9.
Po tym oparzeniu ciężko było mi się ubrać i pomalować, ale dałam radę. Włosy zostawiłam rozpuszczone i zrobiłam lekki makijaż. Ubrane miałam:
Po czym zeszłam po schodach do wyszykowanego już Zayn'a.
Chłopak miał ubrany biały t-shirt, czarne spodnie, czarne conversy i skórzaną kurtkę. Chciałam założyć czapkę na głowę ale coś mi nie wychodziło. Zayn widząc to, że nie mogę sobie poradzić odebrał ode mnie rzecz i założył mi ją na głowę.
-Jak nie chcesz to nie musisz jechać- powiedział.
JA nie muszę jechać, ale TY już sobie pojedziesz.
-Pojadę, muszę umieć sobie radzić w każdej sytuacji, nawet takiej- podniosłam obie ręce do góry ukazując zabandażowane dłonie.
Wyszliśmy z domu, upewniłam się, że zamknęła drzwi i wsiadłam do samochodu w którym już siedział ciemnowłosy. Odpalił samochód i wjechał na jezdnię.
Jechaliśmy mijając kolejne domy, oparłam głowę o szybę i przyglądałam się im. Domy jak domy... jedne duże, inne małe, jedno lub kilku piętrowe, z ładnymi ogródkami i bez, w jednym świeci się światło, a w innym wszystkie światła pogaszone.
W tyle leciała piosenka (u góry) nie była ona spokojna... mi się bardzo podobała, lubię mocne dźwięki. Była puszczona cicho, ale idealnie było słychać każde słowo wokalisty.
"I'm insane, I am smart,
All it takes, is a spark, to ignite my bad intentions,
And do what I do best to your heart,
Don't be fooled I was raised by the wolves,
Now the moon hangs in full, so you know I won't play by the rules "
(Jestem szalony, jestem mądry
To wszystko potrzebuje tylko iskry, by rozpalić moje złe intencje
I to co robię najlepiej dla twojego serca
Nie bądź idiotą, byłem wychowany przez wilki
Teraz księżyc jest w pełni, więc wiesz, że nie będę grał wedle zasad!)
Nagle gdy usłyszałam właśnie te słowa nasunęło się w mojej głowie pytanie...
-Co oznacza RBW?- zapytałam i obróciłam głowę w stronę Mulata.
-Raised By Wolves- powiedział. (Wychowany przez wilki)
-Opowiesz?- spytałam.
-Kiedy indziej- powiedział i zaparkował pod domem jak mniemam Niamh.
Wysiedliśmy z samochodu, Zayn wziął ze sobą jakąś torbę, pewnie to alkohol, bo butelki obijają się o siebie wydając charakterystyczny stukot.
Chłopak nie silił się na pukanie tylko wparował jak do siebie.
-Emily!- krzyknął Zachary chciał mnie przytulić, ale się zatrzymał- Co ci się stało?!
-Poparzyłam się- wytłumaczyłam. Chłopak przytaknął i posłał mi szeroki uśmiech i powiedział ciche "Cześć".
Przywitałam się z resztą.
-Oni nie wiedzą, że jesteś TĄ Emily, i niech tak zostanie- powiedział mi do ucha Zayn i usiadł na kanapie z pozostałymi.
Salon był cały w pomarańczowych kolorach, więc dziewczyna na pewno lubi ten kolor. Na białej skórzanej kanapie są też pomarańczowe poduszki. W sumie to nie mam gdzie usiąść. Poczułam ręce na biodrach i ktoś pociągnął mnie do siebie na kolana. To był Zach.
-Nie będziesz przez całą "imprezę" stała- wyszeptał.
-Dzięki. No to co robimy?- zapytałam.
-Nigdy, przenigdy...- krzyknęła Eilidh. Skwasiłam minę na ten pomysł. Jedynymi którym nie podobał się ten pomył był Zayn i ja, ale cóż oni mieli przewagę liczebną.
Niamh poszła zapewne do kuchni. Wróciła z siedmioma butelkami.
-Każdy ma po jednej butelce- wyjaśniła dziewczyna.
Każdy alkohol był inny od wódek po whisky.
Wzięłam butelkę Jack'a Daniels'a, a drugą z nich wziął Mulat.
Gdy wszyscy mieli alkohole, usiedliśmy w kole na podłodze. Każdy "odbezpieczył" butelkę i zaczęła się ta chora gra.
-Emily jest nowa to niech zaczyna- powiedział Bailey.
-Okey.. czyli prawdopodobnie wszyscy będziecie teraz pić- zaśmiałam się- Nigdy, przenigdy nie całowałam się z osobą z tego pokoju- i tak jak przewidziałam każdy wziął łyka.
-Nigdy przenigdy nie uprawiałam seksu po alkoholu- powiedziała Eilidh.
-To dzisiaj będzie twój pierwszy raz kochanie- powiedział do niej Bailey. Łyka wziął każdy z wyjątkiem Niamh i Eilidh która była cała czerwona po tym co powiedział jej chłopak.
