60. Louis i Raisin to jest to, o czym zawsze marzyłem.
Długo wyczekiwana scena.
**
– Harry, ja chyba umieraaaam... – usłyszałem w salonie, dochodzące z góry jęki swojego chłopaka, na które czule przewróciłem oczami zanim podniosłem się z kanapy. Od dwóch dni codziennie budziły mnie te słowa, ba! Słyszałem je nawet trzy razy w ciągu dnia. Nie ma to, jak facet z grypą. Istna tragedia. Louis ciągle przyjmował leki, czuł się dużo lepiej i miałem wrażenie, że te jego skomlenie jest już trochę naciągane.
Jednak nie byłbym sobą, gdybym od razu nie skierował swoich zmartwionych, szybkich kroków do sypialni.
– Nie przesadzaj już, dostałeś tylko kataru! – zawołałem, krocząc po schodkach, a gdy w końcu znalazłem się w naszym pokoju, zakrywał on twarz swoimi dłońmi, jęcząc.
– Ja już nie pamiętam jak wyglądało życie, gdy byłem jeszcze w pełni szczęśliwy – załkał, sprawiając że wybuchłem śmiechem, przytrzymując się komody, by nie upaść. Prawdziwa królowa dramatu...
– Więc co tym razem? Zjadłeś obiad, masz tutaj dużo chusteczek i obejrzałeś film – wyliczałem, stojąc nad jego łóżkiem z założonymi na piersi ramionami.
– Zimno mi – burknął, mocniej oplatając się kołdrą. – I bolą mnie zatoki. I plecy – fuknął. – Może jednak potrzebny jest ten szpital? – dodał.
Ściągnąłem brwi, podchodząc bliżej niego, aby położyć dłoń na jego czole. To niemożliwe, że Louis teraz proponuje wizytę u lekarza, kiedy ja sam nie mogłem go do tego namówić!
Poczułem pod skórą zdecydowanie nienaturalne ciepło.
No tak, znowu ma gorączkę. Ja już naprawdę nie wiedziałem, co robić.
Westchnąłem ze zrezygnowaniem, siadając przy Tomlinsonie, który leżał ubrany w sweter z długim rękawem, dresy i grube skarpetki.
– Czyli ta kąpiel nic nie pomogła? – zmarszczyłem brwi, słysząc wychrypiałe "tylko na chwilkę".
– Spałeś dzisiaj praktycznie tak długo co Raisin – położyłem głowę na jego ukrytym pod kilkoma warstwach materiałów biodrze. – Powinno być ci lepiej, misiu...
– Czuję się tak źle... – podniósł i upuścił dramatycznie swoją klatkę piersiową. – W dodatku sam musisz zajmować się teraz wszystkim. Sprzątasz, gotujesz... i niańczysz mnie bardziej, niż Rai – powiedział, pociągając nosem. – Jak ty byłeś chory rok temu, to przeszło ci po dwóch dniach!
– Najwyraźniej twoja dolegliwość to nie tylko jakieś tam zwykłe przeziębienie. Jesteś chory, Lou. Weź tę sprawę w końcu na poważnie – westchnąłem, nagle odwracając głowę w stronę drzwi, po usłyszeniu na korytarzu kroków.
– Wyglądasz źle, braciszku. – Lottie, która znikąd stanęła przed nami zaśmiała się, patrząc na swojego brata z grymasem na twarzy. Uśmiechnąłem się do niej, podnosząc swój tyłek z łóżka, by przytulić blondynkę. Nawet nie słyszałem, że ktoś wszedł do domu!
– Źle? – sekundę później w pomieszczeniu pojawiła się także moja siostra. Kompletnie się tego nie spodziewałem! – Nie sądziłam, że można wyglądać rzeczywiście jak gówno.
Szatyn pokazał jej środkowy palec, jednak przy tym sama ta czynność sprawiła mu wiele wysiłku.
– Gemma! – pisnąłem z utęsknieniem, przytulając moją głupiutką siostrzyczkę, której nie widziałem już od dłuższego czasu.
– To trochę nie fair, że znam Louisa dłużej, jest moim przyjacielem, a ty mi go tak po prostu ukradłeś, H! – prychnęła, siadając na łóżku obok szatyna.
– I wypominasz mi to teraz? Teraz, kiedy mam z nim dziecko, dzielę jeden dach i toaletę? – zaśmiałem się, ściągając brwi z rozbawieniem. – Przecież jesteś bardzo mile widziana w naszym domu. Dlaczego tak rzadko przychodzisz? – spytałem podejrzliwie.
– Em... – nagle umilkła, bardzo podejrzanie dla całej naszej trójki się pesząc. – Poznałam kogoś...
– O nie – palnąłem równocześnie z Louisem. Oboje doskonale wiedzieliśmy, na jakich facetów trafiała moja siostrzyczka. Do niej wręcz lepiły się same dupki! To nie mogłoby wróżyć nic dobrego, chociaż trzymałem kciuki za moją siostrę, wierząc, że znajdzie tego właściwego mężczyznę pewnego dnia.
