Epilog
Stres, zaschnięte łzy na policzkach i dudniące w piersi serce. Nigdy nie sądziłem, że pośród cudownych chwil mojego małżeństwa znowu poczuję się zagubiony i... nieprzygotowany. Panikowałem wewnątrz siebie, nie chcąc uzewnętrzniać swojego zmartwienia przy córeczce, kiedy wraz z Raisin wchodziliśmy do domu. Na moje szczęście drzwi były otwarte, co oznaczało obecność Louisa w mieszkaniu.
Zaraz po tym, jak odebrałem czterolatkę z przedszkola, postanowiliśmy udać się z ciocią Lottie na małe zakupy. Niosłem w dłoni dwie torebki, a mała, kręconowłosa jedną, gdzie miała nową sukieneczkę i spinki do włosów. Było w porządku dopóki znowu złapały mnie okropne bóle głowy, które miewałem na przestrzeni ostatnich tygodni i te cholerne skurcze na wysokości dolnej części mojego brzucha. Krótkotrwałe, ale strasznie intensywne, jakby ktoś wbijał mi nóż w jelita! Byłem totalnie przerażony, ale Lottie wiedziała, co robić, umiała zachować zimną krew. Udaliśmy się do szpitala.
Kiedy Rai potruchtała do pokoju w celu przymierzenia nowego ubrania, ja wszedłem do salonu, a widząc Louisa znów z moich oczu wypłynęły łzy, bardzo szybko kierując się wzdłuż mojej twarzy w dół. Przez chwilę mężczyzna zupełnie nie zauważył mojej obecności, beztrosko dzierżąc w dłoni lekturę, czytając ją w akompaniamencie dźwięków meczu piłki nożnej, dudniących w telewizorze, ale kiedy nabrałem w płuca powietrze głośniej niż miałem w zamiarze, odwrócił się dynamicznie w moją stronę.
– Jezus Maria, H, co się stało?! – od razu porzucił w zapomnienie książkę, jaką przed chwilą czytał, o mało się nie przewracając, gdy zeskoczył z kanapy i popędził w moją stronę. Z widocznym w oczach przerażeniem położył rękę na moim wilgotnym policzku, odbierają torebkę z zakupami, którą trzymałem w lewej dłoni. Położył ją na kanapie, przebiegając palcami po moich włosach, które zaczęły lepić się do twarzy.
– Muszę ci coś powiedzieć – pociągnąłem nosem, na uczucie jego ciepłej dłoni przymykając powieki. Przytuliłem go mocno, chowając twarz w pachnącej szyi.
– Em... – drapał niespokojnie tył mojej głowy, rozkojarzony moim nagłym przygnębieniem. – Mów, szybko, Jezu. Co się dzieję?
– Usiądź najpierw, proszę – przegryzłem mocno swoją dolną wargę, przymykając oczy, przy tym kalkulując wszystkie słowa, wszystkie opcje, jakie miałem do wyboru i nadal nie wiedziałem jak to zrobić. Usiadłem na kanapie obok Louisa i postanowiłem zacząć od początku, biorąc jego malutką dłoń w tą swoją.
– Pamiętasz, uh – przeczyścilem gardło – pamiętasz, gdy w ostatnim czasie bardzo źle się czułem, wiesz przez te owoce morza z supermarketu, które jedliśmy? Masowałeś mi wtedy codziennie brzuszek, więc pamiętasz to.
– Tak... – pokiwał on głową bardzo powoli i niepewnie. Doskonale widziałem jak przez jego głowę przelatywały najróżniejsze scenariusze tego, co mogłem mu powiedzieć.
– Od tamtego czasu czułem się okropnie każdego dnia. Czasem ci mówiłem, ale nie chciałem cię też martwić, więc nieraz milczałem, ale nie mogłem spać w nocy i robiłem to w dzień i ciągle miałem nudności. Nawet teraz! – wyrzuciłem orientacyjnie ramionami w powietrze. – Zrobiłem test ciążowy jakiś czas temu, postanawiając, że nie będę ci mówił, by nie sprawiać ci przykrości, gdyby wyszedł negatywny – uścisnąłem dłonie Louisa. – I rzeczywiście, okazało się, że nie jestem w ciąży, ale wciąż czułem się naprawdę wykończony. Zwaliłem wszystko na naukę, bo sam zwracasz mi ciągle uwagę, że przemęczam się przez studia.
– I? – po jego nerwowym tiku podrygiwania jednego z kolan w górę i w dół zrozumiałem, że niepotrzebnie to wszystko przeciągam i stresuję go. Zdecydowałem się przejść do sedna.
– Byłem dzisiaj na tych zakupach z Twoją siostrą – zacząłem bawić się obrączką na jego palcach. – Powiedziałem jej o wszystkim, co czuję, a później widziała jak dostałem skurczu, więc zaproponowała szybkie badania – w tym momencie postanowiłem ułożyć jego dłoń na swoim brzuszku, wkładając ją pod moją koszulkę. – Nie wiem jak tego nie zauważyliśmy i co przeoczyłem i dlaczego ten test wyszedł negatywny, ale to początek drugiego miesiąca i... Jestem w ciąży, Louis.
Wyraz jego twarzy momentalnie ze zmartwionego przemienił się w zszokowany, po chwili zastąpiony również ogromnym szczęściem. Jego oczy się zaświeciły przez wilgoć. – T-to pewne?
