6.

KIEDY PŁACZESZ

HYUNJIN

Dostałaś telefon od swojej rodzicielki. To co usłyszałaś, złamało ci serce. Hyunjin widząc ciebie, która w pewnym momencie traci przytomność, złapał cię i przeniósł na kanapę. Podniósł leżący na jasnych panelach telefon z dalej trwającym połączeniem.

-Halo? Co się tam stało?! (Y/n)?!-mówiła twoja przerażona mama.

-Dzień dobry..-odezwał się Hwang.-(Y/n) zemdlała, czy coś się stało?-spytał zmartwiony i spojrzał na wciąż nieprzytomną ciebie.

-Dzień dobry Hyunjin..po prostu..-głos w słuchawce lekko zadrżał.-zdechł nasz piesek, który (Y/n) dostała, jak była mała.

-O-oh, a więc dlatego..-westchnął.-przepraszam, ale budzi się..oddzwonię do Pani...-pożegnał się i ukucnął przy tobie.

-C-co się stało?-złapałaś się za głowę i chciałaś się podnieść, jednak przeszkodziła ci w tym ręka chłopaka.

-Powinnaś odpoczywać..zrobię ci herbaty, leż tutaj..-jak powiedział tak zrobił.

W czasie, kiedy ty odpoczywałaś, ten wyciągnął z pudła zakopanego głęboko w szafie zdjęcia. Potarł kciukiem po wydrukowanej sylwetce małego, czarnego pieska i uśmiechnął się słabo. Zabrał je i zaciągnął się do studia. Tam napisał piosenkę, a następnego dnia po zatwierdzeniu przez wytwórnie utworu, zaczęto planować nagrywanie teledysku. Chłopak przez cały czas wspierał cię, w końcu wiedział co czujesz..

Po wyjściu teledysku, chłopak wczesnym rankiem, wyciągnął cię z łóżka i kazał usiąść razem z nim na kanapie przed telewizorem. 

-Hyunjin co chcesz mi pokazać?-poprawiłaś swój sweter.

-Zobaczysz kochanie..-pogłaskał cię po głowie i włączył teledysk.

Słysząc jej pierwsze słowa, łzy pojawiły się w twoich oczach, jednak widząc, jak twój chłopak, biega po świeżym powietrzu i nagrywany jest z perspektywy oczów małego zwierzątka, pękłaś. Nie wiedziałaś, co się z tobą dzieje. Hwang objął cię i ucałował w czoło. Piosenka skończyła się, a ty dalej drżałaś w jego ramionach.

-Już cichutko..-głaskał cię po plecach.

-C-chcesz mi powiedzieć, że...-spojrzałaś na niego zapłakana.

-Tak kochanie, przed Kkami miałem pieska, jednak zdechł, ponieważ był chory..-starł kciukiem twoje łzy.-gdy dowiedziałem się, co przydarzyło się w waszej rodzinie, zainspirowało mnie to, aby napisać właśnie taką piosenkę, ponieważ wiem, ile może znaczyć dla człowieka taka mała gwiazdka. Czułem się źle, że nic nie mogłem wtedy zrobić i mam nadzieję, że ta piosenka jest takim listem, który dotrze tam, do tej jednej malutkiej gwiazdeczki...

Widząc, że chłopak uśmiecha się do ciebie delikatnie, wtuliłaś się w niego mocniej, dziękując cichutko. Blondyn ucałował cię w czubek głowy i wyszeptał, że przejdziecie przez to razem.

SEUNGMIN

Od kilku dni nie czułaś się najlepiej. Ciągłe zawroty głowy i uczucie gorąca, paraliżowały cały dotychczas plan twojego życia. Leżąc w łóżku, złapałaś w obolałe dłonie telefon i zadzwoniłaś do chłopaka. Słysząc twoją prośbę, niezwłocznie przyjechał do twojego domu. Mając zapasowe klucze, wszedł do niego i ruszył w stronę twojego pokoju. 

-Kochanie, musimy jechać do lekarza..-powiedział poważnie. Widząc zimne poty na twoim czole, przeraził się.-i to natychmiast.

-N-nie zaraz mi przejdzie, naprawdę..-ledwo udało ci się wypowiedzieć te słowa.

-Mówisz to samo od dwóch dni!-Seungmin nie posłuchał cię, pomógł ci wstać i narzucając na ciebie kurtkę, wyszedł z tobą do samochodu.

Po dojechaniu do szpitala, lekarze zbadali cię i okazało się, że musiałaś zarazić się czymś w szkole. Nie było to groźne, jednak mimo to, starszy bał się o ciebie. Po podaniu tobie kroplówki i odpowiednich antybiotyków, lekarze pozwolili wejść mu do sali. 

