2.Chrzestna.
Jesteśmy już przed rezydencją motyli. Taka jak w kilka lat temu. Uśmiechnełam się.
-Dobra to wcho-- nie dokończyłam ponieważ pewien owad mi przerwał.
-Ara ara. Ubuyashiki-san, wreszcie jesteś. Miło mi znowu gościć córke Mistrza - mówi spokojnie kłaniając się filar owadów.
-Też miło mi cie widzieć Shinobu-san.- mówie też z uśmiechem.
-Przynosisz ze sobą przedszkole. - Shinobu zaczyna się cicho śmiać a ja z nią.
-Ta wiesz no jak to jest. Raz samotna zabójczyni, raz zabójczyni z przedszkolem. - i zaczynamy się znowu chihrać.
-Dobrze wchodźcie do środka. Dokumenty są w moim laboratorium.- i idziemy w piątke. Wchodzimy i idziemy korytażem.
-Ubuyashiki-san. A ten chłopiec to do leczenia? - pyta się mnie shinobu patrząc na Inosuke pod moją pachą.
-Nie. Sparaliżowałam go trochę temu bo chciał rewanż za wcześniejsze saparaliżowanie. - mówie patrząc na mojego ucznia a Kocho przytakuje głową. Podchodzę trochę do shinobu.
-Jest ktoś jeszcze z filarów tutaj?- pytam się.
-Tak. Tomioka-san. - mówi shinobu imie (przystojnego) filara wody. A ja zaczynam się lekko rumienić. To nie tak że mi się podoba. Poprostu jest przystojny. Jak na japończyka przystało.
-A co? Podoba ci się ktoś bez przyjaciół? - mówi chytrze się uśmiechając Shinobu.
-To nie-- nie daje mi dokończyć czyjś głos.
-OI WIEDŹMO!!! PÓŚĆ MNIE!!! WALCZ ZE MNĄ JAK DZIK Z DZIKIEM!!! - krzyczy pod moją pachą Inosuke.
-ZAMKNIJ SIĘ! I NIE NAZYWAJ MNIE WIEDŹMĄ! - krzycze na Inosuke ze złością.
-Potrzebujecie coś na uspokojenie? - pyta się shinobu ze swoim wiecznym uśmiechem.
-Nie dziękuje. - i z Inosuke kontynuowaliśmy sprzeczke aż gdy dotarliśmy do laboratorium Kocho.
-Dobrze. Tanjirou weź Zenitsu i Inosuke coś zjeść czy co tam chcecie.- mówie do Tanjirou i postawiam Inosuke na równe nogi.
-Ta i zajmijcie czymś Inosuke. - dodaje i klepie ich trzech po głowach.
-Hai. Okaasan. - mówią Tanjirou i Zenitsu a Inosuke stoi trochę zdezorientowany. Chłopcy odchodzą a ja idę do shinobu.
-"Okaasan"? - pyta się zdziwiona shinobu.
-No co? Trzy sieroty dodać jedna dorosła kobieta równa się .........rodzina. - mówie uśmiechając się na słowo rodzina.
-Historia zatacza koło. Mistrz stał się dla ciebie ojcem a ty stałaś się matką dla trzech sierot.- mówi shinobu otwierając drzwi od swojego laboratorium.
-Nie matką a matką chrzestną. - mówie wchodząc.
-To tak można? -
TIME SKIP. POV: GIYUU.
Po co ja tu wogle jestem? Pytam się sam siebie. A no tak mam wypełnić swoją karte zdrowia. Bardzo dużo czasu mnie tu nie było. Ciekawe dlaczego? Zadaje sobie retoryczne pytanie i wchodzę na korytaż w którym są drzwi do sali tortur (czytaj: laboratorium shinobu). Idę korytażen i słysze rozmowe owada z kimś. Kogo to głos? Chyba jeden z filarów tak brzmiał? Coś na R? Reader? Tak to reader. Znaczy, szanowna Ubuyashiki-sama. Chociaż sama mówi żeby do niej tak nie mówić to i tak wszyscy tak do niej mówią. Jestem już przed salą tortur. Otwieram drzwi i kłaniam się.
-Dzień dobry szanowna Ubuyashiki-sama. A i shinobu. - powiedziałem i się wyprostowałem i zobaczyłem zdziwioną shinobu i uśmiechniętą Reader.