Obróciłam się w stronę Mulata, a ten przyglądał się mi z zmrużonymi oczami. Pewnie zastanawia się z kim i kiedy, nikt nie wiedział o moim utraconym dziewictwie z wyjątkiem mnie i tego chłopaka.
-Ja się przyznam, że.. Nigdy przenigdy nie uprawiałam seksu- powiedziała Niamh.
-No Dexter.. co z tobą?- zapytał go Bailey.
Wzięłam łyka tak jak pozostali moi towarzysze z wyjątkiem blondynki.
-Nigdy przenigdy nie uprawiałem seksu z osobą, którą poznałem tego samego dnia- powiedział Bailey.
-Czy wszystko będzie dotyczyło seksu?- zapytałam.
-TAK!- krzyknęli wszyscy z wyjątkiem Zayn'a.
Wypiłam łyk, tak samo jak Zayn, nikt inny nie przechylił butelki.
-Wy dwaj...?- zaczął Zachary.
-Nie!- powiedzieliśmy równo.
-Okey- chłopak jakby ucieszył się na nasze słowa.
Gra, trwała i trwała, a ja byłam nieźle pijana.
Co za cwel... Zayn specjalnie brał bardzo małe łyki, aby się tak nie schlać jak my wszyscy.
Mulat zaczął wszystkich zanosić do łóżka.
Ja weszłam po schodach do góry i wyszłam na balkon. Stanęłam po drugiej stronie barierki i zamknęłam oczy. Wiatr odrzucał moje włosy do tyłu i łaskotał moją twarz.
Nagle czyjaś ręka znalazła się na moim brzuchu i mnie trzymała tak, że nie mogłam się przechylić i spaść.
Nie chciałam skakać.
Powoli mój towarzysz wciągnął mnie z powrotem na odpowiednią stronę.
Znam te perfumy...
Jego ręka nadal znajdowała się na moim brzuchu.
-Jak na coś liczysz to się przeliczysz- wybełkotałam, po czym się zaśmiałam razem z osobą za mną.
-Chodź, odwiozę nas.
-Ale ty piłeś- odwróciłam się do niego przodem i tyknęłam go palcem w klatkę piersiową.
-Nie zrobiłaś tego- powiedział.
-Zrobiłam- i powtórzyłam ruch.
-Jak zrobisz tak jeszcze raz to...- chłopak nie powiedział wszystkiego po znowu powtórzyłam ruch- Sama chciałaś- przerzucił mnie przez swoje ramie i poszedł do łazienki. Postawił mnie w kabinie prysznicowej i puścił na mnie lodowata wodę. Zaczęła piszczeć i próbowałam wydostać się z mojego "więzienia". Ale chłopak skutecznie zablokował mi wyjście, zasłonił mi usta ręką, abym się tak nie darła i zaczął się ze mnie śmiać. Po pijanemu nie mam w ogóle siły na walkę. Przegrałam, chociaż może nie... chwyciłam chłopaka za koszulę i wciągnęłam Go do mnie. Teraz i jemy woda zmoczyła włosy. Teraz to ja się z niego śmiałam. Chłopak na początku był trochę zaskoczony ale alkohol robi swoje i po chili dołączył do mnie w zwijaniu się ze śmiechu.
Chłopak przyparł mnie do ściany i zasłonił usta ręką.
-Cii.. dopiero co zasnęli, nie chcę żeby się obudzili- powiedział.
Wyszliśmy z łazienki, i ogólnie z domu. Zayn chciał wsiąść do swojego samochodu ale mu zabroniłam.
-Taxi- wybełkotałam i wyciągnęłam telefon, ale i tak chłopak zadzwonił, bo był mniej pod wpływem alkoholu.
Taksówka przyjechała dość szybko, wsiedliśmy do pojazdu, chłopak podał adres, domu który jest od nas oddalony o trzy domy.
Patrzyłam przez okno, po czym odpłynęłam.
Zayn POV.
To co się stało w domu Niamh nigdy nie powinno się stać. Mam ją chronić, a nie się z nią zabawiać. Chociaż ciało ma niezłe.. STOP! koniec z takimi myślami.
Taksówka się zatrzymała, spostrzegłem, że dziewczyna śpi.
Wyszedłem z pojazdu i okrążyłem samochód, otworzyłem drzwi od strony dziewczyny i wyjąłem ją. Zapłaciłem odpowiednią kwotę i poczekałem aż Taxi odjedzie na odpowiednią odległość abym mógł iść do mojego obecnego domu.
***
Wchodzę po schodach na górę, a dziewczyna zaczyna mamrotać. O dziwo moje imię. Jestem ciekawy co jej się śni. Położyłem ją na łóżku.
-Wolałbym się rozbierać w innych okolicznościach, ale...
Zdjąłem dziewczynie buty, spodnie uważając na zabandażowane udo i bluzkę, uważając na dłonie. Przykryłem ją kołdrą, a ubrania przewiesiłem przez oparcie krzesła, przy biurku.
Po czym poszedłem się wykąpać i położyłem się w łóżku. Zasnąłem.
______
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top