24

Obudziłem się jakoś o godzinie trzynastej. To był nasz najdłuższy stosunek nie dziwie się, że Bakuś jeszcze spokojnie spał. Pogłaskałem go po włosach i wstałem ubierając bokserki. Szybko sprzątnąłem trochę sypialnie i przykryłem bardziej chłopaka. Poszedłem do kuchni z szafki wyciągnąłem jego leki i nalałem szklankę wody. Już po chwili wróciłem do sypialni i postawiłem wcześniej przygotowane rzeczy na jego szafce nocnej. Pocałowałem go w czoło i poszedłem z powrotem do kuchni. Wyciągnąłem potrzebne produkty. Postanowiłem zrobić coś lepszego niż kanapki, ale nie tak trudnego, by spalić kuchnię. Wypadło na jajecznice. Wyciągnąłem patelnię, jajka i resztę produktów. Zacząłem robić śniadanie. Po chwili nie paląc kuchni, odłożyłem gotowe dzieło na stół.

-1. śniadanie gotowe, jest-wyciągnąłem talerze na stół- 2. kuchnia nie spalona, jest 3. syf, za który Katsu mnie zabije.....-na podłodze było jajko....trochę syfu na blacie...-jest...-westchnąłem i zacząłem porządki.

Bakugo

Obudziłem się. Prawie od razu złapałem się za głowę, która strasznie pulsowała. Usiadłem, lecz tym razem zabolała mnie dupa...co tu do chuja się odpierdoliło!? Zobaczyłem przyszykowane leki połknąłem je szybko. Z wielkim bólem podpierając się wszystkiego wstałem i ubrałem gacie. Zajebie cię shitty hair! Poszedłem powolnym krokiem do kuchni. 

-och dzień dobry Katsu~-uśmiechnął się do mnie

-powinienem dać ci jebany celibat na rok-warknąłem powoli idąc do stołu

-ale to ty wczoraj nie chciałeś kończyć~-zaśmiał się i podszedł do mnie całując mój kark

-nie wiem ile to robiliśmy....ale powinienem ci dupe skopać za to, że ledwo chodzę!-usiadłem przy stole, a on podał mi talerz

-jajuwa?-zdziwiłem się widząc śniadanie. Odwróciłem głowę patrząc na kuchnię-masz szczęście, że w jednym kawałku -mruknąłem. Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w ucho

-nie wystarczyło ci wczoraj!?-warknąłem cicho biorąc do ręki widelec, usiadł obok mnie śmiejąc się cicho

-też cię kocham -zaczął jeść swoją porcję-to, co powtórka po śniadaniu?-zadławiłem się lekko

-baka!!

kilka dni później

deku

Byłem w sypialni, jadłem wcześniej zrobiony truskawkowy kisielek.  Z każdym dniem moja i Shoto córeczka rośnie i robi się bardziej aktywna. Od niedawna wiemy, że to dziewczynka, mimo że chciałem mieć niespodziankę przy porodzie. Shoto nie mógł usiedzieć na dupie, a gdy na kontroli ginekolog zapytała się, czy chcemy znać płeć prawie wykrzyczał, że chce wiedzieć. Już następnego dnia malował pokoik na różowo i zaczął przynosić zabawki i inne rzeczy dla naszej córeczki. Poklepałem brzuszek uśmiechnąłem się gdy ona zaczęła lekko kopać

-już jestem!-usłyszałem krzyk z dołu. Shoto wrócił ze szkoły, to już jego i naszej całej klasy ostatnie dni UA. Mimo iż nie mogłem zdać egzaminu praktycznego to dyrektor się zgodził bym napisał tylko pisemny, poszedł mi bardzo dobrze patrząc na wyniki. Mam nadziej, że mnie gdzieś przyjmą mimo, iż jestem w ciąży. Do pokoju wszedł Shoto

-cześć-powoli wstałem jednak chłopak mnie zatrzymał

-nie wstawaj-uśmiechnął się całując mnie w policzek-masz kupiłem wam-pogłaskał mój brzuszek

-czytasz mi w myślach!-krzyknąłem biorąc paczkę ciastek shoto zaśmiał się

-cały dzień siedzisz tak sam?-tuli mnie, kiwnąłem głową

-jutro może pójdę odwiedzić kacchana -uśmiechnąłem się biorąc jedno ciasteczko. Po kilku godzinach spędzonych w przyjemnej atmosferze Shoto zasnął mi jak dziecko z głową na moich kolanach. Sam zasnąłem zaraz po nim. Następnego dnia obudził mnie brak partnera w łóżku i poranne mdłości. Pobiegłem jak najszybciej do kibla.

