50. Kocham wszystkie nasze pierwsze razy.
– Louisss... – sapnąłem, gdy obudziłem się grubo po dwunastej z potwornym bólem głowy, a mojego chłopaka nie było obok mnie w łóżku. Pamiętałem wszystko z wczorajszej nocy. Moje oczy z niewyspania były opuchnięte, czułem to. W dodatku ten ból głowy i brzucha. I czy ja zaraz nie zwymiotuje na moją poduszkę? – Chyba umieram...
– Co znowu, Hazz? – spytał chłopak, gdy wszedł do pokoju z tacą śniadaniową.
– Brzuch mnie boli. Główka mi zaraz wybuchnie... – mruknąłem płaczliwym głosem, na co on zaśmiał się krótko.
– Która? – siadając obok mnie po turecku, postawił tace z talerzem pełnym kanapek na moich udach. Pokój wypełnił się zapachem kakao.
– Żadna. Chcę umrzeć – marudziłem.
– Niestety nie możesz. Napracowałem się z tym śniadaniem, więc żryj albo będę musiał cię zabić.
– Czyli wyjdzie na jedno – zachichotałem, zaczynając jeść śniadanie. A raczej niepewnie włożyłem tosta z masłem orzechowym, moim ulubionym, do ust. – Lou, nie dam rady. Proszę, weź to – zasłoniłem swoje usta.
– Jest tak źle? – automatycznie w jego spojrzeniu widziałem zmartwienie.
– Gorzej niż po urodzinach Nialla, kiedy tak strasznie zniszczyłeś moje gardło i nie mogłem mówić całe dwa dni.
Louis wybuchł śmiechem, głaszcząc mój policzek, gdy ja cały czas siedziałem drętwo, wzrok lokując na toście.
– Wolałbym jakbyś jednak postarał się coś zjeść, by mieć siły na dzisiejszy dzień.
Zipnąłem z poddaniem, przeżuwając swoje jedzenie i oparłem głowę o bark Louisa, który sam popijał kawę.
– Co u mojej jedynej motywacji do życia? – szepnąłem z w pół-pełną buzią.
– Obudziłem się kilka godzin temu i zająłem się Raisin, bo ty spałeś jak smok mimo, że dosłownie niania trzeszczała ci nad uchem.
– Ale ja mówiłem o mojej córce – zmarszczyłem brwi, patrząc na Louisa, jak na idiotę.
– I to ja jestem dupkiem?! – prychnął, uderzając w moją głowę poduszką, a ja wybuchłem śmiechem, szybko tego mimo wszystko żałując, bo gardło wciąż okropnie piekło, zwłaszcza gdy połknąłem kawałek kanapki.
– Rozlejesz mi zaraz kakao i będziesz sprzątać! – żachnąłem, trzymając między palcami ucho mojego kubka.
– Rai właśnie leży w łóżeczku, bo larwa mała nie chce spać i dałem jej do pomacania mój powerbank. Bardzo się jej spodobał – w końcu odpowiadając na moje pytanie, zdążył w ciągu trzydziestu sekund trzy razy przewrócić oczami. Cały Louis.
– Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że może wziąć go do buzi – wyobraziłem sobie minę szatyna na obślinione urządzenie. – A przede wszystkim może włożyć język w kontakt.
– Wiem, ale nałożyłem na niego skarpetkę, żebym mógł potem z niego korzystać, no i żeby nie włożyła języka do wejścia. Harry, ja naprawdę nie jestem taki bezmyślny! Jestem ojcem! – wyprężył się dumnie na co zachichotałem, zjadając do końca tosta, nim mogłem mówić dalej.
– Tak, masz rację, jesteś nim.
– A tak zmieniając temat... naładowałem kamerę – puścił mi oczko, a ja o mało nie udławiłem się kolejnym łykiem kakao. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie, zagryzając wargę. W spokoju jadłem swój posiłek, a gdy skończyłem, musiałem przywitać się z moją córeczką. Zaraz po tym jak trochę się ogarnąłem, ubrałem się i wymyłem zęby. Jak też domyśliłem się wcześniej, zastałem dziewczynkę z wpakowanym do buzi powerbankiem Louisa, z którego skarpetka lekko już zsunęła się od dołu.
Zaśmiałem się cichutko, biorąc od niej urządzenie i chwyciłem dziewczynkę w swoje ramiona.