– Zawsze reagujecie na takie informacje w ten sam sposób! – zawołała z wyrzutem.
– A przypomnieć ci tego gościa, który chciał z tobą pójść do łóżka już na drugiej randce? – uniosłem brew do góry.
– Albo tego, który okazał się homofobem? – dodał od siebie Tomlinson.
– Nie wspominając już o całej reszcie facetów, którzy okazywali się po prostu impertynenckimi dupkami – machałem ręką.
– A może tym razem Gemma jest z kimś naprawdę zajebistym? – wybuchła niespodziewanie Lottie, broniąc brunetki, która posłała jej uśmiech w wyrazie podziękowania. Uniosłem brwi, pierwszy raz słysząc zirytowany tembr głosu siostry Louisa.
– Powtarzam sobie to samo od paru lat, Lotts – mruknąłem. – Moja siostrzyczka zwyczajnie ma ogromnego pecha i trafia na samych skończonych fiutów.
– Właściwie jeden z nich nawet nie miał tak szczerze fiuta – Gemma wzdrygnąła się, a ja spojrzałem na nią z grymasem, ukrywając swoją twarz w dłoniach.
– Przepraszam, Gemms, ale mój chłopak skarży się na to, że umiera, więc nie mamy ochoty gadać o kutasach – żachnąłem się. Nie miałem głowy do tych głupstw. Naprawdę martwiłem się o Louisa.
– Nadal masz gorączkę, braciszku? – zagadnęła go blondynka, siadając bliżej niego i kładąc palce na jego szyi, aby zbadać węzły chłonne.
– Gorączka znów wróciła – wciąłem się w zdanie szatynowi, który zdążył tylko rozchylić usta. – Nic nie mów. Nie pozwoliłem ci! – machnąłem palcem przed jego małym noskiem. – Ma gorączkę i właśnie chciałem wyciągnąć go do szpitala.
– Dlatego ja tu jestem! – zawołała Lottie.
– Ale... – skrzywiłem się – jesteś ginekologiem.
– To nieistotne – przewróciła oczami, wbijając dwa palce w puls szatyna, który odskoczył, posyłając jej złowrogie spojrzenie.
– Ja umieram. To mój koniec. Przekażcie mojej córce, że tata ją kochał. Przekażcie Harry'emu, że był miłością mojego życia. A na moim nagrobku napiszcie: "był kochającym..."
– Louis, zamknij się – przerwała mu Lottie. Chłopak wydął wargę, a Gemma zaczęła się z niego śmiać. – Zdecydowanie masz powiększone węzły chłonne i wręcz parzysz... Otwieraj ryj – prawie się oplułem słysząc to.
– Nie ufam ci, spierdalaj – Louis wcisnął się w poduszkę, zasłaniając usta dłońmi, by tylko ich nie otworzyć. Lottie postanowiła nie dać za wygraną i uderzyła go udem między nogi, przez co nawet ja się skrzywiłem, widząc ogromny grymas bólu na jego twarzy.
– Ty mendo, a jeśli nie będę mógł mieć już więcej dzieci?! Planuję drużynę piłkarską i muszę być sprawny!
– Otwieraj tę paszczę zanim dam ci z łokcia!
Louis wykrzywił się z bólu, ale w końcu otworzył swoje usta. Aż zabolało mnie w kroczu, wyobrażając sobie co musiał poczuć.
– Masz gardło całe zaczerwienione, kochanie – powiedziała Lottie, po użyciu dodatkowo latarki w swoim telefonie. – Gdzieś ty był, że tak się rozłożyłeś?
– N-no... – zaczął Louis, jednak odkaszlnął, a ja spojrzałem na ścianę w pokoju. Zdecydowanie musimy go przemalować!
– Pokłóciliśmy się, dobra? – przegryzłem nerwowo wargę posmarowaną balsamem. – Louis musiał odreagować, więc wyszedł z domu.
– Ale to wcale nie musiał być ten moment – Lou skierował na mnie wzrok. – Wyszedłem tego samego dnia o poranku na chwilę, bo.... pies nam uciekł, musiałem go przecież złapać.
– Co?! Jak to wam uciekł? – oburzyła się Gemma, która musiała mu uwierzyć. – Skoro tak zajmujecie się psem, to aż współczuję kiedyś Raisin...
– No przecież go złapałem! – oburzył się wzdychając, gdy słyszał jak brzmi jego głos. Mówił zupełnie przez nos i oddychał tylko poprzez usta.
– Dobra, teraz muszę zbadać twój oddech. Co jeśli to zapalenie płuc? Powinieneś być teraz u lekarza – Lottie naprawdę była zdenerwowana, gdy zaczęła wykonywać kolejne badania. – Mogłam wziąć stetoskop, ale poradzimy sobie i bez niego.