-Izukuś wstałeś?-usłyszałem krzyk z kuchni. Po skończonej toalecie zszedłem na du i usiadłem na kanapę. Cicho westchnąłem

-nasze słoneczko mnie obudziło-mruknąłem cicho

-masz, napij się-podał mi szklankę wody całując w czoło-co zjesz na śniadanie?-upiłem łyk wody

-kabanosy z nutellą i kanapkę z dżemem szynką i majonezem-mruknąłem pijąc wodę

-z każdym dniem coraz gorsze robię te śniadania-mruknął idąc do kuchni

-a ty przypadkiem nie spóźnisz się do szkoły?

-mam jeszcze trochę czasu uśmiechnął się do mnie zalotnie i poszedł robić dla mnie śniadanie. Już po chwili dostałem posiłek. Gdy zacząłem go jeść chłopak dziwnie się na mnie patrzył zignorowałem go. 

-idź już bo się spóźnisz-mruknąłem całując go w usta

-wrócę o czternastej-uśmiechał się głaszcząc mój brzuch-bądź grzeczna- pocałował go

-za dwie godziny przyjdzie kacchan z dziećmi-uśmiechałem się do niego

-lepsze to niż siedzenie cały dzień samemu-pocałował mnie w usta i zabrał torbę-kocham was

-a my ciebie

Baku

-wypierdalaj z domu Kirishima!-krzyknąłem do niego widząc, która jest godzina

-Katsu nie mów do mnie Kirishima, bo ty też tak się nazywasz -mruknął podchodząc do mnie

-będę mówić jak chce-warknąłem do niego podając mu torbę-zaraz mama przyjdzie twoja mama do chłopców

-co? Dlaczego?

-idę do deku a oni są ostatnio jacyś marudni. Nie będę ich raczej tam targał posiedzą sobie chwile z twoją starą-mruknąłem

-idziesz na ploteczki do "koleżaneczki"-zaśmiał się

-kurwa...kiedyś przysięgam ci, jeśli w następnym życiu się spotkamy to cię wybuchnę!!

-skąd wiesz, jaką będziesz mieć moc-zaśmiał się kładąc ręce na moich biodrach

- zostanę terrorystą-warknąłem, a on się zaśmiał

-też cię kocham pani Kirishima

-ja ci zaraz dam pani...-przyciągnął mnie do namiętnego pocałunku

-muszę uciekać zaraz się spóźnię

-leć..-przytuliłem go-kocham cię

-ja ciebie też -pocałował mnie w czoło, wziął swoje rzeczy i pobiegł do szkoły

Dekuś

Mimo, że jestem już w zaawansowanej ciąży nie chce być kulą u nogi dla Shoto. Za dom i tak on płaci, a tak dokładnie to jego ojciec. "to kasa mojego starego czym więcej wydamy tym lepiej" westchnąłem cicho i poszedłem do kuchni. Zabrałem się za zmywanie. Po kilku minutach latałem po całym parterze z odkurzaczem. Nawet nie zauważyłem, kiedy wybiła gadzina dziesiąta, czyli kacchan powinien już zaraz być. Poszedłem do kuchni i włączyłem czajnik z wodą. Usiadłem przy stole jedząc lody truskawkowe. Gdy woda była gotowa zrobiłem dwie herbaty

-gdzie kacchan?-mruknąłem cicho do siebie-10:21...kacchan nigdy się nie spóźniał...-wyciągnąłem telefon z kieszeni wykręciłem jego numer. Odebrał dopiero po trzecim sygnale. Było słychać jakieś szumy...potem zduszony cichy pisk

-kacchan?

-d-deku...-nie wiedziałem co się dzieje głos kacchana był lekko piskliwy, jąkał się....j-jakby miał nóż przy gardle...

-za ile będziesz -mruknąłem naprawdę nie wiedząc co się u niego dzieje-zrobiłem już herbatę

-t...trochę się spóź...-nie dokończył, bo usłyszałem tylko jego cichy jęk...nie wiem, czy bardziej bólu, czy podniecenia

-kacchan?-nagle połączenie zostało przerwane. Próbowałem się do niego dodzwonić jeszcze raz, ale telefon nie odpowiadał nie wiedziałem czy mam się bać, czy po prostu Kiri został w domu i oni robią to co robią... 

///

Dobra, niestety ostatnio nie mam weny. Co oznacza, że muszę wziąć mały urlop, by ją zregenerować. Wybaczcie mi w planach mam szybko wrócić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top