– Dzień dobry, promyczku – pocałowałem ją czule w policzek, na co ona odpowiedziała mi uchwyceniem między paluszki mojego ucha. Z rozbawieniem mówiąc, by puściła tatusia użyłem głosu twardego ojca, co było do mnie niepodobne, zważywszy na to, jak zawsze do niej gruchałem. Gdy to zrobiła, spojrzałem w jej piękne, duże oczka i pocałowałem lekko małe usteczka.
– Dlaczego nie chcesz spać, hm? – zapytałem ją, wychodząc z ułożonym w moich ramionach dzieckiem. Dziewczynka poczęła wtulać główkę w moją klatkę piersiową, gdy zeszliśmy razem na dół. – Chciałbym, żeby było już ciepło. Moglibyśmy chodzić z nią na spacery – mruknąłem, siadając na kanapie zaraz obok szatyna. Oddałem mu jego powerbanka, specjalnie kładąc obślinioną stronę na jego nagim ramieniu z szerokim uśmiechem.
– Ej! – zawołał, od razu wzdrygając się. Zarechotałem, patrząc na dziewczynkę.
– Brzydzisz się naszą córeczką? – udałem oburzenie. – Wstydziłbyś się!
– Po prostu mnie wystraszyłeś – wyjaśnił, patrząc na mnie i robiąc z ust dziubek. Od razu przybliżyłem się do niego cmokając jego wargi.
– Raisin, nie patrz – zaśmiałem się, zakrywając dziewczynce oczka, na co ona zareagowała rozchyleniem swoich ust. Ja i Louis pocałowaliśmy się prawidłowo, trochę dłużej ruszając swoimi ustami w synchronizowanym tempie. Kiedy wiedziałem, że nadchodzi moment, w którym stanie się on zbyt mokry, odsunąłem się lekko, tylko po to, by znów ten ostatni raz wziąć dolną wargę między zęby. Pociągnąłem za nią, kręcąc powoli głową na boku, uważając również, by nie zrobić tego zbyt mocno. Ostatni raz zassałem jego napecznietą wargę, odsuwając się.
– Twoje usta nigdy mi się nie znudzą – oddech szatyna głaskał mój policzek.
– A ty mógłbyś posmarować swoje jakimś balsamem, bo są spierzchnięte, wiesz? – pokazałem mu język. – Nie bij mnie, bo mam dziecko na rękach! – wykrzyczałem szybko.
– Ale ja nie lubię malować ust. Będę wyglądać głupio nawet jeśli ten balsam ma tylko satynowy połysk – z grymasem na twarzy, machał rękoma jak dziecko.
– Zobaczymy! – pisnąłem podekscytowany, podajac mu Rai. – Zaraz wracam! – po tych słowach pobiegłem w stronę łazienki gdzie znajdowała się moja kosmetyczka. Sięgnąłem po nią, a kiedy wróciłem do salonu Louis wyglądał na przerażonego tym co miało się wydarzyć na jego wargach.
– Może ci jeszcze oczka pomaluje! – zachichotałem, pochylając się nad nim. Dziewczynka próbowała dosięgnąć ręką kołnierzyk jego bluzki.
– Harry, ja nie wiem, czy to jest dobry po-
Chłopak nie zdążył nic więcej powiedzieć, ponieważ przyłożyłem truskawkowy balsam, w opakowaniu wyglądającym jak czerwone jajko, do jego dolnej wargi.
– Oczywiście nie masz tak grzesznie pięknych ust jak moje – wyszczerzyłem się, gdy on przewrócił oczami – ale już zaczynasz wyglądać jak księżniczka.
– Ja chcę być księciem, pajacu! Oni się nie malują – Louis zaczął narzekać, gdy kazałem mu rozsmarować balsamem pocierając o siebie swoje wargi. Zamlasłam parę razy, widocznie czując smak truskawki, który mu się nie podobał.
– Nawet Michael Jackson się malował, ignorancie – uderzyłem go lekko w policzek, zanim sięgnąłem po tusz do rzęs.
– Mów co chcesz, ale ja wierzę że on był gejem – powiedział Tomlinson.
– Myślisz, że tylko geje się malu-
– Stop! Co ty chcesz zrobić z tym... czymś!
– Pomalować ci oczy? – bardziej spytałem niż stwierdziłem, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. – Nie zamykaj powiek.
