2.

Obudziłam się tak jak zwykle o 5:00 i poszłam pobiegać. 

Biegnąc przez szare ulice Londyn'u rozmyślałam. 

Co teraz będzie z moimi ludźmi w Vegas? 

Czy sytuacja tam jest aż tak groźna, że ojciec mnie tu wysłał? 

Wiem, że wszystko co robi tata jest tylko i wyłącznie dla mojego dobra, ale wolała bym już zginąć tam niż siedzieć tu z założonymi rękami i czekać na jakieś pieprzone wieści z Las Vegas. 

Mam teraz prowadzić zupełnie inne życie... bez walki, bez problemów, bez gangu, bez wszystkiego co kochałam. 

Myślą, że się do tego przyzwyczaję.. do kawiarni, do mojego domu, do tego, że będę pod okiem Wilków, do nowego życia. 

Jeśli myślą, że będę grała według zasad to się mylą. Nie zamierzam tak zostawić całej tej sytuacji. 

Postaram się żyć tak jak mi każą.. jak na razie.. potem oni będą grali według moich zasad. Nie dam umierać ludziom, których znałam całe życie. 

Przez te myśli nawet nie zauważyłam, że już wróciłam do domu. Poszłam do kuchni i zjadłam coś pożywnego, po czym poszłam się umyć. Wzięłam mój nowy telefon, który kupił mi Thomas ponieważ, "Nie możesz używać starego, bo jeszcze mogą cie na mierzyć". 

Mam jedną wiadomość od Thomas'a

Thomas: Zmiana planów, nie będę cię woził do pracy, bo mogą mnie rozpoznać. Nikomu nie podawaj swojego numeru. Słuchaj się osoby, która będzie się podpisywała RBW. Kawiarnia jest na ulicy XXXXXX XX. Miłego dnia w pracy. 

Taa.. na pewno będzie miły.

Co oznacza RBW? Dobra nie ważne, skoro Thomas mówi, że mam go słuchać to okey. 

A tak w ogóle to wy nic nie wiecie o Thomas'ie. 
Thomas to najlepszy przyjaciel mojego ojca, zawsze mi go zastępował gdy ojciec jeździł w jakiś sprawach "biznesowych". Miał żonę, należała do naszego gangu, ale.. poległa, zamordowano ją po przez tortury. Złapali ją na jednej z misji, a potem torturowali i wysyłali nagrania Thomas'owi, przeklęte bydlaki. Gdy dowiedzieliśmy się gdzie ją przechowują było już za późno. Nie wydała żadnej tajemnicy, podziwiam ją za to. Thomas był wtedy załamany, ale gdy zaczęłam dorastać... on mnie trenował, mówił, że mu ją przypominam i, że nigdy nie pozwoli żeby coś mi się stało. Dlatego między innymi jest tu teraz razem za mną w Londyn'ie. 

Dobra czas wyszykować się do pracy. 

Podeszłam do szafy i wyciągnęłam: 


Związałam włosy w wysokiego kucyka i wyszłam z domu upewniając się, że go zamknęłam. 

Kawiarnia nie była daleko. 

Po około 10 minutach byłam już przed drzwiami budynku w którym miałam zacząć pracę. Otworzyłam drzwi i od razu uderzył mnie zapach świeżo parzonej kawy i przeróżnych słodkości. 

Jak dla mnie to, aż za słodko. 

Podeszłam do dziewczyny za ladą. 

-W czym mogę służyć?- zapytała z wielkim uśmiechem na twarzy. 

-Ja do szefa- powiedziałam. 

-Idziesz tamtym korytarzem potem skręcasz w prawo, zielone drzwi- wytłumaczyła. 

Nic nie mówiąc poszłam w wskazaną mi stronę. Zapukałam do drzwi i usłyszałam "Proszę", otworzyłam i weszłam do środka. Za drewnianym biurkiem siedział mężczyzna około czterdziestki, lekko siwe już włosy, ale był przystojny. 

-Dzień dobry- powiedziałam. 

-Ty musisz być Emily- okey, czyli mogę używać swojego prawdziwego imienia- Z twoim ojcem wszystko już ustalone, fartuch znajdziesz na wieszakach w kuchni, tu masz plakietkę- podał mi karteczkę z moim imieniem. 

-Do wiedzenia- powiedziałam i jak najszybciej wyszłam. Poszłam do kuchni i wzięłam fartuch i wsadziłam karteczkę z imieniem do przezroczystej zawieszki. 

