28. Czy to boli za pierwszym razem?

Następnego dnia ubrałem zwykły t-shirt. Oczywiście musiał być luźniejszy niż te, które ubierałem przed ciążą, więc pożyczyłem ten należący do mojego chłopaka. Zostawił go po którejś nocy spędzonej u mnie. W każdym razie nie jest to już bluza, zakrywająca całe moje ciało. Zastanawiałem się, czy ubrany w ten sposób, (w jego rzeczy) spodobam się Lou. Zszedłem na śniadanie, zwabiony głównie przepysznym zapachem świeżo smażonych naleśników. W kuchni ujrzałem gotującą śniadanie mamę, która rozmawiała z opierającym się tyłem o blat Louisem.

Wyglądali na całkiem rozluźnionych i tuż przed tym, jak Tomlinson mnie zobaczył, nawet raz się zaśmiali, a taka relacja między nimi niesamowicie mnie cieszyła. Nie wyobrażam sobie jakby to wszystko wyglądało, gdyby moi rodzice nie dogadywali się z moim chłopakiem i ojcem naszego dziecka. Nawet nie chcę o tym myśleć i cieszę się tym, jak jest.

Kiedy pojawiłem się w kuchni największe oczy zrobiła moja mama, która ani razu nie widziała mnie bez wielkiej bluzy.

– Synku, wyglądasz prze-pięknie! – westchnęła z zachwytu, na co ja poczerwieniałem, nie spodziewając się w ogóle takie reakcji.

– Mama ma rację, H, promieniejesz!

– Mama? – spytałem ściszonym głosem patrząc na tę dwójkę. Poprawiłem swoją koszulkę o kolorze zgniłej zieleni i zacząłem bawić się jej rąbkiem.

– Tak, uznałam, że skoro Louis już teoretycznie jest naszą rodziną, nie może nazywać mnie dłużej "panią" – wytłumaczyła mi od niechcenia kobieta.

– A ze zwracaniem się do twojej mamy po imieniu również nie czułbym się komfortowo, więc padło na to – dopowiedział Louis, krzywiąc się, a następnie uśmiechając.

– To... – zacząłem, nawet nie wiedząc jakie słowo ubrać w zdanie, by opisać to, jak się czułem – Wspaniale! – powiedziałem w końcu, przytulając mamę, a Louisa witając cmoknięciem.

– A to chyba należy do mnie, hm? – spytał, łapiąc za rąbek mojego ubrania. Przegryzłem dolną wargę, patrząc na niego czule.

– Teraz jest moje.

– Ile zjesz naleśników, Harry? – spytała mnie mam.

– Hmm... – zamyśliłem się. – Dwa. Albo nie, trzy!

– Nałóż cztery – wyszeptał Louis do mamy, myśląc, że go nie usłyszę, jednak tak się nie stało, a ja posłałem mu gromkie spojrzenie. Anne zaśmiała się, patrząc na naszą dwójkę z uśmiechem, smarując naleśnika masłem orzechowym.

– No co? – wzruszył ramionami. – Dbam o to, by moje słoneczko nie było głodne! – powiedział przesłodzonym głosikiem.

– Proszę, chłopcy. Ja lecę do pracy, mam dzisiaj ciężką operację, więc nie wiem o której wrócę. Jeśli skończy się nad ranem pewnie znów będę spać w szpitalu – powiedziała, całując nasze czoła, zanim wzięła swoją teczkę i po chwili opuściła dom.

– Boże, ja tego wszystkiego nie zjem – mruknąłem na widok czterech placków, obok których stała nutella oraz różne dżemy. – Prędzej pęknę.

– Pomogę ci! – usłyszałem wołanie dochodzące ze schodów. Już po chwili do kuchni jak na skrzydłach wleciała Gemma. Uśmiechnąłem się do niej, a i ona spojrzała na mój brzuch. Po chwili zaczęła do niego paplać.

– Gemma, to dziecko ma dopiero maleńkie serduszko i rosną mu  kończyny. Wątpię, że cię słyszy. Że cokolwiek słyszy – zaśmiałem się, ostatecznie przyglądając się jej w rozczuleniem.