Pokiwałem głową, uśmiechając się cierpko.
– Więc, Boże, dlaczego się nie cieszysz, kiedy ja mam ochotę skakać pod sufit?! – jego chaotyczna reakcja sprawiła, że uśmiechałem się. – Nie chcesz dzidziusia? Przecież chciałeś. Zaczęliśmy się specjalnie starać! Tak długo się staraliśmy, żeby się udało!
– Chcesz zobaczyć zdjęcia? – zaśmiałem się, napinając brwi. Zmieniłem temat, a on był wszystkim zbyt zszokowany, by to w ogóle zauważyć. Ciężkie łzy chciały przedostać się przez jego piękne oczy.
– Pokaż mi, Boże, pokaż! – wykrzyknął, rzucając się na mnie i całując kilkukrotnie w szczękę oraz skroń, nim w końcu nie wtulił się całkowicie w moją szyję, mocząc strukturę mojej szyi łzami. Zachichotałem w jego ucho, a kiedy odsunął się ode mnie nadal pozostając bardzo blisko mnie, wyciągnąłem z tylnej kieszeni moich spodni złożone kilka zdjęć USG. Podałem je Louisowi, cały czas się uśmiechając ze stresu.
Obserwowałem dokładnie jego miny, śmiejąc się pod nosem, gdy ściągnął brwi, przyglądając się uważniej zdjęciom: – Czy ja mam już zwidy czy...
– To bliźnięta, Lou... – szepnąłem, wypuszczając z ust cichy szloch. – Tutaj jest jedno dziecko, a tutaj drugie – wskazałem palcem na zdjęcie, które wiedziałem, że powieszę w sypialni na ścianie, obok tych zdjęć USG Raisin.
– To... niespodziewane – ucichł, zakrywając usta lewą dłonią, ciągle patrząc na zdjęcia.
– C-co teraz będzie? – moje ramiona zaczęły się trząść.
Louis natychmiast objął mnie, mocno całując w skroń.
– Nie płacz, kochanie. Przecież damy sobie radę. Pragnęliśmy dziecka od bardzo długiego czasu.
– Ale to jest dwójka! – wydąłem wargę, uczepiając się jego znoszonego swetra. – A ja jestem mężczyzną, nie znoszę ciąży tak, jak kobiety. To nie jest do końca bezpieczne, bo szyjka mojej macicy jest wąska i nie wiem, jak pomieści się tam dwójka maluchów! – zapłakałem.
– Lottie powiedziała, że to ci zaszkodzi? – zesztywniał, przestając kreślić wzorki na moich plecach.
– Nie, to mi nie zaszkodzi oprócz tego, że po prostu będę czuł się podwójnie źle, podwójne wymioty, biegunka, skórze, dwie pary nóżek i rączek, tylko... to niebezpieczne dla nich, rozumiesz, Lou? Nie zniosę tego, gdy stracę któreś z nich, a jest taka możliwość chociaż na ten moment wszystko jest dobrze.
– Oh kochanie, Harry... – Louis pociągnął nosem, bujając naszymi ciałami i zaczął szeptać w moje ucho. – Jeśli teraz wszystko jest dobrze, nie powinniśmy się zamartwiać na zapas, wiesz? Daliśmy sobie radę poprzednio i teraz mamy piękną, zdrową córkę i wiem, że ta sytuacja jest trudniejsza, ale zaopiekowałem się tobą poprzednio i teraz jestem w stanie zrobić to ponownie, w podwojony sposób. Będziemy bardzo ostrożni. Ale teraz przestań się denerwować, wiesz, że to wpływa w najgorszy sposób na ciążę.
Pokiwałem głową. – Spanikowałem – szepnąłem. – Zacząłem odtwarzać w głowie różne rzeczy, spanikowałem.
– Wiem, ale już wszystko jest okej – Louis nachylił się, żeby pocałować mój nos, a później usta. – Będziemy rozważni i delikatni, a wtedy na pewno wszystko skończy się dobrze i dostaniemy dwójkę przepięknych dzieci.
– Dobrze. Przepraszam, że mogłeś pomyśleć, że się nie cieszę. Jest przeciwnie! Jestem w największej miłości co do dwóch maluchów, tylko tak cholernie się boję...
– Shh... – szeptał. – Z wszystkim sobie poradzimy. Tak, jak robią to Tomlinsonowie.
– Tak, jak robią to Tomlinsonowie – powtórzyłem dużo ciszej, ale pewniej siebie. Uśmiechnąłem się, wkradając dłoń pod moją koszulkę. Czułem opuchliznę spowodowaną ciągłymi bólami i wymiotowaniem, ale i tak cieszyłem się, wiedząc, że znów mam w sobie cząstkę miłości mojej i Louisa, która rozwija się tam bardzo powolutku. – Będę zajmował się nimi najlepiej jak potrafię. Obiecuję – powiedziałem do siebie, do Louisa i do nich.
Mój mąż uścisnął mój kark, pocierając go z czułością i poprosił żebym odchylił twarz w jego stronę, a wtedy namiętnie rozchylił moje wargi swoimi własnymi, napierając dłońmi na moje boki.
Sprawił, że uwierzyłem mu, iż wszystko się ułoży. Nie mogło być inaczej. Czułem, że czeka nas tak dobre zakończenie, jak w książkach i filmach.
To zabawne, na końcu historii trafiliśmy znów na jej początek.
Koniec ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top