Bacznie obserwowałem jak kładzie dłonie pod koszulką szatyna. Rozkazała mu wziąć oddech. Na jej twarz wpłynął grymas skupienia. Louis wydymał trochę swoją wargę, w momencie, kiedy ja poczułem mokry nos na mojej stopie.
– Poppy! – uśmiechnąłem się, kiedy psinka wskoczyła na łóżko. Wówczas pogłaskałem jego łebek.
– Czym go karmicie? – Gemma wytrzeszczyła oczy, opierając się o framugę drzwi ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej ramionami. – Był malusieńki, a teraz?
– U weterynarza okazało się, że nie jest czystym kundlem, więc urośnie trochę więcej, niż standardowy pies z ulicy – zaśmiałem się, patrząc na nią głupio.
– Chyba wyczuwa twoje cierpienie – Lottie zachichotała, głaszcząc biszkoptowego psiaka za uszkiem, kiedy Poppy wdrapał się ostrożnie na Louisa, głównie opierając daj pysk na jego torsie. Lou uśmiechnął się, kiedy pies polizał go po policzku. – Jakie leki mu dawałeś? – spytała mnie, sprawdzając jeszcze reakcję źrenic Louisa na światło jej latarki.
– To, co tu widzisz – wskazałem ręką na nocną szafkę od mojej strony łóżka, na której było wysypisko przeróżnych leków.
W tym samym czasie usłyszałem płacz Rai, więc poderwałem się do góry. Pozostawiając za sobą jeszcze trochę wypytującą Louisa o szczegóły jego choroby blondynkę, prędko pognałem do pokoiku dziewczynki, która machała rączkami, czekając aż ktoś w końcu się nad nią pojawi.
– Tatuś tu jest, już jestem Rai. Już jestem – mówiłem cichutko, w momencie, gdy wyciągałem ją z łóżeczka, przytulając do swojej piersi. – Cichutko, właśnie tak – szepnąłem do jej uszka, całując jej kark. Zauważyłem, że wszystkiemu przyglądała się Gemma.
– A ja ci pieluchy pomagałam zmieniać i wycierałam twoje gluty... – westchnęła z leniwym uśmiechem, który odwzajemniłem. Cmoknąłem czoło dziewczynki, bujając ją w moich ramionach.
– Kiedy to było, Gemma? – wzruszyłem ramionami, przymykając oczy, gdy trzymałem swojego najpiękniejszego aniołka.
– Całkiem niedawno – pokazała mi język. – Nie sądziłam, że to ty jako pierwszy dasz naszym rodzicom wnuka – przyznała. – Zawsze traktowałam cię jak- po prostu swojego małego braciszka. Kiedy była twoja osiemnastka wciąż myślałam, że masz dziesięć lat. Nigdy nie przyprowadzałeś chłopaków do domu nawet wtedy, gdy każdy wiedział o twojej orientacji. Zawsze trzymałeś się tylko z Niallem. Nie chodziłeś na randki, w przeciwieństwie do mnie. Nie szukałeś sobie nikogo i wygląda na to, że twój facet sam na ciebie tak po prostu trafił. To zupełnie nie fair.
– Cóż, nie zmieniłbym nic w tym, co się stało. Naprawdę – podszedłem do łóżka, wyciągając z niego smoczek, który Rai musiała wypluć w trakcie snu. Włożyłem go do ust dziecka. Trochę się sprzeciwiała, ale udało się. Przestała płakać i się wiercić. – Louis i Raisin to jest to, o czym zawsze marzyłem. To, gdzie teraz żyję przekroczyło, wszystkie moje nawet te największe sny. Nie mogło być lepiej – rozmarzyłem się.
– To jest takie urocze! – pisnęła, podchodząc bliżej. – Daj mi moją piękną bratanicę i idź do twojego zdychającego z powodu kataru faceta.
– Naciesz się nią – uśmiechnąłem się, kiedy Rai wyciągnęła łapkę do Gemmy. – Idziesz do cioci, kochana.
Obydwoje pomaszerowaliśmy do pokoju, gdzie jak się okazało Lottie wypisała na kartce wszystkie leki jakie powinienem jeszcze dokupić, następnie mówiąc jeszcze:
– I masz nie pozwalać mu wychodzić z łóżka, Harry.
– Się wie... – zażartowała Gemma z przekąsem. Spłonąłem przez nią rumieńcem, patrząc na siostrę z oburzeniem. Natomiast Lottie aż podskoczyła, dostrzegając Raisin w jej ramionach.
– Jest taka mała jak Louis – skomentowała. Od razu spojrzałem na oburzenie szatyna.
– Daj mi spokój! Jestem duży!
– Chyba tylko w spodniach i w swoim ego, kochanie – uśmiechnąłem się niewinnie mówiąc to, a chwilę później pokój wypełniło histeryczne rechotanie naszych sióstr.
– Przynajmniej w spodniach, ale to już jest coś. Mam większego, niż wszyscy faceci Gemmy zebrani razem.