– Ehm... No dobrze – niepewnie zgadzając się, patrzył przed siebie, czyli w moje tęczówki. Kiedy tylko przyłożyłem szczoteczkę do jego rzęs, on wzdrygnął się, delikatnie przymykając oko.
– Spokojnie, nic ci tym nie zrobię – zaśmiałem się, unieruchamiając jego twarz ręką.
– Uh... – zipnął, ostatecznie starając się utrzymywać twarz nieruchomo, gdy przejechałem kilka razy szczoteczką po jego rzęsach. Boże, dopiero teraz dostrzegłem, że są jeszcze dłuższe niż myślałem.
– Oh, jak ja ci zazdroszczę rzęs – mruknąłem, zabierając się za drugie oko. – A w sumie to zadroszczę ci całej twarzy. Jesteś ucieleśnieniem perfekcji.
– Przecież jesteś dużo ładniejszy – powiedział, mrugając kilka razy, gdy skończyłem malować jego rzęsy. Jego twarz przypominała skwaszoną cytrynę.
– Ty jesteś tym seksownym.
– I jak? Ładnie mi?
Louis ułożył dłoń pod swoją brodą, kręcąc twarzą na boki. Zrobił dziubek i zamrugał ślepiami.
– Tak. Nienawidzę cię – burknąłem po spojrzeniu na niego. – Wyglądasz lepiej niż normalnie.
Chłopak zachichotał sposób spoglądając przez moment na dziewczynkę w jego ramionach.
– Teraz moje rzęsy są takie... ciężkie – stwierdził, dotykając rzędu gęstych włosków opuszkiem palca wskazującego.
– Gemma raz zrobiła mi dosłownie całą tapetę i czułem się jakbym miał na twarzy maskę – mruknąłem, wyjmując wacik kosmetyczny oraz płyn micelarny. – Zmyj ten tusz, a ja nakarmię Raisin. Może wtedy uśnie.
– Pójdę z tym do toalety – szatyn oddał mi dziewczynkę i poszedł do łazienki. Chciałem ukradkiem zobaczyć jego reakcję na "makijaż". Gdy chłopak krzyknął lakonicznie, widząc się w lustrze, o mało nie upadłem na podłogę przytłoczony śmiechem. – Hej, podglądasz mnie! – zawołał zamykając mi pod nosem drzwi. Usłyszałem chichot po drugiej stronie, więc kręcąc głową ruszyłem rzeczywistoście robić jedzenie dla Rai. Dziewczynka zaczęła otwierać i zamykać usta jak ryba, co dodatkowo dało mi znak, że jest głodna, dlatego w miarę swoich możliwości jak najszybciej zrobiłem jej mleko.
– Masz kochanie, mam nadzieję, że teraz już zaśniesz – mówiłem wtykając w jej usteczka butelkę z mleczkiem. Jadła tak łapczywie, że co chwila musiałem ścierać z jej podbrydka spływające krople białej cieczy. – Jesteś takim łasuszkiem, Raisin – zaśmiałem się, całując jej czółko.W tym czasie Louis zdążył już wrócić z łazienki i przyglądał się jak karmiłem dziewczynkę z leniwym uśmieszkiem. Malutka zaczęła powoli przymykać swoje oczka, w momencie gdy Louis podszedł do nas bliżej.
– Myślę, że powoli coraz bardziej cię przypomina – wczepił dłoń w moją grzywkę.
– Boże, biedne dziecko... – westchnąłem dramatycznie, za co otrzymałem trzepnięcie w plecy.
– Mówiliśmy coś o tym, Harry. Jesteś najśliczniejszy, tak?
– Nie – pokazałem mu język, jednak kiedy jego mina cały zas była poważna, uśmiechnąłem się cwaniacko zanim odparłem. – No nie wiem, stwierdzę jak zobaczę się na nagraniu...
– Kusisz mnie coraz bardziej, to niegrzeczne – szepnął Louis do mojego ucha.
– A co, nie podoba ci się? – stanąłem tyłem do niego, niby niechcący wcierając swoje pośladki w jego krocze.
– Boże... Jesteś zbyt seksowny – szatyn warknął niskim głosem dłonią sięgając do mojego biodra i gładząc je, a ja cały czas stałem tyłem, gdy dotknął mojego pośladka.
– Mam dziecko na rękach – zwróciłem mu uwagę, czując suchość w ustach.