– Oi oi! – machnęła ręką, klepiąc delikatnie moje plecy, kiedy zasiedliśmy każdy z oddzielnym talerzem przy stole. – A wiesz, że między szesnastym, a osiemnastym tygodniem będziesz mógł wyczuć delikatne ruchy dziecka? Jednak w przypadku pierwszego dzidziusia może być to trochę później, ale to tuż tuż! – powiedziała dumnie, po chwili biorąc zawiniętego naleśnika w dłoń.

– Wow, wiem o tym od co najmniej miesiąca – prychnąłem, przewracając oczami.

– Posyp się brokatem, może wtedy zabłyśniesz, ciociu Gemmo – powiedział Louis śmiejąc się, przez co w okół jego oczu pojawiły się zmarszczki, które tak kocham.

– Nie jesteś zabawny – odburknęła do niego brunetka. – Masz chujowe plemniki i to dziecko będzie cudowne tylko i wyłącznie dlatego, że są w nim geny Stylesów.

– Moje plemniki są zajebiste! – śmiałem się z ich głupiej wymiany zdań. – Trafiły za pierwszym razem, więc mam dowód!

– Zamierzacie kłócić się przy stole o plemniki Louisa? Chcę zjeść! – powiedziałem marszcząc na nic brwi, i biorąc się już za drugiego naleśnika. – Niebo w gębie – skomentowałem, zapychając sobie buzię.

– Masz na myśli moje plemniki, złotko? – zamrugał zalotnie szatyn, na co o mało nie udławiłem się jedzeniem.

– Tomlinson, jesteś odrażający. – Gemma uderzyła go w ramię.

– A ja i rodzynka chcemy najzwyczajniej w świecie zjeść te naleśniki! – burknąłem z irytacją mierząc wzrokiem szatyna. – Opuśćcie te kuchnię, jeśli nie potraficie się zachować – wskazałem im wyjście z pomieszczenia. – Dajcie ciężarnemu zjeść i w salonie możecie się spokojnie bić.

– Już kochanie, możesz jeść. Wybacz mi – poczułem dłoń na swoim udzie, więc wysłałem Louisowi dziękujący uśmiech.

– Przecież wiecie, że żartuję. Nie przeszkadzacie mi w ogóle. Jedzenie przy was jest dużo ciekawsze, niż jedzenie przy telewizji! – zaśmiałem się z pełną buzią.

– Niby to wiem, ale jeszcze nie przekonałam się do końca do czego zdolny jest facet w ciąży – powiedziała Gemma.

– Jestem na pewno potulniejszy niż ty, gdybyś zaszła – parsknąłem, z czym Louis się zgodził, kiwając lekko głową, tak, aby moja siostra tego nie zauważyła. Po mieszkaniu rozniósł się dźwięk dzwonka. Spojrzałem na Louisa i na Gemme czekając aż ktoś się ruszy by otworzyć drzwi.

– Dlaczego ty cały czas siedzisz, albo leżysz? – burknęła Gemma ostatecznie ruszając w stronę drzwi. – W ciąży też powinieneś się ruszać!

– A ty ciągle marudzisz! – krzyknąłem za nią kończąc swój posiłek. – Trzy... I więcej nie dam rady, dziękuję.

– Ja dojem! – Louis pocałował mnie krótko w usta, przy okazji pozbywając się nadmiaru nutelli z kącika moich warg. – Ale na razie chodźmy zobaczyć jak urosła rodzynka.

– Heej! – usłyszałem głos Lottie, która zaraz pojawiła się ze swoją walizką w pokoju. – Oto mój ulubiony pacjent i jego paskudny chłopak!

– Dzięki – prychnął pogardliwie szatyn, jednak prędko objął blondynkę na przywitanie, całując przy tym w policzek. Ja zrobiłem to samo, czując po chwili dłoń Lottie na swoim brzuchu.

– Urosło nam się, bardzo mnie to cieszy – powiedziała z szerokim uśmiechem. Boże, skąd u Tomlinsonow tyle... Energi?