– Oh, zdecydowanie masz wielkie ego – zakpiła Gemma. – Widziałam go raz nago, gdy był najebany i nie byłam pod wrażeniem!
– Co?! – zerwałem się od razu, zauważając, że moje i Lottie głosy od razu się zsynchronizowały w zdziwieniu.
– Zanim się jeszcze poznaliście to opowiadałam wam jak Lou podrywał mojego byłego, co nie? – Louis zaczął się śmiać na to wspomnienie, a ja nietęgo pokiwałem głową.
– Pamiętam, ale do czego zmierzasz? – spytałem, dziwnie czując się, gdy wyobraziłem sobie, jak Louis podrywa jakiegoś faceta. Wręcz muszę przyznać, że nie potrafiłem sobie tego wyobrazić.
Bo przecież Louis jest tylko mój.
– Kiedy nasz Boo – specjalnie użyła tego przezwiska – pije, robi się pewniejszy siebie, jak już wiesz braciszku, i kiedy wypił tyle, że nie był w stanie skleić żadnego porządnego zdania, zaczął robić przed moim byłym striptiz, aż nie stanął przed nami takim, jak go Bóg stworzył – ostatnią część opowieści powiedziała zasłaniając uszy Raisin.
– No i po co to wspominałaś? – Louis westchnął, przewracając oczyma resztkami swoimi sił. – Dobrze wiesz, że nie myślałem racjonalnie, a gdy zobaczyłem tego frajera, kiedy byłem trzeźwy, stwierdziłem, że nie zasługiwał na to, co widział.
Patrzyłem się przez chwilę zszokowany raz na Gemmę, a raz na Louisa, nim w końcu powiedziałem: – A mi nigdy nie zrobiłeś striptizu!
– Bo ty robisz to zdecydowanie lepiej,
kotku – odparł Louis, przyciągając mnie bliżej swojego boku. Dziewczyny patrzyły na nas zmieszane, aż w końcu Lottie zdecydowała się po prostu zasłonić oczy Raisin.
– Jak ja współczuję temu dziecku, cholera – przeklęła Gemma.
– Dobrze, że na razie jest za mała, by wszystko zrozumieć... – dodała od siebie blondynka.
– Jezu, przecież nie pieprzymy się na jej oczach – wykrzywiłem swoją twarz.
– No właśnie! – Louis wturował mi. – Najwyżej gdy już śpi, ale nie na jej oczach!
– Jezu Chryste! – Lottie wyrzuciła ręce w powietrze.
– Jesteście nimfomanami? – spytała nas szczerze Gemma.
– Nie ma czegoś takiego – zaśmiała się blondynka.
– Jesteśmy po prostu zakochani – wyjaśniłem im spokojnie. – To chyba normalne, że to robimy?
– Znam dużo osób w waszym wieku, które są w związku i tylko wy jesteście tacy... bezpośredni – przyznała Gemma.
– Seks to nie jest u nas temat tabu i gdy Raisin podrośnie to również nie będzie – Louis wzruszył ramionami. – Nie martwcie się, nie opowiadamy nikomu o naszych preferencjach czy czymkolwiek innym.
Uśmiechnąłem się do niego lekko. Zgadzaliśmy się we wszystkim w naszym związku, to było cudowne.
– Jak Raisin kiedyś mnie zapyta, co robią tatusiowie, że łóżko obija się o ścianę, to odeśle ją od was, od razu uprzedzam – uśmiechnęła się Lottie. Zaśmiałem się, a Louis wplątał palce w moje włosy, bawiąc się nimi.
– Libido kiedyś maleje – zauważyła moja siostra.
– Chyba Louisa nie znasz do końca od tej strony – odparłem ze śmiechem. – Jego libido się nigdy nie skończy, ani za bardzo nie zmaleje. Jest jak zwierzę.
– Nie musiałam wiedzieć tego o swoim bracie – Lottie zakryła dłońmi swoją twarz. – Już nigdy nie spojrzę Louisowi w oczy, ani nie wejdę do tej sypialni, wiedząc co tu się dzieje.
– Więc unikaj też salonu – powiedział od niechcenia mój chłopak. – I kuchni.
– I łazienki – również dorzuciłem swoje trzy grosze.
– To może ja już nawet na podwórku nie będę wchodzić!
– Tam jeszcze nic nie robiliśmy – wzruszył ramionami Louis. – Może jak zrobi się cieplej...
– Dobry plan – uśmiechnąłem się szeroko do mojego chłopaka. Przyłożyłem usta jego twarzy, zaraz później zostawiając buziaka na skroni chłopaka.
– Chyba już ci lepiej, hmm? – uśmiechnąłem się. – Już nie masz gorączki.
– No widzisz! Musisz częściej rozmawiać ze mną o seksie, wtedy mi lepiej!
– Głupek – westchnąłem, chichocząc i odwróciłem się do Lottie i Gemmy, które zawzięcie o czymś rozmawiały. Raisin usypiała w ramionach mojej siostry, co znaczyło, że czuła się przy niej dobrze.
