Rozdział 33
Hejka Kochani!!!
Wybaczcie, troszkę pochłonęło mnie nowe opowiadanie, ale już jestem i nadrabiam swoje zaległości :)
Oto na scenie po raz kolejny witamy @Askalona, która zażyczyła sobie:
1 .... wolna ręka :)
2 Słowa kluczowe to: klucz, lunatyk, śmiech, śmierć, północ
Hmmmmm *rozgląda się po kuchni* czego by tym razem użyć... *wyciąga woka* będzie Stir-fry!!! *włącza ogromny ogień, mało przy tym nie podpalając swojej rudej czupryny i wrzuca wszystko na raz, mieszając szybko włączając na full piosenkę A Tribe Called Quest – „Ham And Eggs"* IDEALNIE! *wrzeszczy na całe gardło z wielkimi wypiekami na twarzy*
"Są dużo gorsze rzeczy niż śmierć" Sasuke wspomniał słowa Naruto. Czy właśnie to miał wówczas na myśli? Życie z poczuciem winy, z brzemieniem którego nie można zdjąć ze swoich barków? Sasuke nie znał tego uczucia i ciężko było mu sobie wyobrazić przez co musiał codziennie przechodzić Naruto. Wszyscy jego bliscy żyli i mieli się dobrze, a on. Stracił matkę mając zaledwie piętnaście lat, o ojcu nie wspomniał ani razu i jeszcze cała ta sprawa z Obito.
W ciągu tych paru dni, próbował dowiedzieć się czegoś więcej o kuzynie. Niestety nie miał szczęścia. Obito był bardzo czujny i nawet zadając mu podchwytliwe pytania nie dał się podejść. Podobnie jak ojciec. Nigdy nie mieli dobrego kontaktu, jednak tym razem był całkowicie przez niego ignorowany. Nie mógł liczyć nawet na swojego brata, zbyt zajętego pracą w restauracji.
Wieczorami zastanawiał się, co też porabia Naruto. Nie mógł się z nim kontaktować, gdyż sam był pod czujną obserwacją kuzyna. Tak jak on chciał wyciągnąć z niego jakieś informacje, tak i Obito w tej kwestii nie próżnował. Jednak już dłużej nie mógł wytrzymać i jak się okazało, przyjechał w odpowiednim momencie.
- Naruto? - szepnął. Zaczynały mu już drętwieć plecy od niewygodnej pozycji. - Naruto? - powtórzył nie doczekawszy się odpowiedzi. Czyżby zasnął? Wsłuchał się w jego równy oddech.
Naruto rzeczywiście spał, przyklejony do jego piersi. Sasuke uśmiechnął się, musnął ustami jego czoło i ułożył go na łóżku. Już miał wstawać kiedy ciepła dłoń chwyciła go za nadgarstek.
- Zostań - wymamrotał Naruto, nawet nie otwierając oczu. - Zostań - ponowił, przyciągając go do siebie.
- A co na to twój chrzestny? - Sasuke przeczesał mu włosy. Nie miał nic przeciw takiej propozycji, jednak nie chciał nadużywać gościnności.
- Nie obchodzi mnie to - wymamrotał, otwierając jedno oko.
Bliskość Sasuke go uspokajała. Teraz dopiero zrozumiał, że właśnie tego najbardziej mu brakowało przez te parę dni, kiedy nawet nie słyszał jego głosu. To było bardzo dziwne uczucie, a zaraz i bardzo przyjemne.
- Niech sobie myśli co chce - dorzucił, widząc jak Sasuke się waha. - Poza tym jest już późno, niebezpiecznie jest się kręcić o tej godzinie.
- Chyba dla ciebie, młotku. - Sasuke spojrzał na zegar. Wybiła północ. Nawet nie zauważał kiedy czas tak szybko minął. Z resztą przy Naruto czas płynął zdecydowanie za szybko.
- Zostań. - Ręka Naruto mocniej zacisnęła się na jego nadgarstku.
- Znowu ci zimno? - Sasuke uśmiechnął się. Chciał się z nim jeszcze trochę podroczyć. Nie mógł przecież pokazać jak i jemu na tym zależy.
- Zawsze mi zimno. - Naruto westchnął, puścił jego rękę i zwinął się w kłębek. Czuł, że do oczu znów napływają mu łzy. Sasuke pewnie go wyśmieje i nazwie beksą, czy tchórzem ale nie chciał być teraz sam. Ból rozrywał go na kawałeczki i nie był pewny czy tym razem uda mu się z tego pozbierać.