– Możemy już zrobić badanie? – spytałem, mając ochotę piszczeć jak nastolatka na widok swojego idola.

– Zwolnij troszkę – położyła rękę na moim ramieniu. – Najpierw krótki wywiadzik.

– Dobrze, dobrze. Po prostu jestem podekscytowany – zaśmiałem się siadając na łóżku. Zaraz obok mnie usiadła Lottie, a Louis podsunął się do nas krzesłem. Nawet Gemma postanowiła zostać.

– Bardzo ogólnikowo, jak się czujesz? – zapytała, otwierając swój segregator, oraz wyjmując z jego środka długopis.

– Całkiem dobrze, naprawdę. Staram się niczym nie stresować, panować nad emocjami, nie podjadać za dużo, ale mówiąc ogólnie czuję się dobrze, ponieważ większe bóle ustały – uśmiechnąłem się.

– Chyba znam tego przyczynę... – uśmiechnęła się po krótkim zanotowaniu moich słów. – Ile przytyłeś?

– Um... Prawie pięć kilogramów – odparłem po chwili namysłu, przypominając sobie liczbę, która ostatnio wyświetlała się na mojej wadzę.

– Idealnie – zapisała moją wagę w specjalnej rubryce, a ja pogratulowałem sobie w myślach za to, że udało mi się trzymać dobrą dietę. – Wszystkie mdłości powinny ustać, ale niestety, bardzo prawdopdobnie zaczną się zgagi. Potworne zgagi.

Pokiwałem głową, godząc się z faktem, iż nie będzie tak łatwo. Jednakże muszę sobie z tym poradzić.

– Plus, niestety tak, jak teraz myślisz, że Twoje wahania nastrojów są okropne, drugi trymest jest niestety najgorszy, skarbie – posłała mi pokrzepiający uśmiech.

– Kieruj to do Louisa, on przy tym najbardziej cierpi – spojrzałem na siedzącego przy mnie chłopaka i posłałem mu smutny uśmiech, klepiąc po kolanie.

– Ale koniec tych złych wieści, czas na coś pozytywnego! – klasnęła w dłonie. – Za niedługo będziesz czuć ruchy dzidziusia dzień w dzień, a przy następnej wizycie będzie można zbadać płeć!

– Nie mogę się doczekać! – powiedzieliśmy w tym samym czasie ja i Louis w momencie, kiedy Gemma już wręcz skakała pod sufit mówiąc że to na pewno dziewczynka.

– No to chcecie zobaczyć jak urosła wasza fasoleczka? – zadała nam absurdalne pytanie, na które ja momentalnei zareagowałem ściągnięciem bluzki przez głowę. Położyłem się na łóżku opierając wygodnie głowę, a Louis automatycznie złapał moją dłoń zostawiając na wierzchu motyli pocałunek.

– A i Lottie? – spytał Louis – Chcemy filmik serduszka i zdjęcia, najlepiej naprawdę dużo.

– Oczywiście, miałam wam to sama zaproponować! – powiedziała, wyciskając na mój brzuch żel, zaraz po włączeniu ultrasonografu. Tym razem nie było żadnego problemu ze znalezieniem dzidziusia, ponieważ już po pierwszym spojrzeniu na monitor zobaczyłem moje małe dzieciątko. Musiałem bardzo mocno zagryźć dolną wargę.

– Już wygląda jak– mały człowiek... – powiedział cicho Tomlinson, zaciskając palce na mojej dłoni.

– Ma już rączki i nóżki, ale na razie bez palców – dodała od siebie Lottie.

– Czy wszystko z nią w porządku? – spytała zapatrzona w monitor Gemma.

– Nie wiesz czy to dziewczynka, Gemma – przewróciłem oczami.

– Ughm, po prostu posłuchajmy bicia serca! – dziewczyna machnęła na mnie ręką.