Następnego dnia, po upewnieniu się, że Raisin na pewno zasnęła i Louis także w dalszym ciągu śpi, przebrałem się w luźną bluzkę i spodnie dresowe. W dalszej kolejności wziąłem do ręki leżącego na mojej szafce nocnej laptopa i zszedłem na dół, do salonu. Położyłem laptop na podłodze, uprzednio upewniając się, że jest naładowany. Gdy był w trakcie uruchamiania się, ja rozłożyłem przed nim miękki kocyk, myśląc o tym, że muszę zaopatrzeć się w matę do ćwiczeń. Niestety na dzień dzisiejszy, to musi mi wystarczyć. Chciałem w końcu wziąć się za siebie i jakoś zadbać o swoje ciało, które w dalszym ciągu nie zregenerowało się prawidłowo po ciąży. Oprócz wzmocnienia mięśni brzucha, chciałem także powiększyć swoje ramiona i tyłek, który był zdecydowanie zbyt płaski. Chciałem też ujędrnić uda. Nie czułem się najlepiej sam w swojej skórze, co tylko zmotywowało mnie do działania. W końcu musiałem coś zrobić z samym sobą. Ciągłe siedzenie i leniuchowanie w domu męczyło mnie i nie było dobre dla mnie samego, jak i mojego ciała i samopoczucia. Miałem zacząć ćwiczyć niedługo po wyciągnięciu szwów z mojego podbrzusza, gdy już wszystko było w porządku, jednak to mi nie wyszło, bo byłem zbyt leniwy.
Teraz czuję się na to gotowy. Mogę to zrobić.
Włączyłem w przeglądarce internetowej trzy karty, w każdej szukając odpowiedniego, niezbyt długiego ćwiczenia na każdą partię ciała jaką chciałem poćwiczyć, w pierwszej kolejności decydując się na brzuch. Najpierw oczywiście musiałem zrobić rozgrzewkę, by uniknąć jakiegokolwiek wypadku w trakcie, czy po ćwiczeniach. Czułem się w tym wszystkim zielony. Po chwili namysłu postanowiłem zrobić to, czego zawsze uczyli mnie na wf'ie, dlatego zrobiłem parę pajacyków i podstawowych ćwiczeń rozciągających. I to samo w sobie sprawiło mi trochę trudności, dlatego niestety wiedziałem, że moja kondycja jest potworna. Siadając na podłodze, schowałem twarz w swoich dłoniach, biorąc głęboki oddech, by poważnie wziąć się w garść. Już po kilku sekundach motywowania siebie słowami "dasz radę" w mojej głowie, włączyłem jakiś tutorial dla początkujących, który miał mi pomóc.
– Boże, już jestem zmęczony od samego widoku – sarknąłem pod nosem, obserwując faceta, który pokazywał ćwiczenia ramion.
Musiałem wziąć się w garść. Ciągle to powtarzałem.
Wyobraziłem sobie siebie z idealną figurą - taką, o jakiej marzę. To dodało mi powera do ćwiczeń. Zacząłem rozciągać swoje barki i ramiona. W końcu nadszedł czas na wykonanie ćwiczeń i tak, jak pierwsze wcale nie było takie złe, to już będąc w połowie, czułem jak moje małe bicepsy zaczynają pulsować, a ja oddychałem nierówno starając się wytrzymać.
Ale chciałem być ujędrniony i... seksowny. By wierzyć mojemu partnerowi, że jestem piękny, kiedy tak o mnie powiada.
W końcu, przechodząc do ćwiczeń ud oraz pośladków, wylądowałem klęcząc i podpierając się rękoma na podłodze miałem podnieść do góry jedną nogę, wyciągając ją i prostując. Co do chuja? Jak mam to zrobić?
– I niby w ten sposób ma urosnąć mi tyłek? – prychnąłem.
– Jeśli będziesz wykonywał to ćwiczenie prawidłowo, to tak.
Krzyknąłem, przewracając się na bok po usłyszeniu niespodziewanie głosu Tomlinsona.
– Auć, ty dupku przebrzydły – bąknąłem z oburzeniem, podnosząc się, po tym jak mój łokieć niefortunnie zderzył się z podłogą. Chłopak stał w wejściu do salonu, opatulony kocem przyglądając mi się z uśmiechem.
– To ćwiczysz, czy nie?
Pokręciłem głową, wzdychając. Włosy leciały mi do oczu, więc ściągnąłem gumkę z mojego nadgarstka, by związać moją grzywkę na czubku głowy w małego koczka. Ustawiłem się znów w poprzedniej pozycji.
– Najpierw kolana rozłóż dalej od siebie, tak samo ręce. Kto, jak kto, kociaku, ale ty powinieneś znać tę pozycję.
Zarumieniłem się, ignorując jego słowa, jednak posłuchałem jego rady, prawidłowo rozstawiając nogi. Zacząłem wykonywać ćwiczenie, zanim usłyszałem jeszcze jak chłopak mówi: – Napnij mięśnie, a nie ćwiczysz z takim flakiem zamiast tyłka.