– Więc idź je odłóż, a my pójdziemy do sypialni... – zaproponował szepcząc.
– Muszę poczekać aż zaśnie głębokim i mocnym snem – droczyłem się mimo, iż przecież małe dzieci zasypiały praktycznie w sekundę.
– Możemy zobaczyć jak głębokie jest twoje gardło – z przekąsem w głosie, nie dawał za wygraną w naszej małej grze.
– Nadal nie zachęciłeś mnie odpowiednio – kłamałem, odkładając butelkę na blat.
– Wyobraź sobie mojego kutasa w sobie, to ci wystarczy do zachęty – chłopak uśmiechnął się cynicznie, znikając chwilę później, podążając na górę. Przygryzłem wargę, pędząc do pokoju Raisin, czując jak moja na wpół twarda męskość zaczyna mi przeszkadzać. Sapnąłem, w końcu odkładając dziewczynkę do łóżeczka, gdzie włączyłem jej spokojną melodyjkę.
– Śpij dobrze i nie słuchaj dźwięków, jakie tatuś będzie z siebie wydawał – poradziłem jej, następnie wychodząc na korytarz. Zaśmiałem się po drodze. W końcu my będziemy się kochać, a mała, biedna i niczego nieświadoma Rai będzie w tym czasie pochłonięta snem.
– Jestem! – rzuciłem po wejściu do sypialni. – To co, czas na drzemkę? – parsknąłem.
Louis zaśmiał się majstrując przy kamerze, którą ułożył na kredensie w idealny sposób, by obejmowała całe łóżko.
– Jesteś pewny?
– Tak – pokiwałem głową, gotowy ściągnąć swoją bluzkę, jednak Louis szybko zatrzymał mnie, mówiąc, że sam chce to zrobić. Zagryzłem wargę, będąc już bez ubrań, w samych bokserkach, wtedy Louis kazał mi usiąść spokojnie na łóżku. Zrobiłem to co rozkazał. W tym czasie chłopak pozbył się swojej koszulki i włączył kamerę. Chwilę po tym dosłownie rzucił się na mnie, sprawiając, że uderzyłem plecami o materac z głośnym westchnięciem. Całował mnie wygłodniale ssąc moją dolną wargę, gdy wplątałem dłoń w jego włosy, pociągając za nie.
– W końcu cię mam tak, jak tego pragnąłem już od dawna... – wymruczał, przygryzając sprośnie moją dolną wargę, a ja odruchowo wypchnąłem biodra na przód. – Podnieś się, kochanie – polecił, więc niechętnie podniosłem się z przegryzioną (prawie do krwi) wargą. Nie wiedziałem, co chłopak robi, ale po chwili usiadł za mną.
Louis założył mi czarny materiał na oczy, sprawiając, że nie widziałem przez to absolutnie nic. Westchnąłem czując jak moje podniecenie zaczyna sięgać zenitu.
– Co c-chesz zro-
Nie dokończyłem, ponieważ poczułem dotykające mojego karku usta, miękko sunące po mojej mlecznobiałej skórze.
– Teraz czujesz wszystko dużo lepiej, prawda, skarbie? – powiedział, bładząc swoimi dłońmi po moim rozgrzanym ciele.
– Tak – sapnałem, oddychając coraz ciężej, a przecież Louis mnie jedynie dotyka. Jego dłonie ostatecznie spoczęły na moim kroczu, które zaczął leniwie pieścić przez materiał bokserek, podczas gdy ja jęczałem cichutko, ledwo trzymając się na kolanach.W tym samym momencie całował moje ramię delikatnie pozostawiając tam leniwe, mokre pocałunki. Jeczałem, czując jak robię się ostatecznie całkowicie twardy.
– L-Lou, p-proszę... – wymamrotałem, kręcąc rozpaczliwie swymi biodrami.
– O co prosisz? – spytał, szepcząc prosto do mojego ucha.
– Wejdź we mnie, błagam – czułem jak moje dłonie drżały. Zresztą jeśli chodzi o głos to wcale nie było lepiej.
– Kogo błagasz, skarbie? – spytał, liżąć miejsce za moich uchem.
– Kurwa, t-tatusiu... – załkałem, wyciągając rękę do tyłu aby wpleść palce w jego włosy.