– Uwaga... – dziewczyna kliknęła kilka przycisków. Moja warga zadrżała, kiedy usłyszałem szybciutkie stukanie. Louis zakrył usta dłonią, podobnie jak Gemma. Blondynka obserwowała z uśmiechem nasze reakcje, podczas gdy ja nawet nie wiedząc kiedy, rozpłakałem się.

– Wasz filmik właśnie się nagrał i zrobiłam też przy okazji trzy zdjęcia. Czy tyle wam starczy? – spytała dziewczyna. Pokiwałem głową dopiero teraz orientując się, że moje policzki są całe mokre od łez szczęścia. Louis na krótki moment przysłonił mi widok na nasze śliczne maleństwo, całując mnie namiętnie. Uśmiechnąłem się w jego usta, a po chwili oboje szczerzyliśmy się jak idioci, ignorując nasze siostry, które zrobiły przeciągle "owww".

Lottie przez chwilę jeszcze oglądała szkielecik maluszka, który był bardzo dobrze widoczny ze względu na to, jak cienką skórę miało na razie dziecko..

– Maleństwo jest całe i zdrowe, nie mam żadnych uwag – powiedziała na koniec. – Zdjęcia i płytę z filmikiem przekaże wam jutro, w porządku? – spytała.

– Przyjadę po nie specjalnie – powiedział Louis, jeszcze raz całując mnie krótko, po tym gdy blondynka dala mi papierowy ręcznik do wytarcia brzucha.

– Mówiłem, że będę płakać jak idiota – zachichotałem, patrząc kątem oka na Louisa. Z delikatnością wytarłem swój brzuch papierem. – Mam jeszcze jedno pytanie, Lottie.

– Słucham? – mruknęła chowając urządzenie do swojej walizki.

– Kiedy rodzynka mnie usłyszy? – spytam chowając papier w swojej pięści. – Chciałbym zamienić kilka słówek z tym łobuzem – zachichotałem ściągając koszulkę w dół.

– W połowie drugiego trymestru – odparła, a ja westchnąłem buńczucznie. Musiałem jeszcze tyle czekać...

– Szybko zleci, Harry – szatyn uśmiechnął się do mnie, a ja podniosłem się z kanapy.

– Tylko, że ja chcę już teraz móc porozmawiać z rodzynką – marudziłem, kręcąc nosem.

– Zawsze możesz z nią porozmawiać, tylko troszkę minie zanim cię usłyszy. – powiedział szatyn, przytulając mnie od boku.

– I pewnie wyjdę na idiotę, gadajacego ze sobą – parsknąłem.

– Nawet gdy ona już będzie Cię słyszeć to będziesz wychodził na gadajacego ze sobą idiotę – dodała od siebie Gemma.

Przewróciłem oczami na moją siostrę, jednak rozweseliłem się, kiedy Lou pocałował moją skroń

– Co Ty się tak uparłaś na tę dziewczynkę? – zadała brunetkę rozbawiona Lottie.

– Zawsze chciałam mieć siostrę, ale nigdy jej nie miałam, więc chciałabym mieć bratanicę – powiedziała Gemma uśmiechając się do dziewczyny. – Myślisz Harry, że dlaczego lubię się malować, albo dlaczego w dzieciństwie zakładałam ci sukienki, Huh? Potrzebowałam małej siostrzyczki, a ty z kaskiem loków wyglądałeś jak księżniczka!

– Hmm... – Louis zamruczał, gdy ja byłem w trakcie czerwieniania się. – Jeszcze nie widziałem cię w sukience, kochanie...

– I nie zobaczysz, Gemma mówiła o okresie, gdy miałem pięć-sześć lat – posłałem mu pstryczka w czoło.

– I tak chcę Cię zobaczyć w sukience... – mruknął, a Gemma i Lottie posłały mu dziwne spojrzenie.

– Ziom, nie wiedziałam, że masz jakieś dziwne fetysze – palnęła moja siostra. – Chociaż w sumie wyglądacie jakbyście mieli stan daddy kinka.

– Pamiętam okres, kiedy ten głąb zakładał majtki na głowę, ponieważ myślał, że jest niewidzialny. Mama musiała się tłumaczyć sąsiadkom, dlaczego jej syn na spacerach ma gacie na łbie – powiedziała Lottie z przekąsem.

