10.

Obudziłam się z niewyobrażalnym bólem głowy. Przejechałam dłonią po czole. Ból po oparzeniu ustał, tylko mam wielkiego kaca! Usiadłam na łóżku, przetarłam twarz dłońmi. Na szafce znajdowała się tabletka i szklanka wody. Wzięłam tabletkę i popiłam wodą. Wyszłam z pokoju i wciąż pijąc wodę zeszłam do kuchni. Zauważyłam tam mojego współlokatora.  

-Hej- powiedziałam i usiadłam przy stole. 

-Hej, jak mam mieć takie widoki codziennie to je się piszę- powiedziała i przygryzł wargę. 

Zmarszczyłam brwi, a ten zmierzył mnie od góry do dołu i jeszcze raz.  

Jestem tylko w mojej beżowej bieliźnie!

Ale co mi tam, mam ładne ciało...

Wzruszyłam na niego ramionami.

-Zrobisz coś na śniadanie?- spytałam. Znowu przetarłam dłonią twarz, bo wydawało mi się, że zaraz zasnę.

-Kac morderca?- zapytał ze uśmiechem na ustach.

-Gdybym mogła to bym go zabiła- oparłam czoło o blat stołu- Nigdy więcej- wyjąkałam.

-Oboje wiemy, że to się powtórzy- powiedział po czym do mnie mrugnął.

-Ta.. to raczej prawdopodobne, że znowu się upiję, w sumie to prawie nic nie pamiętam- powiedziałam.

-Ale ja nie mówię o upiciu się- już drugi raz w tym dniu zmarszczyłam brwi nie wiedząc o co mu chodzi. Chłopak przygryzł wargę i od razu wiedziałam o co mu chodzi. Jestem pewna na 100%, że tego nie zrobiliśmy. Zawsze, po każdym seksie bolą mnie miejsca intymne. Hahaha... On myśli, że się na to nabiorę. 

-Zaraz, zaraz chyba sobie przypominam- powiedziałam i udawałam, że się zastanawiam.

-Zasnęłaś w środku akcji... jak tak można- powiedział, ale widziałam, że stara się nie roześmiać.

-Kotku.. ja zawsze wytrzymuje do końca, poza tym to tobie opadł w środku akcji- powiedział.

Chłopak szybko do mnie podszedł i spojrzał głęboko w oczy.

-Kotku.. ja też zawsze wytrzymuje do końca.

Staliśmy dość blisko siebie, co ja gadam byliśmy bardzo blisko siebie.

-Oboje wiemy, że wczoraj nic między nami nie zaszło- powiedziałam obróciłam się i już chciałam odejść kiedy Ten pociągnął mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, tak że moje plecy stykały się z jego klatką piersiową.

Jego usta znalazły się na mojej szyi, co nie powiem mnie zdziwiło. Po chwili jego usta znalazły się, przy moim uchu.

-A szkoda- powiedział.

-Szkoda-powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem zarzucając moje ręce na jego ramiona.

Patrzeliśmy sobie w oczy, jakie On ma piękne brązowe oczy. Chłopak pochylił się lekko, nasz usta dzieliły minimetry- A teraz zrób mi śniadanko- powiedziałam i odeszłam od niego a wielkim uśmiechem na ustach.

-Ty nie dobra kobieto!- usłyszałam gdy już byłam na schodach.

Weszłam do pokoju, z szafki zabrałam moją białą bieliznę i weszłam do łazienki. Wysmarowałam się fiołkowym żelem pod prysznic i umyłam włosy szamponem o tym samym zapachu. Wszystko spłukałam i wyszłam z kabiny prysznicowej. Wytarłam się i wytarłam tez włosy, potem zawijając je w ręcznik. Założyłam bieliznę i wyszłam z łazienki. Gdy wyszłam od razu w oczy rzuciła mi się taka plansza powieszona na ścianie, no wiecie, że można na niej coś przypinać szpilkami czy czymś. Wcześniej tego nie zauważyłam...

Podeszłam do mojej szafki nocnej i wyjęłam z niej zdjęcie Sienny, na kartce napisałam wiadomości, które powiedział mi Zayn. Przyczepiłam jej zdjęcie, a pod nim informacje.

Podeszłam do szafy z ubraniami wyjęłam z niej: 


I położyłam na łóżku. Wróciłam do łazienki wysuszyłam włosy i zrobiłam z nich kucyka, a potem lekki makijaż. Ubrałam się w przyszykowane ciuchy i zeszłam do kuchni.