– Jesteś taki spragniony? – odnajdując moje usta całuował je namiętnie, wsuwając między moje wargi język. Ściskał dłonią moją szczękę tak, że czułem ból, ale był on przyjemny i satysfakcjonujący. Czułem jak mocno mnie pragnie. Starałem się odpowiedzieć mu poprzez ten pocałunek, napierajac na jego usta z całej siły, tak jakbym miał zamiar go zdominować, co i tak nie doszłoby do skutku. Kiedy chłopak oddychał ciężko przerywając pocałunek, ułożył mnie na łóżku. Czekałem będąc gotowy, aż zdejmie moją bieliznę.
– Skarbie, chciałbym dzisiaj wziąć cię od tyłu... – wyszeptał mi na ucho, zaczepiając palcem o materiał moich bokserek. – Aby kamera mogła uchwycić to jak pięknie wyglądasz.
– T-tak... Proszę, tak – błagałem, czując każdy jego najmniejszy dotyk.
– A czy będziesz głośny dla mnie? - spytał, lizac moje jabłko Adama.
– Tak, będę głośny. Bardzo głośny – potwierdziłem, zagryzając mocno wargę, gdy chłopak obniżał moje bokserki.
– Powinieś kiedyś ubrać dla mnie koronkę, tak dawno tego nie robiłeś...
– Ubiorę następnym razem – obiecałem, kiedy mój penis wreszcie nie czuł na sobie presji materiału mojej bielizny. Jęknąłem czując moją pulsującą męskość, która obijała się o moją męskość.
– Chciałbym, abyś sprawił mi przyjemność swoimi słodkimi usteczkami, kochanie... – mruknął, wkładając opuszek jednego palca między moje wargi.
– Dobrze, tatusiu. Zrobię wszystko co nakażesz – odparłem, oblizując jego palec.
– Wszystko? – mogłem sobie wyobrazić jak unosi brwi, na co ja zassałem się na całym jego palcu następnie mówiąc:
– Tak. Tak bardzo chce cię ssać....
– Dobrze, jak chcesz to zrobić? Powiedz mi, mam się położyć? – spytał, całując moją szczękę.
– Mhm – pokiwałem głową i nieśmiało spojrzałem się w stronę kamery. – I możesz nakręcić mnie dokładnie jak to robię jeśli chcesz...
– Podoba mi się ten pomysł, kochanie – wyczuwałem jak chłopak przy moim uchu uśmiecha się mówiąc. Louis podniósł się znad mojej sylwetki, a następnie bez zbędnego osiągania ściągnął swoje bokserki, które zrzucił na podłogę, ostatecznie kładąc się wygodnie na plecach. Pomimo, iż nic nie widziałem, mogłem bez problemu znaleźć drogę do jego krocza. Szatyn, jak zdołałem się domyślić przez wyostrzony zmysł słuchu, wziął z etażerki kamerę i ustawił ją mniej więcej na wysokości swojej twarzy, aby dokładnie uchwycić to jak miałem mu za moment obciągnąć, najlepiej jak tylko potrafiłem.
– Pokaż tatusiowi, że bierzesz go do końca – szepnął, wplątując palce w moje włosy, gdy bawiłem się jego główką w swoich ustach.
– Potrafię – odparłem niewyraźnie, zanim rozluźniłem swoje gardło, opuszczając głowę w dół tak nisko, aż musnąłem koniuszkiem nosa podbrzusze Tomlinsona. Chłopak jęknął, a ja czułem jego główkę, która obijała się o moje gardło. Po chwili zacząłem poruszać swoją głową.
– Kurwa, jesteś absolutnie idealny, ahhh... – stękał, pociągając delikatnie za moje loki. – I wyglądasz tak seksownie, Boże, jak cudownie, że w końcu będziesz mógł sam to zobaczyć. Brałem go coraz szybciej zasysając się na jego skórze, za każdym razem czując męskość Louisa przy swoim gardle. – Kochanie, już koniec – poprosił. – Chciałbym skończyć dopiero będąc w tobie.
– Dobrze, Lou – zachichotałem cicho, gdy uniósł moją brodę i pocałował mnie wygłodniale, spijając z mych warg zipnięcie. Od razu odwzajemniłem pocałunek, oddając się w pełni ruchom szatyna, który podniósł mnie do góry i ustawił tak, abym uklęknął na czworakach.