– Przecież robię to, jak ten facet – westchnąłem, patrząc na nagranie. Miałem pewność, że każdą czynność wykonywałem tak samo!Westchnąłem głośno, gdy poczułem dłoń Louisa na swoim lewym pośladku, który mocno ścisnął, przez co znacznie się spiąłem.
– Teraz jest prawidłowo. I masz tak robić cały czas – powiedział cicho, z dłonią cały czas spoczywającą w jednym miejscu. Zacząłem wykonywać ćwiczenie, nasłuchując jak Louis chwali mnie, kiedy dobrze zaciskałem swoje pośladki, unosząc lewą nogę do góry. Po czasie jednak miałem dość bycia obserwowanym, a Louis tylko mnie rozpraszał ze swoimi dłońmi.
– Jesteś okropny! – jęknąłem, siadając. – Jak mam niby wyrobić sobie fajną dupę skoro cały czas mnie dekoncentrujesz?
– Chcę ci tylko pomóc w ćwiczeniach, mały, bo wiem, że ci na tym zależy. – Louis udawał niewiniątko, patrząc na mnie i przekręcając delikatnie głowę w bok. Zawsze to robił, a ja już znałem jego taktykę. I tym razem nie nabierze mnie na kotka ze "Shreka".
– Ty chyba zdrowiejesz, co? – przewróciłem na niego oczami i decydując się nie poddawać, wróciłem do wykonywania ćwiczenia, jednak tym razem na drugą nogę.
– No co ty? Jestem nadal umierający, ale nie mam już gorączki, przez co czuję się lepiej. Nic już mnie również nie boli – Louis zaśmiał się, siadając przy mnie. Czułem jak obserwuje mój tyłek.
– Za to mnie, owszem – wydyszałem, czując jak bardzo napięte miałem mięśnie pośladków już pod koniec tego ćwiczenia. Ledwo wstałem z podłogi szykując się do robienia przysiadów.
„Nogi ułóż w odległości dwóch stóp od siebie, nie wyginaj palców do zewnątrz. Złącz swoje dłonie utrzymując zgięte łokcie, a następnie schyl się tak, jakbyś zwyczajcie przechodził do siadu” Słuchałem faceta na moim laptopie, patrząc jak wypina on swoje pośladki. Teraz musiałem zrobić to samo. Oczywiście, prawie nie będąc zdziwionym, w momencie wypięcia się do Louisa, poczułem jak daje mi mocnego klapsa, przez którego prawie się przewróciłem.
– Louis! – warknąłem do niego, mrużąc oczy i dalej wykonując ćwiczenie. – Mam w nosie to, że masz ochotę na mój tyłek, bo ja chcę ćwiczyć.
– Nie byłbym tego taki pewny... – uśmiechnął się pewnie, przysuwając do mnie. Jego dłonie spoczęły na moich biodrach i czułem na karku jego oddech, kiedy swoją męskością przez spodnie otarł się o moje pośladki.
– Naprawdę chciałbym poprawić swoją formę i mieć fajne ciało. Nie interesuję mnie teraz twoja potrzeba – poinformowałem go. – Chcę wyrobić swoje ciało, a gdy tylko będzie ciepło zacznę biegać.
– Bardzo się z tego powodu cieszę, słońce... – szepnął, chwytając moje pośladki. – Na pewno wyjdzie ci to na zdrowie.
– Więc pozwól mi teraz ćwiczyć w spokoju, żebym miał fajne pośladki i wyjdź – przymknąłem powieki z poirytowaniem. Nie mogłem ustąpić Louisowi, a jeśli już miałbym, to musi pokazać mi jak wielkie czuje do mnie pożądanie.
– W takim razie wypnij się ładnie na czworakach... – poprosił, zmuszając mnie do ukłękniecia z powrotem na podłodze.
– I jak mnie do tego zmusisz? Miałem teraz robić przysiady i nie chcę klęczeć – zaśmiałem się, przechodząc jednak do pozycji, o którą poprosił. Byłem ciekawy tego, o co mu chodzi. Klęczałem przed nim z uniesioną brwią. Wyglądałem jak gówno w zbyt dużym t-shircie, legginsach oraz kropelką potu na czole. W dodatku nie miałem na sobie makijażu.
– Po prostu to zrób – uszczypnął mnie w udo, a ja wzdychając cicho, w końcu ustawiłem się na czworakach, myśląc, że chłopak pokaże mi jak powinienem dalej ćwiczyć.
– Nadal nie rozumiem o co ci chodzi... – westchnąłem, ustawiając prawidłowo swoje dłonie, podobnie jak kilka minut temu.
– Za dużo gadasz, H – stwierdził, a ja w jednej chwili poczułem jak moje spodnie, razem z bokserkach powędrowały w dół. Zimno uderzyło w moją skórę. Gęsia skórka ekscytacji pojawiła się na moich udach. Cholera, nie tak miało być.