– Kurwa, zabije cię... – warknął chłopak, jednak zagłuszyłem go wybuchem swojego gromkiego śmiechu.

– Czekaj, czekaj. Jak ty to nazywałeś? Majtki niewidki? Czy gatki nielotki? – prychnęła blondynka.

– Jesteś okropna... – jęknął szatyn, chowając twarz w moim ramieniu.

– Najzabawniejsza sytuacja i tak była wtedy, gdy, oczywiście nic nie widząc, wleciał w latarnię. Wszyscy się śmialiśmy, dopóki nie okazało się, że jego czoło krwawi. Teraz ma tam taką małą bliznę, ale nie widać jej pod grzywką.

– Za to Harry kiedyś zabrał mamie stanik z szafy – mówiła Gemma – i jak powiedziałam mu, że nie będzie miał nigdy piersi jak mama to się popłakał, bo uważał, że ta bielizna jest piękna.

– Gemma! – warknąłem na dziewczynę, patrząc na nią wielkimi oczyma.

– O losie, to lepsze niż te majtki niewidko-lotki! – Lottie zaśmiała się zbijając sobie piątkę z moją siostrą.

– Co my wam zrobiliśmy? – mruknął Louis, ukradkiem jednak śmiejąc się z historii o mnie i stanikach.

– Zobaczysz, że karma jest suką – odparłem do brunetki, posyłając jej wrogie spojrzenie.

– Fakt jest ostatecznie taki, że od dzieciństwa byłeś już krypto gejem!

Gemma pokazała mi język.

– Wcale nie takim krypto... – zaśmiała się Lottie.

– Raczej w ogóle nie krypto – Louis dodał swoje pięć groszy, obejmując mnie od tyłu.

– Nie jestem aż tak gejowski! – oburzylem się.

– Powiedział facet w ciąży. – Już po raz kolejny dziś posłałem swej siostrze mordercze spojrzenie.

– Powiedziała dziewczyna, który nie potrafi znaleźć sobie faceta i za każdym razem ryczy "o mój Boże! Zostanę lesbijką, przysięgam" – udawałem głos swojej siostry.

– Ja po prostu nie idę na skróty i nie wybieram tego, co najgorsze – prychnęła, wskazując na Louisa.

– Najgorsze? – oburzyłem się, mówiąc dokładnie to samo, co Louis w tym samym momencie.

– Może nie najgorsze, ma dobrą dupę. Jako nastolatka zazdrościłam mu tego, że miał dużo lepsze branie niż ja. – Lottie ponownie wcięła się do dyskusji.

– Ale no, Harry, nie obraź się, jednakże masz dziwny gust.

– Mam zajebisty gust, a Louis jest pieprzoną perfekcją; jest piękny i go kocham, zresztą nie tylko za to, a on kocha mnie za różne rzeczy, to jest dla mnie najważniejsze Gemma – założyłem ręce na klatce piersiowej jak obrażone dziecko.

– Nie wiem, może mój przyjaciel nie podoba mi się dlatego, bo jest spedalony i gejowki do szpiku kości – prychnęła, na co szatyn uniósł brew.

– Ja? Gejowski? Gdzie?

– Na dupie – Gemma przewróciła oczami, gdy na uderzyłem się z otwartej dłoni w czoło.

– Proszę cię, wiedziałam, że jesteś gejem odkąd skończyłeś czternaście lat i kradłeś moje apaszki z szafy – powiedziała Lottie.

– Po mnie tego przecież nie widać! Wiecznie jestem przez kobiety podrywany – ściągnął brwi.

– Muszą być w takim razie strasznie tępe, skoro nie widzą jak chodząc kołyszesz biodrami jakbyś tańczył, a gdy masz rozluźniony nadgarstek wygląda on tak – parsknęła prezentując bardzo stereotypowy dla kultury "złamany nadgarstek". Nawet nie próbowałem powstrzymać chichotu.