- Naruto... - Sasuke starał się otrząsnąć z szoku. Nie spodziewał się kiedykolwiek zobaczyć go w takim stanie. Czyli o tym mówiła Tenten. Ten chłopak zaskakiwał go coraz bardziej. To była kolejna jego twarz jaką dane było mu ujrzeć. Doprawdy Naruto krył w sobie wiele niespodzianek.
Sasuke podszedł do drzwi, tak na wszelki wypadek, zamykając je na klucz, po czym zgasił światła. Po omacku, jak lunatyk, wrócił do Naruto. Przysiadł na krawędzi łóżka.
- Przesuń się młocie - wychrypiał, próbując wślizgnąć się pod kołdrę.
- Nawet w gościach śpisz nago? - Naruto próbował się zaśmiać, jednak wyszło mu to dość groteskowo.
- A co? Przeszkadza ci to? - Sasuke w żadnych okolicznościach nie zmieniał swoich przyzwyczajeń.
- Nie... - szepnął Naruto, wtulając się w niego. Przez te dni, naprawdę się za nim stęsknił. Za jego chłodną skórą, która potrafiła rozgrzać jego ciało do czerwoności. Za jego kpiącym uśmiechem i zimnym spojrzeniem, które tak bardzo się zmieniało kiedy się kochali. Za jego docinkami i nawet za tym jak nazywał go młotkiem. Zwyczajnie tęsknił za tym draniem.
- Jutro wyjedziemy. - Sasuke przeczesywał palcami jego blond włosy. - Odwiedzimy grób twojej matki, a przy okazji zrobimy sobie małą wycieczkę.
- Dlaczego to robisz? - Naruto drażnił swoim gorącym oddechem jego pierś.
- Powiedzmy, że mam taki kaprys - odparł, uśmiechając się nieco wrednie.
- Naprawdę jesteś draniem.
- Za to ty jesteś młotkiem. A teraz śpij. Jutro czeka nas trasa.
- Sasuke...
- Mhm - mruknął Sasuke, kiedy nie doczekał się ciągu dalszego.
- Nie... już nic. - Naruto wtulił się mocniej. - Dobranoc - szepnął.
- Ta, dobranoc - odpowiedział mocniej obejmując go ramieniem.
Naruto leżał wsłuchując się w bicie serca Sasuke. Tak naprawdę chciał mu podziękować, ale nie mógł tego z siebie wykrztusić. Sasuke już nie raz ratował go z różnych opresji zdobywając sobie miano jego "prywatnego ratownika" i chociaż nigdy by się mu do tego nie przyznał, coraz bardziej mu się to podobało. Jakby Sasuke miał jakiś radar, wskazujący mu kiedy Naruto był w kłopotach i dzięki temu zjawiał się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Uśmiechnął się do swoich myśli, wdychając jego zapach.
------------------
- I jak? Dowiedziałeś się czegoś? - Pain przypalił papierosa. Siedzieli w jego pokoju hotelowym. Miał już serdecznie dość tego miasta i chciał już wracać do domu. Nudził się niemiłosiernie.
- Sasuke jest ostrożny. - Obito zerknął w okno. - Próbował mnie wypytywać skąd znam Naruto.
- Czyli nic nie wie? - Wypuścił powoli dym.
- Nie byłbym tego taki pewien - odparł, wpatrując się w przyjaciela. - Sprawiał wrażenie jakby wiedział i tylko szukał potwierdzenia w moich słowach. Tylko coś mi tu nie pasuje... - zamyślił się.
- A jak sprawa z Fugaku? - Pain zmienił temat. W rzeczywistości wpadnięcie na Naruto było czystym przypadkiem. Nie po to tu przyjechali, jednak skoro nadarzyła się okazja to dlaczego z niej nie skorzystać.
- Ten stary pierdziel nie będzie robić problemów. - Obito uśmiechnął się wrednie. - Ale Sasuke może nabruździć, a tym razem nie zamierzam odpuścić temu gnojowi. - dotknął lewego policzka na którym znajdowały się paskudne blizny. Nigdy mu tego nie daruję. Zapłaci mu za wszystko.
- Nie chcesz chyba zabić kuzyna? - zdziwił się.
-Jeśli nie będzie innego wyjścia... - Twarz Obito wykrzywił nieprzyjemny grymas.
Pain poczuł jak wzdłuż kręgosłupa przebiega mu zimny dreszcz, choć jego twarz nie zmieniła swojego wyrazu. Czasem zastanawiał się jakim naprawdę potworem jest Obito. Znał go już od paru lat i widział do czego był zdolny, jednak teraz to było zupełnie co innego. Teraz to była sprawa osobista i przypuszczał, że ten blondwłosy gnojek pożałuje, że się urodził.
- To jaki masz plan? - głos Paina był jak zawsze spokojny.
****************
Następny należy do @Shirotte
Do napisania Kochani :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top