– L-Louis... – ostrzegłem go, przełykając ślinę, gdy poczułem mojego wpół twardego członka. Kurwa, zawsze stawałem się dla niego tak szybko gotowy.
– Hmm? – udawał, że słucha, a ja wstrzymałem na parę sekund oddech, czując jak blisko mojego wejścia znajdowała się jego twarz. Rozchylił on lekko moje pośladki dłońmi. – Twój tyłek wygląda pięknie i smakowicie – poczułem jego język blisko obręczy moich mięśni. Podniecenie rosło w całym moim organiźmie. Fala ciepła uderzyła we mnie z nienacka uderzając w wewnętrzne ściany mojego podbrzusza.
– L-Louis... – jak to jest, że w takich sytuacjach byłem zdolny jedynie na wypowiedzenie jego imienia i to do tego w tak potrzebujący sposób?Zacząłem po chwili niemal błagać o jego dotyk i mokry język, gdy zaczął uciskać w dłoniach moje oba pośladki, zaciskając palce na jędrnej po ćwiczeniach skórze. W końcu mój cudowny chłopak zlitował się nade mną i powolutku wsunął koniuszek swojego języka w moją dziurkę, w tym samym też czasie zasysając na niej swoje wąskie usta. Jęknąłem odwracając swoją głowę w miarę możliwości, widząc jak Louis jedną dłonią sięga po moją męskość, a drugą trzyma w swoich dresach.
– B-Boże – wyrwało mi się. Czułem jak moje ręce zaczynały się coraz bardziej trząść, ilekroć chłopak przyspieszył ruchy swego języka. Zacząłem sapać i jęczeć coraz głośniej, gdy Louis zaczął wykonywać ruchy dłoni na moim penisie synchronizując je z ruchem języka. – Proszę... – zaskomlałem, mocniej wypinając pośladki, kątem oka także obserwując jak chłopak zaspokajał siebie, mrucząc przy tym cicho. Zacisnąłem z rozkoszy oczy, rozchylając wargi i kładąc dłoń na tej Louisa, która pompowała moją męskość. Chciałem by jego ruchy były szybsze. Chłopak w kilka minut doprowadził mnie do prawdziwego bałaganu. Zacisnąłem z rozkoszy oczy, rozchylając wargi i kładąc dłoń na tej Louisa, która pompowała moją męskość. Chciałem by jego ruchy były szybsze. Chłopak w kilka minut doprowadził mnie o prawdziwego bałaganu.
– Wiesz... – mruknął, czego się zupełnie nie spodziewałem, odsuwając ode mnie całkowicie, powodując, iż przez szok tym spowodowany przewróciłem się na brzuch. – Chyba powinieneś wracać do ćwiczeń – puścił mi oczko.
– Louis, nie. Kurwa, zrobiłeś to! – zawołałem odwracając się do niego i włożyłem dłoń do jego dresów. – Doszedłeś pierwszy i teraz chcesz mnie zostawić!
– Przecież mówiłeś, że ci przeszkadzam? – spojrzał na mnie z góry, gdy ja żałośnie przed nim klęczałem kiedy wstał. – Zmieniłeś zdanie?
– Tak, cholera! Nie przeszkadzasz mi w najmniejszym stopniu, kotku! Masz to dokończyć – zabłagałem. – Inaczej zero mojego ciała do końca tygodnia! Znów będę spał w spodniach i długim rękawie.
– Co mam dokończyć? – warknął, popychając mnie na plecy, którymi wcisnąłem się w mięciutki, gruby koc. – Powiedz mi – sapnął, wspinając się nad moją zdyszaną sylwetkę.
– Spraw żebym doszedł. Louis, chcę dojść dla ciebie – poprosiłem, patrząc na niego z niewinnością.
– Jesteś niegrzeczny, wiesz? – zmrużył swoje oczy, jakby naprawdę chciał mnie skarcić niczym małe dziecko. Jego dłoń sunęła bezceremonialnie tuż przy moim wyciekającym kutasie.
– Teraz już będę dobrym chłopcem dla ciebie – przyrzekłem, łapiąc jego kark.
– Powinieneś dostać te karę, wiesz? - szepnął tuż przy moim uchu, następnie całując jego małżowinę. – Uwielbiasz mnie denerwować, skarbie...
– To ty mnie zdenerwowałeś – wywinąłem swoje usta w podkówkę. – Przyjmę wszystko, obiecuję, że będę dobry tylko rób mi dobrze – powiedziałem, a Louis uśmiechnął się jakby właśnie takie słowa chciał usłyszeć. Scałowałem jego uśmiech z warg, cmokając go kilkukrotnie. Uwiesiłem się na nim, uderzając swoim kroczem w jego miednicę.
– Teraz to ty jesteś potrzebujący – przegryzł swoją wargę, dotykając mojego pulsującego krocza.
– Użyjemy wibratora? – wypaliłem nagle, siadając na nim okrakiem. – Proszę.
