w stronę drzwi. Niestety, nie posłuchał, wszedł i oberwał tą koszulką. - Słuchaj Emm, to nie tak jak myślisz. - Zaczął lecz ja nie zamierzam pozwolić mu dokończyć. - Spieprzaj! Idź do niej, nie chcę Cię słuchać. - Krzyczę okładając Willa rękami, jakby to miało pomóc. - Daj mi wyjaśnić! - On też krzyczy, łapie mnie za nadgarstki, abym przestała go bić. Nic nie mówi tylko przytula mnie do siebie, choć się wyrywam. - Daj spokój. - Mówi cicho, jakby zrezygnowany. - Ty daj mi spokój. - Odpowiadam stojąc przed nim w samym staniku i spodenkach. Wyrywam się z jego uścisku, nie zważając na to co mówi, ubieram koszulkę, zbieram w pośpiechu swoje rzeczy po czym wybiegam z szatni nie mogąc już słuchać jak się tłumaczy. Dla mnie to było jednoznaczne. To koniec, chodź nawet nie było początku. 

Witam was! Nowy rok szkolny, nowe pomysły. Przepraszam za tak długą nieobecność, ale wena co do tamtego opowiadania wypaliła się. Jednak myślę, że dokończę tamto opowiadanie, niestety nie potrafię wam powiedzieć dokładnie kiedy pojawi się rozdział. Jak na razie łapcie to! Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. :D 

Wasz Lisek 

Gwiazdki?

Komentarze?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top