-Ohayo Giyuu-kun. Nie musisz tak do mnie mówić. I miło cie widzieć. - mówi Reader podpisując dokumenty.
-Ciebie też. - mówie ciszej.
-Ara ara Tomioka-san też przyszedł podpisywać dokumenty. Jaka szkoda, bo chciałam już je spalić. - mówi z uśmieszkiem wkurzający owad.
-Shinobu-san, nie bądź nie miła. - mówi uspokajająco Reader.
-Przepraszam Ubuyashiki-san. - mówi shinobu wracając do badań.
-Giyuu-kun, to są twoje papiery. - mówi Reader pokazując palcem na moje dokumenty. A ja podszedłem do nich i zacząłem je podpisywać i czytać.
Time skip. Pov: Reader.
Skończyliśmy już sprawdzanie i podpisywanie papierów a ja mam teraz iść do bachorów.
-Dobra Giyuu ja idę do tych sierot. - mówie poprawiając się.
-Dzieciaków? - pyta się Tomioka nie wiedząc co mam na myśli.
-No Tanjirou, Zenitsu i Inosuke. Idziesz ze mną? - pytam się Tomioki.
-I tak nie mam nic do roboty. - mówi idąc już za mną. Słyszę miałczenie i Giyuu chyba też więc odwróciliśmy się w tamtą strone widząc kota.
-Nozoki! Co ty tu robisz? - pytam się podchodząc do kota a on miałczy.
-Nozoki? Czekaj czy przypadkiem Nozoki ana nie znaczy-- nie daje dokończyć dla Tomioki.
-To nie ważne teraz Giyuu-kun. Mamy misje na wschodzie. Ludzie giną. - mówie poważnym tonem.
-Ty wiesz co ten kot mówi? - pyta się zdezorientowany Tomioka.
-Halo. Jestem przecież filarem Magi. I do tego gdybym nie gadała ze zwierzętami to jaka byłaby ze mnie "wiedźma". - mówie podkreślając słowo wiedźma.
-No tak. - mówi zawstydzony Tomioka.
-A i jeszcze przed tym jak wyruszymy pójdziemy powiedzieć dla chłopców że wyruszam na misje z tobą. - mówie idąc dalej z kotem przy boku.
-Hai. -
TIME SKIP.
Kierujemy się w strone Tanjirou, Zenitsu i Inosuke którzy jak widać korzystają z usług gotowania Aoi.
-Hm! O Okaasan! - krzyczy Zenitsu odstawiając jedzenie i biegnąc do mnie.
-Okaasan? - pyta się zdezorientowany Tomioka.
-Chrzestna. - odpowiadam już mając w ramionach Zenitsu.
-To tak można? - mruczy pod nosem Giyuu.
-A czy nasza praca dla policjantów jest legalna? - pytam się zuśmiechem.
-OKAASAN ONI CHCĄ MNIE ZABIĆ Z WYCZĘCIENIA! - krzyczy Zenitsu.
-A co takiego ci zrobili? - pytam się czując że w swoich ramionach trzymam czterolatka a nie pietnastolatka.
-OI! WIEDŹMO WALCZ ZE MNĄ!!! - krzyczy Inosuke biegnąc w naszą strone.
-Teraz nie mogę! Zaraz idę na misje! - krzycze do Inosuke.
-Na misje? Bez nas? - pyta się Tanjirou.
-COOOOO NIEEEEEEE! ZOSTAŃ ZE MNĄ OKAASAN!!! - krzyczy jeszcze bardziej się we mnie wtulając Zenitsu.
-Spokojnie wróce. - mówie oddając przytulas.
-OI WIEDŹMO! NIE ZOSTAWIAJ NAS! KTO BĘDZIE ZE MNĄ WALCZYĆ OPRÓCZ TYCH PRZEGRYWÓW! - krzyczy Inosuke już przy mnie.
-Wrócę i z tobą "zawalcze". - mówie cicho się śmiejąc.
-Obiecujesz? - pyta się już spokojniejszy świnio lub.
-Obiecuje. - mówie uśmiechając się i bokiem widzę jak Giyuu patrzy na nas z lekkim uśmiechem.
////////////////////////\//////////\///////////
Jakby co nie sprawdzałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top