Rozdział 19

Hejka Kochani!!!

Po wczorajszym rozdziale powiało weną (nie wspominając już o strachu o własne życie) i oto w Wasze rączki ląduje kolejny :)

Gospodarzem dzisiejszego odcinka jest *burza oklasków*

@Zielonowlosa!

Zażyczyła sobie aby było:

1 Słodko/uroczo

2. Słowa kluczowe to: przerażenie, błyskawice, ciepło, łzy, uśmiech

No to zaczynamy :)

W Naruto wrzało. Nie tylko od tak bezczelnego wyzwania rzuconego przez pijanego Kibę, ale głównie dlatego, że walczył sam ze sobą.

Po rozmowie z Konohamaru postanowił mniej się tym wszystkim przejmować. Całą imprezę unikał tego drania jak mógł. Uciekał wzrokiem, nie odpowiadał na jego zaczepki i przede wszystkim starał się o tym nie myśleć, gdyż im więcej o tym myślał, tym dochodził do bardziej absurdalnych wniosków.

Jednak co miał zrobić teraz?! Poddać się po raz pierwszy w życiu?! Jeśli to zrobi Kiba będzie z niego drwił do końca świata! A jeśli to zrobi? Jakie będą ich reakcję? Oczywiście, gdyby wszyscy byli pijani, mógłby zwalić to na alkohol i jakby co wyprzeć się, jak to już raz mu się udało, ale sytuacja była inna.

- Wiedziałem, że stchórzysz - zakpił przyjaciel.

Tego było za wiele. Naruto wstał cały czerwony, zarówno od wypitego alkoholu jak i z wściekłości, i ruszył w stronę Sasuke. Złapał go za koszulkę i uniósł do góry.

- No to patrz! - rzucił do Kiby, a następnie wpił się w blade usta.

Wszystkich wmurowało, a najbardziej prowodyra całego zajścia. Siedział z szeroko otwartymi ustami i wpatrywał się w dwóch całujących się facetów. To nie było zwykle, niewinne muśnięcie ust. To był prawdziwy, pełen namiętności pocałunek. Widzieli jak Sasuke wplata swoje palce w jasne kosmyki, również dał się ponieść. Ich ciche sapnięcia były doskonale słyszane przez wszystkich. To było oszałamiające.

- Nikt nie będzie mi mówił, że czegoś nie zrobię! - wykrzyknął kiedy oderwał się od niego po dość długiej chwili.

Wrócił na swoje miejsce, dysząc ciężko nie tylko z braku powietrza ale przede wszystkim z ogarniającego go podniecenia.

Cholera, jednak jego przypuszczenia się sprawdziły. Sasuke działał na niego bardziej niż jakakolwiek dziewczyna dotąd. Przez chwilę nawet zapomniał o otaczającym go świecie i niewiele brakowało aby zatracił się w działaniach. Na szczęście błyskawica rozdzierająca niebo, przywróciła go do rzeczywistości.

Chwycił w dłoń czarkę i opróżnił ją. Otarł usta wierzchem dłoni, złapał butelkę i uśmiechnął się tak promiennie, że miało się wrażenie, że właśnie wyszło słońce.

- No to teraz moja kolej!

Kibie po tej akcji zrzedła mina. Nie sądził, że Naruto to zrobi, co więcej nie sądził, że zrobi to w taki sposób. Gdyby tylko musnął jego usta to miałby powód do drwin, że nie o to mu chodziło ale teraz ogarnął go zarówno wstyd jak i przerażenie, że jeśli wypadnie na niego to w odwecie będzie musiał zrobić coś równie irracjonalnego, a sam musiał przyznać, że takiego wyzwania by nie wykonał. Nie mógł również uciec, więc jedynie co mu pozostało to wypić sporą ilość alkoholu i mieć nadzieję na cud.

Śmiech Naruto wybudził pozostałych z transu w jakim trwali po niecodziennym widowisku. Cieszyli się, że ich dawny przyjaciel wrócił, że ich plan się powiódł, że znowu było jak dawnej. Wnieśli za niego toast gratulując mu odwagi i obracając wszystko w żart, jednak dla jednego z nich żartem to wcale nie było.

Sauske patrzył na jego roześmianą twarz i musiał przyznać, że chce go takim widzieć częściej. Ten pocałunek zdradził jeszcze jedno. W tedy to nie był senny majak! Kiedy się bili, zanim został przez niego znokautowany, Naruto go pocałował. Sam z siebie, tak jak i dziś. Cały czas czuł jego słodycz, jego ciepło, jego zniewalający zapach. Tym razem nie skończy się to tak szybko. Niech tylko wrócą do pokoju. Pragnął aby już byli sami.

