„Corset"
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
–Ten taniec wyszedł nam dużo lepiej niż ostatnio.- powiedziała Lila, wchodząc do waszego pokoju.- I o matko, jak wszyscy się na nas patrzyli!
–Wzrok niektórych facetów był obrzydliwy.- skomentowała Melody wchodząc za nią i rzuciła się na łóżko.
–A ja widziałam, że na kogoś patrzyłaś, [T.I].- spojrzałaś na blondynkę.
–Nie rozumiem, o co ci chodzi.- powiedziałaś ściągając niewygodne szpilki.
–Nie wiem na kogo tak patrzyłaś, ale chyba był to ktoś wyjątkowy, skoro cały swój występ tam zerkałaś.
–Naprawdę nie wiem, o co ci chodzi.- odwróciłaś się, aby nie zauważyły twojego uśmiechu.
Nie sądziłaś, że ktoś to zauważy. Zazwyczaj było tak, że wszyscy patrzyli na twoje ciało i jego kształty. Nasze ruchy miały wzbudzać emocje, a Gojo patrzył wprost w twoje oczy, wręcz w twoją duszę. Czyżby on też kierował się zasadą, że to dusza jest piękniejsza od ciała?
–Dajmy jej spokój, nie powie nam.- zaczęła żartować Melody.
–Nie o to chodzi, raczej...
Nie dokończyłaś, ponieważ ktoś zapukał do waszego pokoju. Melody jako iż była bliżej drzwi podeszła do nich i otworzyła je.
–O, witaj Jack. Coś się stało?
–Czy jest tutaj może [T.I]?
Podniosłaś wzrok na ochroniarza.
–Tak.- odpowiedziałaś, zbliżając się do drzwi.- Czy coś się stało?
–Ktoś chce się z tobą widzieć.
Przez ułamek sekundy zauważyłaś jak uśmiech pojawia się na twarzach twoich przyjaciółek. Westchnęłaś i zwróciłaś się do ochroniarza:
–Tak, zaraz wyjdę, tylko ubiorę buty.
Wróciłaś do łóżka i ubrałaś znowu te białe szpilki. Nigdzie nie widziałaś swoich puchatych kapci. Na koniec spojrzałaś jeszcze w lustro i zdjęłaś perukę. Otworzyłaś drzwi i razem z Jackiem poszłaś w stronę prywatnych loży. Otworzyłaś drzwi i spotkałaś chłopaka,, który uśmiechał się w ten swój uroczy sposób.
–Jesteś.- powiedział cicho, kiedy cię zauważył.
Z uśmiechem na ustach podeszłaś do niego i przytuliłaś go. Jego perfumy były tak piękne, że nie mogłaś się od nich oderwać. Niby kilka spotkań, a już się od nich uzależniłaś.
–Wyglądasz pięknie.- odsunął się i otaksował cię spojrzeniem.
–Dziękuję. Widziałam, że ci się podobał nasz występ.
–Może był wasz, ale dla mnie tak byłaś tylko ty. Nie umiałem oderwać od ciebie wzroku.- I w końcu jesteś bez tej peruki.
–Specjalnie dla ciebie.- uśmiechnęłaś się słodko.
–Dzisiaj nie ma za wiele czasu. Muszę wrócić do Montany.
–Masz jakąś sprawę?.- podeszłaś do lustra, które stało niedaleko i zaczęłaś poprawiać swoje włosy.
–Kolejna rozprawa. Tym razem jestem pomocnikiem twojego ojca.- podszedł do ciebie od tyłu.- To jest ostatnia rozprawa jaką mam zamiar robić z twoim ojcem.
Sparaliżowało cię. Nie chciałaś o nim słyszeć bo wszystkie złe wspomnienia, koszmary wróciły.
–Wybacz, nie chciałem cię dołować, mi princesa .- mruknął w zagłębieniu twojej szyi, kiedy się nad tobą nachylił.
–Nic się nie stało.- uśmiechnęłaś się delikatnie.
Może się stało, może nie. Ale nie miałaś ochoty na ten temat rozmawiać, ponieważ właśnie w tym momencie białowłosy zaczął bawić się wiązaniami w twoim gorsecie. Westchnęłaś, kiedy w pewnym momencie pociągnął za sznurki do tego stopnia, że zabrakło ci powietrza.
–Co to miało znaczyć?
–Chciałem to zrobić, po prostu.
Odwróciłaś się i uderzyłaś go w ramię.
–Za co to było?.- zapytał zdziwiony.
–Chciałam to zrobić, po prostu.
Zaśmiał się, tak samo jak ty. W końcu poczułaś coś przyjemnego niż wieczny ból.
W końcu w twojej duszy pojawił się promyk nadziei.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!❤️
Nie wiem jak wy, ale nie mam czasu na nic, jestem strasznie wykończona hahaha
Miłego dnia/nocy/wieczoru!❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top