Poszłam do dziewczyny za ladę. 

Dziewczyna pokazała mi co i jak obsługiwać itp. Po czym zdjęła swój fartuszek i przebrała się w strój kucharza. 

-Twoja praca zaczyna o 7:00, miłego dnia w pracy- powiedziała posyłając mi uśmiech i poszła do kuchni. 

No to zaczynamy. 

Do kawiarni wszedł jakieś szatyn z niebieskimi oczami. Podszedł do mnie. 

-Mocna czarna i twój numer- powiedział. Wzięłam dzbanek z chcianą przez klienta kawą i nalałam do filiżanki- A numer gdzie?- zapytał z wielkim uśmiechem. 

-Nie daję numeru idiotom- powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam. 

-Ostra z ciebie lalunia- powiedział. 

Mój telefon dał o osobie znać. Wyjęłam go i odczytałam wiadomość. 

Nieznany: Fraser Smith: oskarżony o gwałt trzy razy. Uważaj ~ RBW

Spojrzałam na mojego klienta. Wiedziałam, że z nim jest coś nie tak. 

Włożyłam telefon do kieszeni i postanowiłam dalej wykonywać swoją pracę. 

-To jak będzie z tym numerem?- zapytał jak mniemam Fraser. 

-Nie dostaniesz- powiedziałam i wróciłam do wycierania stolika. 

-Nie?

-Nie

Facet podszedł do mnie i chciał mi przywalić... hahaha... śmieszne. 

Zamachnął się, a ja chwyciłam jego rękę, a drugą przywaliłam mu z pięści w brzuch. Facet zajęczał i zgiął się w pół. 

Chwyciłam go za szmaty i wywaliłam z kawiarni.

-Mam nadzieje, że już więcej cię nie zobaczę to oble-hu- powiedziałam i zamknęłam drzwi. 

Gdy się obróciłam przede mną stał szef'u. 

-Co tu się stało?- zapytał. 

-Po prostu nie lubię zboków, którzy chcą się do mnie dobrać lub uderzyć- powiedziałam i wróciłam na moje miejsce w pracy. 

Szef nic nie powiedział tylko odwrócił się w moją stronę przytaknął i poszedł do siebie. 

***

Praca minęła mi dość szybko, zanim się obejrzałam przyszła już dziewczyna, która miała nocną zmianę. 

-Hej.. ty jesteś pewnie ta nowa... mam do ciebie prośbę- powiedziała. 

-Jaką?- zapytałam niezbyt chętnie co dziewczyna od razu wyczuła. 

-Mo..o..głabyś w..w..ziąść zza m..m..nie jutr.o noc.ną z..zz..mianę?-zapytała jąkając się. Czy ona się mnie boi? 

-No okey- powiedziała, znów z niechęcią. Może na tej nocnej zmianie będzie się działo coś ciekawego. 

Wyszłam z budynku i ruszyłam w kierunku domu. Nagle zauważyłam salon tatuażu. Fajnie, że mam go tak blisko domu.. coś mi się wydaje, że będę tam częstym gościem. Może was to zdziwi lub nie.. ale nie mam na sobie ani jednego tatuażu, no może z wyjątkiem małego "Em" który idzie tylko zobaczyć jak zaświeci się na niego specjalnym światłem. 

Em to nazwa naszego gangu.. została tak nazwana tuż po moich narodzinach. Na cześć mnie i mojej mamy Emmy. No wiecie Emma i Emily.. Em. 

Weszłam do salonu i powiedziałam dziewczynie za ladą o tym co chcę. Dziewczyna tylko przytaknęła głową z uśmiechem i zaprowadziła mnie do tatuażysty. 

-A więc co robimy?- zapytał chłopak około trzydziestki. 

Powiedziałam mu jak to mniej więcej ma wyglądać, a On uważnie mnie słuchając rysował na kartce.

-Tak ma to wyglądać?- zapytał pokazując mi rysunek. 

-Tak- powiedziałam, a On zaczął pracę. 

Zabrał się za robotę. 

***

Weszłam do domu i od razu poszłam zobaczyć to cudo w lustrze. 

Zrobiłam zdjęcie i wysłałam Thomas'owi. 

Ja: Nadzieja, że mój ojciec żyje i że ludzie wartościowi dla mnie też żyją*


_____________

*- Emily tłumaczy co oznacz dla niej ten tatuaż. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top