Rozdział 23

Hejka Kochani!

Moja wena się do mnie nieco uśmiechnęła i tak oto oddaję kolejny rozdział w Wasze ręce :)

Przywitajmy gorąco @Zirra1 która to:

1 Dała mi swobodę

2 Słowa kluczowe: krokodyl, tulipan, świerszcz, dywan, Diabeł Tasmański

Ooooo i co ja mam skomponować z takiego zestawu? *myśli drapiąc się po głowie*

JUŻ WIEM! *olśnienie*

Mam nadzieję, że się spodoba :)

Miłego czytania!

Gorący prysznic to było to czego teraz potrzebował. Już drugi raz przemókł do suchej nitki i naprawdę nie chciał się rozchorować. Z myśli nie schodziła mu również obietnica Sasuke. Choć powinien się cieszyć, w końcu przecież na tym mu zależało, jednak coś mu w tym nie grało, czuł w tym jakiś podstęp.  A jeśli tak, to musi dowiedzieć się w co ten drań pogrywa. 

Za oknem natura nie dawała za wygraną. Nienawidził takich dni. Przyjechali tu odpocząć, zrelaksować się a przez deszcz siedzą uwięzieni w domu. Na dodatek Jiraiya wstał chyba lewą nogą i rozstawia ich po kątach. No istne więzienie! I co tu robić? 

- Czy to popcorn? - zatrzymał się w pół kroku czując przyjemną woń. Kiedy wszedł do salonu zobaczył rozwalonego na kanapie Konohamaru, chichrającego się tak mocno, że aż rozsypywał prażoną kukurydzę  po dywanie. Białe grudki nie długo nacieszyły się zdobytą wolnością, gdyż dwa, żywe odkurzacze skrupulatnie je usuwały. 

- Posuń się młody - tracił go nogą trzymając w rękach paczkę chipsów i wielki kubek gorącej herbaty. Konohamaru podkulił nogi robiąc mu miejsce, nie odrywając się od ekranu. - Co ty tam oglądasz? Jednak jesteś jeszcze dzieciak. - zaśmiał się patrząc na kreskówki z Królikiem Bugsem i  Diabłem Tasmańskim w rolach głównych.

- Dorosły się odezwał - parsknął w odpowiedzi wskazując na kubek.

- Nie moja wina! Ten był największy, a nie chce mi się latać co chwila i parzyć nową - tłumaczył wskazując na wielgachny kubek w tulipany - I daj trochę głośniej! Nic nie słychać.

- Oszalałeś! Zaraz znowu Jiraiya będzie się darł! - wyrwał mu pilota - Nie mam pojęcia co Gaara mu dał, ale lepiej niech wyrzuci to świństwo.

- Czekaj, co ty powiedziałeś? - zmrużył oczy.

- Eeee... no... - zaczął się jąkać. Cholera, miał nic nie mówić.

- Gadaj natychmiast! Co zrobiliście Jiraiyi? - złapał go za koszulkę.

- Nic, naprawdę - pisnął.

- Naruto co ty do cholery wyprawiasz? Puść go - Tenten walnęła go w głowę.

- Co wy zrobiliście Jiraiyi? - wysyczał starając się nie podnosić głosu. 

- Nie przesadzaj! To były tylko tabletki nasenne. Przecież jakby się dowiedział, że wymknęliśmy się do klubu to wiesz co by było?! Przestań się czepiać! Robiliśmy to dla ciebie! - usiadła po drugiej stronie Konohamaru biorąc solidną porcję popcornu.

- Ale nic mu nie będzie? - starał się brzmieć spokojnie.

- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Musi tylko odpocząć. - uśmiechnęła się do niego promiennie.

W niedługim czasie do biesiady dołączyli się i pozostali. Oglądanie kreskówek bez fonii było nader zabawne, szczególnie kiedy sami zaczęli wymyślać dialogi. Nie obyło się również bez wojny na chipsy i prażoną kukurydzę z której najbardziej ucieszeni byli Kurama z Akamaru. Chociaż takie przekąski nie były dla nich najzdrowsze to oba czworonogi nie mogły się im oprzeć. 

Sasuke z boku obserwował całe te przedstawienie. Kącik jego ust unosił się nieznacznie do góry kiedy patrzył na ich zachowanie. Miał wrażenie, że obserwuje zgraje pięciolatków a nie dorosłych ludzi. 

- Pójdę dorobić popcornu. - Konohamaru zgarnął pustą miskę.

- Zrób mi jeszcze herbaty. - Naruto podał mu kubek.

- Czy coś jeszcze? - zaśmiał się i skłonił nisko.