-Jak się czujesz?-spytał i usiadł na krzesełku obok twojego łóżka.

-Już lepiej, ale...-przełknęłaś ślinę.-czy ja umrę?-twoim ciałem wstrząsnął delikatny szloch.

-Oczywiście, że nie..co ty za bzdury wygadujesz..-złapał cię za rękę i zaczął ją delikatnie głaskać.-teraz musisz odpoczywać..-ucałował ją delikatnie.

Po spędzeniu w szpitalu dwóch dni i upewnieniu się, że wszystko jest już okej, lekarze pozwolili wrócić ci do domu. Okazało się, że to niegroźna grypa, dlatego oboje odetchnęliście z ulgą i ruszyliście do dormu twojego chłopaka.

I.N

Od początku wiedziałaś i byłaś nastawiona na to, że rówieśnicy ze szkoły nie będą akceptowali twojego pochodzenia. Jednak to co stało się niedawno, przerosło twoje oczekiwania. Wracałaś z późnych zajęć do domu, należałaś do kółka muzycznego i spotkanie przedłużyło się. Wracając tą samą drogą, usłyszałaś męskie głosy, a po chwili zostałaś wciągnięta w zaułek za szkołą. Jeden z nich złapał cię za szyję i przygwoździł brzuchem do ściany. Zaczęłaś płakać i wyrywać się. 

-No to teraz się zabawimy, lubię obce dziewczynki, jeszcze z innego kraju..-rozpoznałaś w głosie, chłopaka ze starszej klasy, jednak pod wpływem emocji i zbyt dużego strachu nie mogłaś nic zrobić. 

-P-puść mnie proszę..-zapłakałaś.

Gdy miał przejść do czynów, usłyszał krzyczący patrol policyjny. W momencie puścił cię i uciekł. Opadłaś na ziemię i zaczęłaś się trząść. Nagle poczułaś czyjeś ramiona, zgarniające cię do siebie.

-Już jestem (Y/n), wszystko jest w porządku..-to Jeongin. Wtuliłaś się w niego, nie mogąc zrozumieć, skąd on się tutaj wziął i skąd wiedział, gdzie jesteś.

Zajechaliście do jego dormu, tam zaprowadził cię do pokoju, który dzielił z Hyunjinem i po przebraniu cię w cieplejsze ciuchy, okrył cię dodatkowo kocem. Dzierżąc w dłoni ciepły kubek herbaty, odwróciłaś się w jego stronę.

-Jak się tam znalazłeś??

-Kochanie nie pamiętasz?-zaśmiał się delikatnie.-zadzwoniłaś do mnie przed końcem zajęć, bym po ciebie wyszedł.-spojrzał na ciebie.

-N-naprawdę?-nie wiedziałaś, dlaczego nie pamiętasz.

-Ah..może to dlatego, że za bardzo się wystraszyłaś co?-pogłaskał cię po głowie. 

Odłożyłaś kubek na komódkę obok łóżka i wtuliłaś się w chłopaka. Jedyne co teraz chcesz zrobić, to zapomnieć o incydencie z przed kilku godzin.

LEE KNOW

Dowiedziawszy się o chorobie babci, twoje nogi po długim i męczącym spacerze, by przewietrzyć się, zaczęły cię boleć. Skierowałaś się do domu swojego chłopaka, nie wiedząc, że ma gości, zapukałaś do drzwi. Otworzył ci Changbin, jednak nie reagując na nic weszłaś do środka i skierowałaś swoje kroki do salonu. Widząc na niej zdezorientowanych i jednocześnie zmartwionych chłopaków, zrozumiałaś, że przyszłaś w nieodpowiednim momencie. Lee widząc cię, podniósł się z kanapy i podszedł do ciebie. Widząc jego zmartwioną minę, jedyne co zrobiłaś, to mocno się w niego wtuliłaś, mocząc jego koszulę łzami.

-Słońce co się stało?-przygarnął cię w swoje ramiona i pogłaskał po włosach. 

Musiałaś się uspokoić, dlatego reszta dając wam prywatność, ulotnili się z mieszkania, mówiąc, że wpadną innym razem. Brunet pożegnał się z nimi i pomógł usiąść ci na kanapie. 

-Powiesz mi co się stało?

-M-moja b-babcia..-wzięłaś głęboki i drżący wdech.-moja babcia jest chora..dają jej dwa miesiące życia..-schowałaś twarz w dłoniach. 

-Hej..-ukucnął przed tobą i złapał za nie, lekko odchylając.-spójrz na mnie..-uśmiechnął się, chcąc dodać ci otuchy.-wszystko będzie dobrze zobaczysz, twoja babcia wyzdrowieje..-starł kciukiem spływającą łzę po twoim policzku.