– Chcesz użyć naszej zabawki pierwszy raz? – oblizał miejsce na moim karku, wgryzając się tam.
Po jakimś czasie w końcu dostałem to, czego chciałem.
Nie mogłem pozwolić Louisowi, by zostawił mnie w tak koszmarny sposób. To on narobił mi ochoty na seks, więc on musiał to dokończyć. Nie spostrzegłem momentu, w którym Louis mówił coś jeszcze i zniknął z moich oczu. Siedziałem na kocyku, pozbywając się całkowicie swoich legginsów.
Louis wrócił z naszą zabawką. Sztuczny penis miał bardzo ładny, pudrowy fioletowy kolor. Nie mogłem się doczekać aż we mnie wejdzie. Wiedziałem, że to wszystko nie potrwa długo, bo przecież już teraz – przed rozpoczęciem – byłem na granicy.
Louis rzucił koło mnie również butelkę lubrykantu, zanim usiadł obok, wówczas całując mocno moje wargi. Od razu usadowiłem się na klęczkach, odwrócony w jego kierunku swoimi pośladkami. Prawie wciskałem mój tyłek w jego kolana.
Poczułem jak znowu całuje mój kręgosłup, obejmując mnie od tyłu, kiedy przygotowywał swoje palce do tego, by je we mnie włożyć.
Podszczypał miejsce wewnątrz mojego lewego uda, zdając sobie sprawę z tego, jak ta czynność na mnie działa.
– Nie będę cię długo rozpychał, skarbie. Chcę żebyś doszedł dopiero z zabawką w środku – wychrypiał lubieżnie. Nim się obejrzałem byłem rozciągany. To było trudne, ponieważ czułem, że zaraz wytrysnę, ale powstrzymywałem to, nie mogąc tego zrobić z paluszkami Louisa we mnie. Czekałem cierpliwie na wibrator, nie umiejąc nic powiedzieć. Wypuszczałem z ust tylko jęki i imię szatyna.
– Nawilż go.
Oblizałem swoje usta, odwracając się do Louisa.
– Nie- Lou, proszę. Ty to zrób, ja nie dam rady – przycisnąłem swojego penisa do kocyka, ocierając się o podłogę dwukrotnie, ale Tomlinson zatrzymał moje ruchy jedną dłonią.
– Nawilż wibrator, kotku.
Stęknąłem, poddając się. Odwróciłem się do Louisa, biorąc zabawkę w dłonie. Wszystko robiłem bardzo szybko, aczkolwiek nieporadnie. Wycisnąłem płyn na sztucznego penisa, dłonią rozprowadzając wszystko po całości.
– Nie wiem jak to udało się Zaynowi, ale wybrał rozmiar bardzo zbliżony do mojego penisa – Louis zaśmiał się, a ja tylko trąciłem zabawkę w jego dłonie, odwracając się znowu tyłem. Moje kolana drżały już w momencie, kiedy czubek penisa uderzył w moje wejście. – I jak, kochanie?
– Mocnej. Szybciej. Nie baw się, Lou.
– Nie mogę szybciej. Zrobię ci krzywdę – objął mnie drugim ramieniem. Fuknąłem pod nosem. – Poruszę tylko trochę i włączę go, dobrze?
Zabawka była już cała we mnie. Nie było tak przyjemnie jak mogłoby być, gdyby penis był Louisa, ale było wystarczająco. Byłem już i tak zbyt blisko orgazmu, żeby narzekać.
– Tak.
– Jesteś zbyt pewny, że nie dojdziesz zanim go uruchomie?
– Jestem pewny, że dam radę, jeśli się pośpieszysz – szepnąłem, przyzwyczajając się do uczucia. Zacisnąłem oczy, kiedy Louis któryś już raz wsunął i znowu wysunął ze mnie zabawkę. Kiedy główka wibratora była przy mojej dziurce, penis dosłownej zawibrował. Wtedy Louis znów go we mnie włożył. – O mój Boże.
Oblizywałem ciągle swoje usta, ponieważ było mi sucho. To było dobre, nie wiedziałem że będzie aż tak wspaniale. Drganie penisa nie było aż tak intensywne, ale stało się takie po jakiejś chwili. Stało się intensywniejsze i jeszcze bardziej intensywne.
Byłem cały mokry od moich naturalnych soków. Louis zaczął dodatkowo ruszać zabawką i gładzić mój bok drugą dłonią. Wpychał we mnie wibrator, przytrzymując go przy mojej prostacie.
– Ach, oh-m, a... – stękałem, i wtedy Louis zauważył, że nie wytrzymam już dłużej. Docisnął jedną z dłoni do mojego penisa i zaczął poruszać sprawnie dłonią, w idealnym tempie pompując mojego kutasa w dłoni. Czułem się opuchły i przestałem dłużej trzymać w środku mnie to uczucie. Przestałem się kontrolować, nie musiałem już tego robić.
I cholera. To było coś cudownego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top