– Przecież chodzę normalnie! – powiedział szatyn. Jezus Maria, dlaczego wersja takiego Louisa mnie wewnętrznie podnieca? – Muszę trochę się bujać, bo mam duży tyłek i nie chcę upaść w tył.

– Czekaj, czekaj zaprezentuję ci jak wygląda Twój krok – powiedziała siostra Tomlinsona, przechdząc się po naszym salonie, mocno kręcąc przy tym biodrami, podczas tego też udawanym głosem Louisa wykrzykując:

– Mógłbym mieć nawet na czole napisane "kocham cycki", a i tak nikt by nie uwierzył!

Wszyscy parsknęliśmy śmiechem (oprócz naburmuszonego Louisa), który spojrzał na Lottie mrużąc oczy.

– Harry, czy ja jestem pedalski?

– Mniej niż ja – dałem mu niejasną odpowiedź, szczerząc się przy tym. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, kiedy moja dłoń spoczywała w dole pleców Louisa częściej zaczęła zjeżdżać w dół, jednak w sposób, by nikt nie mógł tego zauważyć oprócz naszej dwójki.

– Dobra, ja już muszę uciekać –  powiedziała nadal rozbawiona Lottie. Wszyscy się z nią pożegnaliśmy, jednak oczywiście Louis najwylewniej.

– Ja mam spotkanie z nie-powiem-wam-kim, więc też znikam – powiedziała Gemma, wychodząc z kuchni. – Wrócę późno! – zawołała wychodząc z domu.

– Nie zapomnij o gumkach! – zawołałem za nią, na co ona (oczywiście) pokazała mi środkowy palec.

Kiedy Gemma tylko zatrzasnęła drzwi, moja ręka była już całkiem w bokserkach Louisa.

Chłopak wzdrygnął się równocześnie jednak napierając na moją rękę zapewne spodziewając się, że przesunę ją na jego krocze.

– W końcu sobie poszły, co? – mruknął, chcąc wpić się władczo w moje usta, jednak lekko odepchnąłem go od siebie na co on posłał mi zdezorientowane spojrzenie.

– Jestem taki napalony Louis... – powiedziałem przyciągając go bliżej siebie i nachylając się do jego ucha. – Chcę dominować.

Spodziewałem się, że chłopak wyśmieje mnie będąc przekonanym, iż żartuję, lecz mój ton musiał być naprawdę przekonywujący, ponieważ chłopak jedynie spojrzał na mnie zdziwiony, szepcząc następnie:

– J-jak to?

– Chcę spróbować, Boże... Uświadamiając sobie to, jaki gejowski jesteś tak jak dziewczyny mówiły, wyobraziłem sobie, że ty możesz być uległym i oczywiście jeśli ci się to nie podoba to nie róbmy tego ale chciałbym, uh..

– Nie, nie, ja naprawdę nie mam nic przeciwko kochania się z Tobą jak tylko chcesz tylko, że ja... – przygryzł wnętrze policzka zanim dokończył. – Nigdy nie byłem na dole...

– A ja na górze – zachichotałem, ściskając jego pośladki.

– Czy to boli za pierwszym razem? – spytał mnie. Uśmiechnąłem się widząc jak nagle Louis znacznie zmalał przy mnie.

– Jeśli dobrze się Tobą zajmę to nie będzie boleć. Nie chcę się z tobą pieprzyć Lou. Chcę się z Tobą kochać; delikatnie i powoli. Zobaczysz, jakie to jest doobre – zaśpiewałem.

– Dobrze, kurwa, chodźmy... – mruknął ciągnąc mnie za sobą w kierunku schodów. Uśmiechałem się obscenicznie wpatrując w jego podkreślone niesłychanie obcisłymi rurkami pośladki i Chryste... dlaczego ja wcześniej tego nie wymyśliłem?

Kiedy znaleźliśmy się w pokoju od razu zaatakowałem usta Louis podciągając jego koszulkę do góry. Już chwilę później ta znalazła się na podłodze, a ja całowałem dalej wargi Louisa.

Chcecie opisówkę tego?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top