-A-ale ona nie chce się leczyć..-dodałaś.

-To nie jest jej ostateczne słowo, że się nie zgadza tak? Nie płacz kochanie, wszystko się ułoży.-ucałował cię w czoło i zaprowadził do kuchni, gdzie zrobił ciepłej herbaty i posiłek.

BANGCHAN

Wracałaś ze studia swojego chłopaka. Przechodząc przez park, usłyszałaś swoje imię. Odwróciłaś się, ale nikogo nie zastałaś. Nie przejęłaś się tym i ruszyłaś dalej, jednak słysząc niekulturalne słowa i obelgi w twoją stronę, zatrzymałaś się. Odwróciłaś wzrok i ujrzałaś cztery dziewczyny. Nie wyglądały przyjaźnie.

-Znamy się?-spytałaś spokojnie, jednak w środku czułaś strach. 

-Bardzo dobrze się znamy (Y/n).-powiedziała jedna z nich. 

Gdy reszta z nich zaczęła do ciebie podchodzić, ty stawiałaś kroki do tyłu, aż w końcu upadłaś na żwirek. 

-Ah nasz Channie ma racje, że jesteś śliczna, ale my to zaraz zmienimy.-dziewczyna złapała cię za włosy i odchyliła twoją głowę do tyłu.

Czując uderzenie w brzuch, skuliłaś się. Byłaś zbyt słaba, by pokonać aż cztery osoby. Wysłuchując obraźliwych epitetów, kopały i biły jak popadnie. Na koniec jedna z nich posadziła cię i złapała za podbródek.

-Posłuchaj mnie teraz uważnie.-ścisnęła go mocno, wbijając swoje paznokcie.-jesteś nikim rozumiesz?! Nie masz prawa się z nim umawiać! Jesteś zwykłą szmatą, która przyleciała z biedy, by szukać pieniędzy.-splunęła koło twoich nóg i odeszły z cwanymi uśmieszkami. 

Wystraszona oparłaś się o drzewo i próbowałaś wstać. 

-Czy wszystko w porządku? Nic Pani nie jest?-podbiegł do ciebie przechodzień i pomógł usiąść na pobliskiej ławce. 

Byłaś strasznie obolała. W dodatku krew sącząca się z twojego nosa, nie chciała przestać. Przetarłaś rękawem zaplamionego płaszcza mokre policzki.

-Taksi..-wydusiłaś z siebie.

-Czy mogła by Pani powtórzyć?-nachylił się nad tobą.

-Zamówi mi Pan taksówkę?-powtórzyłaś głośniej.

Po dłuższej chwili mężczyzna pomógł ci wsiąść do samochodu. Podziękowałaś mu i mówiąc taksówkarzowi adres dormu Bangchana, ruszyliście. Po dotarciu chcąc dojść do drzwi, upadłaś, łapiąc się za brzuch. Czekałaś na cud. Z wyczerpania płaczem i bólem, zasnęłaś przy drzwiach. Obudziłaś się w ciepłym łóżku, opatrzona, a obok ciebie siedział zapłakany Chan.

-Co się stało?-przejechałaś językiem po spieżchniętych wargach.

-Nie wiem, znalazłem cię zakrwawioną przy drzwiach..-złapał cię za dłoń i mocno ścisnął. 

Przymknęłaś oczy i po chwili przypomniałaś sobie wszystko. Nie chcąc martwić chłopaka, nie chciałaś mu nic powiedzieć.

-Powiedz mi co się stało. Wiem, że coś wiesz..-spojrzał na ciebie poważnie.

Westchnęłaś i odwróciłaś od niego wzrok. Czułaś napływające łzy.

-T-to twoje fanki...-powiedziałaś cicho.

Widząc starszego, który momentalnie podnosi się, złapałaś go za nadgarstek. 

-Co chcesz zrobić?

-Wyjaśnić pare spraw..nie martw się, odpocznij sobie..-ucałował cię w czoło i wszedł z pokoju. 

Westchnęłaś i starłaś łze z polika.

FELIX

Każdy z nas doświadczył i na pewno doświadczy śmierci bliskiej osoby. Kiedy dowiedziałaś się o śmierci twojej babci, jak najszybciej zabukowałaś bilet do Polski. Felix uparł się, że leci z tobą, ponieważ nie możesz zostać teraz sama. Po przylocie na następny dzień szykowaliście się na pogrzeb. 

-Dlaczego to nie chce się zapiąć!-krzyknęłaś sfrustrowana, próbując zapiąc sukienkę z kołnieżykiem. 