– Pięknie wypnij się dla mnie, Harry – powiedział, więc ugiąłem jeszcze bardziej swój kręgosłup. – M-hm, idealnie... – mruknął, głaszcząc dłonią mój prawy pośladek, który rozchylił lekko i wtedy też zrozumiałem, że chłopak nadal trzymał w ręku kamerę i nagrywał mnie ze swojej perspektywy. Zarumieniłem się soczyście, przegryzając wnętrze policzka. Czułem jego dotyk na moich pośladkach dwa razy mocniej niż zazwyczaj, oddychając głęboko. Jęknąłem marudnie, kiedy nagle chłopak przestał mnie dotykać, aby podejść z powrotem do szafki nocnej, na której postawił kamerę. Po chwili poczułem pocałunki, które zaczął rozmieszczać wokół mojego wejścia, które było już bardzo mokre i przygotowane na przyjęcie jego kutasa.
– Zrobiłeś się taki ciasny, Harry. Tak długo tego nie robiliśmy...
– Proszę tatu... oh! – nie dokończyłem, czując jego śliski język, który wsunął się w moją dziurkę. Jęknąłem głośno, zginając ręce w łokciach, lądując w ten sposób twarzą w pościeli.Było mi tak nieziemsko przyjemnie gdy chłopak dodatkowo dodał do wejścia mokrego palca. Zacisnąłem uścisk swych dłoni na prześcieradle, którym zacząłem szarpać, pozwalając sobie na coraz to bardziej rozpustne pojękiwania, wiedząc jak bardzo to kocha. Sapnąłem głośniej, gdy czułem, że teraz Louis pracuje palcami u jednej dłoni w moim wnętrzu, natomiast drugą dłonią ugniata i pięści mój lewy pośladek.
– Podnieść głowkę, skarbie, aby było cię widać na kamerze – rozkazał i równocześnie trzepnął mnie w tyłek. Jęknąłem na to, podnosząc delikatnie głowę i opierając łokcie na materacu.
– K-kurwa – warknąłem, czując rozkosznie chłopak zaczął mnie pieprzyć palcami, muskając przy tym co jakiś moją prostatę.
– Moje kochanie... Chcesz już mnie w sobie, co? – spytał Louis, czułem jak schodzi z łóżka, prawdopodobnie ustawiał kamerę.
– Tak, proszę, nie torturuj mnie już tak – skomlałem, kręcąc swoimi biodrami, aby być może zachęcić go w ten sposób do ponownego podejścia do mnie.
– Poproś ładnie – nakazał. Słyszałem jak rozrywa prezerwatywę.
– Proszę, tatusiu, obiecuję, że będę dobry – byłem już tak zdesperowany, że w sumie mógłbym powiedzieć dla nie wszystko.
– Mój chłopiec... – Louis pochwalił mnie nastawiając się naprzeciw mojego wejścia. Rozchyliłem wargi, pozwalając aby z mojego gardła uciekały pojedyncze stęknięcia, kiedy szatyn zaczął się we mnie powolutku wsuwać. Jęknąłem przeciągle, gdy był już we mnie do końca, zbijając paznokcie w moje kosić biodrowe.
– Jesteś, wprost- ah! – poruszył się we mnie, przez co prawie, że krzyknąłem. – Jesteś taki ciasny, kochanie...
– J-jesteś... Duży – mamrotałem, czując w sobie pulsującą męskość.
– Pamiętasz jak obiecałem, że nie będziesz mógł wstać z łóżka? – Tomlinson, przybliżył się swoim torsem do moich pleców, aby móc wymruczeć mi to na ucho.
– O-oh... Tak, tak! – mówiłem między szarpnięciami jego bioder.
– Ja zawsze dotrzymuję słowa, kotku – dodał, ponownie podnosząc się do pionu, a następnie mocno unieruchomił moje biodra, energicznie poruszając swoimi. Z moich ust cały czas wychodziły sapniecia i jęki, gdy czułem uczucie rozpychania i gorąca pulsującego w moim penisie. To było tak cudowne, nie wyobrażałem sobie tego przerwać.
– Kurwa, jak dobrze... – westchnął Louis, błądząc swoimi dłońmi po moich pośladkach.
– S-szybciej.... – jęczałem na dobre, nie kontrolując się ani na moment z każdym pchnięciem Louisa sapiąc głośniej. Z moich ust wychodziły urywane, jak i przeciągłe stęknięcia. Chłopak z wielką chęcią mnie posłuchał, po raz pierwszy w trakcie naszego seksu będąc tak zdecydowanym i mocnym.