Nim Naruto zdążył zakręcić butelką natura postanowiła spełnić życzenie dwóch biesiadujących, rozrywając nad ich głowami czeluście niebios. Ściana deszczu jaka na nich spadła w jednej chwili nie tylko zgasiła ich ognisko, ale również przemoczyła do suchej nitki. Zgarnęli szybko najważniejsze dowody ich zbrodni i uciekli do domu.

Naruto zrzucił mokre ciuchy, naciągnął na siebie dres i jeszcze wycierając ręcznikiem włosy powlókł się do kuchni. Trochę się bał wrócić do pokoju. Nie był gotów zostać sam na sam z Sasuke. Musiał jeszcze chwilę ochłonąć.

Na szczęście nikt mu nie przeszkadzał. Widział, że podłoga została już wytarta i uśmiechnął się sam do siebie wiedząc, że to robota Konohamaru. Jako najmłodszy zawsze wykonywał najgorszą robotę.

Siedział przy stole popijając ulubioną malinową herbatkę. W głowie mu huczało od alkoholu oraz własnych myśli. Co powinien teraz zrobić? Jak się zachować w tej sytuacji?

Z jednej strony chciał to wszystko obrócić w żart, jednak wiedział że z Sasuke tak się nie da. Przecież on nie jest gejem. Nigdy, do tej pory nie interesował go żaden facet, jednak nie mógł wyprzeć się tego, że całowanie tego drania było najlepszym co do tej pory przeżył a przecież już nie raz się całował. Nie raz trzymał w swoich ramionach dziewczynę, jednak żadna nie rozpaliła tak jego zmysłów. Wszystkie dotychczasowe doświadczenia były jakieś nijakie w porównaniu do tego co przechodził teraz.

- Kurwa - warknął - Cholerny Uchiha.

Sauske siedział na swoim łóżku i czekał. Z twarzy nie schodził mu uśmieszek, kiedy obmyślał kolejny krok. Wiedział już, że jeśli chciał go zdobyć musiał działać inaczej. Naruto musiał sam tego chcieć, a był przekonany że on tego chce. Czuł to wyraźnie kiedy się całowali. Naruto włożył w to tyle uczucia, jakby właśnie chciał przekonać sam siebie, co do własnych uczuć. Dlatego teraz musi działać powoli. Małymi kroczkami, aby go nie spłoszyć. W tej chwili jest na wygranej pozycji, jednak łatwo może ją stracić, jeśli będzie zbyt nachalny.

Wspomniał rozterki kiedy odkrył swoją orientację. Gdyby nie wsparcie Itachiego nie wiadomo jakby to się skończyło, dlatego teraz on musi mu okazać coś na kształt wsparcia. Najważniejsze, że pierwsze lody zostały złamane.

Sam nie wiedział dlaczego wkładał tyle zachodu w tego młotka. Po raz kolejny parsknął śmiechem na sugestie brata, że być może zakochał się w tym chłopaku. On i miłość! Co za absurd! On nawet nie wie co to znaczy. W domu, przez reżim, narzucony im przez ojca, nigdy nie czuł się kochany. Były tylko wieczne nakazy, zakazy i dyscyplina. Jedynie z Itachim czuł głębszą więź i może to była pewna forma miłości, jednak im był starszy tym brat coraz bardziej go denerwował. Czasem żałował, że mu powiedział.

Kiedy powiedział mu o tym wyjeździe, Itachi tak bardzo się śmiał, że z jego oczu uciekło kilka łez. Jego śmiech nadal dźwięczał mu w uszach.

- Głupi, głupi Itachi - mruknął do siebie, pocierając nasadę nosa.

Naruto w końcu poczuł zmęczenie. Nie mógł dłużej ukrywać się w kuchni. Miał nadzieję, że ten drań już zasnął i na dziś będzie koniec wrażeń. W końcu, jakby nie patrząc również nie mało wypił, więc istniała taka szansa. Bardzo chciał aby tak było.

Wślizgnął się do pokoju i położył do łóżka. Kiedy myślał, że się udało i pozwolił sobie odetchnąć z ulgą czyjeś ramiona oplotły go w pasie a ciepły oddech drażnił kark. Po jego ciele rozeszło się przyjemne ciepło i ku własnemu zaskoczeniu zamiast go zrzucić, odnalazł jego dłoń, splótł ich palce i wtulił się w niego.

- Tylko sobie niczego nie wyobrażaj Uchiha - szepnął kiedy usta Sasuke drażniły jego ucho - Niczego sobie nie wyobrażaj - powtórzył odwracając się do niego w poszukiwaniu warg.

**************

Kolejny należy do @Animcia-chan

To do napisania :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top