Chłopak widząc twoje zmagania i to jak się męczysz, podszedł do ciebie i pomógł ci ją zapiąć. W trakcie zapinania zamka, usłyszał ciche pociągnięcia nosem. Zaprzestał i spojrzał na ciebie. Stanął przodem do ciebie i podniósł twój podbródek.

-Hej kochanie nie płacz..-starł twoje łzy i przytulił cię do siebie.

Stojąc na cmentarzu i patrząc na spuszczaną trumnę, zawyłaś i ukucłaś. Yongbok cały czas przy tobie był. Zakrył cię swoimi ramionami i pozwolił ci się wypłakać.

-Wszystko będzie dobrze..-potarł twoje plecy.-teraz jest jej tam lepiej, nie musi już cierpieć..-ucałował cię w skroń.

Wiedział, że jest to dla ciebie ciężkie. Wiedział ile dla ciebie znaczyła, dlatego zaraz po wyjściu z cmentarza, przeprosił twoich rodziców i powiedział, że teraz dla ciebie najważniejszy będzie odpoczynek. Zabrał cię do twojego rodzinnego domu i tam kołysał i uspokajał cię w swoich ramionach, dopóki nie usnęłaś ze zmęczenia. 

HAN

Myślałaś, że ten koszmar się już skończył. Nie widziałaś go ponad dwa lata. Wiedziałaś, że siedział w więzieniu, więc byłaś spokojna. Zmierzając w stronę domu, w którym czekał na ciebie Jisung, napotkałaś na swojej drodze intruza. Zagrodził ci drogę i nie pozwolił przejść dalej. 

-Dawno się nie widzieliśmy.-uśmiechnął się cwanie.

-D-dowoon? Co ty tutaj robisz?-przeraziłaś się.

-Jak widzisz wypuścili mnie, więc znów mogę widzieć twoją śliczną buźkę.-podszedł do ciebie niebezpiecznie i złapał mocno za podbródek.-myślałaś, że mi uciekniesz?

-P-puść! To boli!-czułaś napływające łzy i strach.

W tym czasie zmartwiony chłopak, wiedząc, że nie ma cię jeszcze w domu, postanowił zadzwonić. Gdy za czwartym razem nie odbierałaś, złapał za kurtkę i w pośpiechu poszedł cię szukać. Wiedział, którędy wracasz ze spotkania ze swoją przyjaciółką. Słysząc krzyki i płacz, a przede wszystkim twój płacz, przyspieszył kroku i dopadł niższego mężczyznę. 

 -Oh twój Romeo się zjawił, miło cię znów widzieć.-zaśmiał się kpiąco. 

-Wracaj do domu (Y/n)!-powiedział twój chłopak.-nie chce słyszeć sprzeciwów.-dodał.

Nie chcąc go denerwować, przerażona ruszyłaś do mieszkania. Po dłuższej chwili, siedząc na kanapie, usłyszałaś otwierające się drzwi. Biegiem ruszyłaś na przedpokój i spojrzałaś na niego. Pierwsze co rzuciło ci się w oczy, to jego rozcięta warga. Zakryłaś usta rękami, a po twoich policzkach spłynęły łzy. Han przyciągnął cię do siebie i przytulił mocno.

-Teraz już będzie dobrze, już nigdy więcej nie zrobi ci krzywdy..obiecuje.-pogłaskał cię po głowie. 

-M-muszę ci to opatrzeć..chodź..-dotkęłaś jego wargi.

-To nic takiego.-uśmiechnął się lekko, jednak widząc twoją minę, ruszył z tobą w stronę łazienki.

CHANGBIN

Szykowałaś obiad dla siebie i pozostałych. Changbin widząc ciebie, stojącą tyłem i zajmującą się robieniem jedzenia, wpadł na pomysł, że cię wystraszy, jednak nie miał bladego pojęcia, że kroisz warzywa. Zaszedł cię od tyłu i złapał w talii. Wystraszona, drgnęłaś i zachaczyłaś ostrym końcem noża po palec. Pisnęłaś i przycisnęłaś go do ust. Chłopak zrozumiał co zrobił, gdy ujrzał łze spływającą po twoim policzku.

-Przepraszam kochanie, naprawdę nie chciałem..-posmutniał i złapał cię za rękę, chcąc opatrzeć ci palca. 

-Nic się nie stało, ale następnym razem uważaj.-syknęłaś, gdy polał ranę wodą utlenioną. 

Zakleił plaster i ucałował cię w niego. Uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na ciebie przepraszająco.

-W ramach przeprosin pomogę ci dokończyć obiad.

Zadowolona, cmoknęłaś go w policzek i pociągnęłaś w stronę kuchni. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top