- "Jeśli nie chcesz mojej zguby, krokodyla daj mi luby" - zacytował.

- "Krokodyla? Tylko tyle? Co za koncept, u kaduka! Pannom w głowie krokodyle, bo dziś każda grozy szuka! To dziś modne, wdzięczne, ładne, co zabójcze, co szkaradne. Dawniej młoda panieneczka, mile rzekła kochankowi: Daj mi, luby, kanareczka" 

- Ej, ja ci dam panieneczkę! Facet jestem! - wycelował w niego kapciem, a wszyscy zanieśli się gromkim śmiechem. 

Konohamaru kochał sztuki a zwłaszcza komedie. Często wyciągał ich do teatru a "Zemsta" była jedną z jego ulubionych. W szkole zapisał się do kółka teatralnego i marzył, że kiedyś sam wystąpi na deskach Teatru Wielkiego. Dlatego właśnie Naruto uważał, że nie nadaje się do boksu. Był zbyt wrażliwy i delikatny. Jego przeznaczeniem było zbierać gromkie brawa na stojąco a nie ciosy przeciwnika. 

Kiedy Naruto zaczął się śmiać, serce Sasuke przyspieszyło swój rytm. Ten młotek sprawiał, że zapominał o swojej oziębłości i izolacji od innych. Chciał teraz być między nimi i czuć się równie swobodnie co pozostali. Chciał aby Naruto uśmiechał się tak do niego i tylko do niego.

- Pójdę wyprowadzić psy - rzucił nagle - Kurama, Akamaru idziemy.

Deszcz w końcu dał za wygraną a chłodny wiatr strącał ostatnie krople z drzew. Sasuke wpatrywał się w taflę jeziora próbując uspokoić szalejące serce i gonitwę myśli. A co, jeśli Itachi ma rację? Jeśli zakochał się w Naruto? Nie, to niemożliwe! Pragnął go, ale nic więcej! Tu chodzi tylko o seks. Niewiarygodny i kurewsko wspaniały seks. Ale to nadal tylko seks. Nic ponad to. Tylko, w takim razie dlaczego, za każdym razem kiedy ktoś go dotykał czy rozśmieszał  miał ochotę rozszarpać tą osobę gołymi rękoma? Dlaczego był tak wściekły na Konohamaru kiedy rzucał się Naruto na szyję a ten odwzajemniał to? Dlaczego nie mógł zapanować nad sobą kiedy byli sami? I jak ma teraz dotrzymać tej głupiej obietnicy? Co go w ogóle napadło? Sam założył sobie stryczek i nie wiedział jak się z tego wyplątać. Wziął kilka głębokich wdechów. 

- Spokojnie, tylko spokojnie. - uspokajał sam siebie - Musisz być cierpliwy, przecież wiesz że Naruto nie jest obojętny więc wcześniej czy później sam przyjdzie do ciebie. Choć wole aby to było szybciej.

Kiedy wrócił szykowali się do kolacji. Dziś była kolej Kiby i Gaary wiec nie spodziewali się niczego specjalnego.

- Kiba tylko nie spal znowu jajecznicy - upomniała go Tenten.

- Jadalna była! - warknął wybierając skorupki które wpadły do miski. Naprawdę nie lubił gotować a Gaara też nie pomagał. Jak go będą tak dalej wkurzać to któregoś razu dorzuci do jajek zamiast szczypiorku, świerszczy i zobaczymy co wówczas powiedzą!

Jiraiya wieczorem odzyskał nieco humor, nie rozumiejąc dlaczego tak podle czuł się przez cały dzień. Na całe szczęście, wyglądało na to, że nikt nikogo nie zabił, a nawet zbytnio nie uszkodził,  jak również dom nadal stał na swoim miejscu. Wszystkim dopisywał humor, szczególnie że na jutro zapowiadali słońce.

Sasuke leżał wściekły, wpatrując się w ścianę.  Nie mógł zasnąć tak bardzo chciał znowu poczuć jego ciepło. Jego dłonie na swojej skórze, jego usta na swoich. Tak intensywnie o tym myślał, że w pierwszej chwili miał wrażenie, że ma już urojenia kiedy jego łóżko skrzypnęło delikatnie.

- Zimno jest - szepnął Naruto przytulając się do jego pleców. Oplótł go rękoma a nos wtuli w miękkie włosy - Zimno - powtórzył drażniąc  gorącym oddechem skórę karku.

 - Tak - szepnął splatając ich palce i przyciągając go mocniej do siebie - Bardzo zimno.

************

Kolejny należy do -Sakura-sama

To do napisania kochani :)









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top