Na śniadanie miałam tosty. Zajadałam się nimi kiedy nagle chłopak złapał moją rękę i przeniósł ją przed moje oczy... ale za mnie idiotka... myłam się z bandażami na rekach i nawet nic nie poczułam i od tego z bandażem na nodze.

-Ty chyba na serio jeszcze śpisz- powiedział- Zdejmij spodnie-powiedział.

Zrobiłam tak jak powiedział.

-Zdjęłaś baz żadnych pytań?- zdziwił się.

-Wiem co chcesz zrobić, więc pytania były by zbędne- powiedziałam.

Z powrotem usiadłam na krześle, chłopak zaczął odwiązywać bandaż z mojego uda, gdy skończył go odwiązywać bardzo dokładnie przyjrzał się mojemu udowi, miał na sobie czerwone ślady w niektórych miejscach. Potem zabrał się za dłonie. Był delikatny.. aż dziwne, że gangster może być delikatny, ale mówi to do was gangster-ka. 

-Miałeś mi opowiedzieć o RBW- powiedziałam.

-Myślałem, że o tym zapomnisz- wypuścił powietrze z ust.

-Opowiesz.. czy wolisz to zatrzymać dla siebie? Nie naciskam- zapytałam.

-Opowiem... jeśli ty opowiesz mi o Emily- powiedział.

Moje oczy się powiększyły. Kurde... tego to się nie spodziewałam. Po dość długim wahaniu zgodziłam się.

-Ale ty pierwszy- powiedziałam.

-Od kiedy pamiętam byłem w Wilkach... od urodzenia tam siedziałem, a dokładniej się tam wychowałem. Finlay, szef wilków, znalazł mnie w lesie niedaleko naszej siedziby. Byłem wtedy niemowlęciem. Na początku się zastanawiał czy mnie nie zabić, ale przygarnął mnie, wychowywał mnie jak własnego syna, którego nie miał... pierwszą akcję miałem w wieku 10 lat, zamordowali wtedy żoną Finlay'a, traktowałem ją jak matkę, mimo tego, że była zrzędliwa- zaśmiał się- mniej więcej tak powstał RBW.. wychowany przez wilki. A jaka jest twoje historia?- skończył opatrywać jedną rękę, wziął się za drugą.

-Jak już dobrze wiesz jestem córką szefa gangu w Las Vegas... w sumie to już chyba byłego. Od małego uczyli mnie jak się używa broni i różnych sztuk walki. Wszyscy uważali, że przez to tracę dzieciństwo, ale ja chciałam być najlepsza. Kiedyś, odbyła się impreza na cześć sojuszu naszego gangi i jakiego innego. Przespałam si e wtedy z jakimś chłopakiem, nie wiem nawet jak miał na imię...następnego dnia wrogi gang, wypowiedział nam wojnę. Zabili go, ale my wygraliśmy... żałuję, że nawet Go jakby nie znałam. Widziałam też jak zabijają żonę Thomas'a... może i niektórzy myślą sobie, że jestem bezwzględna, no bo tak jest... ale... tęsknię za każdą mi bliską osobą. 

Chłopak skończył opatrywać mi dłonie i patrzył mi w oczy. 

-Masz ładne oczy- powiedziałam.

-Ty też- podszedł bliżej. 

Znów nasz twarze dzieliły minimetry. 

-Co chcesz zrobić?- zapytałam

-Coś czego nie powinienem- powiedział po czym poczułam jego wargi na swoich. Oddałam pocałunek, bo w sumie jaka dziewczyna nie chciała by się pocałować takim kimś jak Zayn? Zarzuciłam swoje ręce na jego kark, a On podniósł mnie z krzesła i posadził na blacie szafki. Jego ręce znajdowały się wciąż na moich biodrach, od czasu do czasu przechodziły na dół moich pleców. 

Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie. Oparł czoło o moje. 

-Czemu nie powinieneś tego robić?- zapytałam

-Jest taka zasada, ustalił ją twój ojciec jak nas powiadomił o tym, że przylecisz

-Jaka to zasada

-Nie możemy cię tknąć...

Teraz jestem wściekła, jakim prawem mój ojciec im tego zakazał... to ja powinnam decydować o moim życiu, a nie On! 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top