Wskazówki, według duchowej mapy.

- Że co?!- krzyknął Will.- Jaki znowu smok?!

- Nie wiem, pisze, że smok. Słuchaj tego, to chyba jakaś wskazówka: 

Do smoka się udacie, bo labiryntu szukacie.

Smok drogę wam wskaże, gdy ujrzy wasze twarze.

Do labiryntu się udasz, bo wilka szukasz.

Do wilka się udasz, bo spinelu szukasz.

- Ale jakiego labiryntu? O co w tym wszystkim chodzi? - spytał się nic nierozumiejący Will.

-  A skąd ja mam to wiedzieć?! Lepiej chodźmy już do tego smoka.- powiedziała Tosia.- Mamy się kierować na północ do jakiejś laguny. 

- No to chodźmy. Im szybciej tym lepiej. Mam już tego wszystkiego serdecznie dosyć, więc im szybciej to wszystko zakończymy tym będzie dla nas lepiej.- powiedział Will.

Ruszyli. Zabrali tylko swoje plecaki i poszli. Mijali lasy i łąki. Wieczorem , gdy do zachodu słońca zostało już tylko półgodziny. Postanowili rozbić obóz.

Rozstawili dwa namioty  obok leśnej drogi i rozpalili ognisko. Zrobili sobie kawę z miodem i położyli się obok siebie, opierając się o pień drzewa.

- Tosia?- spytał się Will.

- Co?

- Jak myślisz, uda nam się wrócić na ziemię?

- Ja... nie wiem.- przyznała nieśmiało Tosia.- Wiesz... gdy wyruszałam z tobą na poszukiwania kamieni, wiedziałam jedno : zginiemy, albo przeżyjemy i wrócimy do naszych rodzin. Ale gdy został nam już tylko jeden kamień do odnalezienia, wtedy byłam pewna, że nam się uda i byłam taka szczęśliwa... Teraz już sama nie wiem Willu. Wolę nie robić sobie złudnych nadziei, że jeszcze kiedyś zobaczę swoją rodzinę. Że ty i ja możemy żyć razem długo i szczęśliwie.

- A ja mam jeszcze nadzieję.- powiedział cicho Will.- Mam jeszcze taką małą nadzieję, że jednak nam się uda. Że będę mógł wrócić do Halta i do innych. Że ty wrócisz razem ze mną i , że będziemy żyli długo i szczęśliwie. Że znów będzie tak, jak dawniej.

- Nigdy  nie tracisz nadziei prawda? Nawet w najgorszych sytuacjach. I za to cię właśnie lubię Willu. Ty nigdy się nie poddajesz i za to cię właśnie tak bardzo lubię.- powiedziała również cicho Tosia.

Will objął ją ramieniem, a ona się w niego wtuliła.

-Tęsknisz za nimi prawda? Za przyjaciółmi i za Haltem. Ale właściwie kim on jest dla ciebie Willu? To jakiś twój krewny czy jak?- spytała się go cicho dziewczyna.

- Nie nie jest moim krewnym. Jednak stał się dla mnie ojcem przez te dwa lata nauki u niego. Mówił ci już, że jestem sierotą. Jednak to on mnie nauczył strzelania z łuku, rzucania nożami i innych takich rzeczy. Właściwie to dał mi całkiem nowe życie i jestem mu za to wdzięczny.- odpowiedział jej cicho Will. 

 No właśnie Halt. Ciekawe co on teraz robi? Tak bardzo chciałbym się z nim teraz zobaczyć. Muszę za wszelką cenę znaleźć te kamienie i wrócić do niego. Za wszelką cenę. 

Tak właśnie poprzysięgał sobie Will w duchu, zanim zasnął obejmując Tosię.

C.D.N.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top