Krankenhaus

Pip...pip...pip...

Słyszę powolne piski kardiomonitora. Gdzie jestem? Co się ze mną stało? Nic nie pamiętam. Wszystko mnie boli, nie moge sie ruszać. Nagle do sali wchodzi jakiś lekarz.

- Guten Tag Frau Anita.

-Warum sprechen sie Deutsch?- Ich frage.

-Aaa,Ja. Deschalb dumm Wohingehenwir hat so viel DROPSY gegessen. - Er antwort.

-Dlaczego tu jestem? Co się stało?- pytam zmartwiona.

-Miałaś wypadek. Doszło do wybuchu, w którym doznałaś porządnych obrażeń. Jeden z raperów zadzwonił na pogotowię i szybko transportowaliśmy rannych do szpitala. Miałas szczęście, że uszłaś z życiem. Musieliśmy cię długo operować, ponieważ większość twoich organów była zmiażdżona. Przeszczepiliśmy ci nowe.- zaczął wyjaśniać lekarz.

-A co z Malikiem i ReTo? Oni też tam byli! Czy są cali?

Mimo, że pobiłam Igora prawię na śmierć, to nadal żywiłam do niego sympatię. Miałam nadzieje, że jest cały.

-Chodzi ci o Igora Bugajczyka i tego Araba ?- spytał doktor, bo chyba nie znał ich raperskich ksywek.

-Tak, o nich.

-A więc, z Ghawsi Mosa wszystko w porządku. Trochę go tylko drasnęło, ale to twardy chłop więc nic mu nie jest. Natomiast ten drugi...Jakby to ująć...ZDECHŁ.- powiedział lekarz bez żadnej skruchy- jego ciało było zbyt zmasakrowane, by go ratować.

-Nie!!!To nie może być prawda!Daliście mu umrzeć?! Co z was za lekarze?!- zaczęłam drzec japę, ale lekarz wtem mi przerwał.

-Zawdzięczasz mu życie.

-Jak to?

-Tak to. Przeszczepiliśmy tobie jego organy. Nie było czasu na transplantację, więc użyliśmy jego bebechów.

-CO?????!!!! Ja...ja mam go W SOBIE?!- wykrzyknęłam poirytowana.

-Tak. Niestety ale taka jest prawda. Nosisz w sobie jego część.

Ja...nie wiem co powiedzieć. Zamurowało mnie. Dlaczego ReTo? Dlaczego nie JA?! Do tego wszystkiego mam jego flaki w ciele!!! Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Jestem załamana.

-Powinna pani odpocząć-mówi lekarz, wychodząc z pokoju.

Leżę bezczynnie. Ciągle mnie boli. Chyba pójdę spać. Dobranoc, ReTo.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top