Tak zdeterminowany do tego, by nam obu było jak najlepiej.
Czułem, że od opuszczenia głowy dzieliła mnie już tylko cieniuteńka granica, ponieważ przyjemność ta sprawiała, że nie byłem w stanie utrzymać równowagi, skupiając się w głównej mierze na rozpalającym się w moim podbrzuszu ogień.
– H-harry... – Louis sapnął, zatrzymując swoje ruchy. – Chcę żebyś doszedł patrząc na mnie. Zrobimy to teraz inaczej, w porządku?
– Dobrze, dobrze, tylko proszę szybko. Szybko! – poprosiłem, gdy chłopak prędko się ze mnie wysunął i przewrócił mnie na plecy. Zdjął z moich oczu przepaskę, przez co światło mocno uderzyło w moje oczy.-
– Mój Boże... – sapnął rozchylając moje nogi. – Jesteś taki zrujnowany – oblizał wargi, patrząc w moje oszklone oczy. Uśmiechnąłem się do niego niewinnie, łapiąc jego kark i unosząc swoje uda, obijając o siebie nasze męskości. Zadrżałem, gdy ponownie poczułem w sobie penisa chłopaka, który bez ociągania znowu zaczął się we mnie poruszać. Jęknąłem oddychając głęboko i szybko powstrzymywując się przed zamknięciem oczu, by cały czas patrzeć na swojego chłopaka w jego piękne, błękitne tęczówki.
– Kocham cię kurwa bardziej niż cokolwiek innego... – on również jęknął, splatając ze sobą pale naszych dłoni.
– K-kocham cię, tatusiuu – sapnałem, w końcu osiągając swój szczyt i dochodząc mocno na nasze klatki piersiowe.Widziałem jak on również po paru kolejnych ruchach zastygł w bezruchu, mamrocząc jedynie jakieś urwane przekleństwo. Następnie zniżył się do moich ust, całując niechlujnie.
– Nienawidzę prezerwatyw – bąłknął w pewnym momencie.
– To jest naprawdę pierwsza rzecz jaką masz mi po tym do powiedzenia? – zaśmiałem się, kiedy on wysunął się ze mnie, następnie od razu wyłączając kamerę.
– Byłeś taki, kurwa, cudowny! – sapnął znów mnie całując. – Jesteś najlepszy, kochanie – powiedział ściskając mocno moje pośladki. – Mam ochotę się na ciebie ponownie rzucić. Powinniśmy się częściej pieprzyć.
– Ała! – syknąłem, z szokiem zauważając, że już właściwie czułem się z lekka obolały. Louis uśmiechnął się chytrze, zabierając ręce.
– Będę musiał cię jutro wysmarować kremami – zachichotał, odgarniając włosy z mojego czoła.
– Będziesz mnie nosił. Wszędzie. Nawet do toalety, tatusiu!
Pocałował mnie słodko, z nadal wymalowanym na twarzy uśmiechem. Później sięgnął ręką w kierunku chusteczki, którą wytarł nasze brzuchy.
– Dzisiaj... T-tak mocno doszedłem, uh – sapnąłem. Louis nachylił się i zlizał spermę z mojego motyla.
– Jeszcze tak agresywnie tego nie robiliśmy! – odparł, następnie kładąc się obok mnie. Ciężko jest nazwać to położeniem się, gdyż dosłownie rzucił swoje ciało obok mnie, sprawiając, że czułem jak podskakuję ponad materac.
Nie przykrył mnie, nie potrzebowaliśmy teraz zbędnych materiałów. Obserwowaliśmy swoje nagie ciała, dotykając stopami swoich łydek.
– Myślisz, że będzie mnie boleć jeszcze bardziej niż po naszym pierwszym razie? Dałeś mi jeszcze kilka klapsów, chyba będę miał czerwony pośladek.
– Cóż... czy to zabrzmi źle, jeśli powiem ci, że mam nadzieję, że będzie cię bolało bardziej? – parsknął, zgarniając mnie w objęcia.
– Nie... To w ogóle nie będzie źle, ale... Czy będzie złe to, że poproszę cię teraz byś zobaczył, czy Raisin na pewno śpi? Nie zasnę bez pewności, a sam nigdzie się nie ruszę – zachichotałem, patrząc na niego.
