20
Wszedłem pod prysznic. Długo tam nie siedziałem, bo nie miałem ochoty. Szybko się namydliłem i spłukałem, wytarłem ręcznikiem. Poszedłem do pokoju i ubrałem pierwsze lepsze ubranie. Wróciłem do salonu. Nagle poczułem to...nie wiem dokładnie co ale coś związanego z Bakugo. Mina trzymała telefon i gadała przez niego, usłyszałem cichy załamany głos....jego głos! Wyrwałem jej telefon
-"co z dzieckiem!?"-pierwsze co mi przyszło do głowy czułem, że coś się dzieje
-.... -nic nie mówił słyszałem jego załamany oddech-"odpierdol się od mojego życia ty pierdolony alfo!"-krzyknął załamanym głosem i się rozłączył.
-kurwa-syknąłem właśnie całe życie mi się waliło. Ale przez co...jedne jebane zaćmienie!?-co z nimi?!-złapałem ją za ramiona i trząsłem ją
-przestań stary!-odsunął mnie od niej.Usiadłem załamany na krześle.
-jak wszystko naprawić....jak? -wytarłem łzy spływające po policzkach
-zacznij od normalnego posiłku, a potem wizyty u fryzjera-powiedziała Mina. Właśnie w tej chwili dziękowałem Bogu, że oni się ode mnie nie odwrócili, że chcą mi pomagać, mimo tego co się stało. Każdy powinien mieć takich przyjaciół.
-stary bądź mężczyzną!-wytarłem twarz i wstałem.
Odzyskamy nasze stado!
Bakugo
Zaczęła jeździć mi sprzętem po brzuchu. Cieszyłem się jak głupi, mimo iż czułem nadal ból po tej ******* alfie. Moje dzieci są dla mnie najważniejsze. Spojrzałem na ekran, lecz niczego nie widziałem. Znowu jest słabe?
-miałeś jakieś objawy ciąży?-zapytała z trochę dziwną miną. Przełknąłem ślinę bałem się o malucha, którego pokochałem od razu, gdy zobaczyłem dwie kreski na teście. Nic nie poradzę taka natura omegi.
-jeszcze nie-mruknąłem coraz bardziej przestraszony -ale co z nim?
-...przykro mi to mówić, ale....
-c-co?...jest chore!? coś mu grozi!?
-obawiam się, że nie jesteś w ciąży-moje serce znowu pękło
-j-jak to!?-krzyknąłem-test był pozytywny! Zobacz jeszcze raz! Ono tam jest!
-spokojnie-wyłączyła sprzęt kładąc rękę na moim ramieniu-nie każdy test 100% dobrze wychodzi warto robić dwa testy aby się upewnić czy poprzedni test nie jest po prostu zepsuty-rozpłakałem się. Nie chciałem jej słuchać. Kręciłem głową zapłakany.-to przecież nie koniec świata...masz jeszcze dwójkę dzieci i zawsze możesz...
-nie...-poprawiłem bluzkę, która przykleiła się, do żelu nie wytarłem.-niczego ty nie rozumiesz...ja już je pokochałem!-krzyknąłem zabierając kurtkę i wybiegając szybko z gabinetu. Czy życie musi być takie chujowe!? Podobno po ślubie jest jak w bajce, a ja nawet od ołtarza nie odszedłem, a już zażądałem rozwodu. Trzęsącą się ręką wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do ostatniego numeru.
-"cześć i jak dziecko?"-rozpłakałem się do słuchawki-"wszystko dobrze?"
-"n-nie ma dziecka...nigdy go nie było"
-"...jak to?"
-"p-p.."
-"co z dzieckiem!?"-usłyszałem wystraszony i wściekły głos Alfy
-.... -nic nie mówiłem myślałem co mu powiedzieć...w tej chwili chciałem i potrzebowałem wsparcia właśnie od niego
Wybacz alfie Wybacz alfie
-"odpierdol się od mojego życia ty pierdolony alfo!"-znowu to zrobiłem. Mimo iż całym pokruszonym sercem pragnąłem by je posklejał nie umiałem tego mu powiedzieć. Rozłączyłem się i pobiegłem przed siebie. Nim się zdążyłem skapnąć wszedłem na ulicę gdzie panował szybki ruch. Gdy byłem bliski potrącenia ktoś mnie złapał za rękę i przeciągnął na chodnik, przyszpilił do ściany bloku. Chciałem coś powiedzieć, lecz wtedy poczułem truskawki z masłem orzechowym....
-tęskniłeś?
///
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top