– Pewnie, kochanie – mruknął, całując mnie w czoło, zanim wyszedł z sypialni nie kłopocząc się założeniem bielizny. Uśmiechnąłem się, przez chwilę zawieszając wzrok na jego perfekcyjnych pośladkach. Przekręciłem potem głowę w stronę stojącej na szafce, już wyłączonej kamery i zagryzłem dolną wargę.
Gdy usłyszałem kroki Louisa, odkryłem trochę swojego ciała, czując że nadal jestem dosłownie rozpalony po naszym stosunku.
– Śpi spokojnie i nie ruszała się ani trochę odkąd ją tam zostawiliśmy – poinformował mnie, na co westchnąłem z ulgą.
– Dobrze, więc teraz ja też mogę spać – uśmiechnąłem się, gdy Louis wczołgał się pod pierzynę.
– No wiesz? – oburzył się. – Nie obejrzymy naszego pierwszego, profesjonalnego pornosa?!
– To trochę dziwne... Oglądanie naszego seksu – skrzywiłem się nieznacznie.
– Wiem, że to serio wydaje się dość surrealistyczne, słońce, ale uwierz mi, jak raz już to obejrzysz to będziesz chciał znowu – powiedział, sięgając po kamerę.
– A ty niby skąd to wiesz? – zmarszczyłem brwi. – Nagrywałeś się już z kimś?
– Nie, nie robiłem tego – przyznał niepewnie, zerkając na mnie kątem oka. – Ale wyobraź tylko sobie nasze ciała. Razem. Poruszające się. I skaczące łóżko.
– No dobra, brzmi kusząco – oblizałem moje usta, przysuwając do ramienia Tomlinsona. Przylepiłem się do niego przez pot osadzający się na naszych ciałach.
– Przez chwilę pomyślałem, że może już się nagrywałeś – zacząłem rysować po jego ramieniu. – Bo wtedy robiłeś różne rzeczy. Cieszę się jednak, że to był twój pierwszy raz z czymś takim, bo możemy dzielić się tym razem.
– To co było wtedy to był zupełnie inny Louis niż ten, z którym jesteś teraz i wszystko co ma związek z tobą traktuję jako pierwszy raz, wiesz? Ponieważ kocham cię i nigdy nie kochałem nikogo innego przedtem.
– Wiem...– powiedziałem cicho. – Wiem.. – powtórzyłem tym razem pewniej. – Przepraszam, znowu wszystko spieprzyłem. Przepraszam.
Ogarnęły mnie wyrzuty, ponieważ wiedziałem, jak Louis źle wspomina przeszłość. Nie powiniem przypominać mu tamtych chwil.
– Nie, nie, nic nie spieprzyłeś, H – uśmiechnął się ciepło, a ja miałem ochotę się rozpłakać przez to jak cudowny dla mnie był. – Musimy rozmawiać o tym, co czujemy.
– Przytulisz mnie bardziej? – spytałem, a on od razu porzucając kamerę, którą położył na nocnej szafce znów wszedł do łóżka.
– Chodź do mnie, aniołku. – szepnął, a gdy przytuliłem się do jego torsu i otrzymałem pocałunek w czubek głowy.
– Kocham cię – powiedziałem, przytulając go mocno i nasłuchując bicia serca Louisa.
– A ja ciebie – głaskał pieszczotliwie moje loczki.
– Kocham wszystkie nasze pierwsze razy.
Lou ucałował moje usta, uśmiechając się czule.
– To oglądamy? – był podekscytowany niczym małe dziecko tym głupim filmem. Zbliżyłem się do płatka jego ucha, gryząc to miejsce.
– Dobrze – zachichotałem, wiedząc, że Louis będzie miał przyjemność z oglądania nagrania. Po ustawieniu naszego filmu na pełny ekran w i tak niewielkim wyświetlaczu kamery, chłopak wcisnął przycisk uruchamiający nagranie. Ujrzałem od razu nasz niesamowicie namiętny pocałunek uśmiechając się pod nosem.
– Jejku, na nagraniu jesteś jeszcze chudszy niż na żywo – skomentował chłopak, gdy widzieliśmy jak szeptał mi coś na ucho. Zaśmiałem się cicho przymykając oczy. Walczyłem ze snem, ale niedługo później on okazał się być silniejszy i najzwyczajnie odpłynąłem do krainy snów.
Louis nie mógł być na mnie zły. Na pewno jest w stanie mi to wybaczyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top